czwartek, 18 czerwca 2009
Czar szkiełek Tiffany
...kiedy wiele lat temu oczarowały mnie witraże i lampy Tiffany nawet nie ośmieliłam się marzyc, że odważę się spróbowac tej techniki. ...ale marzenia często nie pytają o zgodę. Spadają na człowieka nie wiadomo kiedy i cichutko przybierając na sile popychają nas w wiadomym sobie kierunku.
Pierwsze nieśmiałe próby zabawy szkiełkami poczyniłam cztery lata temu. Były to formy płaskie. Właśnie z tego okresu pochodzi praca, którą darzę niezwykłym sentymentem. Byłam z niej niesłychanie dumna, ponieważ to pierwszy mój autorski projekt ;)
Jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Posiada wiele błędów i chyba powinnam go głęboko schowac... ale on wisi dumny i blady w moim oknie.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc już wtedy zakiełkowało we mnie marzenie o własnoręcznie zrobionej lampie. A że marzenia czasem się spełniają to już od roku cieszę się światłem mojej lampy.
Lampy wykonane tą techniką zawsze mnie magnetyzowały. Dzięki wyjątkowości szkła, jakie ponad 100 lat temu wynalazł Louis Comfort Tiffany ich światło jest niezwykłe. Promieniuje w sposób tajemniczy a jednocześnie naturalny. Za słabym jestem fotografem, żeby to uchwycic.
Po rocznej przerwie mojej zabawy szkiełkami odkurzyłam swój warsztat.
Robię sobie kolejną lampę, tym razem z jednego kawałka szkła. Coraz bardziej podobają mi się witraże jednobarwne. Coś w tym jest, bo w hafcie krzyżykowym też skłaniam się do prac wyszywanych jednym kolorem muliny.
Taki witraż wcale nie jest nudny. Szkło pięknie opalizuje w rezultacie mieniąc się subtelnymi barwami.
Moje dłonie odwykły od pracy ze szkłem. Cóż, musiałam znowu złożyc ofiarę z krwi i pazurków ...ale co się nie robi dla sztuki ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mysza padłam z wrażenia ale cóż innego po tobie można się było spodziewać.
OdpowiedzUsuńPs.Masz u mnie na blogu niespodziankę.
ojej, robisz coś w sposób, jakiego jeszcze nie widziałam - będę podglądać. Tak nieśmiało proszę o parę szczegółów na temat takiego składania szkiełek, no i w ogóle gdzie się je kupuje ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię , naprawdę wszystko co robisz ma taki charakter i ta różnorodność ... ja niestety czesto mam słomiany zapał i szkło witrażowe jest tego najlepszym przykładem bo kiedyś też byłam bardzo pod jego urokiem , nawet sprzęt zakupiłam szkło do dzisiaj jest w Gdyni ale nigdy nie spróbowałam a Twoja lampa jest śliczna , wysmakowana ... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMusi mi wejść w nawyk jedna rzecz, a mianowicie -przed wejściem na bloga Penelopy zażyć środek uspokajający, odczekać, aż zacznie działać :). Chyba nie ma takiej techniki, która byłaby Ci obca. Kocham światło, które dają lampy, tworzy niesamowity nastrój. Twoja pierwsza praca jest świetna, lampa jeszcze bardziej i czekam na efekt końcowy obecnej pracy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMysza Twoja wszechstronność mnie zadziwia,obojętnie w jakiej technice pracujesz,powstają dzieła sztuki.Lampa jest piękna w kolorach i w ornamentach.
OdpowiedzUsuńOczywiście cuda, cuda...podziwiam Cię tym bardziej, że sama dobrze wiem jaka to mozolna i ciężka praca. Świetny pierwszy projekt, uwazam że niepotzrebnie go krytykujesz:) Sama też projektowałaś lampę?... wykonanie znakomite!!!
OdpowiedzUsuńz lekka się rumieniąc dziękuję za tak miłe komentarze.
OdpowiedzUsuńJasmin -dziękuje pięknie za wyróżnienie :)
Violko -materiały (szkło i narzędzia) do witraży można zakupic w hurtowniach witrażowych. Są nawet internetowe, ale ja szczególnie wybierając szkło wolę podotykac i zobaczyc je na własne oczy, więc zaopatruję się w najbliższej mi znanej hurtowni "Kortex" pod Gdańskiem.
W technice witrażu nie jestem żadnym profesjonalistą (zaledwie amatorem), ale Twoja prośba o szczegóły łączenia szkiełek zasiała w mojej głowie pomysł umieszczenia kursiku "jak zrobic prosty witraz". Pewnie niedługo cos takiego popełnię.
Nettiko -no ładnie; porzuciłaś swoje szkiełka, i to w Gdyni! Może jeszcze do nich powrócisz? :)
Przypomniały mi się czasy licealne ;) kiedy to chodziłam na praktyki, musiały być związane z czymś artystycznym i tak jakoś padło na pracownię witrażu... tam w sumie tylko widziałam jak co się robi, a sama na okno wykonałam motyla zrobionego z kwadratowych szkiełek (były to próbki różnych kolorów, które właścicielom zbywały) no i na tych kwadracikach coś "wyrysowałam" jakimś proszkiem (?) już nie pamiętam, wiem, że jak zostało wypalone to zostały czarne wzorki...
OdpowiedzUsuńOgółem podziwiałam bardzo tą pracę i cuda wytwarzane z kolorowego szkła, i tu też podziwiam, ale zdecydowanie to nie moja dziedzina ;) Pozdrawiam :) i nadchnienia życzę ;)
Penelopo ja też chętnie poczytam i pogladam jak to sę robi , strasznie mnie to interesuje i zapewne nie tylko mnie :), czekam na kurs. Zaraz poszkam tych hurtowni, nie wiedziałam ze można takie lampy robić samemu, zapraszam do siebie http://gosiabmm.blox.pl/html/1310721.html
OdpowiedzUsuńCo chwilę zaskakujesz jakimś nowym talentem a za co się zabierzesz to zachwyca, piękna ta lampa :-)
OdpowiedzUsuńJeżeli to pierwsze prace ,to wymiękłam .....jestem pod ogromnym wrażeniem twoich zdolnych rąk .
OdpowiedzUsuńPełna podziwu ,pozdrawiam.
Zajrzyj na mój blog, czeka tam niespodzianka na Ciebie:)))
OdpowiedzUsuńhttp://jolinka.blogspot.com/2009/06/niespodzianka.html
Jesteś niemożliwa!!!Nieustannie mnie zaskakujesz.Podziwiam Cię ogromnie.Witraż i lampa są piękne.Co ja mówię są doskonałe.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się szkło z którego robisz
lampę jednobarwną.Powstaje kolejne cudo.
Sedecznie pozdrawiam:)))
Lampa jest po prostu niesamowita...też miałam ochotę robic kiedys witraże, ale to jest chyba dosyć kosztowne hobby:(?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Szacun! No, szacun!
OdpowiedzUsuńnie mozna drzwiami to postaram sie oknem.....na wszelki wypadek (na wypadek, ze sie uda tym razem he, he....)klaniam sie nisko za kolejny szalenczy pomysl...
OdpowiedzUsuńjako anonimowy udalo sie a to juz od ostatniego razu jakis postep....zobaczymy teraz
OdpowiedzUsuńKasiu, VICTORIA!!!! :)))
OdpowiedzUsuńale sprawiłaś mi radochę, że się nie poddałaś :)))
Już skrobię maila :)))))
Elisse -to hobby wbrew pozorom nie jest aż tak kosztowne. Podstawowy warsztat w pełni wystarczający, zmieści się w 1000 zł (szlifierka, łamacze do szkła, lutownica i nóż) ...no może troszkę więcej. To jest wydatek jednorazowy. Potem już tylko dokupujemy szkiełka i cynę do lutowania, a to nie sa juz duże kwoty.
OdpowiedzUsuńJolinko -lampa nie jest mojego projektu. Wykonałam ją z gotowego szablonu.
No świetnie ,udało mi się tu trafić nie przypadkiem i jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuń, zwłaszcza lampy .
Właśnie dzisiaj miałam pierwszy raz styczność z taka szlifierką.
Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga
Dzień dobry
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Ciebie na http://penelopia.blogspot.com/2009/06/czar-szkieek-tiffany.html.
Jestem pod wrażeniem. Jesteś niesamowicie zdolną osóbką.
Od roku bawię się szkłem, ale nadal jestem na etapie płaskich prac. Marzy mi się zrobienie lampy - na początek kinkiet.
Czy jesteś skłonna podzielić się kilkoma wskazówkami?
Jak formujesz klosz lampy? Czy masz jakiś wzornik, formę - mam na myśli kształt klosza.
Prosze o kontakt lisia124@interia.pl
Penelopo, jesteś cudowna i robisz takie zachwycające rzeczy, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń