Jestem cała w skowronkach :)
Dzisiaj już wiem, że na bank jadę znowu do Odysa :)) by razem przemierzac morza i oceany. No, lekko przesadziłam -zaledwie jedno morze i jeden ocean... ale tak naprawdę to dla mnie nie istotne. Ważne, że znowu uda nam się przechytrzyc surowe reguły tego nietypowego zawodu. Największą ceną jaką się płaci w pracy marynarza jest rozłąka z najbliższymi. Nie jest lekko. Ale gdy tylko nadarza się okazja bez namysłu pakuję manatki i cała szczęśliwa mustruję na jego "łajbę" :) ... żeby byc razem :))
Minęło niespełna pięc miesięcy od mojej ostatniej wyprawy z Odysem do Brazylii... a już kolejna mnie czeka. Cieszę się jak mała dziewczynka i nastrajam się do podróży. Oglądam zdjęcia. Wracam do tamtych miejsc, tamtych klimatów...i już słyszę szum fal i widzę bezkres oceanu... i zapierające dech w piersiach zachody słońca
...a taki widok z "okna" miałam najczęściej
...rybka (!) nie chciała słuchac moich życzeń -odfrunęła zołza jedna
...ptaki -zapowiedź zbliżającego się lądu
...ach, jak przyjemnie stąpac po twardym gruncie
...a i ten widok cieszył kiedy stopy nacieszyły się lądem ;)
wtorek, 23 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hola. Les quería comunicar, que ya salió la mejor página de deportes, en la cual nos hemos unidos los mejores blogs deportivos para hacer una alianza y formar este espectacular blog. Esta es la página:
OdpowiedzUsuńwww.unidosporeldeporte.blogspot.com
Tak ,to ciężkie doświadczenie tak długa rozłąka z najbliższymi.
OdpowiedzUsuńjuz ci zazdroszczę tej wyprawy,mnie każdego roku ciągnie w podróże i mimo że juz lata mam.. to jednak ciekawośc poznania nowych zakatków jest większa.
Szczęśliwych wiatrów :-)
OdpowiedzUsuńCzyli jak mam to rozumieć? Bierzesz sobie urlop od wszelakich robótek? Nie zgadzam się na to. Chyba, że będziesz nam słała "kartki" z podróży. Wracaj do nas szybko. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńmilu-milu -wyjeżdżam dopiero za 2tyg z okładem, więc jeszcze trochę Was pomęczę teraz moimi robótkami ;)
OdpowiedzUsuńa urlopu od nich nie będę miała, bo zabieram na statek igiełki, niteczki...
Najgorsze jest to, że będę miała przymusowy urlop od internetu :/ ...no nie wiem jak ja to przeżyję(?)
My nie przeżyjemy :) ale stopy wody pod kilem , wrażeń moc i wracaj szybko i z tymi wszystkimi ślicznościami , które tworzysz . Pozdrawiam ciepło z chmurami w tle
OdpowiedzUsuńRozłąka musi być straszna, ale za to jakie miłe ponowne spotkania! Rejs będzie z pewnością fantastyczny, wracaj szybciutko, dziergaj tam, ile wlezie, rób masę zdjęć... a tak swoją drogą to długo będziesz przemierzać te morza i oceany?- smutno będzie bez Ciebie:(
OdpowiedzUsuńA ta ryba latająca...fantastyczna...też chciałabym zobaczyc coś takiego na własne oczy!
duża buźka
Kiedyś tak się zastanawiałam, jak te żony marynarzy wytrzymują??? i jak tak można żyć...a no można, sama jestem jak ta żona marynarza teraz :P jak mąż pracuje w Norwegii... jak się tęskni, to się mocnej kocha :D ja też się wybieram do małżonka w te wakacje :)
OdpowiedzUsuńP.S. Fajna ta rybka fruwająca ;)
Życzę udanej podróży :) Pozdrawiam :)
Dziękuję dziewczyny za życzenia udanej podróży. Na pewno się spełnią :)
OdpowiedzUsuń*Elisse -"kontenerowac" (jeśli żaglowcami się żegluje to kontenerowcami ...chyba konteneruje -hi,hi) będę prawie dwa miesiące :))
*Dag-esz -to faktycznie na dobrą sprawę możemy sobie podac dłonie... choc jako marynarzowa z długim stażem ostrzegam Cię, że do rozłąk nie da się przyzwyczaic -wciąż bolą (no chyba że uczucie zblednie wtedy jest O.K.)...i chyba nawet coraz dotkliwiej. Dlatego zawczasu kombinujcie, żeby ten stan rozłąkowy trwał jak najkrócej.
Moja Droga Penelopo,cóż ja mam napisac....Cieszę się Twoim szczęściem,ale....smutno mi! Będzie mi Ciebie bardzo brakowało-maile przez satelitę to NIC w porównaniu z naszymi spotkaniami,pogaduchami przez Skype i rozgrzewaniem komórek do czerwoności...buuuuu...wracaj szybko-na kawę w moim nowym domu-zapraszam! A ściskac Cię i żegnac będę jutro-postaram się bladym świtem hehe,pa!
OdpowiedzUsuńOczywiście nie mam zamiaru mieć takiego życia - rozłąkowego, to tylko na czas studiów moich, które jeszcze rok potrwają, no i jeśli dalej będzie praca w tej Norwegii... nie wyobrażam sobie np wychowywania dzieci bez taty :/ oj nie! najwyżej sama na jakiś czas wyprowadziłabym się do Niego ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPenelopo droga - mnie też będzie brakowało Ciebie i Twoich cudownych prac przez te 2 miesiące... Pozostanie powracanie do tego co nam pokazałaś. Ale z całego serducha życzę Ci fantastycznej podróży i szczęśliwych chwil spędzonych z Ukochanym:) Wracaj do nas pełna entuzjazmu, nowych pomysłów i przede wszystkim cała i zdrowa!
OdpowiedzUsuńBuziak wielki!
Buuu, chyba się rozpłaczę... ale jeśli Ty będziesz dzięki tej podróży szczęśliwsza, to i my wszyscy, miłośnicy Twojej twórczości, dzielnie to zniesiemy:) Mocno Cię ściskam i z całego serca życzę udanej wyprawy...buziaki:)
OdpowiedzUsuńMysza to ja już buczę,z rozpaczy że długo cię nie będzie, ze wzruszenia, wiem jako żona byłego żołnierza co to rozstania, ładowałam się często z dziećmi na poligony do mego M, jak nie wytrzymywałam samotności, ale jednocześnie życzę ci z całego serca udanej podróży i przywieź trochę zdjęć bo ciekawam co też te twoje oczęta zobaczą.
OdpowiedzUsuń...nie buczec mi tu proszę, bo ja też dołączę.
OdpowiedzUsuńObiecuję, jeśli napotkam w porcie jakąś kawiarenkę internetową (chociaż nigdy w życiu z takiego przybytku nie korzystałam), to spróbuję się odezwac z dalekiego świata ;)
...a tymczasem przez najbliższe dwa tygodnie jeszcze będę aktywna :) na blogowych ścieżkach.
Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa :))
A ja dziś miałam okazję żegnac Penelopę osobiście :-) Małe 200km z "okładem" i bardzo miły dzień :-) Penelopo Kochana,dzięki wielkie za wspólnie spędzony czas-chociaż uważam,że i tak nie nagadałyśmy się "do syta" :-)Życzę Ci ,by nadchodzące dwa tygodnie minęły Ci bardzo szybko i przyjemnie(bez żadnych niemiłych niespodzianek) i abyś szczęśliwie znalazła się w ramionach Twojego Ukochanego :-) :-) Wszystkiego dobrego i bon voyage,Maja
OdpowiedzUsuńAaaach, jakie piękne zdjęcia! Mam wrażenie, że są rzeczy i sytuacje, które z powodzeniem zastąpią Ci internet :-) Nawet nie będziesz myślała o wirtualnym świecie. W każdym razie życzę Ci jak najbardziej udanej przygody! A właściwie Wam obojgu :-)
OdpowiedzUsuń