Właśnie mija drugi rok, odkąd piekę mój chleb powszedni. Z takim zamiarem nosiłam się już dużo wcześniej. Przymierzałam się nawet do kupna maszyny chlebowej. Szukałam takiej z dwoma mieszadłami, i wciąż nie mogłam się zdecydować jaką kupić… goszcząc u mojej licealnej przyjaciółki Gosi, miałam przyjemność spróbowania jej chleba. Był przepyszny i na dodatek nie wymagał posiadania żadnej maszyny. Jedynie piekarnik jest konieczny.
A przepis jest naprawdę dziecinnie prosty i na dodatek zawsze się udaje.
Rzecz jasna najważniejszym składnikiem jest zakwas. Być może nie wygląda zbyt apetycznie…
Można go wyhodować samemu, albo udać się do jakiejś piekarni i uśmiechnąć się serdecznie do pana piekarza. Wystarczy to zrobić jeden raz, ponieważ na kolejne wypieki zakwas uzyskamy z ciasta chlebowego. Ja skorzystałam z trzeciego wariantu -dostałam od przyjaciółki :)) Jeszcze raz dziękuję Ci Gosiu!
…a więc zabieramy się do pieczenia razowca. Przygotowujemy składniki.
* 1 kg mąki pszennej
* 0,5 kg mąki żytniej razowej
* 1 szkl. płatków zbożowych
* 1 szkl. siemienia lnianego
* 1 szkl.otrębów zbożowych
* 1 szkl. pestek słonecznika
* 4 łyżeczki soli i
- 1,5 litra ciepłej wody
- zakwas
Mieszamy w dużej misce dokładnie wszystkie suche składniki.
Wlewamy zakwas i wodę.
Ponieważ zakwas jest gęsty i trudno łączyłby się z ciastem, wcześniej rozrzedzamy go mieszając w słoiczku z wodą odlaną z przygotowanej porcji. Woda musi być ciepła!
Mieszamy drewnianą łyżką do uzyskania jednolitego ciasta (2-3 min)
Do słoika (wystarczy półlitrowy) odkładamy 4-5 łyżek ciasta i odstawiamy go do lodówki na min 3 dni, aby wystarczająco namnożyły się bakterie i drożdże. Wtedy możemy piec kolejne chleby.
Pozostałe ciasto wykładamy do wcześniej wyłożonych papierem do pieczenia, keksówek. Ja używam dwóch 35 cm-owych. Można również używać (podobno bardzo wygodnych) foremek silikonowych, do których ja jakoś przekonać się nie mogę. Są dla mnie …hmm …mało estetyczne.
Przykrywamy ściereczką i odstawiamy, najlepiej w ciepłe miejsce, na ok 7 godz. do wyrośnięcia. Czas zależy od temperatury. Jeśli odstawimy w chłodniejsze miejsce trzeba poczekać i ponad 8 godz., ale w cieplejszym już po 5-6 godzinach chleb jest wyrosnięty.
Przed włożeniem do piekarnika możemy posmarować rozmąconym jajkiem, wtedy skórka nabierze ładnego koloru.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do ok 180-190 st. i pieczemy 1godz.
…i możemy się delektować smakiem własnego chleba :) mniam…
Dla mnie najsmaczniejszy jest drugiego dnia. Po prostu pycha. Świeżość utrzymuje przez min tydzień.
Oczywiście przepis możemy modyfikować, dodając np. pestki dyni, śliwki, rodzynki, lub też posypując po wierzchu makiem czy sezamem. Kombinacji jest wiele.
Nam smakuje najbardziej z dodatkiem żurawiny. Na tą porcję wrzucam dwie garści suszonej żurawiny.
Gorąco polecam!
piątek, 24 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Twoje nieoczekiwane życzenie i widok tego pysznego chlebka sprowokowały mnie aby znowu zabrać się za wyrób własnego pieczywa.....a o tym co z tego wyniknie mam nadzieję sama się przekonasz.
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuń...o,tak przekonałam się :))
to mi zrobiłaś niespodziankę!
(dopiero dzisiaj odkryłam komentarze do moderowania -ale mnie ucieszyły!)
Śliczne chlebki :), napewno spróbuję!
OdpowiedzUsuńPenelopo. -przepis wspaniały. Tylko moje młode nie uznają chlebów z dodatkami. Może wiesz jak się zmieniają proporcje kiedy nie dodaje się żadnych ziarenek i pesteczek?
OdpowiedzUsuń