Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kursy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kursy. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 kwietnia 2012

jaja trochę inne...


Co prawda miałam już skończyć z jajami w tym roku... i po części to prawda. Zdecydowanie skończyłam z decoupage-owaniem wydmuszek gęsich. 
Dzisiaj pokażę Wam nieco inne jaja, które zrobiłam wczoraj, jako dekorację mojej pracowni.
Obfociłam kolejne etapy i powstał mały tutorial. Może ktoś skorzysta jeszcze przed świętami.
Ten tutorial uczestniczy w konkursie pod patronatem "Craftladies"


 Potrzebne będą:
- jajo styropianowe
- papier kolorowy lub biały (zużyłam 4 kartki na 1 jajo o wys 15cm)
- wykrojnik kwiatków
- szpileczki i ew. koraliki
Wycinamy kwiatki. Dla oszczędzenia czasu wycinałam jednocześnie przez 4 kartki.


Następnie tworzymy pełniejszy kwiatek z dwóch pojedynczych i przypinamy szpileczką do styropianowego jaja. Zaczynamy od górnego czubka. 
Użyłam dodatkowo koralików jako przekładki, ale nie jest to koniecznie. W drugim jaju pominęłam ten element i też mi się podobało. Można też użyć szpileczek z kolorowymi łebkami.

Takimi kwiatkami pokrywamy całe jajo, "jadąc" sukcesywnie z góry na dół. 
I tak wyglądają dwa ukończone.

Mogą posłużyć jako dekoracja stołu świątecznego chociażby w filiżankach z zastawy użytej do nakrycia stołu.
Ja tymczasem dorobiłam im "nogi" tzw. metodą chałupniczą ;)
Poszperałam trochę w garażu i moich przepastnych szufladach, w których gromadzę różnej maści "przydasie" i wyciągnęłam na światło dzienne:
- tralkę (zakupioną kiedyś w chwili słabości w którymś z marketów budowlanych)
- zalegające od kilku lat zapomniane podstawki pod drewniane jajka
- drewnianą obrączkę
- metalowe kwiatki (pozyskane w podobnych okolicznościach jak tralka)

Zależało mi na "nogach" różnej długości, więc wymodziłam takie

Na koniec trochę kosmetyki i... gotowe :)

Tymczasem, pomimo złośliwie zimowej atmosfery za moim oknem Wielkanoc tuż tuż...



...i pozdrawiam Was serdecznie :)
 Penelopa

środa, 28 września 2011

To naprawdę działa!!!

Ostatnio na blogach tu i tam słyszy się o cudownym specyfiku do przenoszenia drukowanych motywów na tkaninę. Citra Solv stał się przedmiotem westchnień wielu dziewczyn, których rączki cierpią na ADHD ;)
Ja też do nich się zaliczam. Wcześniej używałam do tych celów specyfiku o nazwie "ART MEDIUM" z firmy Schjerning Farver (duńska firma). Do małych motywów sprawdzał się doskonale, ale przy większych denerwowała mnie taka a'la gumowa powłoka.  ...więc kiedy usłyszałam o cudzie o nazwie Citra Solv zapragnęłam go zdobyć. Szukałam w necie, ale niestety w polskich sklepach nie znalazłam, a na szukanie za granicą dawałam sobie jeszcze czas. 
I całkiem niespodzianie za sprawą dobrej duszy bozenas dowiedziałam się o zastosowaniu do tych celów najzwyklejszych rozpuszczalników.  Wierzyć nie chciałam, że to takie proste, więc musiałam się przekonać sama jak to działa. I okazało się, że działa!!! Rewelacja!


Okazało się , że zwyczajny rozpuszczalnik NITRO lub ACETON czyni te pożądane przez wiele z nas cuda.
Oto moje doświadczenia z tą magią.
Pokażę Wam tylko co potrafi NITRO, ponieważ moim zdaniem jest skuteczniejszy.  Aceton podobnie działa, z tym, że uzyskujemy jakby delikatniejszą odbitkę.
Podekscytowana zabrałam się do dzieła.
Wydrukowałam sobie na laserowej drukarce motyw. Przy motywach z napisami koniecznie trzeba zrobić wydruk w lustrzanym odbiciu.


Następnie wydruk ten należy przykleić taśmami drukiem do tkaniny (taśmy unieruchomią motyw, tak, żeby się nie rozmazał)
Dla ochrony roboczego blatu przed pofarbowaniem podłożyłam pod tkaninę kawałek sklejki.


 Potrzebne będzie jeszcze niewielka złożona szmatka (jak dla mnie jest lepsza od gąbki) i ewentualnie dowolny przedmiot do dociskania. Ja użyłam rzeźbiarską drewnianą szpatulkę.


Namoczoną rozpuszczalnikiem szmatką zdecydowanymi ruchami, jednocześnie mocno przyciskając, przecieramy kartkę z motywem.  Rozpuszczalnik  wnikając w kartkę przechodzi na tkaninę, "zabierając" ze sobą wydrukowany motyw (właściwie to tylko jego zewnętrzną warstewkę)

Możemy dla pewności jeszcze jakimś twardym narzędziem, jak np ta drewniana szpatułka, kontrolnie docisnąc przeciągając miejsce przy miejscu.
Odklejamy taśmę i... proszę bardzo


Użyłam tu tkaniny dosyć luźnej w splocie. Efekt jest zadowalający, chociaż na ścisłej o cieńkich nitkach, jak chociażby białe płótno, trochę lepsze są efekty.
Oto próbka z kolorowym wydrukiem.



 Jak tylko wyschły próbki ( a szybko wysychają, w końcu to rozpuszczalnik, który szybko się ulatnia) pobiegłam pod kran i poddałam je testowi prania ręcznego (z użyciem wpierw mydła, a potem proszku).  Test zaliczony. Motyw się nie spiera!
Wow! Moim zdaniem rewelacja!!!
 Ten rozpuszczalnik nie dość, że jest skuteczny, to jeszcze tani jak barszcz i ogólnodostępny.  Niestety jest on typowym śmierdziuchem i podczas pracy trzeba to jakoś zdzierżyć ;)
Po lekkiej przepierce zapach znika na szczęście.
Czyli można szaleć :))
Oczywiście dalej będę trzymać kciuki za powodzenie u Myszki, bo z pewnością praca z jej specyfikiem jest o niebo przyjemniejsza.
     Życzę wszystkim właścicielkom łapek z ADHD wspaniałej i owocnej zabawy a ja  uciekam do ciężkiej pracy   ...och, żebyście mnie teraz widziały :o     ...już niedługo, mam nadzieję będę się mogła pochwalić ;)

ps. 02.10.2011
domyślam się, że nie wszyscy mają dostęp do drukarek laserowych. Jest i na to sposób. Wystarczy udać się do punktu XERO i tam za pomocą przenośnego pendrive-a poprosić o wydruk, lub skserowanie obrazka wydrukowanego na drukarce atramentowej (lub jakiegokolwiek obrazka) 
Również radzę za sugestią Marii Par używać do śmierdziucha maseczki. Rękawiczki ochronne to chyba rzecz oczywista.

sobota, 6 czerwca 2009

Częśc druga kursu oprawy czyli passe-partout inaczej.

Czasami trudno jest dobrać odpowiednie passe-partout do haftu,ponieważ zestaw kolorów u ramiarzy jest zawsze ograniczony.
Potrzeba, matka wynalazków podpowiedziała mi rozwiązanie tego problemu. Sięgnęłam do nieograniczonego wręcz banku kolorów i deseni - do tkanin. Uważam, że jest to świetny sposób na urozmaicenie oprawy haftów.
Moja bordowa porcelanka jest przykładem zastosowania tkaniny do oklejenia passe-partout. Wcześniejsza oprawa jakoś mnie raziła ...a może po prostu mi się znudziła.

...a tak wyglądała w pierwszej wersji w typowym, tekturowym passe-partout

Wykonanie passe-partout z tkaniny jest bardzo proste.
Po wyborze materiału wycinamy z niego kawałek większy od tekturowego passe-partout.

Oklejamy najpierw brzegi zewnętrzne, naciągając równo tkaninę. Do klejenia dobrze sprawdza się butaprem lub klej "Magic"

Następnie w tkaninie wycinamy środkowe "okno" i nacinamy brzegi promieniście.

Oklejamy wewnętrzny otwór, mocno naciągając paseczki tkaniny.

I passe-partout gotowe.




Wewnętrzne, różowe passe-partout w oprawie dzbanka również oklejone jest tkaniną.

Mam nadzieję, że kursik ten pomoże komuś w samodzielnej oprawie swojego haftu.
Życząc miłego weekendu pozdrawiam serdecznie ;)

czwartek, 28 maja 2009

Oprawa haftów


Jak ważna jest oprawa haftów nie muszę chyba nikogo przekonywać. Dobrze dobrana rama, trafne skadrowanie haftu, ewentualnie dodanie passe-partout, to wszystko sprawia, że nasza praca w efekcie końcowym cieszy oko.
Jestem przeciwniczką oprawiania haftów za szkło.Uważam, że haft DUŻO traci na swej urodzie, i obojętnie czy to szkło zwykłe, czy to droższe antyrefleksyjne. Uważa się, że bez szyby prace się szybko brudzą. To jakiś mit! Niektóre moje prace wiszą już 7 lat na ścianie ( tyle lat wyszywam) i nie zauważyłam, aby się zabrudziły. Odkurzam je tylko przy wielkich porządkach (ramki rzecz jasna częściej). Gdyby jednak się kiedyś zabrudziły bez problemu można je odświeżyć, wyjąc z oprawy, uprać i ponownie oprawić. To naprawdę nie jest skomplikowane.
Kiedy słyszę te mocne argumenty za oprawianiem za szkło, to się zastanawiam czy ktoś swoje kanapy chroni przed brudem jakąś np.folią? czy piękne obrusy "duszą" się u kogoś pod taflą szkła? Chyba nikt tego sobie nie wyobraża ...a przecież kanapy jak i obrusy są naprawdę narażone na bezpośredni kontakt z plamami czy innymi zabrudzeniami.
...ale dzisiaj nie o szkle chciałam ...
Dzisiaj będzie o naciąganiu haftów. Jest to bardzo ważny etap oprawy. Kiedy oddajemy nasze prace do przypadkowych ramiarzy, nie zawsze potrafią zrobić to dobrze.
Bywało, że musiałam sama poprawiać. Dawniej stosowałam taki prowizoryczny sposób oklejania kanwy na tekturze taśmami malarskimi.

Daleko mu było jednak do perfekcji.
Teraz robię to inaczej, bardziej profesjonalnie. Efekt jet naprawdę zadowalający.
Właśnie dzisiejszy dzień spędziłam na "renowacji" moich sepii.

po "akcie dewastacji" zmierzyłam ramę, żeby przyciąć tekturę (o grubości 1,5- 2mm. Tekturkę wycinamy o 2-3mm mniejszą na długości i szerokości.


Ten haft wisiał u mnie bez szyb prawie pięć lat.
Kiedy porównać gł część obrazka z brzegami kanwy, które nie były narażone na kurz to nie widać różnicy. Nie musiałam więc nawet prać. Same widzicie, że szkło nie jest potrzebne(!)

Przykładając wyciętą tekturkę do kanwy zaznaczamy punktami na środkach boków jej wymiar. Ołówkiem albo znikającym pisakiem rysujemy linie zgadzające się z liniami ściegów (rysujemy po wgłębieniach, między nitkami)
Następnie przycinamy kawałek materiału wielkości naszego haftu (ja do tego celu użyłam płótna). Przypinamy płótno do wyszywanki szpileczkami, żeby podczas szycia tkaniny nie przesunęły się.


Zszywamy trzy boki zmniejszając ociupinkę rozmiary. Dzięki temu kanwa, po naciągnięciu na tekturkę mocno się naciągnie i nie będą widoczne żadne zagniecenia.


Ostatni bok przyszywamy razem z tekturką (można ściegiem prostym lub zygzakowym), mocno naciągając tkaninę.
Pozostała już tylko kosmetyka.Ręcznie przyszywamy luźne nadmiary tkanin.



To już naprawdę ostatni etap ;) - oprawiamy w ramkę


Na koniec oklejamy taśmą papierową, specjalną do zabezpieczania obrazów. Ma ona suchy klej, który należy zmoczyć aby go uaktywnić.


I efekt końcowy naciągania




ufff, można wieszać na ścianę :)






...a teraz zastanawiam się, czy wystarczająco jasno to opisałam????
Mam cichą nadzieję, że komuś się przyda mój kursik.

W temacie oprawy haftów jeszcze ciąg dalszy nastąpi...