piątek, 24 czerwca 2011

Nowy wymiar szczęścia...

...trochę mnie tu nie było.
Cóż, życie. Musiałabym chyba trochę na nie popsioczyć... ale tego nie będę uskuteczniać, bo nie w głowie mi teraz takie tony... bo od 11-stu dni rozpiera mnie uczucie szczęścia.
To szczęście ma na imię ADAŚ :)


...wyczekany, wytęskniony, wymodlony.
13-go czerwca moja Hania urodziła synka a ja objęłam nową posadę. Zostałam babcią! :))))))
i poznałam ten nowy wymiar szczęścia w rozmiarze XXXL.
Nie będę się wysilać aby opisać ten stan ... bo tego się nie da powiedzieć słowami... chyba żeby się podeprzeć słowami poety, jak to zrobiłam 28 lat temu. Kiedy urodziłam Tomka w pamiętniku pozostawiłam krótki wpis -słowa Juliana Ejsmonda:

 "Jest coś niewinniejszego nad aniołów białość i coś promienniejszego nad różany wschód, coś, co jest wielkie, właśnie przez swą małość, DZIECKO - zwie się ten cud." 

dzisiaj mojemu wnukowi :)) dedukuję kolejne słowa tego poety:


"Gdyby na wielkim świecie zabrakło uśmiechu dziecka, byłoby ciemno i mroczno. Ciemniej i mroczniej niż podczas nocy bezgwiezdnej i bezksiężycowej-mimo wszystkich słońc, gwiazd i sztucznych reflektorów.Ten jeden mały uśmiech rozwidnia życie"

...no i proszę. Rodzinka jak się patrzy! :))) ...na chwilę przed opuszczeniem szpitala.


A babcia ;) na powitanie wnusia wymodziła kilka literek


Nasz mały-Wielki Skarb słodko śpi :) , więc babcia pobuszuje trochę po zaprzyjaźnionych blogach. Stęskniłam się.
Pozdrawiam wszystkich moich gości serdecznie :)