czwartek, 16 sierpnia 2012

Tak wiele szczęścia...

I znowu się zakochałam... bo kolejny facet poruszył najczulsze struny w moim sercu.
Oto mały Krzyś :) , który uczynił mnie babcią do potęgi drugiej ;)


Ta mała kruszynka to owoc miłości Tomka i Agaty
...no bo jak długo można iść przez życie tylko we dwoje? -zastanawialiśmy się cichutko z Odysem
 W końcu się doczekaliśmy i teraz ten obrazek wyjątkowo nas cieszy i rozczula.


 Tak wiele szczęścia w tak małej kruszynce się mieści. 
Kolejny raz zatrzymuję się i delektuję bezmiarem, mocą i pięknem cudu narodzin. A kiedy tulę w swych ramionach tego maleńkiego człowieczka, to pragnę dla niego jak najlepszego życia.
Niech droga którą przyjdzie mu kroczyć będzie długa i piękna... rozświetlona miłością i prawymi wartościami które przekażą mu rodzice i wszyscy którzy już tak bardzo go kochają.
Niech śmiało odkrywa świat ( w końcu to Krzysztof)  i czerpie z niego to co najlepsze i najpiękniejsze.


...a babcia ze sklejki wycięła literki... z wielkim rogalem na twarzy wymalowała paseczki, kropeczki... potem niebieską nitkę nawlekła i uszyła dla swojego Skarba becik podszyty miłością :) ... i to zapewne nie ostatnie jej "słowo" ;)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Zabiorę Was... właśnie Tam :)

...tam, skąd niedawno wróciłam. 


Kraina Wielkich Jezior. Kto tam był choć raz, to wie, że to magiczne miejsce, i zawsze chce się tam wracać.
Od naszego ostatniego razu minęło niespodziewanie dużo czasu. Trudno było mi uwierzyć, że to już 10 lat! ech, Świecie Nasz, nie pędź tak...
Wybraliśmy sie więc w końcu na żagle, tym razem w okrojonym składzie załogowym, bo już nie w kwintecie. Ale przekonaliśmy się, że tercet... (taki tercet!) równie dobrze się sprawdza na mazurskich szlakach... a ile luzów w kabinie! ;)
Kto więc chętny...zapraszam w rejs... tym razem już tylko sentymentalny...
I uprzedzam, będzie dużo zdjęć, bo nie potrafiłam utrzymać się w ryzach. Pomimo kilku selekcji, pakowania zdjęć w kolaże... ich ostateczna ilość mnie samą przyprawiła o lekki zawrót głowy. Ale mówi się trudno i jedzie po bandzie ;)
Mam nadzieję, że kto lubi ten temat i klimaty, z przyjemnością "popłynie" ze mną posłuchać jak wiatr na wantach gra, bo coby nie mówić, to tylko ten, "kto kocha wiatr, wie jak jest, kiedy już z oczu nam ginie brzeg..." :))






Czasem wpadli do nas goście :)


Wróćmy na jeziora...
























...aż się boję pytać kto z Was dopłynął ze mną do końcowego portu.  Czy wiele odnotowaliśmy strat w ludziach, którzy mając już powyżej kokard tych mazurskich widoczków, wyskoczyli za burtę?  ;) Uppsss... Wiem, wiem, tak się nie robi... Trzeba znać granice przyzwoitości ;) ... chyba, że się idzie na całość, niemalże po bandzie, bo... "czasami człowiek musi, inaczej się udusi, uuu..."  ;))

Pozdrawiam Was serdecznie

Wasza Penelopa