niedziela, 24 maja 2009

Kopytka ...jeszcze ciepłe.


Ufff, ostatnia warstwa lakieru w końcu przeszła pomyślnie kontrolę. Walka z wszędobylskimi paprochami zawsze wystawia moje nerwy na ciężkie próby. Chyba najlepiej byłoby lakierowac w jakiejś próżni, ale póki co pozostaje walka.
Kopytka byc może dla Kopciuszka... Użyłam płatków "złota", więc na bal jak najbardziej się nadają ;)
... ich kształt (wręcz zmysłowy) urzekł mnie. A niby to zwykłe szewskie kopyta.



...a męskie się lakierują.

22 komentarze:

  1. Mysza kopytka sa zjawiskowe,,delikatne,malarskie,i bardzo kobiece..Gratuluje z całego serca blogu,tym bardziej ,że jak dla mniejest to czarna magia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaguś, jeszcze tydzień temu dla mnie to też była czarna magia. Wcześniejszy blog (na bazie WordPressa)zrobił mi syn. A ten (blogspotowy) juz zrobiłam sama. Poskramiałam wszystkie procedury parę długich nocy. Ze wstawianiem zdjęc trafiłam na "scianę". Dobre dusze wyjaśniły mi korespondencyjnie -jeszcze raz dzięki Mileno i Kasiu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !!! wyszły Tobie te kopyta. Takie dylikatne ale i dysyngowane. Złoty kolor dodał im klasy. Moje gratulacje.

    OdpowiedzUsuń
  4. OOOOOOOch jakie pięęęęękne!!! I mój ulubiony motyw...Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Słowa to stanowczo za mało, żeby wyrazić jak bardzo jestem nimi zachwycona, zamilknę więc. Jesteś MISTRZYNIĄ!

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpiękniejsze kopytka, jakie widzałam ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Normalnie mowę mi odjęło...doskonałe w każdym calu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękne "buciki kopciuszka" :) bardzo mi się podobają i w moim różanym stylu :)

    Pozdr An

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudne! I ta jakość wykończenia! Boskie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. buciki są prześliczne, że też ja nie jestem Kopciuszkiem hihi

    OdpowiedzUsuń
  11. ...zarumieniłam się od tak pochlebnych komentarzy.
    Pięknie dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. kopytka powalają, serdecznie gratuluję talentu

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniałe!!Nie jestem zjadaczem obuwia, ale te kopyta są tak słodkie , że zjadłabym je na deser normalnie;):D Wspaaaniałe!!Już nie mogę doczekac się męskich!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę wyjść z podziwu dla piękna Twoich prac :)! Te przemiłe słowa ,które napisałaś na moim blogu troszkę mnie onieśmielają...bo jak zwykły szaraczek przy takiej artyste mógłby stanąć :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Są tak piękne , zmysłowe , kobiece i mogłabym dalej wymieniać ..jakby stworzone dla Marii Antoniny . Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. ...byc może faktycznie i Marii Antoninie by się spodobały ;)... chociażby z powodu techniki, w jakiej je ozdobiłam. Wszak i Ona z pasją oddawała się sztuce decoupage-u, czyniąc ją bardzo popularną na dworze królewskim jak i w "wyższych sferach"

    OdpowiedzUsuń
  17. Otóż to :)) . Bardzo Ci dziekuję za odwiedziny i komentarz , dzięki któremu wena rośnie :) .A Moje Trójmiasto często odwiedzam i pierwsze kroki kieruję właśnie do Gdyni :) To taki zbieg okoliczności ? może rzeczywiście kiedyś będzie nam dane spotkać się . Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. do tej pory kopytka nie były obiektem moich zainteresowań... do tej pory - to co pokazałaś jest tak zjawiskowe, że czuję się zaczarowana

    są lekkie, kobiece, eleganckie - słowem: niesamowite, chylę kapelusza! i najserdeczniej pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Mysza piekne kopyta:) i mój ulubiony papier, bedąc młodą i czynną jeszcze dekupażystką sobie taki zanabyłam jako pierwszy. Ale gdzie moim wygibasom do Twoich kopyt, piękne są:)A bloga będę odwiedzała:D

    OdpowiedzUsuń
  20. Absolute gorgeos! I cabt understand your language but I guess you made these yourself!! Your very creative,

    Hugs,
    Annemiek
    (Holland)

    OdpowiedzUsuń