...kiedyś dumnie stał w salonie. Zakupiony w ciężkich czasach, kiedy nawet meble nabywało się "spod lady". Często takie zakupy okazywały się tzw "kotem w worku" ...a mimo to człek się cieszył i nie w głowie były reklamacje, bo przecież lepszy rydz niż nic...
Najbardziej denerwowały mnie nogi. Nie dość, że zbyt chude (o przekroju prostokąta) , to jeszcze zamontowane z charakterystyczną socjalistyczną precyzją. Dwie w poprzek a dwie wzdłuż.
Dawało to efekt kulawości jakiejś... ale cóż...
W końcu doczekaliśmy się jego dymisji ;) ... i zdegradowany został do roli stołu pracownianego.
I tam dostał w kość :)) Nie miałam dla niego litości i zupełnie nie przejmowałam się chlapiąc obficie farbą i lakierem przy decoupagowych poczynaniach. Biedaczek dzielnie to znosił.
...aż zrobiło mi się go tak zwyczajnie szkoda i postanowiłam zrobić mu plastykę. Zwykły lifting w jego przypadku nie dałby zadowalających efektów.
Zaczęłam od trywialnego czyszczenia...
Spod czarnej farby wyszła na światło dzienne skóra właściwa. Rysunek słoi podkreślały resztki farby. Spodobał mi się ten efekt i postanowiłam, że pozostanie ostatecznym.
I przyszła kolej na nogi. Chciałam dodać im trochę "ciała" i doprowadzić do przekroju kwadratu.
Zrobiłam stosowne obliczenia i rysunek (daleki od technicznego) ...i udałam z misją do stolarza ze starymi resztkami naszej podłogówki. Musiał przyciąć mi na tzw "grubościówce" elementy potrzebne do mojej wizji. Przy okazji przećwiczyłam swoją siłę przekonywania ;) ...stolarz wykonał zlecenie na poczekaniu.
Mogłam kontynuować swoją garażową radosną twórczość.
Zabawa na całego. Przy okazji przycinania "kopytek" pokonałam swój strach i odważyłam się w końcu użyć strasznie głośnej piły, którą zakupiłam kilka lat temu z myślą samodzielnego robienia ramek. Żadnej ramki nie udało mi się zrobić, bo poziom hałasu paraliżował mnie na tyle, że piszczałam równie głośno a oczy same się zaciskały z przerażenia ;) W końcu stół mnie zmotywował i pokonałam swoje strachy z czego dumna jestem niesłychanie ;) ...nooo, dzielna ze mnie dziewczynka ;)
...i kiedy już po malowaniu pewna byłam, że zwycięsko finiszuję, okazało się, że blat nie chce wrócić na swoje miejsce . Jakiś czeski błąd musiałam zrobić... w końcu znalazłam diablika. Zapomniałam po prostu wyciąć w opasce otwory do przesuwania szyn ruchomego blatu.
Słowo daję, usłyszałam wtedy za plecami chichot tych gości
W końcu to oni mogli się z kogoś pośmiać. To się nazywa sprawiedliwość dziejowa ;)
Dałam im powody do radości kiedy już w pracowni, piłą do metalu i dłutami rzeźbiłam dziurę w całym ;))
Czułam, że jestem już w klubie ...
Ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni :)))
Taaadaaam...
I tym sposobem mam w pracowni całkiem nowy stół :)
Brakuje mi jeszcze jakichś "schorowanych" krzesełek, które chętnie wezmę na warsztat ...ale to już melodia dalszej przyszłości, bo tymczasem Odys wraca do swej Itaki i muszę przeistoczyć się w prawdziwą damę... Nie mogę przecież stęsknionego przywitać z młotkiem i piłą w ręce. Jeszcze gotów zrobić w tył zwrot na pięcie ;))
Dobrze się składa... bo akurat dotarła do mnie przesyłka z tkaninami do haftu.
Spocznę więc na swoim szezlongu i z igiełką w dłoni będę z gracją ;) haftować cosik na święta, co przyznacie, jak najbardziej wypada dystyngowanej damie .... :)
Tymczasem pakuję manatki i wybieram się na kilka dni do stolicy, aby stanąć na czele komitetu powitalnego...ale jakie ja mam szanse z Adasiem :/ ... ;))
Serdecznie Was pozdrawiam i życzę udanego długiego weekendu.
Mój na pewno będzie taki :))))))
Witaj Penelopo,tak jak większośc z nas przez zupełny przypadek do ciebie trafiłam,jest fantastycznie i zostaję na stałe.
OdpowiedzUsuńNo to teraz może na temat tego postu,ja pierdziuchciam fantastyczna robota!!!Absolutnie fantastyczna napatrzeć się nie mogę na metamorfozę stołu.
Renia
Kochana Penelopo, to pojechałaś...
OdpowiedzUsuńWystarczyło pokazać to przedostatnie zdjęcie i napisać "taki se kupiłam". I już miałabym rogal na twarzy, a tak mam minę nietęgą, bo nie pojmuję pomimo zdjęć jak wystrugałaś taki mebel ze zwykłego patyczaka??? I te profesjonale ściski stolarskie, normalnie ściska mnie z zazdrości:) I znowu będzie rewolucja, bo takie patyczaki jeszcze w nie jednym domu są - u mnie dwa:))
Cieszę się, że wracasz do haftu, zanim zzielenieję do końca;)
Buziaki:)
...jak miło, że nas, nocnych marków jest trochę :)
OdpowiedzUsuńOdległość w takiej ciszy się jakoś nawet zaciera :))
...i już chce mi się lecieć do kuchni i kolejne kawy parzyć :))
*morena -witaj w moich progach. Po niedzieli nie omieszkam odwiedzić Ciebie ;)
*lambi - to dopiero miałabym wyrzuty, gdybyś zzieleniała. Ale tak po prawdzie, to co masz mieć lepiej ode mnie. Również i ja u Ciebie będąc nie raz czuję, jak zieloność mnie dopada ;))
Witaj Penelopo, ja również trafiłam do Ciebie po łańcuszku i to, co zobaczyłam wstrząsnęło mną do głębi. Ja co prawda kombinuję coś czasem, ale żeby od razu takie cuda, "nowe szaty króla" nie powiem rewelacyjna robota, piszesz, że masz nowy stół w pracowni, nie, nie, to nie jest nowy stół, to tak jakby ze stołka zrobić kanapę :) chylę czoła :)
OdpowiedzUsuńStół jak z bajki, cud malina :-)
OdpowiedzUsuńA Ty, Kochana zbieraj urodę i witaj swoje "Szczęście". Pamiętaj, zawsze będziesz na pierwszym miejscu :-)
Pozdrawiam
Ja nie wiem od czego zacząć .... szafa mnie już dawno utłukłaś, od ukłonów nad Twoim samozaparciem i zdolnościami to mam już siniaki na głowie a Ty mi tu ze stołem wyjeżdżasz znowu...
OdpowiedzUsuńi to z mojej bajki do tego ;)))), królowo złota - gdzie Cie ten Odys znalazł taką zdolną i piękną ;)))no i haftowanki się szykują... Pani kochana jak najbardziej kobiece, potwierdzam, życzę Ci najmilszego niekończącego się powitania Odysa... he he i widzę że będzie dwa w jednym, bo przy okazji wypieścisz wnusia, szkoda tylko, żeś znowu blisko mnie i nie ma jak się spotkać ;)), ale może kiedyś się uda:)))
buźka!!!
Gratuluję! I pomysłu i wykonania. Czarodziejką jesteś. :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twoich pomysłów. Zazdroszczę Ci odwagi i cierpliwości.
OdpowiedzUsuńJesteś niemożliwa!!!! Mistrzyni prawdziwa:-)
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu, pracowitości, samozaparcia, i... doskonałego efektu.
OdpowiedzUsuńBlat dla siebie bym zabejcowała na ciemno dla kontrastu.
(albo zrobiła jak szafę).
Stół jest piękny.
:-))) fajny wpis:-)). To tak za plecami Odysa z mlotkiem i pila szalejesz, a na krotko przed jego bierzesz haft do reki :-))). Stol jest swietny!! Bardzo mi sie podobaja ozdoby na nogach. Jestem pelna podziwu co zrobilas!!!
OdpowiedzUsuńDroga Penelopo, jak ja się cieszę, że odnalazłam Ciebie w tym gąszczu blogów. Zaglądam codziennie... oczekując nowych postów. Kiedy Ty na to wszystko znajdujesz czas?! Ja zakupiłam półeczki dwie w "graciku", leżą w opiwnicy już 4 miesiące, od chyba 3 miesięcy są oszlifowane.... nie do końca i czekają. Z tego względu, że nie jestem tak biegła w tych renowacjach, ahhhco ja mówię.... ja wcale nie jestem biegła - jeszcze nic sama nie odnowiłam - napaliłam się jak głupia, odkąd śledzę blogi takich wspaniałych kobiet jak Ty. Kurcze, jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich prac Penelopo no i przede wszystkim tego zapału :)
OdpowiedzUsuńStół wyszedł piękny, nie szkoda Ci go do pracowni? a w sumie, kto powiedział, że do pracowni ma być gorszy stół (?) :))) Dobry rzemieślnik wszystko ma dopracowane na ostatni guzik ;))) Pozdrawiam serdecznie
Zdolniacha z Ciebie, kawał dobrej roboty z tym stołem. Rzeczywiście wygląda jak nowy ze sklepu, aż trudno uwierzyć że to ten sam stół. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńStół jak nóweczka, super.
OdpowiedzUsuńDama tez trzeba być, choćby raz na jakiś czas.
Wow, no ładnie...
OdpowiedzUsuńStołu tylko pozazdrościć. A te PRL-oweskie klamoty czasami po zdarciu farby naprawdę pokazują piękne oblicze. Sama przerobiłam kilka "paskudztw" na zaskakująco ładne przedmioty.
Ciekawa jestem jakie krzesełka do tego wystrugasz:)
Szok! toż to nie ten sam stół! to jakieś czary mary ale zapewne opatrzone ciężką pracą :)
OdpowiedzUsuńefekt końcowy piękny!
Odpoczywaj teraz! ;)
Buziaki!
:)świetnie poradzilaś sobie ze stolem:)teraz prezentuje się naprawde dobrze:)życze udanego weekendu:)
OdpowiedzUsuńpodziawiam , podziwiam, podziwiam i nie o stół tu chodzi, choć on też jest godzien podziwiania. Podziwiam Ciebie, za cierpliwość, za talent i za siłe :)
OdpowiedzUsuńMetamorfoza jets niesamowita a stol teraz godzien pochodzenia z najlepszego warsztatu stolarskiego...efekt pozytywnie piorunujacy :)
OdpowiedzUsuńKiedy Osysa nie ma, to Ty pewnie sztukami restaurowanego inwentarza , czas odmierzasz ?
A on za kazdym razem kiedy wraca, ma "laskoczace migotanie serca" czego glownym powodem jestes Ty, ale rowniez oczekiwanie kolejnej, przez Ciebie mu serwowanej metamorfozy Waszych, czterech katow ;)
Przeciez to marynarz, wiec znosi dzielnie "Twoje podboje" i z czasem pewnie wie, ze juz niczemu dziwic sie nie moze...
Penelopo, zazdroszcze Ci nawet tego garazu - doslownie! Bo masz sie gdzie "wyzyc i wyszalec", pozdrawiam cieplo i mam nadzieje ze i mnie przytrafi sie kiedys takie miejsce, gdzie bede mogla tanczyc z pila (nawet ta najglosniejsza)
Wpadnę w depresję. Z brzydkiego kaczątka potrafisz stworzyć pięknego łabędzia. "Tuning" stołu wyszedł perfekcyjnie. Ja chętnie taki stół zobaczyłabym w salonie. Nic więcej mi nie potrzeba. PS. Zakwas dotarł, dziękuje pięknie.
OdpowiedzUsuńW sobotę planuję pieczenie chleba.
Pozdrawiam
Penelopo, ja nie wiem, jak Ty dojrzałaś potencjał w tym stole. Efekt jest oszałamiający! Ostatnio wydobyłam spod śmietnika mały stoliczek i dzięki Tobie uwierzyłam, że też coś mi się uda z niego wykrzesać. Podziwiam Cię również za to "kobiece, wierne czekanie", kiedy ukochany mężczyzna w "Palermo", jak śpiewała Majewska... Mam przyjaciela marynarza i za każdym razem, kiedy wypływa, to się o niego zamartwiam. A przecież to "tylko" przyjaciel, a nie mąż... Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńNie dość, że stół przepięknie przerobiony, to jeszcze Twój post mnie rozbawił. Ja do swojego stołu biorę się jak przysłowiowy pies do jeża; już od dawna należy mu się (stołowi) remoncik - nie tak radykalny, ale jednak. Dotychczas renowacje mebli u mnie polegały na przejechaniu po nich farbą; no cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńNinka.
To dopiero metamorfoza! Stół wygląda jak marzenie :) Nie szkoda go do pracowni?
OdpowiedzUsuńKochana penelopo, stol jest przepiekny, kto by sie spodziewal, ze pod tymi wartwami czarnej farby kryje sie taki czarujacy blat! A nogi sa idealne.
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie pozdrawiam:-)
B.
o rety stół jak marzenie; moje marzenie.
OdpowiedzUsuńMysza Ty masz w sobie wszystkie talenty świata.
Powiedz mi jak zrobiłaś na nogach żłobkowania?
Tymi nogami z kopytkami to mnie załatwiłaś! Ale zmiana, szczęka opada! Stół wyszedł prześlicznie! Gratulacje, bo z takiego brzydactwa wyczarowałaś coś zupełnie odmiennego. Mnie by chyba zabrakło wyobraźni.
OdpowiedzUsuńNiezłe wariacje! Szczerze podziwiam Twoje duże i wielkie prace i te maleńkie też: perfekcja w każdym calu. Stół natomiast mnie powalił na kolanka zupełnie :)
OdpowiedzUsuńDobranocka "Sąsiedzi" to był jednak koszmar mojego dzieciństwa - sposób, w jaki wszystko psuli przerażał mnie dogłębnie...
PRZY PILE ZACHOWUJĘ SIE TAK SAMO.....ALE TY JAKIES CZARY MARY ZROBIŁAS...NIE TY COS KRĘCISZ....TO INNY MEBEL:))))))))))))-PIĘKNY-POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńWspaniała metamorfoza, a te nogi są przepiękne :-)
OdpowiedzUsuńKochana, zacznę najpierw od ostatniego zdania bo zapomnę.Skoro w Wawie będziesz to zapraszam do odwiedzin. W sobotę zlot czarownic się szykuję więc jak masz czas i ochtę zapraszam.
OdpowiedzUsuńA co do stołu...mówić nie mogę. Ech...wszytsko takie łatwe do wykonania-wygląda-więc dlaczegow sklepach takie szkaradztwa sprzedają.
Bzuiole i czekam na wieści z frontu
Kajka z http://mojemarzeniaija.blogspot.com/
No Kochana! Tym stołem mnie powaliłaś. Kawał fantastycznej roboty!!!! Chapeau bas!:-)))
OdpowiedzUsuńKawał niesamowitej roboty, efekt imponujący, wogóle jak nie ten stół. Zostałaś prawdziwym Bohaterem Swojego Domu:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Myszo jak fajnie się czyta Twoje poczynania:) Stół jest arcydziełem!Właściwie zbudowałaś go od podstaw. W niczym nie przypomina tego starego 'kulawego'! Super zdolniacha z Ciebie!
OdpowiedzUsuńFantastycznego weekendu!!!!!!
Ale dzieło !!! Jestem pod ogromnym wrażeniem, efektu końcowego i z zazdrością patrzę na to cudo. Podziwiam Twoje prace i z utęsknieniem czekam na kolejne odsłony. Życzę dużo sił na kolejne wyzwania renowacyjne i pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńpo pierwsze fajnie wszystko opisałaś, a opis szybkiego przemienienia się z robotnicy w damę- cudny :D
OdpowiedzUsuńa stół - no brak mi słów, żeby wyrazić podziw dla tej totalnej zmiany jaką dokonałaś na "zabytkowym" ;) meblu
a sprzęty do pracy też masz imponujące
miłego oczekiwania na Odysa życzę
pozdrawiam ciepło
Kasia
Stól jest powalający - ale opis Twojego działania to właściwa wisienka na torcie w całym tym zdarzeniu :) Ja bym się poddała już na samym początku :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wspaniałego weekendu, dobrze że marynarz wraca do portu :)
Podziwiałam metamorfozę sekretarzyka, potem krzesła i szafy. Po dołączeniu do towarzystwa stołu milczć już nie mogę - kobieto, jesteś tak wielka jak tylko można wyobrazić! Z takiego biednego "kaczęcia" uczyniłaś dostojnego przepięknego łabędia! Nie do wiary, że to w ogóle jest możliwe:) Gratuluję efektu i podziwiam cię niezmiennie!
OdpowiedzUsuńwow! nic więcej nie napiszę, bo mowę mi odebrało:)
OdpowiedzUsuńNo po prostu 100% kobieta! Pozbawiona na co dzień męskiego wsparcia sama wierci, wbija, taszczy i hebluje. Bo umie, bo musi, bo chce, bo się zawzięła. W męskim towarzystwie jest subtelna, słaba, wiotka i eteryczna. Uwielbiam Cię Penelopo!
OdpowiedzUsuńPenelopo, wyrazy podziwu przesyłam !:)))
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem Twojej wyobraźni i, jak sama napisałaś siły przekonywania. Ja może bym wymyśliła, ale... na tym by się pewnikiem skończyła moja siła perswazji :)
Przypomina mi się moje "dzieło", mniejszego formatu, mianowicie pomalowanie i "obklejenie białymi koronkami lampek "Lack" z Ikei. W wersji oryginalnej były nowoczesnymi punktami świetlnymi Led w kolorze aluminium. Fu, ale w dobrej cenie i jeszcze energooszczędne! Do dzisiaj znajomi nie mogą wyjść ze zdumienia
i pytają jak ja na to wpadłam :)))
Myślę, że wyglądają przyjemnie zapalone w oknie, gdy się zmierzcha.
Tymczasem chcę się pochwalić moim wiekopomnym wyczynem - upiekłam chleb wg. Twojego przepisu, a następna porcja zakwasu rośnie w lodówce :)))
Hip, hip hura ! w dodatku Rodzinka zajada z zadowoleniem :)))
Dziękuję Penelopo jeszcze raz !
Życzę miłych chwil przy boku Odysa !
Aga
Jesteś NIE-MO-ŻLI-WA !!!
OdpowiedzUsuńJa ten stół spisałabym na straty, a Ty wróżko stworzyłaś CUDO:)
Wspaniałego weekendu:)))
Boze, juz dawno sie tak nie smialam przy czytaniu posta...- 10/10 za Sasiadow!!!! A poza wszystkim jestes niezwykle utalentowana, acz dystyngowana Dama!!!!!!!!! Stol jak i inne cudenka spod Twoich raczek- i miod i ...malina!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania z Burscheid
O kurcze pieczone !!
OdpowiedzUsuńFantastyczna wizja i wykonanie. Nieźle się namęczyłaś, już chyba łatwiej byłoby zrobić stół od podstaw.
Jak ja NIENAWIDZĘ tych dwóch ludzików !
To była ulubiona bajka mojego syna. Ta sama płyta leciała non stop...
Ahoj !
::::))))Garażowa twórczość.Nie mogla się zakończyć fiaskiem w Twoim przypadku.Ja też w garażu od tygodnia.Dałam nowe życie witrynce:)Na dniach pokaże u siebie.Podziwiam za życie sowy nocnej.Godziny pisania komentarza,dla mnie nie do przejścia:)) Reszte w mailu.Pozdrówki.
OdpowiedzUsuńKobieto , podziwiam Cię coraz bardziej :) Bardzo ciekawa jestem co też na tamborku powstanie :)
OdpowiedzUsuńI trzymaj się ciepło w stolicy !
Buziaki,
O do licha... A ja właśnie popełniłam renowację stołu (tak mi się przynajmniej wydawało)... i teraz widzę, że muszę zaczynać od początku ;-)) Ależ podniosłaś poziom! Po prostu magiczna metamorfoza...
OdpowiedzUsuńCudownego czasu 'w komplecie' życzę ;-)
Ściskam czule!
Wiesz co,po prostu niesamowita jesteś z tymi talentami..niejeden facet tzw. fachowiec mógłby u Ciebie terminować..no,i ten talent literacki,dobrze by było abyś w tym stylu napisała poradnik z zakresu renowacji,schodziłby jak ciepłe bułeczki.
OdpowiedzUsuńKrzyżykuję koronę i klucze,białym na czarnej kanwie,cud będzie jak nie oślepnę.
pozdrawiam
Gonia
Sekretarzyk, krzesło, teraz stół jesteś po prostu niesamowita:))
OdpowiedzUsuńTy nasza Kochana czarodziejko:)))
OdpowiedzUsuńJa bym pewnie ten stół wywaliła a Ty zobaczyłaś w nim taki potencjał... szacunek:)))
Zaskakujesz za kazdym razem, ale mialas dobry pomysl. Po tej metamorfozie stol jest fantystyczny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Stol jest boski! Gratuluje!
OdpowiedzUsuńI bardzo ciekawi mnie jak tlumaczysz Odysowi pojawienie sie tak fantastycznych mebli jesli Ty tylko z tym tamborkiem ;-))
Pozdrawiam
*jola -witam Cię serdecznie w moich progach i zapraszam, rozgość się :)
OdpowiedzUsuń*MariaPar -tą urodę, to coraz trudniej pozbierać... szczęście w nieszczęściu Odysa wzrok już nie ten ;)
*ula - za siniaki przepraszam najmocniej. Poczułam się oskarżona ;)
...a Odys chyba w ogóle mnie nie szukał. Tak jakoś niechcący napatoczyliśmy się sobie w mieście Poznaniu (czy jest jakieś lepsze do poznania się?), żeby było śmieszniej zupełnie sobie nie przypadając do gustu. Ale nic nie poradzisz na siłę przeznaczenia ;))
...i jestem pewna, że kiedyś się uda :)
* Wiewiórka ,zetk@, Gosia,Gosha, ANA,
ABily, JOASIA, Magda, Asia i Wojtek, Koala, Bella, 5.monika - jak miło czyta się tak budujące słowa. Dziękuję :)
*jerzy_nka -miałam nawet taki plan z bejcowaniem blatu, ale Kasia protestowała i przyznałam jej rację, że taki będzie bardziej wyjątkowy.
*violcio11 -cóż, kobieta zmienną jest ;) Raz z młotkiem i wiertarą a raz na szezlongu z haftem w dłoni
* savannah -Odysa podobno juz nic nie zdziwi. Pogodził się z tym, .że ma szurnięta żonę i nigdy do końca nie wie, co w domu zastanie. A zwykle czekają na niego jakieś niespodzianki.
* CzekoLady -jestem ciekawa Twoich wrażeń z pieczenia inaugurującego.
*petra bluszcz- cieszę się bardzo, że zainspirowałam CIebie. To dla mnie wielki komplement :)
*Ninka - Ja podobnie długo byłam na etapie metamorfoz mebli za pomocą li tylko pędzla/ wałka ;) Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia ;)
*amanoo -ja tam bym chciała miec pracownię jak marzenie. W końcu tam dużo czasu spędzam.
*B. -ten blat i mnie mile zaskoczył :)
*jaga - te "żłobkowania" to po prostu listwy maskujące (to chyba tak się fachowo nazywa) Kupuje się je np w castoramie na dziale drewno w np metrowych odcinkach. Są różne inne profile. "Kopyta" u dołu nóg, równiż z takich listew ozdobnych zrobiłam. Kupiłam w metrowym kawałku i sama tylko przycięłam.
*bestyjeczka -ojtam... nie bądź taka skromna, bo chyba Ty nie możesz cierpieć na brak wyobraźni. Te Twoje cacuszka sutaszowe...
*Marta F. Sitarska - a ja uważam, że sąsiedzi to dobre chłopy, bo przy nich prawie każdy może się poczuć jak mistrz ;)
*Qra Domowa -to piękny duet stworzyłybyśmy we dwie nad taka wyjącą piłą ;)
*__KASIA__ - po jednym mebelku, nawet małym, juz dużo będziesz umiała. Praktyka podobno czyni mistrza. I nie trzeba się bać tylko mocno chcieć i skoczyć na szeroką wodę ;)
*Aga -dodatkową zaletą tych perelowskich paskudztw jest fakt, że nie szkoda ich zepsuc, więc i pozwolić można sobie na szaleństwa.
*ika - to prawda. Ye czary kosztowały trochę potu i krwi( autentycznej) Czasem zapominałam, że narzędzia które trzymam w dłoni są tak niebezpieczne ;)
*Kajka -na spotkanko chyba nie dam rady. Moje starszaki-"Warszawiaki" już zaplanowały nam czas Nie uda odłączyć mi się tym razem od grupy ;)...ale pewnie jeszcze będa okazje
*Deilephila - z Bohatera Swojego Domu to się usmiałam... no mogliby mnie do reklamy wziąć ;)
*Myszka - z tym arcydziełem, to chyba trochę przesada, bo każdy porządny stolarz pewnie śmiałby sie zdrowo z moich babskich technologii ;)
*Kasia - z takiego poczwarka to i nie trudno zrobić odmianę. A że był właściwie na stracenie, to się odważyłam na szaleństwa stolarskie, w innym wypadku pewnie ograniczyłabym się, do oczyszczenia i wybielenia.
Sprzętów trochę nazbierało mi się. Część jest moja osobista, ale większość to Odysowe kolekcje ;)
*yenulka - poddać się nie mogłam, bo przecież w pracowni stół to podstawa.
*Marina - Witaj :) niezmiernie mi miło, że w końcu stół ;) zmobilizował Cię do odezwania się. Każdy komentarz cieszy mnie bardzo.
*Mira - no i rozszyfrowałaś mnie :))
*Mówisz, że nie masz determinacji a te lampki to co?.. i sama widzisz jaka to satysfakcja.
A newsy chlebowe sprawiły mi ogromną radość. Dziękuję za tak dobre wieści.
*Ania z Burscheid - witaj! Sprawiłas mi radość, że się odezwałaś :)
Gdzie diabeł nie może.... a raczej czego diabeł nie może, podrzuci Penelopie ;-)
OdpowiedzUsuńPowaliłaś mnie tym stołem. Świetny pomysł i wykonanie, i jeszcze fotki w trakcie...
Niesamowitaś Kobieto!!!!!
Ściskam :))
No nie! Twoje ręce i do haftu i do stolarki, cuda jakieś :) Podiziwam Cię, bo ja boję się takich dużych przedsięwzięć. I świetny pomysł z wykończeniem nóg stołu. Muszę to zapamiętać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
No Penelopo jesteś WIELKA:))Ja bym oddała stół w dobre ręce,a Ty takie cudo z niczego zrobiłaś:)))Odys może byc tylko dumny że ma taką piękną,mądrą i zaradną żonę:)))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZachwycasz, Penelopo, wszechstronnymi talentami, a jednocześnie zachęcasz innych do działania. Pięknie Ci to wychodzi.
OdpowiedzUsuńStół śliczny :)
tworzysz albo moze lepiej zabrzmi 'odtwarzasz' cudeńka.podziwiam i zazdroszczę smykałki
OdpowiedzUsuńza pokonanie własnego strachu - wielki szacunek !!!
OdpowiedzUsuńco do mebelków to sama posiadam komplet kupowany w podobny sposób, mają 1 zaletę - sa pakowne
w stole najbardziej podobają mi się nogi
miłego i rychłego spotkania
udanego dnia
Stół po liftingu prezentuje się wspaniale !!!
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć że przed był szkaradny ...
Ciekawe czy będziesz w Wawie miała chwilkę wolnego ... ?
Pozdrawiam Agnieszka
To niesamowite! Nie dość, że rewelacyjny pomysł to jeszcze wykonanie...! Czarodziejka!
OdpowiedzUsuńaha - i przede wszystkim miłych wspólnych chwil...
OdpowiedzUsuńMatko kochana!toz to cudo nastepne wyczarowałaś,oglądałam zdjęcie za zdjęciem i tylko wzdychałam,jak tak można?ja bym tak nie potrafiła,dlatego kłaniam się w pas przed Twoim talentem.Zawsze chwytasz mnie za serducho.Jesteś mistrzynią w każdym calu.Jeszcze ten kurs obrazkowy.Kobieta demolka;-)
OdpowiedzUsuńBuziale-Ania
Fiu Fiu cóż za cudo, tylko pozazdrościć wytrwałości i pomysłowości, że o umiejętnościach nie wspomnę. Pięknie wygląda teraz ten stół.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Nie-sa-mo-wi-ta przemiana!! Myślę, że nie ma takich słów, które określiłyby opad mojej szczęki. ;)) Niewiarygodne, że nawet z takiego mebla da się zrobić takie CUDEŃKO :)) pozdrawiam serdecznie i życzę przemiłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńTo nie do wiary,że samodzielnie można zrobić takie cudo- cudotwórczyni!!!!chylę czoło w pokorze:)
OdpowiedzUsuńTak sobie siedzę wieczorkiem w ten dzień wolny i szlag mnie teraz trafia ,że tak zmarnowałam dzisiejszy czas na nic nierobieniu,podczas gdy Ty tworzysz takie arcydzieła!No nie....tak się naładowałam,że idę się brać za robotę,a Tobie Penelopko składam ukłony do ziemi za pracę wykonaną ze stołem,bajka...a no i już pomału kończę sprzątać przed przyjazdem Janioła,jeszcze tydzień,ech...:))
OdpowiedzUsuńJa swojego też w Poznaniu (sic!) poznałam :)))))
OdpowiedzUsuńi tez nie od razu zapałaliśmy do siebie no ale .... jak piszesz to była siła przeznaczenia ;)))
super, że tak podobnie jak u Ciebie no i nie czuj się oskarżona tylko uhonorowana szczerymi pokłonami ;)))
buźka!
Oniemiałam... Gratuluję
OdpowiedzUsuńPrzepiękny. Nie do wiary że taki cudowny stół powstał z takiego nijaakiego.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWspaniałości tworzysz Kobieto! Poza tym Tu u Ciebie jest tak, przytulnie...ciepło...domowo, że zostaję. Pozwól, że będę zaglądać tu do Ciebie przy kawie, bądź nocnych posiedzeniach. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa ciągle nie mogę wyjść z podziwu dla Twojego samozaparcia pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPenelopa sprytną kobietą byłą , w dzień tkała, nacą pruła ;) Ty po stokroć sprytniejsza i zdolniejsza;) dzień i noc praca wrze;)I jakie cuda z pod twoich rąk wychodzą... Blogowanie przypomina mi ukachaną Grę w klasy Cortazara..
OdpowiedzUsuńzawsze uwielbiałam ją czytać wg klucza, nie po kolei;) i tak od bloga do bolga trafiłam do Ciebie.
Wszystko jest piękne, smaczne i inspirujące, czyta się jak dobrą książkę.
Pierwszy blog w którym znalazłam "wytwory",pyszne jedzonko i podróże w doskonałych proporcjach ;)
początkująca ;) Rancho Lavender
Pozdrawiam serdecznie
Musisz kiedys przyjechac malą ciezarowką do mnie do Francji. Tutaj są takie targi nazywane wide greniere- gdzie sprzedaje sie wszystko uzywane, meble tez. Mialabys duzą przyjemność w odnawianiu tych uroczych dekoracyjnych mebelkow- bibelotow, ktore czesto kupuje sie doslownie za pare euro, np etazeki, rozne stoliczki, krzesla, półeczki. Wszystkie niepowtarzalne, wykwintne i bardzo szczegolne. Jakby co, to bedziemy w kontakcie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie no po prostu szok jak ty to robisz? w życiu bym nie wpadla na taki pomysł a o realizacji już nie wspomnę. Napracowałłaś sie przy tym stole ale efekt powala. Chyle czoła.
OdpowiedzUsuńp.s.Pierwsze chleby upieczone zakwasem sie podzieliłam z przejaciółką dzięki serdeczne i pozdrawiam gorąco. Aż mi uśmiech nie schodzi z twarzy jak czytam Twojego blooga. A pomysł z sasiadami super mam gdzieś jeszcze kasetę z tą bajka tylko nie wiem czy jeszcze sie nadaje do użytku. :)))
Iwona z Gdyni
No Penelopciu Kochan Stol to jest teraz STOL!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDalas mu drugie, cudowne zycie!!!!!
Gdyby tak lekarze z dziedziny medycyny estetycznej potrafili takie cuda tworzyc (bez efektow ubocznych) - prawdopodobnie byliby multimilionerami, hihihihi:-)))
A teraz na serio : PODZIWIAM!!!
Usciski sle Kochana Damo:-))))!!!!
Cudowny "zupełnie nowy" stół, Penelopo! Jesteś W-I-E-L-K-A!!!!!
OdpowiedzUsuńOlá,
OdpowiedzUsuńSeus trabalhos são lindos!!!
Gostei e estou te seguindo...
Fica Bem!!!
1000 Beijokinhas
piękna metamorfoza stołu, gratulacje
OdpowiedzUsuńNo co ja mogę jeszcze dodać po tym morzu, ba! oceanie pochwał. Mam propozycję dla tych, co bliżej Penelopy i mają z nią bezpośredni kontakt - sprawdźcie kochane, tak mimochodem, od niechcenia, czy Jej jakieś kabelki, przewody, śrubki, procesory itp. nie wystają spod rękawów. Przecież to nie może być, żeby taka delikatna kobieta takie cuda wyczyniała! Do haftu marsz mi tu zaraz i nie stresować otoczenia :) Ach, Ty babko nieobliczalna, nieposkromiona...jak ja Cię lubię. Stół niczego sobie :))))
OdpowiedzUsuńNo nie da się ukryć, że stół zminił swoje oblicze :) i to w sposób jakiego ciężko było się po nim spodziewać :) gratuluję :)
OdpowiedzUsuńШикарное преображение старого стола! Браво!
OdpowiedzUsuńPenelopa,pokłony w pas biję za tą metamorfozę stołu!!!!Bajka!!!
OdpowiedzUsuńW całokształcie stół prezentuje się niezwykle korzystnie! Dobry pomysł ze sklejkami na nogach, na pewno z niego kiedyś skorzystam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Bardzo podobają mi się efekty Twoich zmagań z renowacją :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyszedł Ci ten stolik, efekt podoba mi się tym bardziej, że w planach mam bardzo podobną renowacje - pochlapany stary stolik na nowy - drzewo u góry i białe nogi. Bardzo podoba mi się pomysł z nogami! Świetne.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że podobnie jak ja będziesz zadowolona z odmiany :)
OdpowiedzUsuń