niedziela, 24 maja 2009
Kopytka ...jeszcze ciepłe.
Ufff, ostatnia warstwa lakieru w końcu przeszła pomyślnie kontrolę. Walka z wszędobylskimi paprochami zawsze wystawia moje nerwy na ciężkie próby. Chyba najlepiej byłoby lakierowac w jakiejś próżni, ale póki co pozostaje walka.
Kopytka byc może dla Kopciuszka... Użyłam płatków "złota", więc na bal jak najbardziej się nadają ;)
... ich kształt (wręcz zmysłowy) urzekł mnie. A niby to zwykłe szewskie kopyta.
...a męskie się lakierują.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mysza kopytka sa zjawiskowe,,delikatne,malarskie,i bardzo kobiece..Gratuluje z całego serca blogu,tym bardziej ,że jak dla mniejest to czarna magia
OdpowiedzUsuńJaguś, jeszcze tydzień temu dla mnie to też była czarna magia. Wcześniejszy blog (na bazie WordPressa)zrobił mi syn. A ten (blogspotowy) juz zrobiłam sama. Poskramiałam wszystkie procedury parę długich nocy. Ze wstawianiem zdjęc trafiłam na "scianę". Dobre dusze wyjaśniły mi korespondencyjnie -jeszcze raz dzięki Mileno i Kasiu :)
OdpowiedzUsuńSuper !!! wyszły Tobie te kopyta. Takie dylikatne ale i dysyngowane. Złoty kolor dodał im klasy. Moje gratulacje.
OdpowiedzUsuńOOOOOOOch jakie pięęęęękne!!! I mój ulubiony motyw...Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSłowa to stanowczo za mało, żeby wyrazić jak bardzo jestem nimi zachwycona, zamilknę więc. Jesteś MISTRZYNIĄ!
OdpowiedzUsuńCodne, urocze, boskie
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze kopytka, jakie widzałam ;))
OdpowiedzUsuńNormalnie mowę mi odjęło...doskonałe w każdym calu:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne "buciki kopciuszka" :) bardzo mi się podobają i w moim różanym stylu :)
OdpowiedzUsuńPozdr An
Cudne! I ta jakość wykończenia! Boskie:)
OdpowiedzUsuńbuciki są prześliczne, że też ja nie jestem Kopciuszkiem hihi
OdpowiedzUsuń...zarumieniłam się od tak pochlebnych komentarzy.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję.
kopytka powalają, serdecznie gratuluję talentu
OdpowiedzUsuńWspaniałe!!Nie jestem zjadaczem obuwia, ale te kopyta są tak słodkie , że zjadłabym je na deser normalnie;):D Wspaaaniałe!!Już nie mogę doczekac się męskich!
OdpowiedzUsuńPiękne!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę wyjść z podziwu dla piękna Twoich prac :)! Te przemiłe słowa ,które napisałaś na moim blogu troszkę mnie onieśmielają...bo jak zwykły szaraczek przy takiej artyste mógłby stanąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Są tak piękne , zmysłowe , kobiece i mogłabym dalej wymieniać ..jakby stworzone dla Marii Antoniny . Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń...byc może faktycznie i Marii Antoninie by się spodobały ;)... chociażby z powodu techniki, w jakiej je ozdobiłam. Wszak i Ona z pasją oddawała się sztuce decoupage-u, czyniąc ją bardzo popularną na dworze królewskim jak i w "wyższych sferach"
OdpowiedzUsuńOtóż to :)) . Bardzo Ci dziekuję za odwiedziny i komentarz , dzięki któremu wena rośnie :) .A Moje Trójmiasto często odwiedzam i pierwsze kroki kieruję właśnie do Gdyni :) To taki zbieg okoliczności ? może rzeczywiście kiedyś będzie nam dane spotkać się . Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńdo tej pory kopytka nie były obiektem moich zainteresowań... do tej pory - to co pokazałaś jest tak zjawiskowe, że czuję się zaczarowana
OdpowiedzUsuńsą lekkie, kobiece, eleganckie - słowem: niesamowite, chylę kapelusza! i najserdeczniej pozdrawiam
Mysza piekne kopyta:) i mój ulubiony papier, bedąc młodą i czynną jeszcze dekupażystką sobie taki zanabyłam jako pierwszy. Ale gdzie moim wygibasom do Twoich kopyt, piękne są:)A bloga będę odwiedzała:D
OdpowiedzUsuńAbsolute gorgeos! I cabt understand your language but I guess you made these yourself!! Your very creative,
OdpowiedzUsuńHugs,
Annemiek
(Holland)