czwartek, 29 października 2009

Zaraziłam się...

...ech ta jesień. Wieczna szaruga. Chmurno, durno, nieprzyjemnie... powietrze aż ciężkie od paskudnych wirusów. Zaczęły się choróbska. Moja Kasia pierwsza poległa. Tydzień walczyliśmy sprawdzonymi babcinymi sposobami. Udało się. Odysa też zmogło, ale nie dał się zapuszkowac w domu, bo to człowiek czynu i cackac się z sobą nie będzie. Krótka piłka -antybiotyk. A ja się trzymałam dzielnie. Wirusy z powietrza mnie się nie imały.
...tymczasem zaatakowała mnie niespodzianie zaraza z przestrzeni wirtualnej. Wirus serduszkowy. Tak więc i mnie choroba dopadła. Niestety na nią nie działają ani domowe sposoby, ani antybiotyki. Mam nadzieję, że to incydentalna dolegliwośc i w przewlekłą chorobę się nie przeobrazi.
A oto objawy wirusa serduszkowego ;)
Zaczęło się klasycznie, zaczerwienieniem...




Kolejny rzut odczułam bardziej dotkliwie ...wszystko przez tą złota nitkę. Przezcież juz to przerabiałam i obiecałam sobie: nigdy więcej wyszywania złotą nitką! Robota głupiego. Wciąż się plącze i rwie. Ale jakieś licho mnie podkusiło i zachciało mi się ozdobic patchworkowe serduszka złotym łańcuszkiem.  No i klęłam na czym świat stoi i ...wyszywałam.


Wszystkich odwiedzających mojego bloga pozdrawiam serdecznie :)
...ciekawe czy ktoś ode mnie się zarazi??? ;)

czwartek, 22 października 2009

Aukcja dla Grzesia


Grzesia zna już wiele z nas.
Chłopczyk ten potrzebuje naszej pomocy w walce z autyzmem. Ma duże szanse poprzez intensywną rehabilitację stawac się coraz bardziej samodzielnym. Dokładniejszych informacji o nim przeczytacie na jego stronie .
Pomóżmy mu.
Ja również postanowiłam dorzucic "parę groszy" do skarbonki Grzesia i zasilic jego aukcję na Allegro.
Z moich prac wybrałam haftowany obrazek o świątecznej tematyce. Mam nadzieję, że znajdzie nowego właściciela :)

sobota, 17 października 2009

Zdążyłam...


...wszystko przez Jaśmin ...i dzięki niej ;)
Był już późny wieczór, kiedy odwiedziłam blog mojej forumowej koleżanki. Kolejny jej wpis dotyczył Międzynarodowego Dnia Walki z Rakiem Piersi. Niby wcześniej natknęłam się już na podobne na innych blogach, ale zaprzątnięta swoimi walkami [...] uciekałam od tematów innych choróbsk...
I do końca nie wiem dlaczego ten wczorajszy wpis Asi poruszył mnie.To był impuls. Przeleciało mi przez głowę, że powinnam jednak przyłączyć się do tej akcji... ale jak mam zdążyć wymodzić coś do jutra ...a przede wszystkim co mam wymodzić???
I dostałam olśnienia. Pomysł przyleciał lotem błyskawicy.
Symbolem całej akcji jest różowa wstążeczka.
Wstążeczka....haft wstążeczkowy ...uśmiechnęłam się pod nosem. No, może w końcu uda mi się ... Od ponad trzech lat mam nieustanny apetyt na spróbowanie tej techniki. Nagromadziłam już "trochę" przeróżnych wstążeczek. Nabyłam książkę... tylko jakoś zabrać się za to nie mogłam, podobnie jak za wiele innych technik, które czekają sobie cierpliwie w przydługawej kolejce moich planów i zachciewajek.
Zabrałam się więc do dzieła.
Niezła zabawa. Ze trzy godziny poświęciłam na "wprawki". Szybko się przekonałam jak wiele możliwości drzemie w tych zwykłych wstążeczkach. Po drodze powstał projekt. Początkowo chciałam wyszywać tylko różowymi ..., ale stwierdziłam, że dodanie zielonego koloru jest jak najbardziej wskazane. Przecież to kolor nadziei... nadziei na zwycięską walkę.
... i powstało o trzeciej nad ranem serduszko wstążeczkowe :)



zdjęcia robione o w/w trzeciej nad ranem :/ ... z lampą i z klejącymi się oczętami.
Nie miałam wyjścia, bo dzień cały będę poza domem, a przecież musiałam zdążyć z tym wpisem na finał akcji :)




poniedziałek, 12 października 2009

Wyróżnienia ...powodem zawstydzenia


Jeszcze ciepłe wyróżnienie od Ani Jednoskrzydłej wprawiło mnie w lekką konsternację. ...bo prawdą jest, że od dłuższego czasu kompletnie nic nie robię :/
Niby wrzuciłam na bloga relację z Barcelony ...ale prawie z miesięcznym opóźnieniem. Tymczasem kolejny miesiąc mija, a u mnie kompletna posucha, cisza... bo w dołek "se" wpadłam i spowita marazmem, nasłuchuję gdzie mnie boli. A boli... :/
Już parę razy powtarzałam sobie, że w garść czas najwyższy się wziąć ...ale kończyło się na słowach. Nie lubię siebie takiej. Och, jak bardzo!
...więc wyróżnienie od Ani potraktowałam jak kolejny dzwonek i ostatnie koło ratunkowe... bo takie wyróżnienie chyba też zobowiązuje. Dlatego dziękuje Ci Aniu wyjątkowo pięknie za tak pięknego motywacyjnego kopa.

Przy okazji winnam też podziękowań za wcześniej przyznane mi wyróżnienia, które otrzymałam od blogowych koleżanek podczas moich wakacyjnych wojaży.



Dziękuję Jolince za to piękne wyróżnienie


i ciepłe słowa.


Domma79 jeszcze w sierpniu wysłała do mnie taki tytuł.

Sprawiłaś mi ogromną przyjemność.

...również mam przeświadczenie, że powinnam podziękować Penelopis , co niniejszym czynię. Przeczytane kiedyś Twoje słowa były dla mnie wielkim wyróżnieniem... mimo, że nie udało mi się wówczas "zareagować"

Dzisiejszy mail zza Wielkiej Wody stał się przysłowiową kropką nad "i" -dzięki Kasju.
Nie miałam wyjścia, wzięłam siebie "na dywanik" , zadałam kilka (w sumie retorycznych) pytań i wyciągnęłam wnioski: najwyższy czas zabrać się za coś konstruktywnego ...przerwać ciszę...

...i mam zamiar dotrzymać słowa :)

A tymczasem pozdrawiam wszystkich gorąco, na przekór tego, co się dzieje teraz za oknem.