
Jak ważna jest oprawa haftów nie muszę chyba nikogo przekonywać. Dobrze dobrana rama, trafne skadrowanie haftu, ewentualnie dodanie passe-partout, to wszystko sprawia, że nasza praca w efekcie końcowym cieszy oko.
Jestem przeciwniczką oprawiania haftów za szkło.Uważam, że haft DUŻO traci na swej urodzie, i obojętnie czy to szkło zwykłe, czy to droższe antyrefleksyjne. Uważa się, że bez szyby prace się szybko brudzą. To jakiś mit! Niektóre moje prace wiszą już 7 lat na ścianie ( tyle lat wyszywam) i nie zauważyłam, aby się zabrudziły. Odkurzam je tylko przy wielkich porządkach (ramki rzecz jasna częściej). Gdyby jednak się kiedyś zabrudziły bez problemu można je odświeżyć, wyjąc z oprawy, uprać i ponownie oprawić. To naprawdę nie jest skomplikowane.
Kiedy słyszę te mocne argumenty za oprawianiem za szkło, to się zastanawiam czy ktoś swoje kanapy chroni przed brudem jakąś np.folią? czy piękne obrusy "duszą" się u kogoś pod taflą szkła? Chyba nikt tego sobie nie wyobraża ...a przecież kanapy jak i obrusy są naprawdę narażone na bezpośredni kontakt z plamami czy innymi zabrudzeniami.
...ale dzisiaj nie o szkle chciałam ...
Dzisiaj będzie o naciąganiu haftów. Jest to bardzo ważny etap oprawy. Kiedy oddajemy nasze prace do przypadkowych ramiarzy, nie zawsze potrafią zrobić to dobrze.
Bywało, że musiałam sama poprawiać. Dawniej stosowałam taki prowizoryczny sposób oklejania kanwy na tekturze taśmami malarskimi.

Daleko mu było jednak do perfekcji.
Teraz robię to inaczej, bardziej profesjonalnie. Efekt jet naprawdę zadowalający.
Właśnie dzisiejszy dzień spędziłam na "renowacji" moich sepii.

po "akcie dewastacji" zmierzyłam ramę, żeby przyciąć tekturę (o grubości 1,5- 2mm. Tekturkę wycinamy o 2-3mm mniejszą na długości i szerokości.

Ten haft wisiał u mnie bez szyb prawie pięć lat.
Kiedy porównać gł część obrazka z brzegami kanwy, które nie były narażone na kurz to nie widać różnicy. Nie musiałam więc nawet prać. Same widzicie, że szkło nie jest potrzebne(!)

Przykładając wyciętą tekturkę do kanwy zaznaczamy punktami na środkach boków jej wymiar. Ołówkiem albo znikającym pisakiem rysujemy linie zgadzające się z liniami ściegów (rysujemy po wgłębieniach, między nitkami)
Następnie przycinamy kawałek materiału wielkości naszego haftu (ja do tego celu użyłam płótna). Przypinamy płótno do wyszywanki szpileczkami, żeby podczas szycia tkaniny nie przesunęły się.

Zszywamy trzy boki zmniejszając ociupinkę rozmiary. Dzięki temu kanwa, po naciągnięciu na tekturkę mocno się naciągnie i nie będą widoczne żadne zagniecenia.

Ostatni bok przyszywamy razem z tekturką (można ściegiem prostym lub zygzakowym), mocno naciągając tkaninę.

Pozostała już tylko kosmetyka.Ręcznie przyszywamy luźne nadmiary tkanin.

To już naprawdę ostatni etap ;) - oprawiamy w ramkę

Na koniec oklejamy taśmą papierową, specjalną do zabezpieczania obrazów. Ma ona suchy klej, który należy zmoczyć aby go uaktywnić.

I efekt końcowy naciągania
ufff, można wieszać na ścianę :)
...a teraz zastanawiam się, czy wystarczająco jasno to opisałam????
Mam cichą nadzieję, że komuś się przyda mój kursik.
W temacie oprawy haftów jeszcze ciąg dalszy nastąpi...