Troszeczkę terminy mi się rozjechały (upsss!) Losowanie kwietniowego candy miało mieć miejsce 30 kwietnia. Ogłoszenie majowego 1 maja. ...no i jak ja teraz wyglądam? ...ale musicie mi wybaczyć. Wszystkiemu winien Odys! ;)
Na statku już tak jest, że cokolwiek złego się stanie finalnie winny jest kapitan, bo przecież to On jest pierwszy po Bogu i za wszystko odpowiada. Ta zasada oburza mnie okropnie, bo przecież nie sposób 24h na dobę pilnować wszystkich i wszystkiego... ale w warunkach domowych?.. to już co innego ;) nie będę ukrywać, że w warunkach domowych ta zasada bardzo mi odpowiada. ...więc uznałam, że niedotrzymane terminy na moim blogu ... to wina Odysa ;) ...no bo w końcu przyjechał, a ja niczym młoda dzierlatka straciłam głowę (jak zwykle zresztą) i o bożym świecie zapomniałam. Czyż więc nie jego to wina??? Dla zainteresowanych Odys nie protestuje. Uśmiecha się dobrodusznie i wspaniałomyślnie bierze na swoja klatę ewentualne zarzuty.
Jestem więc czysta ;) ...i jakby nigdy nic ogłaszam majowe candy.
Oto dwa gołąbeczki z ogrodu...
...sfrunęły na moje pokoje i zgłosiły gotowość do wiosennego lotu.
Właściwie to już są spakowane i czekają na ostatni dzień maja aby wzbić się pod niebo i odbyć lot pod wskazany im adres ;)
Dlatego proszę aby wszyscy chętni do zaadoptowania tej parki, umieścili jedno z powyższych zdjęć (zalinkowane) na bocznym pasku swojego bloga informując o moim candy. Osoby nie mające bloga a często odwiedzające mój zakątek i choć od czasu do czasu zostawiające po sobie ślad w postaci komentarzy, również mogą uczestniczyć w zabawie.
Przypominam, że udział w losowaniu będą brały komentarze zostawione pod wszystkimi postami z miesiąca maja. Oczywistym jest więc fakt, że osoby częściej zostawiające komentarze znacznie zwiększają szansę na wylosowanie (w tym miejscu przypominamy sobie zadania z rachunku prawdopodobieństwa - ach, błogie szkolne lata ;) )
A teraz przedstawię wyniki losowania kwietniowego candy, którego przedmiotem był ten oto wyszyty przeze mnie obrazek
W pierwszym ciągnieniu wyjaśniło się spod którego posta komentarze będą brać udział w losowaniu ostatecznym. Los wybrał "Ciasto marchewkowe"
Losowanie dostarczyło mi nie lada emocji. Po raz pierwszy okazało się, że wyciągnięte "losy" nie spełniają kryteriów zabawy. Sama nie mogłam uwierzyć, że cztery losy wyciągnięte pod rząd nie mogą zostać wygranymi. Wszystkie kierowały mnie do blogów, gdzie niestety, nie znalazłam zalinkowanego zdjęcia. Wyglądało mi to podejrzane. Z ciekawości sprawdziłam, czy może choć pod "candowym" wpisem osoby te deklarowały chęć przygarnięcia ważki. Okazało się, że nie; więc uspokoiłam się, bo wygląda na to, że akurat ważkę najwidoczniej nie chciały "zaadoptować". Mimo wszystko byłam lekko zniecierpliwiona, kiedy w końcu zakończę to losowanie.
Po raz piąty pomieszałam karteczki i wylosowałam kolejne imię. Mocno zaintrygowana poszłam tropem i zajrzałam w progi kolejnego bloga i ...odsapnęłam z ulgą :) , bo w końcu wszystko "gra i buczy" :)
Miro!, z Poukładanego świata, niezmiernie się cieszę, że wybawiłaś mnie z niekończącego się losowania ;)
Jako pierwsza gratuluję Ci wygranej :) i proszę, wyślij swoje dane adresowe na mój e-mail:
myszasul@gmail.com
A teraz uciekam i mam nadzieję, że wieczorkiem uda mi się poodwiedzać Wasze progi i nadrobić blogowe zaległości, które mi się namnożyły przez ... Odysa ;) ... bo porwał mnie niczym pirat ;) na długi weekend i odgrodził od świata.