ha ha ha ha... dobre sobie ;)
Mija trzeci miesiąc odkąd w ekspresowym tempie dokonaliśmy przeprowadzki. Trochę się bałam tego momentu i czym bardziej się przybliżał, tym więcej było obaw, czy aby dobrze robimy rozstając się z naszym gdyńskim gniazdem, witym przez całe ćwierćwiecze.
Kiedy zamknęliśmy za sobą drzwi, odwrotu nie było. Nowi właściciele wprowadzili się jeszcze w tym samym tygodniu. Całe szczęście, że okazali się przesympatycznymi ludźmi. Polubiłam ich od pierwszego spotkania. W sumie to było dla nas bardzo ważne, żeby oddać nasz dom w dobre ręce. Ta świadomość zapewniła nam tak potrzebny spokój duszy, że cała nasza energia pozostawiona w tych czterech ścianach, będzie służyła dobrym ludziom. Inaczej byłoby na pewno trudniej.
Tak więc nasz "stary" dom oddaliśmy w dobre ręce i mogliśmy spokojnie zająć się NOWYM - w najszerszym tego słowa znaczeniu.
Bo nowy nie tylko jest nasz obecny dom...ale też życie. Bo przeprowadzając się na wieś, zafundowaliśmy sobie wielką przygodę. I jak to w przygodach bywa, nie do końca wiemy co nam przyniesie.
Na początek przyniosła nam ...robotę. Duuużo roboty... w której , jak na razie, końca nie widać :o ...więc zakasaliśmy rękawy i zapomnieliśmy, że są wakacje ;)
Ponoć marzenia to dobra rzecz :) A mi się zamarzyło mieć na tej swojej wsi piękny ogród.
Piękny- to pojęcie oczywiście względne. Bo każdemu co innego się podoba, więc mówiąc o pięknie mam na myśli piękno mieszczące się w moich wyobrażeniach...moim charakterze... niekoniecznie zgadzające się z panującymi nurtami czy modami.
Tymczasem za oknami mam taki widok.
Tak wygląda mój "ogród". Pole, pole, łyse pole...chciałoby się rzec.
I bynajmniej ten widok nie jest spełnieniem moich marzeń ;)
Kilkanaście lat temu, kiedy kupiliśmy tę działkę, rosło tu zboże. Potem ta licha ziemia ( V i VI klasa) leżała sobie odłogiem. Z pewnością ten stan jej nie służył.
Po kilku latach zarosła i troszkę zdziczała.
widok od jeziora |
Poradzono nam, abyśmy wysiali poplon, który miał dokarmić wyjałowioną glebę.
Na pierwszy rzut poszło żyto.
Odys, który żadnej pracy się nie boi ;) podjął się kolejnego zadania -siewcy. Ależ mi się podobał w tej roli! :))
Asystentkę siewcy grała Kasia ;) Musiała zmieszać (odwrotnie niż Kopciuszek ) nasiona z nawozem.
Machała zawzięcie szuflą w ...salonie.
A po ciężkiej pracy chwila rozrywki. Reguły gry w bule zostały lekko zmodyfikowane ;)
Żniw nie było ;) Dużo wcześniej zielone łany zostały zaorane i darowane ziemi.
Potem nastała era facelii. Pięciokrotnie ją wysiewaliśmy i po cieszącym oczy okresie kwitnienia oraliśmy.
Faceliowe pole za każdym razem jednakowo nas zachwycało.
Ale nie tylko nas. Wszelkie brzęczące owady gromadnie odwiedzały nasze fioletowe łany.
Było pięknie i pachnąco :)
Było- bo teraz nasza ziemia po kolejnej rewolucji. Mamy nadzieję, że ostatniej.
Sierpień minął nam pod znakiem wielkiej zadymy. Znowu cięzki sprzęt jeździł wszerz i wzdłuż, a za oknem straszył krajobraz księżycowy.
Nawieźliśmy trochę ziemi, trochę torfu, tworząc podwaliny pod ogród.
Tymczasem przysłuchując się jak rośnie trawa ;), zabraliśmy się za warzywniak... mój wymarzony, w którym "palce maczała" pewna Kasia B. :))
...ale o tym niebawem. Bo to dłuższa opowieść... a tu tylko patrzeć a zacznie świtać i kolejny pracowity dzień przed nami.
Pozdrawiam Was serdecznie z kaszubskiej ziemi i przepraszam za długie milczenie, i za to, że nie bywam... ale po prostu się nie wyrabiam. Dzień za krótki, noc nie lepsza. Ale kiedyś, mam nadzieję to się zmieni.
Penelopa :)
Wszystko wygląda bardzo obiecująco :). Dużo radości i cierpliwości życzę :)
OdpowiedzUsuńRadość wciaż nam towarzyszy. Ale z tą cierpliwośćią to już gorzej ;) , więc życzenia się przydadzą i dziękuję za nie. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMyślę, że będzie pięknie. Czekam na opowieści ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy zapewne nastąpi... tylko okrutnie czasu brak na wszystko, a robota często nie chce czekać ;)
UsuńW najgorszym wypadku jak nas zasypią śniegi, to prace ogrodowe odpadną i wtedy wszystko nadrobię. Tak przynajmniej sobie obiecuję :)
Ja też tak chcę! Jest bosko, jest pięknie! Masz cudowny widok, przepiękną okolicę, normalnie raj na ziemi! Ja wiem, że masa roboty i w ogóle, ale cała ta przeprowadzka, rzucenie miejskiego zgiełku w cholerę, zajęcie się sobą i tym co blisko - to była fantastyczna decyzja :))). Też bym tak chciała, no ale do tanga trzeba dwojga, moja druga połówka jeszcze się trochę opiera... Życzę Wam powodzenia!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, jeszcze 13 lat temu ja, nie tyle, że się opierałam,ale byłam przeprowadzce przeciwna. Mijały lata a ja z ich upływem zarażałam się wirusem przeprowadzki. Ostatnie 2-3 lata już przebierałam nogami ze zniecierpliwienia. Tak więc umiejętnie ;) wierć dziurę w brzuchu swojej Połówce. Pewnie to tylko kwestia czasu ;)
UsuńTobie więc też życzę powodzenia w tej misji ;) i pozdrawiam ...również oporną Połówkę ;)
Widok na jezioro masz nieziemski, chwyta za serce. Cudny kawał ziemi, zazdroszczę tego wypielęgnowanego pola, bo u mnie ciągle dziki ugór a ponadto ziemia gliniasta...Z przyjemnością obejrzałam rodzinne wstawki - Wy na fioletowym polu - bajka! gra w bule...:-)))) rewelka! Uściski!
OdpowiedzUsuńBestyjeczko droga, na początek to muszę trochę na Ciebie ponarzekać ... Przyznaj się, czy czasem nie napadały Cię okresy uciążliwej czkawki? Oj, narzekałam na Ciebie wiele dni..., bo to przez Ciebie, nie mając czasu na nic zabrałam się za przetwory. Jeszcze mi tego było trzeba! Z Odysem musiałam ciągle toczyć boje, żeby dokupić kolejną porcję owoców. ( Twierdził, że nie mam czasu na stanie nad garami) Ale dzięki temu (znaczy się Tobie) mamy troszkę zapasów na zimę i dla odmiany teraz Odysowi się japa śmieje, kiedy je wyjada - łakomczuch jeden!
UsuńOczywiście czasu zabrakło, żeby się pochwalić na blogu.
A co do działki, to cholernie dużo pracy za nami i mamy nadzieję, że w końcu nam ta mizerota odwdzięczy się urodzajnością. Bo my dla odmiany Twojej gliny, piaseczek mamy "piękny" i już nam nawet podpowiadali, żebyśmy żwirownię otworzyli ;)
Uściski i ukłony na południe przesyłam :)
Czkawki nie miałam ;-) Młodszy za to ze dwa razy....
UsuńNieważny medialny szum, dobrze, że udało Ci się z tymi zapasami. Wiem jak ciężko wygospodarować na to czas, skoro tyle roboty dookoła. Rzuciłam się i ja, zrobiłam trochę suszonych pomidorów (pierwszy raz w życiu) - mąż się śmieje, że to tylko taki "napad", gospodarzenie "na nowym" pełną gębą...i że mi przejdzie. Myślę, że się myli. Czas pokaże.
Przyjaciółka ma piaszczystą glebę - dało się coś z nią zrobić i ma teraz piękny ogródek, a nam wciąż brakuje czasu na ogarnięcie okolic domu. Mieszkamy na nowym ale przeprowadzka ciągle w toku, tzn przewożę rzeczy z miejsca na miejsce stopniowo (takie "hobby" po pracy). Czekam na moment kiedy przyjedzie szafa, witryna, żeby poupychać to wszystko co teraz zalega w pudłach i workach na środku. Jakbym czekała na gotowe, to bym się chyba nigdy nie przeniosła ;-)
;) Pomidorki suszone ??? Nie prowokuj kobieto! To też będzie dla mnie nowość...ale chyba już nie w tym sezonie.
Usuńz przeprowadzką, to my musieliśmy się uwinąć, bo dom sprzedaliśmy. Żyjemy na kartonach, bo trudno te wszystkie sroki utrzymać w garści.
W Gdyni mieliśmy glinę... taką, że dzieci sobie rzeźbiły w błotku. Ale wystarczyło trochę czarnoziemu i kwiatki rosły jak oszalałe... i żadna susza nie była im straszna. Właściwie węża nie używałam A tu woda wsiąka w tą naszą pustynię i bez nawadniania nie ma szans.
Może zrobiłybyśmy miks jakiś z naszymi gruntami ;) ... że też tak daleko ta Twoja glina. ;)
Jadłam u koleżanki sałatkę z piersi kurczaka, makaronu, fety i pomidorów suszonych i mnie ogarnął szał - też takie chcę. Pierwszy słoik zjedzony - trzeba było wypróbować czy to ma ręce i nogi. A pomidory z targu, nie z własnej uprawy, chociaż marzy mi się własny przydomowy ogródek. Pocieszające że na glinie tez coś urośnie ;-) Na razie jeżyny dają radę - szczególnie te dzikie, trzeba zrobić kiedyś porządne karczowanie.
UsuńJezioro masz blisko - wody pod dostatkiem, na pewno opracujecie jakiś dobry system nawadniania i będziesz miała prawdziwy busz!
Ojojoj!!! pięknie tak czy siak, byłam widziałam, okolica cudna i już :)) trzymam kciuki za ogród i siły wielkie życze na działanie ;)) a Kasiulę wyściskać od Łucji proszę ;))
OdpowiedzUsuńbuziaki!!!
Uleńko, muszę przyznać, że mimo, iż złamanego kwiatka teraz na naszym hektarze nie znajdziesz, to wyobraźnia nam działa i podoba nam się okrutnie ;)) Sił więcej przydałoby się, a jakże. Człowiek wciąz zapomina, że ma swoje lata. ech...
UsuńA Kaśkę wyściskam :*
Ależ to Wasze pole pięknie wygląda! Ja wiem ile pracy to kosztowało! A Wy jako rolnicy bardzo sexy ... spokojnie, nie w jeden dzień Rzym zbudowano - za parę lat będzie raj! Ściskam mocno, K
OdpowiedzUsuńA któż zadał nam tyle pracy???Przyznaj się kochana :) Ja wiem, że nie w jeden dzień... ale jak się wraca od Was, z Waszego raju, kipiącego kolorem, różnorodnością kwiatów i liści, to nasze gołe pole trochę przeraża. Daleka droga przed nami... ta ogrodowa. Tymczasem jutrzejszej doczekać się nie mogę i jestem ciekawa ile uda mi się zobaczyć. Narobiłaś mi apetytu i to jeszcze jakiego!
UsuńFajnie, że jesteśmy sąsiadami ... czasmi los ....
UsuńTakie widoki wynagrodzą Ci wszystkie wyrzeczenia, ale życzę dużo zdrowia, wytrwałości i siły, bo pomysłów zawsze masz mnóstwo. Podglądam z zachwytem Twój blog od 2 lat, ale dopiero niedawno sama debiutowałam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń...no to obie przeżywamy debiut. Ja debiutuję żyjąc na wsi, Ty pisząc bloga. Miłego blogowania więc życzę i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńTyle w Was dobrej energii, tyle optymizmu i pasji, że jestem spokojna o efekt końcowy. To na pewno będzie piękny ogród! Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana za te słowa. :)
Usuńa wiesz, że ostatnio czasem myślę o Tobie i zbieram się skrobnąć maila... ale mam takie zaległości, a czasu jak na lekarstwo :/
Ściskam mocno i pozdrowienia przesyłam.
Kochana jak ja lubię Twoje opowieści:) Dużo, dużo, dużo siły i wytrwałości am życzę i żeby ta ziemia odwdzięczyła się Wam stokrotnie!!!!!!
OdpowiedzUsuńAmen! :))
UsuńBuziaki myszowe presyłam.
Ja stała Twoja czytelniczka czekam na dalszy ciąg i przesyłam dużo pozytywnej enegrii,
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy nastąpi. Nie ma innej opcji ;)
UsuńZa dobrą energię pięknie dziękuję i niech wróci do Ciebie zwielokrotniona.
Moi stali czytelnicy są mi szczególnie bliscy. Dziękuję i ...zapraszam :)
Kochana dawno się nie widziałyśmy ;-) ale widzę że prace pełną parą idą, wielkie zadanie przed Wami ale ufam, że koncertowo sobie z tym poradzicie !
OdpowiedzUsuńTrzyma kciuki, za powodzenie misji ;-)
Pozdrawiam Agnieszka
Najgorsze chyba juz za nami... a mimo to wciąż dużo pracy czeka. Ale małymi kroczkami podążamy do celu ;))
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Już jest cudnie a jeszcze cudniej będzie.Pozdrowionka zostawiam serdeczne.Krystyna
OdpowiedzUsuńWitam Cię w moich wirtualnych progach :))
UsuńZazdroszczę tak pięknego kawałka ziemi, nie ważne jak wygląda, czy z kwieciem , czy bez;) JEST BOSKO!! Mamy z mężem podobne plany co by wyjechać na wioskę (najlepiej mazurską jakąś) jak dzieci będą już odchowane... Ale do tego czasu będę podglądać Wasze losy i marzyć, marzyć, marzyć... :)))
OdpowiedzUsuńMarzenia są kołem zamachowym naszego życia. Nasze właśnie się ziściły. Też czekaliśmy na odchowanie dzieci. Mieliśmy wstrzymać się z przeprowadzką do matury Kasi, ale nie wytrzymalismy i nie chcieliśmy juz czekać dłużej. Teraz musimy odwozić ją do szkoły 50 km. Nie ma lekko. Coś za coś ;)
UsuńTrzymam kciuki za Wasze marzenia i pozdrawiam serdecznie :)
macie pięknie...naprawdę pięknie
OdpowiedzUsuńNiech się w końcu zazieleni, to będzie jeszcze piękniej :)
UsuńTu na razie jest ściernisko,
OdpowiedzUsuńAle będzie San Francisco,
A tam, gdzie to kretowisko,
Będzie stał mój bank.
I tej wersji się trzymaj! :-D
A żebyś wiedziała, że po zakupie tego kawałka ziemi, Odys podśpiewywał sobie ten fragmencik.
Usuń…a ja się z niego śmiałam ;)
Powodzenia w bojach wszelakich Penelopo :) wiem że będzie pięknie :) najwazniejsze że kochacie to miejsce :) a widoki są cudowne!
OdpowiedzUsuńDzięki :) Powodzenie jak najbardziej jest przez nas oczekiwane :)) bo w temacie ogrodnictwa jesteśmy całkowicie zieleni …ale wierzymy, że się uda.
UsuńPiekny widok na jezioro, tylko pozazdrościć. Jakie łyse pole? Ja tam już oczyma wyobraźni widzę cudowny ogród!
OdpowiedzUsuńTo prawda, widok na jezioro, póki co, bałamuci odbiór wzrokowy ;)
UsuńMoja wyobraźnia też wciąż się przede mną popisuje, rozpościerając bajkowe widoki. A jak będzie? Czas pokaże.
Będzie pięknie :)
UsuńMy jesteśmy właśnie w trakcie "walki" z łysym polem na naszym warmińskim siedlisku. http://siedliskonawzgorzu.blogspot.com/2014/09/puste-pole-za-stodoa.html
Do tego etapu, który wiąże się z tworzeniem ogrodu jeszcze nam daleko, oj daleko...
Witam:) Jeśli to Kasia, to będą kwiaty, kwiaty, kolory jak motyle, naturalny, łagodny, dający odpoczynek duszy klimat i cudny warzywniak:) Dzięki Kasi ja tez mam leszczynowe łuki i wierzbowe płotki, onętki i pnąca fasolę. Macie cudownie, wspaniale tak projektować, urządzać, marzyć, widzieć to, co dopiero będzie oczyma serca. Jezioro, dobra energia...życzę najpiekniejszych ogrodów, przetworów, widoków, powodzenia. Serdeczności!
OdpowiedzUsuńTeż tak to widzę. Dużo kwiatów, kolory jak motyle… i motyle :))
UsuńTymczasem dzisiaj wołam o sole trzeźwiące, bo wróciłam z wyprawy do ogrodu Zielonej Wyspy, które poleciła mi właśnie Kasia. Można stracić głowę.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Kalinko mam nadzieję, że jeszcze wiele inspiracji przed nami ... ja czekam na kolejne fotki bliskich memu sercu ogrodów z Eire. K xxx
UsuńSzkoda że nie mieszkamy bliżej podrzuciłabym Ci parę krzaczków.Ja namietnie sadzę i dosadzam juz od zeszłego roku.Wiekszość roslin które kupuję w szkółkach rozdzieram co najmniej na pół.A w tym ferworze pracy pamietałaś że w sierpniu były Twoje urodziny...?pozdrawaim -aga
OdpowiedzUsuńTy już namiętnie sadzisz od roku, a ja zacznę dopiero od ...przyszłego tygodnia. I mam lekką tremę, bo nie wiem nawet od którego fyrtla zacząć ;)
UsuńZ urodzinami mnie zastrzeliłaś… że Ty pamiętałaś :)
I co zaczęłąś sadzenie.Zarysuj plan ogólny a reszta pójdzie już jak z górki.Potem ewentualnie przesadzisz.pozdrowienia ciepłe-aga
UsuńMnie to czeka w przyszłą wiosnę:)kawał ziemi do zaorania i wzbogacenia a ja absolutnie nie mam pojęcia jak się za to zabrać:)))a marzy się ogródek z warzywkami:))oj marzy:)))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo nie przestawaj marzyć. Uwierz, że my też robimy to pierwszy raz w życiu i nie bardzo wiemy co z tych naszych zmagań wyjdzie. Czy ziemia się odpłaci za nasze starania? Wierzymy, że tak. A jak nie, to walczyć będziemy dalej. Jakby nie było podchodzimy do tego jak do wielkiej przygody. Też marzą mi się swoje pierwsze warzywka w przyszłym roku.
UsuńTrzymam kciuki za działania w warzywniaku …moim i Twoim ;)
Ooooo, wiedziałam, że coś się dzieje, a dzieje się wyjątkowo wspaniale! Jak na kilka miesięcy to wielka praca, ale jak sobie wyobrażę rośliny i w tle jezioro...oj, Penelopo, cudnie to wymyśliłaś! Ja z ugoru w zależności od części ogrodu po 4-7 latach mam busz o jaki mi chodziło, ale sadziłam bez opamiętania :)) Myślę, że lepiej zagospodarować ten teren tak jak zaplanowałaś a na efekty nie będzie trzeba długo czekać. Trzymam kciuki, poza tym ja lubię grzebać w ziemi, Ty nie?
OdpowiedzUsuńściskam :))
A wiesz, że okazało się, że też potrafię się w tym grzebaniu zatracić. Czasem trudno mi się zabrać, ale jak już padnę na kolana ( bo tylko w tej pozycji mój kręgosłup pozwala mi działać w ziemi) to oderwać mnie od niej ciężko. A jeszcze 10 lat temu nic, kompletnie nic nie zapowiadało na taką moją odmianę. Widać na wszystko przychodzi czas ;) Inaczej mówiąc "przyszła kryska na Matyska… :))
OdpowiedzUsuńTeraz żałuję, że nie zaczęłam równo z Tobą ;) Byłaby dzisiaj już szansa na kilka bujnych (myślę) zakątków. Tymczasem straszy nas, jak na razie pole, pole, łyse pole ;)
A żeby się dobić zupełnie, aktualnie przyfrunęłam se ;) na zieloną wyspę i odurzam się widokiem tutejszych ogrodów. Odlot :o
Taaaaaaaak, nie wiedziałam, że w Twoim grodzie palce maczałam ale chętnie mogę.
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak zobaczyłam Twoje łyse pole bo początek zapowiadał się imponująco a wyszło...jeszcze bardziej imponująco. Czekam na rozwój wydarzeń, bo przy Twoim spidzie na efekty pewnie długo nie będziemy czekali.
Kochana, siły, cierpliwości i przede wszystkim pieniędzy życzę na nowy początek a potem to tylko pokazuj.
Kocham Kaszuby a jeszcze bardziej ludzi stamtąd pochodzących. Póki co, nigdy sie na nich nie zawiodłam.
Buziole
ech... a ja nie pochodzę z Kaszub ...ale się jakoś tu zaflansowałam ;) Zobaczymy czy się "przyjmę" a bardziej ciekawi mnie, czy się przyjmą wszystkie rośliny, które mam zamiar posadzić.
UsuńDotarłam, chciałam wcześniej, ale nie dałam rady..., jednak jestem już i stąd nie wyjdę. ;) Bardzo się cieszę, że mogłyśmy u Kasi chwilkę porozmawiać. Niezwykle ciepło Was wspominam.
OdpowiedzUsuńTwoją opowieścią o budowie Waszego domu wzruszyły mnie ogromnie. Wiem ,że tak w tamtych czasach powstawało nasze osiedle, bo znam kilka osób, które w ten sam sposób wtedy budowały - od Gorczycowej, przez Poziomkową aż do Miętowej. Takie czasy. I choć historie podobne, to każda niesamowita i dla mnie niezykle wzruszająca. Wcale się nie dziwię, że rozstanie z tym miejscem nie było dla Was łatwe. Ale wiem od Ciebie, że jesteście tu szczęśliwi i jestem przekonana, że teraz Wasze życie nabierze kaszubskich rumieńców. :) Tylko trzeba czasu...
Cudowne miejsce wybraliście do życia, do wprawdzenia zasady slow life, która (jak to Kasia mówi) wcale nie jest taka slow. :) Mam nadzieję, że i mnie się uda wynieść na wieś, choć na razie wstrzymują mnie malutkie jeszcze i niesamodzielne dzieci. Ale marzę i marzę... a jak widzę, że marzenia się spełniają, tak jak u Was, to serce rośnie z radości! :))
Uściski i pozdrowienia najcieplejsze dla Was obojga
Ewa
Witaj Ewo! :)
UsuńBardzo się ucieszyłam Twoimi odwiedzinami w moim wirtualnym zakątku ... podobnie jak naszym spotkaniem w realnym ogrodzie Kasi :)
Szkoda, że nie mogłam dłużej wtedy zabawić. Ale pewnie będzie jeszcze wiele okazji do spotkań. Co prawda wyprowadziłam się z naszego wspólnego osiedla... ale dla chcącego nie ma nic trudnego ;)
Wszystko wskazuje na to, że i Twoje marzenia się spełnią. Moje koleje szły podobnie. Kiedy już "pozaliczasz" wszystkie egzaminy w szkole muzycznej ( podobnie jak ja), droga do wiejskiego życia się bardzo skróci.
Uściski :)
Pięknie to wszystko wygląda , szczególnie jak się z boku ogląda:): Ale na pewno mimo tak ciężkiej pracy radość w sercu macie..bo odnaleźć miejsce swe na ziemi to dar wielki dar:):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze swej chmurki:):
...i ja Ciebie pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że odwiedziłaś mnie.
Usuń:):
UsuńŻyczę powodzenia w urządzaniu nowego gniazdka . Działaj i śpiewaj : ... "tu na razie jest ściernisko , ale będzie San Francisco..."- będzie dobrze !
OdpowiedzUsuńTen urywek podśpiewuje sobie czasem Odys... a ja się tylko uśmiecham wtedy ;) i wierzę, że będzie dobrze!
UsuńMyślę, że bardzo ładnie będzie wyglądać jak zostanie ukończony, życzę powodzenia w dalszym urządzaniu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteście Tam na nowej drodze w nowym życiu i spełniacie marzenie. Czas jego realizacji, czy chwilowa nieobecność to tylko element. Nie uwiera szczególnie tych, co to im noc niemniej za krótka (o dniach nie wspominając)
OdpowiedzUsuńAle myślami gdzieś ciągle wracam do tego, jak sobie z tym radzisz... Wierzę, że najlepiej. Ten slogan o uszlachetniającej pracy ma swój dobry czar - istota tkwi potem w chwili odpoczynku, która zasłużona smakuje jak wiejski chleb ze smalcem (to oczywiście przenośnia spod mojego podniebienia)
Ach jak się cieszę! Jakie to fioletowe w pasteli pole przepiękne!!!
Ten slogan o uszlachetniających właściwościach pracy, to ja nie wiem czy będzie miał do mnie zastosowanie. Jak na razie nie odczuwam na sobie jakiejś większej szlachetności ;) ale czuję mocno ból ramienia prawego, które sobie nadwyrężyłam okrutnie i opuchnięte dłonie od całodziennej siłowej współpracy z małą ( niewinnie wyglądającą łopatką) i zmęczenie takie, że kiedy zejdę z "pola" to sił nie mam nawet na zerknięcie w laptopka... chociażby żeby odfiltrowac kolejne zdjęcia angielskich ogrodów.
OdpowiedzUsuńA z tą chwilą odpoczynku, to masz całkowitą rację... choć w naszym przypadku odpoczynek zwykle ma smak kawy ;)
cieszę sie ze tutaj wpadłem jest wiele fajnych pomysłów!
OdpowiedzUsuń