wtorek, 30 grudnia 2014

rozważania na koniec roku... o blogowaniu i komentowaniu.


Do publikacji tego wpisu sprowokowała mnie sytuacja z wczoraj... nie daje mi spokoju.
Jedna z moich blogowych koleżanek,  podzieliła się swoimi wątpliwościami co do dalszego prowadzenia bloga
Powodem takiego kroku był fakt, że Ania stwierdziła duży spadek zainteresowania jej poczynaniami, którymi się dzieliła w miejscu, które stworzyła ponad pięć lat temu. W sytuacji drastycznego spadku odwiedzin i komentarzy doszła do wniosku, że " nie widzi sensu  w podtrzymywaniu sztucznie przy życiu z lekka obumarłego, de facto, organizmu."
Oczywiście odezwały się zaraz głosy sprzeciwu. Dziewczyny przekonywały Anię, żeby zmieniła decyzję i nie zamykała bloga. Argumentacje były różne. Różne komentarze. Ale jeden wyjątkowo mnie poruszył.
Jedna z blogerek napisała:
 "Szkoda, że zamykasz. Z drugiej strony ciśnie się pytanie czy prowadziłaś tego bloga tylko dla popularności i ilości wejść i komentarzy????"

 Nie wiem, może źle zrozumiałam, ale wyczułam w tych słowach jakąś szpilę. Prawie dotknął mnie osobiście. Musiałam wyrazić swoje zdanie.

"...a z trzeciej strony ciśnie się taka smutna refleksja, że w dzisiejszym świecie ludzie coraz bardziej nastawieni są na branie. To trochę w moim odczuciu pachnie zwykłym egoizmem. Kiedy któraś z blogerek rozważa zakończenie blogowania, to podnosi się wrzawa. Wtedy nawet podglądacze, którzy z reguły nie komentują, wysilają się na kilka słów wyrażających niezadowolenie z tego faktu. No bo przecież tak chętnie zaglądają, podpatrują, cieszą oczy a czasem i uczą się wiele. A nie piszą komentarzy, bo ... "nie mają czasu" albo po prostu im się nie chce... bo wolą tę minutę czy dwie (ile zajmuje przeciętny komentarz) przeznaczyć na zaliczanie kolejnych blogów. 
A przecież i tak całego internetu nie "podglądną".
Mało chyba kto się zastanawia ile czasu kosztuje przygotowanie wpisu. Zrobienie w miarę dobrych zdjęć, ich obróbka, napisanie tekstu, takiego co to ma "ręce i nogi" ;)
Oczekiwanie jakiegoś odzewu w komentarzach nie jest wcale objawem próżności, której zależy na jakiejś "popularności". To po prostu barometr odbioru naszych poczynań. To namiastka nawiązania jakichś relacji z naszymi czytelnikami/obserwatorami. To dowód na to, że nie piszemy "do ściany". To wreszcie tak budująca świadomość, że odwiedzają mój blog osoby którym TEŻ SIĘ CHCE w jakiś symboliczny sposób podziękować za przekazywanie przeze mnie treści, wiedzę, pomysły, za mój poświęcony czas dla nich.
Czy takie oczekiwania są naganne?
Być może jestem starej daty bo ważne dla mnie są takie ludzkie odruchy ...nawet w tym podobno bezdusznym internecie. Ale prawda jest taka, że to ludzie korzystający z internetu tworzą go takim jakim jest.
Niedawno zostałam namówiona na zaistnienie na fb. Lubię poznawać "nowe". Założyłam konto. Ale poczułam się tam jak na wielkim targowisku. Wszystko się dzieje zbyt szybko, zbyt "hałaśliwie" zbyt płytko.
Blogi mają, jak dla mnie, o wiele przyjaźniejszy klimat. To miejsce, które tworzę z największą starannością i czekam na "gości" w nadziei, że oprócz takich co to tylko mocno zaciekawieni co tym razem można podglądnąć i przebiegną przed moim nosem bez "dzień dobry" czy przyjaznego uśmiechu... że oprócz takich, znajdą się i tacy którzy przysiądą na chwilkę, zagadają, pozdrowią... dając dowód na to, że świat jeszcze całkowicie nie zwariował, że dobre maniery można stosować też w tym nowoczesnym medium, jakim jest internet.
Czy naprawdę to tak wiele? :(
Przyznam, że jeśli zupełnie spadnie zainteresowanie moim blogowaniem, jeśli właśnie pod moimi kolejnymi postami zabraknie odzewu ze strony obserwatorów, to po prostu zakończę swoją działalność na tym polu. Pisać tylko dla siebie, dla upamiętnienia moich poczynań to mogę na wiele innych sposobów.
Idea blogowania polega właśnie na utrzymywaniu relacji z obserwatorami. Takie jest moje zdanie."

Trochę smutno mi się zrobiło, bo uważam, że zaniechanie przez Anię publikowania nowych postów, w których dzieli się swoją wyjątkową twórczością, byłoby dużą stratą dla naszego blogowego podwórka.
Ale z drugiej strony jestem w stanie ją zrozumieć. Sama zaliczyłam już kilka zwątpień i poważnie się zastanawiałam czy ciągnąć dalej to moje blogowanie. Powodów było wiele... chociażby taki najbardziej prozaiczny: kiedyś wszystko się kończy...
Wiem, że to tylko jakiś etap. Nie wyobrażam sobie, że będę czynną blogerką do końca moich dni ;) Pewnie kiedyś zabraknie mi tematów, z którymi chciałabym się podzielić... pewnie kiedyś skończy się wena... może i chęci...może mój stan zdrowia, który jest bardzo kapryśny zaciśnie mocniej swoje szpony i najzwyklej nie będę miała siły ani głowy na tworzenie... to są niektóre z powodów które wychodzą tylko ode mnie.
Ale zdaję sobie również sprawę z tego, że mogę zamknąć swoją blogową działalność wtedy, gdy uznam, że nie ma zainteresowania tym miejscem, które stworzyłam.  Kiedy stracę obserwatorów, kiedy umilkną komentarze... 
Nie będę rozpaczać. Z poczuciem pięknie przeżytej wirtualnej przygody zamknę ten rozdział i odejdę. 
Nigdy nic nie robię na siłę. Nie znoszę nachalności. 


Myślę, że blogi w jakiś sposób zmieniają świat. Rozpowszechniają informacje z dużą skutecznością.
Przekazują wiele wartości, tych niewidzialnych intelektualnych, moralnych... i tych namacalnych, ot chociażby w tematach rękodzielniczych. Sama wiele zawdzięczam blogom. Wiele się nauczyłam, zainspirowałam i zmotywowałam do własnej twórczości. W pewnym momencie stwierdziłam, że to nie fair tylko brać  nie dając nic w zamian. Przecież gdyby wszystkim się nie chciało, to świata blogowego by nie było i nie zyskałabym tylu nowych pasji i umiejętności. Stwierdziłam, że powinnam coś dać od siebie. Tak dla równowagi w przyrodzie ;)
Nieśmiało zaczęłam przygodę blogową. Okazało się, że i ja mogę inspirować a dodatkowo dzięki blogowaniu poznałam wiele wyjątkowych dziewczyn. Niezwykle zdolnych i wartościowych. A od samego początku motorem napędzającym mnie były właśnie komentarze.
To one niejednokrotnie dodawały mi skrzydeł i mobilizowały do nowych wyzwań. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bloga bez komentarzy. I nie są one dla mnie potrzebne do zaspokojenia jakiejś popularności. Popularność nigdy nie była mi potrzebna do szczęścia.  
Szczęście znajduję znacznie bliżej. Pod dachem mojego domu :)

 Nie wiem czy mój sposób rozumowania jest popierany przez inne blogerki. Nie wiem czy w czystej postaci tylko obserwatorzy (tacy co nie prowadzą blogów) zastanawiają się czasem nad swoją postawą.
Może faktycznie jestem staroświecka i coraz mniej pasuję do tego "informatycznego" świata, który coraz szybciej pędzi i nie ma czasu na jakieś przyjazne, ludzkie odruchy. 

 Tylko dokąd on pędzi??? :(


199 komentarzy:

  1. Penelopa, moglabym sie rekoma i nogami podpisac pod tym , co napisalas. FB tez mi absolutnie nie lezy, bylam, sprawdzilam i wypisalam sie, bo draznilo mnie prawie wszystko. Blogowanie to zupelnie inna sprawa, chociaz tak ajk i Ty mialam chwile zwatpienia i czasami juz bylam bliska zamknieciu strony...no ale poki tego nie zrobilam, bo jednak znajduje motywacje i inspiracje do dzialania. Pozdrawiam cieplutko i zycze pomyslnosci w Nowym Roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi raźniej, kiedy wiem, że nie jestem odosobniona w swoich poglądach :)
      Serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  2. Po przeczytaniu Twojego posta biję się w pierś. Wielokrotnie nie komentuję czytanych postów - nie będę się tłumaczyć dlaczego... Samej jednak jest mi niezmiernie miło, gdy ktoś skomentuje to, co ja napiszę lub pokażę. Niejednokrotnie też mam z tego powodu wyrzuty sumienia, wiele razy obiecuję, że się to zmieni... różnie z tym bywa...
    Przy okazji: FB totalnie mi nie leży - swego czasu dałam się córce namówić na założenie konta - dla mnie to totalny jarmark, nie potrafię się w nim odnaleźć, dlatego póki co pozostaję przy blogowaniu. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za te słowa prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Penoelopo , jesteś mądrą kobietą. Piszesz co myślisz i sprawiasz ,że inni też zaczynają myśleć. Jakoś wcześniej nie rozmyślałam o tym czy pisałabym pomimo braku komentarzy i nie wiem , nie wiem. Gdy już zaglądam do kogoś to staram się cokolwiek napisać. Kiedyś obiecywałam sobie ,że będę składać wszystkim rewizyty ale nie daję rady. Ostatnio bywa ,że nawet nie odpowiadam na komentarze u siebie choć sama wolę , gdy ktoś odpowiada na moje :-).Myślę , że ludzie z różnych powodów zakładają blogi i z różnych powodów je zamykają. Też mi to niekiedy chodzi po głowie ale rzeczywiście nie jest to łatwe , gdy wiem ,że ktoś bywa i czeka na więcej. Jak to było z tym oswajaniem? Trzeba dbać o to co się oswoi....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszko, masz rację. Nie da rady sprostać takim chwalebnym założeniom, że będziemy składać wszystkim rewizyty. Ale jeżeli już kogoś odwiedzamy, szczególnie systematycznie, bo interesują nas wpisy blogera, bo czerpiemy z nich wiedzę, inspirację, czy chociażby odnajdujemy tam chwilę wytchnienia, to wydaje mi się, że wypada, choć raz na jakiś czas zasygnalizować to, tak w zwyczajny ludzki sposób przywitać się, wyrazić swoją opinię.. zamienić kilka słów. Tak tylko od czasu do czasu. Czy to tak wiele?
      Był krótki moment, że również wpadłam w kołowrotek zwiedzania blogów... tyle tam dobra ;) ...ale w którymś momencie uzmysłowiłam sobie, że i tak całego internetu nie przelecę ;) Wymówka, że nie ma się czasu jest dość pokrętna, bo jak się nie ma czasu, to "nie lata" się po blogach ;)

      Usuń
    2. I jeszcze o FB. Ja lubię ale to zupełnie coś innego niż blog i raczej z blogiem nie ma żadnych powiązań, poza niektórymi znajomymi . Ostatnio blogowa koleżanka napisała mi ( z premedytacją na profilu bo mogła przecież prywatnie zapytać ) dlaczego taka cisza na blogu ? I zaczęło się . 'Ciocia to ty piszesz bloga ? Daj namiar "Itd. :-) FB to potworny skrót myślowy ale ma swoje plusy. Dziewczyny, które piszą blogi zwykle zamieszczają tam informacje o tym ,że jest nowy post i to też jest fajne.

      Usuń
    3. Jeszcze nie powiedziałam zdecydowanego "nie" FB-owi. Próbuję go ugryźć i posmakować ;) Pewnie w jakiś sposób można go ujarzmić i korzystać na tyle na ile pozwala nasza konstrukcja.
      Póki co, to dla mnie wielki chaos. :o
      ...ale na początku był chaos! ;)

      Usuń
  4. Mnie również jakiś czas temu przeszło przez myśl by zaprzestać blogowania...Przez kilka pierwszych miesięcy miałam dokładnie wrażenie,że piszę do ściany... Na dobrą sprawę rozkręciło się to dopiero latem i jakoś na razie się kręci...wystarczy na prawdę drobniutki komentarz,ot,uśmieszek choćby,a już bardziej chce się pisać...Myślę,że to po prostu miłe : )... Na fb też mnie nie ma,tak samo jak i nigdy nie było mnie na naszej klasie...też nie lubię szumu i nie są to moim zdaniem miejsca,które inspirują... Fajnie,że jesteś : ). Pozdrawiam serdecznie,a gdy zamilkną komentarze i spadnie licznik wejść to po prostu znów zacznę pisać pamiętnik-taki prawdziwy,papierowy,jak kiedyś i życie zatoczy krąg : )...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Moniko, komentarze niosą za sobą oprócz dosłownych treści jeszcze wielką moc. Moc, która właśnie dodaje skrzydeł i tak normalnie motywuje nas do dalszej pracy.
      A wiesz, że czasem też wzdycham do czasów kiedy pisałam taki prawdziwy pamiętnik. Bardzo stare czasy ;)
      I wielokrotnie planowałam powrócić do nich. Pisać pamiętniki dla wnuków. Sama wiele bym dała za taki, pisany przez moje babcie :) niestety czasu brak. Namiastką są stosy listów, a teraz maili do Odysa. Jest to jakaś namiastka pamiętników, pisanych jednak tylko okresowo ;)

      Usuń
  5. Penelopo... Cóż mogę napisać?
    Powiem że Twoje słowa wyjątkowo do mnie trafiają a tę szpileczkę poczułam od razu w swym sercu... "A więc to tak, jestem egoistką łasą na komplementy, potrzebuję połechtania mego ego. Jeśli doświadczam braku, zabieram zabawki i kończę zabawę" - pomyślałam o swojej decyzji. Nie chcę tłumaczyć co, jak i dlaczego, dlaczego w tym a nie innym momencie, po prostu nie chcę... Zrobiło mi się przykro że ktoś tak mnie odbiera w tym trudnym , pełnym wątpliwości momencie. Nic to, przechodzę obok takiego myślenia, trudno- idę dalej dzięki takim osobom jak Ty, gdzie słowo trafia wprost do mego serducha i grzeje. :)
    Serdeczności! :*
    p.s. musisz wiedzieć że jesteś nad naszym stołem w każde Boże Narodzenie za sprawą "amorkowych opłateczków", pamiętasz je? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mi przypomniałaś :) Ale mi miło :))
      Przykre jest to, że ktoś dopatruje się w naszych działaniach tak niskich pobudek. To najzwyczajniej jest niesprawiedliwe.
      Pozdrawiam Cię :)

      Usuń
  6. Zanim wyrażę jakąkolwiek opinię musiałam zapoznać się z postami Ani i komentarzami, ponieważ nie znałam tego bloga do tej pory. Pod Twoją odpowiedzią podpisuję się obiema rękoma, Ania zresztą ostatecznie nie podjęła tej decyzji. Jestem początkującym blogerem, nie wszystko ogarniam, tak, jak bym chciała, ale staram się pisać komentarze w obserwowanych blogach i z ogromną radością czytam odpowiedzi, których udzielają autorki, tak jak Ty, wtedy jest to rzeczywiście namiastka rozmowy i zdecydowanie zachęca do powrotu.
    Bardzo mnie cieszy, ze częściej będziesz gościć w swoim atelier. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dla mnie komentarze są namiastką rozwijania jakichś relacji. Inaczej blog byłby dla mnie w jakiś sposób sztuczny. Czułabym się, że piszę w powietrze... w cyberprzestrzeń. Komentarze sprawiają, że poznaję moich odbiorców a mój blog żyje prawdziwym życiem.
      Pozdrawiam z zasypanych śniegiem Kaszub.

      Usuń
  7. Opisałaś dosłownie to co od kilku dni chodzi mi po głowie.Wchodzę, śladu nie zostawiam .I tak jak piszesz powodów jest wiele.Sama u siebie zaobserwowałam zmniejszoną ilość wejrzeń.Tylko ja tłumaczę to sobie małą moją atrakcyjnością, długimi absencjami na własnym blogu,.Jeszcze nie zaświtała mi mysl"zamknąć" bo prowadze go dla siebie, dla własnego ekshibicjonizmu może.Mniejszy ruch na naszych blogach tłumaczę własnie FB.sporo kobiet znanych mi z blogosfery widuję .I wiem jedno.Fb nie dla mnie.Założyłam wiosną tam konto chcąc zobaczyć jak działają właśnie grupy rękodzielnicze .I zawiodłam sie.Wszystko takie płytkie,tempo, posty krótkie.Nie moge uogólniac do konca bo jest kilka fajnch osób(w koncu z blogosfery pochodzą).Tak konto w koncu zamknę.Blog pozostaje.Nie wiem jak długo ale jest mój osobisty, mam wpływ na to jak wygląda , co w nim prezentuję i cenię nawet jeden komentarz pod każdym postem.I osoby zamieszczające komentarze wcale tak do końca nie są anonimowe bo znam ich twórczość z ich własnych blogów.
    Dobrze , ze zamieściłaś post o takim temacie.
    Wszystkiego dobrego z nadchodzącym rokiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że czasem trzeba przystanąć i się właśnie zastanowić nad istotą tego w czym bierzemy udział.
      Fb-owi będę się jeszcze przyglądać. Dużo osób również chwali sobie, również tych fajnych z blogsfery ;)
      Może i ja kiedyś znajdę tam plusy. Na razie czuję się tam obco. Może to kwestia czasu. Nigdy nie mówię nigdy ;)
      Póki co, blog jest dla mnie moim podwórkiem, gdzie czuje się komfortowo. Fb -miejskim ryneczkiem ;)

      Usuń
  8. Trafiłam tu kilka dni temu.
    Po wypiciu kubła kawy w otoczeniu pięknych fot i postów od razu postawiłam u Ciebie mój fotel w nadziei, że pozwolisz gościć mnie czasem u siebie.
    Konta na FB nigdy nie miałam, bo wystarczy mi tego co przeczytam o nim na innych blogach.
    Mam wrażenie, że tam trwa wyścig do miejsca, którego nawet na horyzoncie nie widać. ;)
    Jeśli chodzi o komentowanie na blogach to podchodzę do tego dość poważnie, bo tak chcę być też traktowana.
    Skoro stawiam u kogoś mój fotel to to zobowiązuje.
    Nie chodzi o to by komentować wszystko.
    Ale nigdy nie przechodzę obojętnie obok pięknej rzeczy, fotografii czy ciekawego tematu.
    Jeśli jest problem to powinnyśmy się trzymać razem.
    Kiedy koleżanka ze znanego bloga musi udowadniać, że nie jest wielbłądem to ją należy wspierać, bo w podobnej sytuacji możemy się znaleźć szybciej niż nam się wydaje.
    Tak się stało całkiem niedawno i miało chyba swój początek właśnie na FB.
    A po to się też dla siebie mamy, by się w trudnych sprawach trzymać w gromadzie, prawda?
    Dzięki temu co robimy tworzymy jakąś grupę, która w drużynie może dużo zdziałać.
    Idąc dalej tym tokiem od razu wspomnę, że nie zawsze chwalę.
    Są rzeczy, które mnie drażnią i też o tym piszę.
    Oczywiście z taktem, z przymrużeniem oka, ale na pewno odbiorca wie o co mi chodzi.
    I w związku z tym, że mam to szczęście być członkiem pewnej grupy wspaniałych, kreatywnych ludzi jakimi są blogerzy o od razu idę do Ani.
    Skoro ona czuje bezsens, to trzeba jej ten sens spróbować pokazać.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi pasuje Twój fotel w moim atelier :) i Twoje odwiedziny są dla mnie czystą przyjemnością. Ja też przy kawce zwykłam odwiedzać moje ulubione miejsca.
      A komentarze nie zawsze muszą być przesłodzone. Powinny być uczciwe. Konstruktywna, nie podszyta złymi intencjami krytyka jest jak najbardziej potrzebna. Każdemu.
      Fajnie piszesz o gromadzie blogowej ;)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  9. Penelopo, dziękuję za wyjątkowo trafne spostrzeżenia pod którymi podpisuję się po wielokroć. Wiele razy zastanawiałam się jak to wszystko działa - ja napiszę komentarz - dostanę komentarz, nie napiszę - nie dostanę. A chyba nie o to chodzi. Jeśli mamy już duże grono obserwatorów nie sposób jest pisać do każdego pod każdym postem. Nie zawsze zdążymy przeczytać, nie każdy post nas zainteresuje, ale .. no właśnie. Czy nie jest tak, że gdy zaglądamy do " zaprzyjaźnionych" lub zupełnie nowych blogów i widzimy coś wyjątkowego, coś, co nam się podoba, pomaga otworzyć głowę na nowy pomysł - czy nie miło jest napisać i powiedzieć tej osobie, że nas uskrzydliła??? Przecież tak naprawdę dała nam prezent.! Czy zawsze musi być coś za coś. Przyznaję, że każda wizyta na moim blogu jest dla mnie świadectwem sensu dzielenia się tym co robię, co mnie fascynuje, co daje chwile wytchnienia w tym zmaterializowanym świecie. Dzięki tym wizytom a jeszcze lepiej komentarzom, szukam, zmieniam się, poznaję. To te wizyty pomagają mi rozwijać się a potem dzielić. Tak naprawdę korzystamy wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie myślę podobnie jak Ty. To nie mają być jakieś targowania: "Ty mi, to ja Tobie"
      Komentujemy rzeczy, teksty, fotki, które nas zachwyciły, zainspirowały...dały do myślenia... Takie uczciwe, autentyczne komentarze motywują autorów i faktycznie wszyscy korzystają ;)
      A na dodatek jest tak zwyczajnie milej, kiedy blog żyje. Bo komentarze są jak krwiobieg ;) Z całą pewnością dodają rumieńców i sympatycznego uśmiechu :)

      Usuń
  10. Przeczytałam z zainteresowaniem i zaczęłam myśleć ... i zgadzam sie z Tobą, e blog to miejsce w którym zostawiamy kawałek siebie, często bardzo osobisty, pokazujemy to czego może nawet czasem nasza rodzina nie ogląda i mamy prawo oczekiwać, że Ktoś odwzajemni naszą otwartość, podzieli się refleksją a nie tylko podejrzy i zniknie ... kurcze, też mi się zdarza podejrzeć i zniknąć :-(
    Penelopo, radości, zdrowia i energii do tworzenia oraz podtrzymywania blogowych relacji w Nowym 2015 Roku!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      i Tobie Iwonko wszystkiego co najlepsze w tym Nowym Roku! Również samych dobrych doświadczeń związanych z blogowaniem.

      Usuń
  11. I obiecuję poprawę. Z sentymentem wspominam czasy forum Kaiem, wiele nauczyłam się wtedy od bardziej doświadczonych koleżanek, potem pozostały blogi, gdzie z różną częstotliwością, ale za to zawsze z przyjemnością zaglądałam. Nawyk ten mam do dzisiaj. Ja akurat na FB zaglądam sporo, miło będzie i tam Cię znaleźć jeśli będziesz miała chęć. Pozdrawiam serdecznie życząc nieustającej weny w upiększaniu świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaiem. To było niesamowite miejsce. Również wspominam z wielkim sentymentem :) tym bardziej, że moja przygoda z internetem, a nawet z komputerem rozpoczęła się właśnie od Kaiem.
      To było niezwykle twórcze miejsce, gdzie na dodatek panowała familijna wręcz atmosfera. Dużo zawdzięczam temu forum. Nowe pasje i ...znajomości, które trwają do dzisiaj :))

      Usuń
    2. moja przygoda z komputerem i z internetem również zaczęła się na Kaiem.
      pozdrawiam ciebie Mysza

      Usuń
    3. To była super EKIPA! ;))

      Usuń
    4. To chyba jakiś znak z góry ;) że ostatnio w różnych miejscach pojawiają się wspominki o Kaiem. Szkoda, że tak trudno zidentyfikować wiele użytkowniczek, zwłaszcza komuś, kto w jakimś momencie "wypadł z obiegu" i nie jest w stanie połączyć starych nicków z blogowymi, a już co gorsza z nazwiskami na fb. Ostatnio zostałam namierzona na moim na blogu m.in. przez Jagę - i przyznam, że bardzo miło mi się zrobiło :)
      Ale do fb mam bardzo ambiwalentne odczucia. Nie założyłam tam konta, odrzuca mnie i już, ale obserwuję czasem przez przez konto mojego T. . Z jednej strony doceniam szybkość przekazu, doceniam możliwość dotarcia do większej ilości informacji, a z drugiej strony to samo mnie zniechęca.
      Zniechęca mnie miałkość i powierzchowność, odstręcza szum informacyjny, mnóstwo śmiecia, którego nie mam ochoty przepuszczać przez swoją wrażliwość i przez swój czas.
      Miałam poza tym okazję widzieć, jakie paskudne instynkty wyzwala to medium w osobach, o których wcześniej miałam lepsze zdanie.

      A co do komentarzy.
      Nie mogę zaprzeczyć, że bardzo motywujący jest odzew na to, co robimy. Ale prowadząc swojego bloga nigdy nie uzależniałam jego istnienia od ilości wejść, obserwatorów i komentarzy. Są, to bardzo się cieszę, ale jak nie ma (a zdarzają się przecież posty bez odzewu) to też nie jest jakaś tragedia życiowa.
      Jeśli ktoś zajrzał, zainspirował się czy choćby tylko nacieszył oczy, to już jest jakaś wartość. Ale może oderwał się w ten sposób od swojej lub czyjejś choroby, problemów w związku, konfliktu w rodzinie czy frustracji zawodowej? I zwyczajnie poczuł się przez to trochę lepiej? No i co z tego, że nie znalazł w sobie dość siły, żeby napisać kilka słów? Wielokrotnie w ciągu minionego (bardzo trudnego dla mnie) roku siadałam przed ekranem tylko w takim celu, czasem tylko na kilka minut. Wiem, że byłoby mi trudniej, gdyby nie Wasze blogi z pięknymi pracami.

      Usuń
    5. Ile osób, tyle motywów działania, tyle oczekiwań. Ja potrzebuję namiastki jakichś relacji... potwierdzenia, że to co robię jest wystarczająco dobre, bo inaczej szkoda byłoby mi poświęcać na blogowanie tyle czasu. U mnie... jest to towar mocno reglamentowany, więc staram się go wykorzystywać jak najlepiej.
      A zgodzę się z Tobą, że nie zawsze ma się siłę, żeby napisać coś. Bardzo dobrze znam ten stan :/ Dowodem jest na to chociażby rok 2013, kiedy wykrzesałam z siebie tylko 2 wpisy na blogu.... ale przecież zwykle, w zdecydowanej większości nie jest to stan permanentny ;) ( na szczęście!) i wtedy można od czasu do czasu
      dać znać o swoich odwiedzinach... podzielić się swoją opinią. Wystarczy od czasu do czasu...a wówczas blog, przynajmniej dla mnie, zyskuje oznaki życia, gdzie słychac głosy... a nie tylko monolog.
      Myślę, że właśnie w tych rozmowach tkwił też urok Kaiem-u . Uważasz, że wspominałybyśmy z takim sentymentem to miejsce, gdyby każda miała w nim swój wątek i tylko pokazywała swoją twórczość??? bez dzielenia się opiniami... bez pogaduch... bez żartów i odruchów sympatii???
      Nie wiem czy dobrze kojarzę...Ty miałaś chyba nick "ewwa" ? ... a jeśli jestem dla Ciebie zagadką, to ja byłam Myszą ;) jeżeli takową kojarzysz :)
      Miło mi niezmiernie, że się odezwałaś :))

      Usuń
    6. Tak, dobrze kojarzysz :)
      Bardzo to fajne, że w tym stogu siana, jakim jest blogosfera, odnajdujemy się z powrotem, jako cząstki nieistniejącej społeczności. Na blogach tego brakuje - tych rozmów grupy osób: tu bardziej jest to (o ile jest) co najwyżej dialog. A na fb to już w ogóle zajawki i sygnały, a nie rozmowy ludzi z krwi i kości, przynajmniej ja tak to postrzegam.
      Chociaż przyznam, że na różnych blogach nie jeden raz "gryzłam się w klawiaturę" i kasowałam napisany komentarz, zanim go opublikowałam. I bynajmniej nie chodziło o krytykę prac autorki, a bardziej o prowokowanie dyskusji, które wykraczają nieco innym spojrzeniem na dany temat, poza "miło, słodko, bezrefleksyjnie".

      A Wasze ogrodowe poczynania śledzę z fascynacją frustrata ;-)
      Jako ogrodnik na "chustce do nosa", który nieraz cały sezon kombinuje, gdzie upchnąć te dwie nieszczęsne doniczki z rarytasami, które na wiosnę zakupił z czczej żądzy posiadania ;-)

      Usuń
  12. Penelopo :)
    I ja mogę się podpisać pod Twoim postem. To tak, jakbyś ubrała w swoje słowa moje myśli.
    Może tylko jestem jeszcze bardziej przeciwna FB, bo od razu na wstępie odrzuca mnie sama grafika strony - zapchanej do niemożliwości wszelkimi okienkami jednocześnie.
    Trochę inaczej zaczęłam także spoglądać na komentarze od czasu, gdy kłopoty ze zdrowiem i ciężkie chwile w życiu rodzinnym (co trwa już ponad 3 lata) pozbawiają mnie często siły i ochoty do komentowania u kogoś. Ale to, że nie komentuję nie jest równoznaczne z lekceważeniem. Właśnie możliwość oglądania pięknych prac, klimatycznych zdjęć i czytania pełnych ciepła wpisów jest pozytywnym lekarstwem dla mnie. Zaglądam tutaj od dawna, a w tym czasie nie odzywałam się zbyt często. Czasami jednak nie można znowu pozostawić posta bez znaku od siebie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę na Nowy Rok 2015 jak najwięcej szczęśliwych chwil :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda El., że nie zawsze jesteśmy w nastroju do komentowania, bo problemy, bo choroba... ale ja nie wymagam komentarzy od wszystkim i pod każdym postem. Zresztą ja nie narzekam na zbyt małą ilość komentarzy na moim blogu. Ten stan, który u mnie ma miejsce wystarczająco mocno przekonuje mnie o sensie prowadzenia bloga. Nie idę na jakieś rekordy. Oprócz komentarzy na blogu otrzymuję też maile, od osób, które (nie wiem z jakich powodów) wolą właśnie skomentować mój wpis drogą mailową. To też jest ok, bo dla mnie to namacalny dowód na to, że to co robię ma sens.
      Ten wpis powstał jako refleksja na skutek sytuacji u Ani. Bo siłą rzeczy nasuwają się wówczas refleksje.

      I Tobie tylko szczęśliwych dni w Nowym Roku! Niech wszystko, co złe i trudne minie.

      Usuń
    2. Ja też zaczęłam swoją sieciową przygodę na forum Kaiem :) i bardzo żałuję, że już tego miejsca nie ma.

      Usuń
  13. Wiesz, ja dość często słyszę od swoich nie-blogujących znajomych pytanie: po co to robisz? Nawet nie "dlaczego", ale "po co", albo "co z tego masz"? Nie mam z tego ani pieniędzy, ani sławy ani niczego innego, co dałoby się przeliczyć na złotówki. Mam ogromną satysfakcję z tego, że mogę się podzielić z innymi tym, co mi się udało albo co mi się nie udało, co upolowałam na targu staroci albo jaki mi świetny sernik wyszedł. Niby nic wielkiego, ale jednak dla mnie ważne. Dzięki blogowi poznałam mnóstwo sympatycznych, kreatywnych, pełnych energii osób. Z częścią z nich poznałam się również w "realu". Cieszy mnie każdy komentarz, ale i bez nich pewnie będzie mnie korciło, aby odezwać się do świata kolejny raz w kolejnym poście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, różne są powody pisania bloga. Wśród nas są różne osobowości, charaktery, więc i motywacje do tworzenia blogów pewnie są podobnie różne.
      Ja tworzę bloga jak juz wczęsniej napisałam dla tzw. "równowagi w przyrodzie" :).
      Sama skorzystałam dużo od innych, więc i chcę coś dać od siebie. Ale jeśli nie będę miała dowodów na to, że to komuś jest to potrzebne, że to co robię jest dobre, to będzie mi po prostu szkoda czasu na blogowanie. Uznałabym wtedy, że cała ta moja praca i czas poświęcony na redagowanie bloga idzie w gwizdek. W takim wypadku wolałabym ten czas wykorzystać lepiej...

      Usuń
  14. Zgadzam się w pełni z Tobą. Bloguję dopóki jest zainteresowanie. I tak jak piszesz odkrywając świat blogów nie wiedziałam że to taka frajda dzielenie się swoimi myślami, twórczymi poczynaniami...A właściwie to dzięki zaglądaniu do innych zaczęłam i ja coś robić i wiele nowości odkrywać. Kto by pomyślał że zacznę szyć, dekupażować, bawić się papierami...odkrywać w sobie nowe pasje , zainteresowania ,zdolności.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dodać, nic ująć. :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  15. I ja tez podpisuje sie pod Twoim postem, to dobrze jesli nasze poczynania, nasze robotki inspiruja innych i sami mozemy wymieniac sie swoimi myslami,pomyslami, przykro jest prowadzic blog , gdy nie ma odzewu lub jest on maly, tez dzieki wielu kolezankom nauczylam sie wiele, musze sie przyznac,ze w ogole wrocilam do szydelkowania i robieniu na drutach, bo przez kilkanascie lat nie robilam prawie nic w tej dziedzinie. Czasem trudno o czyms pisac ,mowic gdy nie ma zaintersowania, zadna z moich kolezanek w realu nie ma czasu na robienie na drutach, na szydelku ( czego bardzo zaluje ), usiasc przy drucikach z kawa , troszke pogadac ,porobic na drutach, na szydelku to bylaby dobra zabawa, ale na szczescie ytu znalazlam duze grono kolezanek , u ktorych moge poogladac wiele pieknych rzeczy, pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie znajdywałam bratnich duszy ( jeśli chodzi o rękodzieło) w realu. Dopiero w internecie poczułam się jak wśród "swoich" :)
      ...ale to dzięki komentarzom nawiązały się te sympatyczne, budujące relacje :)
      Miło mi, że podzielasz moje zdanie.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  16. Pewnie się wyłamię, ale jak dla mnie zamykanie bloga, bo spadła ilość komentarzy czy oglądalność nasuwa mi wniosek, że blog nie był wewnętrzną potrzebą, a graniem pod publiczkę albo komercyjną akcją czy próbą dowartościowania, która nagle przestała działać. Znam blogi, gdzie dziewczyny mają po 2 komentarze, albo i wcale a piszą i pisać pewnie będą, bo to ich pasja. Ale znam też takie, które cieszyły się popularnością a zniknęły bez słowa.

    Jeśli chodzi o komentarze... Są miłe oczywiście. Sama czasem je piszę, czasem nie. Powodów jest wiele, brak czasu, brak odpowiedniej refleksji, którą miałabym się ochotę podzielić, a czasem jak teraz obawa, że komentarzem mogę się "wyłamać". Swoją drogą, jeśli ktoś permanentnie nie odpowiada na komentarze, to niech się nie dziwi, że ludzie w końcu przestaną je pisać, a nawet do niego zaglądać. Komentarze to swoista rozmowa między piszącym, a czytającym. Skoro ktoś poświęca swój czas i uwagę by napisać kilka słów to miłoby było napisać choćby dziękuję. A tak to wygląda, że ktoś podzielił się swoim arcydziełem i czeka tylko na peany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafny komentarz. Ja też od niedawna prowadzę bloga, bo taką czułam potrzebę, bo zastępuje mi on w pewnym stopniu spotkania przy kawie na które nie mam czasu, bo mogę podzielić się swoimi myślami, tym co robię, nad czym pracuje , z większą grupą osób jednocześnie. Owszem, miło jest kiedy ktoś się odezwie, pozdrowi, ale nawet nie przyszło mi do głowy, że przestanę pisać tylko dlatego , że nie ma komentarzy.

      Na ten blog trafiłam przypadkiem i pewnie będę zaglądała, bo prace są śliczne.

      Usuń
    2. Mag Ik -wcale nie zależy mi, aby komentarze były jednobrzmiącym chórem. Dla mnie najważniejsze, aby były uczciwe. Nie podszyte ani złymi intencjami ani przesadnym cukrzeniem.
      A ja nie za bardzo rozumiem sensu kontynuowania bloga przy jednym, dwóch komentarzach. Nie rozumiem... co nie znaczy wcale, że krytykuję. Być może te osoby mają dużo wolnego czasu. Być może robią to jeszcze z innych tajemniczych powodów... Ja w takim wypadku wolałabym ten czas spożytkować w inny sposób, w taki który przyniósłby jakieś lepsze owoce. Dlatego ja potrzebuję wskazań mojego "komentarzowego barometru" Jeżeli będzie zbliżał się do zera... uznam, że pora zwijać manatki ;) a czas, którego trochę kradnie mi blogowanie wykorzystam zapewne w lepszy sposób. Jak na razie takich powodów nie widzę. Jest ok.
      Piszesz, że "Komentarze, to swoista rozmowa między piszącym, a czytającym" -Ja uważam, że komentarze to jak sama nazwa wskazuje opinia czytającego na zamieszczony tekst, zdjęcie. Jeżeli ma formę zdania oznajmującego nie wymaga odpowiedzi autora. Zaś w dobrym tonie jest udzielenie odpowiedzi na zadane pytania komentującego. Wtedy rozwija się dopiero rozmowa.
      A Twoje przedostanie zdanie to prawdziwy strzał w "10"
      "Skoro ktoś poświęca swój czas i uwagę by napisać kilka słów to miłoby było napisać choćby dziękuję."
      Dokładnie! :) -skoro autor bloga poświęca często bardzo dużo swojego czasu na zredagowanie bloga, opatrzenia go zdjęciami, a podglądacze korzystają z tego w jakimś stopniu... chociażby żeby nacieszyć oczy, to w takim wypadku tym bardziej wypadałoby aby ten czytelnik napisał choć krótkie "dziękuję" :)

      Usuń
  17. Zebrałaś wszystkie myśli, wszystkie refleksje i wszystkie spostrzeżenia. Nic własciwie nie trzeba pisać, bo to wszysto wyjęłaś z głębi mojej duszy. Jest jeszcze coś, co chciałam dorzucić. Kiedy zakładałam bloga, osoby, które wtedy komentowały, były mi bliskie, wyjątkowe. Nagle pojawiło się sporo cudownych postaci, potem dochodziły inne, zabrakło już tej intymności, a i Ci, którzy byli mi tak bliscy, zaczęli odchodzić, rezygnować ze swoich blogów i tego najbardziej mi żal. Gdzieś tam są w moim sercu. Nie chciałabym, aby takie blogi jak Ani znikały z naszej rzeczywistości, bo to one powinny kształtować nasze gusta, to z nich powinnyśmy czerpać inspiracje. Ja też miałam chwile zwątpienia, teraz to zresztą widać namacalnie, kiedy nic nie powstaje, bo i okres dla mnie bardzo trudny, ale przez blogowanie zyskałam cudowną przyjaźń, więc jestem coś winna temu światu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że blog Ani prezentuje wysoki poziom rękodzieła i dlatego wielką szkodą byłoby gdyby przestał żyć.
      Zapewne wiele osób korzysta z jej publikacji... a nie chce im się nawet w zamian pozostawić po sobie uśmiechu, czy podziękowania.... To smutne znaki naszych czasów...

      Usuń
  18. Jest sporo prawdy w tym co napisałaś. Nie posądzałabym jednak wspomnianej blogerki o wbijanie szpili;-).Myślę ,że dla wielu blogerek tłum obserwujących i komentujących to najważniejsze osiągnięcie w prowadzeniu bloga, a czasem może faktycznie jedyny sens. Nie krytykuję tego, bo przecież pracuja na to.Ja , choć może nie należe do minimalistek , to zaliczam sie do tych, których cieszy kameralny krąg obserwujących .Miło jeśli, ktoś nowy dołącza,ale przyznaję,że w dużej mierze prowadzę bloga , bo to dodaje mi energii do dalszego tworzenia. To taki dziennik twórczy.A że mieszkam za granicą , zagladają do niego moi bliscy, z którymi nie widzę sie przez większość roku.Dzięki blogowi, oni mogą zajrzeć do mnie.:-).WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE NA NOWY ROK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...nie wiem do końca jaki skutek chciała odnieść "ta" blogerka. Fakt jest jednak faktem. Nie tylko ja tak odebrałam jej słowa. Ania, główna zainteresowana dokładnie tak samo to odebrała. Więc jeżeli autorka komentarza miała inne intencje, to chyba powinna to sprostować. Może Ktoś by z ulgą odetchnął...
      I Tobie Wspaniałego Nowego Roku! :)

      Usuń
  19. Święta prawda Penelpo, z Anią znam się wirtualnie i w realu od dawna, byłoby mi przykro jeśli skasowałaby blog, choć to przecież Jej świat i pamiętnik, który pozwala nam czytać ....
    Sama mam podobne obserwacje, może nie potrzebne, to moje pisanie nikomu, z dawnych znajomości tylko kilka osób zostawi słowo pisane ... i myślę, może już nic ciekawego nie pokazuję ? Może jestem monotonna i nudna :-(
    Facebook to zupełnie co innego, tam nie ma klimatu, nie ma tej nutki przyjemności kiedy odwiedzamy kogoś w jego świecie z filiżanką kawy, to nigdy nie będą odwiedziny i spotkanie ...
    Penelopo mam nadzieję, że razem przetrwamy i będziemy sieszyć się blogowaniem i wirtualnymi spotkaniami, choć czasm siły i czasu brakuje ...czego Tobie i wszystkim znajomym życzę !
    Buziaki z życzeniami posyłam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że fb ma inne priorytety... inny sens... którego jeszcze nie ogarnęłam ;)
      Ja staram się obracać w towarzystwie gdzie jest miło... staram się uczestniczyć w wydarzeniach, projektach, gdzie się dobrze czuję.
      Nic nie poradzę na to, że pisanie bloga tak "sobie a muzom" uważam trochę za bezcelowe. Może dlatego tak jest, bo brak mi wciąż czasu na nowe pasje, inne przyjemności... Nie będę mydlić sobie i innym oczy pianą, że robię to dla "idei" czy z innych powodów, które w moim przypadku nie istnieją. Staram się zawsze być uczciwa.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i ...fioletowo ;)

      Usuń
  20. Zgadzam się z Mag Ik uważam, że jeżeli zajrzę do kogoś i zostawię swój komentarz to liczę na rewanż. To nie znaczy, że ma pod każdym moim postem pisać pochwały, ale zostawić co jakiś czas jakiś znak, że była... to te "dzień dobry", o którym pisałaś. Ja też prowadzę bloga nie jestem twórczynią a raczej odtwórczynią i może nie jest mój blog kształcący ale miałam swój krąg znajomych. I mimo to powstało pytanie czy jest sens pokazywać swoje prace, gdzie na innych blogach powstają perełki? Miałam 10 miesięczną przerwę od blogowania. Teraz wróciłam, bo wróciła chęć dzielenia się tym co robię, mimo, że nie pisałam postów to podglądałam co robią koleżanki. W życiu blogowym uważam, że jest tak ja zajrzę do ciebie i zostawię komentarz a ty powinnaś odwzajemnić wizytę i też coś napisać, bo każda z nas z niecierpliwością oczekuje gości na swoim blogu, bo te wizyty są bardzo motywujące :) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie pojmowanie komentowania chyba nie do końca jest sensowne. Bo w praktyce może stać się trudne do realizacji.
      Weźmy dla przykładu blog wyjątkowo zdolnej Ity z "Jagodowego Zagajnika"
      Pod jej niezwykle inspirującymi postami pojawia się często ponad 100 różnych komentarzy. Jak niby miałaby Ona sprostać zasadzie "za zostawiony komentarz należy się rewizyta" Ile czasu jej to by zajęło? Zapewne nie znalazłaby wtedy czasu na tworzenie ;)
      Poza tym może akurat dany blog może ją mało interesować. Nikogo nie można zmuszać do odwiedzania blogów. A jeżeli już ktoś odwiedza dobrowolnie i korzysta z treści tam zawartych, to chyba komentarz wydaje się oczywisty. I nie musi być za każdym razem. Wystarczy aby ktoś, kto regularnie mnie odwiedza tak chociaż od czasu do czasu dał znać o sobie :)i skomentował moje działania na blogu, żebym wiedziała, że to wciąż ma sens. Tak to ja pojmuję, ale przecież nie zmuszam nikogo do podzielania moich poglądów. Jednak zdarza się, że ktoś w ogóle się nie zastanawia nad niektórymi tematami. A może warto czasami? :)
      Idąc Gdyńską Świętojańską mijam wiele sklepów, galeriii. Nie do wszystkich zajdę, nawet, gdyby stali przed nimi najprzystojniejsi "zaganiacze" ;) ... Nie wszystko mnie interesuje. Nie zawsze mam potrzebę albo brak mi po prostu czasu. Jednak jeżeli gdzieś już wejdę, to mówię "dzień dobry" :)

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą, że te osoby bardzo twórcze, u których komentarze sięgają 100 nie są w stanie wejść na wszystkie blogi i zachwycać się wszystkimi pracami i ja to doskonale rozumiem. Ale nie wszystkie mają aż, taką liczbę odwiedzających. Wolę odwiedzić nowy ciekawy blog niż np. u koleżanki zachwycać się pracami pokazywanymi któryś raz z kolei. Ale też są nowe blogowiczki, które być może komentarz zachęci do dalszej pracy. A to, że nie ma przymusu odwiedzania jakiegoś bloga i komentowania to oczywiście racja. I zgadzam się z tym co napisała i cieszę się, że bez przymusu tyle nas wypowiedziało się na ten temat i aż taką wywołało to dyskusję :) Wystarczy wrzucić ciekawy temat i proszę co się dzieje :) Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Cieszę się również, że temat ten wywołał tak ożywioną dyskusję. Mysłałam, że w sylwestrowy dzień nikomu w głowie nie będzie zajmować się tak mało rozrywkowymi sprawami. Musiałam jednak napisać go na gorąco ;)
      A że tyle osób się odezwało? - znaczy się temat istotny w naszym blogowym świecie :)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  21. Penelopo, myślę podobnie jak Mag-Ik: nie jest dobrze, gdy komentarze stają się głównym wyznacznikiem sensu blogowania. Zaczęłam blogować dużo później niż Ty i pamiętam dobrze swoją ewolucję czytelniczą. Najpierw tylko czytałam i nie komentowałam z wielu powodów. 1. Bo chciałam przez czytanie lepiej zrozumieć niepisaną netykietę; 2. Chciałam lepiej poznać osobowość ulubionych twórczyń i napisać komentarz, z którym nie wyrwę się jak filip z konopi; 3. Odczuwałam czysto ludzką nieśmiałość wobec dokonań tak zdolnych osób, jak Ty; 4. Nie umiałam dobrze ubrać w słowa swoich odczuć, a uważam, że komentarz to taka mini-rozmowa i musi mieć sens. Dlatego nie mam pretensji o to, że na kilkaset przeczytań jednego wpisu czytelnicy zostawią u mnie cztery komentarze. Przeważnie nie robią tego ze złośliwości lub lenistwa, ale z któregoś z powyższych powodów. Te komentarze, które są, cieszą mnie niezmiennie, bo mam niesamowite szczęście do przemiłych czytelników, którzy oprócz pochwał i słów motywacji dzielą się kawałkiem swoich historii, naświetlają mi temat z innej strony i w ogóle wracają dość regularnie, dzięki czemu nasze relacje pięknie się rozwijają. To tak jak w realnym życiu: raczej trudno przyjaźnić się z całym światem...
    Podobnie jak Mag-Ik uważam, że komentarze powinny być rozmową w obie strony i tak prowadzę swojego bloga.
    Chciałabym wyraźnie podkreślić, że podziwiam Twoją twórczość rękodzielniczą, ogromnie mi się podobają Twoje plany ogrodnicze i przeważnie po prostu brak mi słów na wyrażenie tego, co odczuwam przy lekturze. To może tak zbiorowo uda mi się powiedzieć, że tworzysz przepiękne rzeczy i masz ujmującą, ciepłą osobowość. Podejrzewam, że wiele osób niekomentujących podpisałoby się pod takim podsumowaniem :)
    Co do fb, to daj szansę temu medium. Ma swoje zalety (choćby jako sposób informowania o nowościach na blogu i obserwowania takich nowości u innych). A obśmiewane wielokrotnie lajki vel lubisie to właśnie forma lakonicznego powiadomienia znajomej osoby o tym, że nam się coś u niej podoba, nie gorsza od komentarza "Piękne dzieło!" na blogu :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie bardzo rozumiem jak ktoś o ciepłej osobowości, jak mnie określasz, może onieśmielać. Ale najwidoczniej nie wszystko musi być dla mnie zrozumiałe ;)
      Tak, pewnie różne są prawdziwe powody niepisania komentarzy. Jednak chyba zdecydowana większość wynika z prozaicznego lenistwa. Bo prawda jest taka, że większości ludziom się nie chce.
      Można do tego dorabiać różne filozofie... oczywiście to kwestia umiejętności żonglowania słowami ;)
      A jeżeli fb-owe laiki są odpowiednikiem komentarza "Piękne dzieło" to przecież nikt nie zabrania takich komentarzy
      I zapewne napisanie tego typu "lajku" pod postem nie wymaga jakiegoś hartu ducha i odwagi czy wielkiej elokwencji. A jest z pewnością jakimś sygnałem dla autora blogu. Chyba to jest dokładne przełożenie.
      Na fb nie krytykuję lajków. Są faktycznie krótką, nowoczesną formą wyrażenia swojej aprobaty. Co szkodzi stosować podobnych rozwiązań na blogach? ...choć każdy przyzna, że autentyczny komentarz jest więcej wart, to jednak zawsze lepiej dać z siebie "mało" niż "nic"
      Miło mi było poznać Twoje zdanie. Szczególnie takie przeciwne dają dużo do myślenia i człowiek chcąc nie chcąc, krystalizuje swoje poglądy :)
      ...i ja pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
    2. Z tym onieśmieleniem jest jak w życiu: jak ktoś zdolny i popularny jest otoczony przez rój wielbicieli (którzy mają mnóstwo wspólnych tematów z tą osobą), to jakoś trudniej podejść i po prostu zagadać ;)
      Bardzo się cieszę, że tak jasno napisałaś swoje zdanie o komentowaniu, bo to ośmiela i zachęca do regularniejszego odzywania się pod interesującymi wpisami u Ciebie :)

      Usuń
    3. :) ...ja też się cieszę.

      Usuń
  22. Penelopo, dobrze to ujęłaś... i nie wiem czy mogę coś dodać. Jest sporo blogów, które zniknęły i bardzo mi ich brak. Ale ja rozumiem, wiem że tak po prostu jest... ktoś przychodzi, ktoś odchodzi i takie jego prawo - bez względu na powód tego odejścia. Moim zdaniem nie mamy prawa wymagać aby ktoś nie zamykał, nie mamy prawa moim zdaniem komentować tej decyzji... mamy prawo podziekować za te chwile razem... Bo to jest prezent dla nas, że blog który cenimy jest prowadzony, że możemy na nim być, zaglądać, inspirować się, albo po prostu być razem. I to jest cenne i piękne.
    Czy miałam takie momenty wachania czy dalej prowadzić bloga... miałam i pewnie jeszcze nie raz będe miała. Czy go zamknę? Na razie chyba nie... a kiedyś pewnie tak - przecież nie będę go prowadziła do końca swoich dni.
    Do Siego Roku, kochana i bądź z nami jak długo będziesz chciała być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a jednak udało Ci się dodać bardzo mądre zdania. I ja się z nimi zgadzam.
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  23. Penelopo, bardzo mądre słowa! Mnie dodatkowo skłoniły do refleksji i trochę zawstydziły, bo ileż to razy pooglądałam, zachwyciłam się i nie zostawiłam ani słowa... Postaram się to zmienić. A Tobie, w Nowym Roku życzę wszystkiego, co najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak po prawdzie też nie jestem "święta" Zaliczyłam etap "latania po blogach" który szybko mnie zreflektował. Zmusił do przemyśleń. I ja mam w sobie czasem dużego lenia. A jednak uważam, że warto nad sobą pracować... do końca. Warto pracować nad sobą, żeby się chciało chcieć.
      Twój komentarz sprawił mi wyjątkową radość. Dziękuję za odwagę i uczciwość.
      A w Nowym Roku dużo szczęścia Ci życzę i realizacji wszystkich planów. :)

      Usuń
  24. Dzień Dobry Penelopo :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  25. Ubrałaś w słowa myśli wielu z nas:)Ja staram się zawsze zostawić po sobie ślad,bo szanuję to co osoby tworzą i że chcą się tym z nami podzielić.Szanuję również słowa krytyki jeśli jest konstruktywna a nie hejterska:)Bardzo mi szkoda ciekawych blogów ,które nagle przestały działać.To tak jak w "Małym Księciu"-musisz dbać o tego którego oswoiłeś -powiedział lis,a Ty czujesz się porzucona:)))
    Pozdrawiam cieplutko i życzę pięknego roku:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budująca to świadomość, że nie jestem odosobniona w swoich przekonaniach.
      Tak, to prawda, kilka bardzo wartościowych blogów zniknęło z tej internetowej przestrzeni. Na wszystko kiedyś przychodzi koniec. Nic nie może przecież wiecznie trwać. Tym bardziej uważam należy wspierać budującymi komentarzami tych, na których obecności nam zależy. Bo człowiek jest istotą, która potrzebuje tego rodzaju "paliwa" ;)
      Szczęśliwego Nowego Roku! ... i nieustającego ciepła miłości, która mieszka pod Twoim dachem :)

      Usuń
  26. Witaj!
    Zamyśliłam się nad Twoimi słowami. Ja jestem takim niechlubnym przykładem, że tylko czytam wspaniałe wpisy, nie zostawiając słowa komentarza. Obiecuję zmienić to w Nowym Roku, a Tobie życzę jak najdłuższego blogowania! Pozdrawiam serdecznie
    Jolanta Kręzel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że mój wpis zmusił Cię do refleksji i podjęłaś takie, a nie inne postanowienia. Myślę, że szybko się przekonasz, że miło jest się ujawnić i swoimi komentarzami współtworzyć atmosferę blogów, które lubisz.
      Witam Cię Jolu serdecznie :))

      Usuń
  27. W zasadzie wszystko zostało już powiedziane, podpisuję się pod tym rękami i nogami. Nie każdy post udaje mi się skomentować (potrafię wypadać z netu na parę tygodni), ale zawsze staram się zostawić ślad na moich ulubionych ścieżkach. Anya mnie nakręciła na twórczość, bez niej bym nie sięgnęła po sutasz czy inne miksy ;-) Komentarze dodają skrzydeł i mimo, że u mnie pustki wieją w postach i w komentarzach JESZCZE się nie poddałam. Za to FB omijam z daleka.
    Do siego roku Penelopo!!!! Mocno ściskam! aaa no i dzień dobry ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bestyjeczko, rozumiemy się doskonale! :))
      A do fb jeszcze będę się przymierzać ;) Zobaczymy co z tego wyjdzie ;)
      Wszystkiego Najlepszego na ten Nowy Rok! Zakończenia z sukcesem wszystkich planów domowych ;)

      Usuń
  28. Zawstydziłam się czytając powyższy post. Ja również jestem częstym gościem blogów, które bardzo lubię czytać, a rzadko komentuję. Do tej pory nie zastanawiałam się nad tym jak dużo pracy trzeba włożyć, żeby tworzyć nowe wpisy i jak ważne są dowody, że ktoś to docenia. Obiecuję poprawę.
    Pozdrawiam serdecznie z Gdyni :) i życzę wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo! jak miło gościć Gdyniankę w moich progach! :)) teraz szczególnie mam sentyment do mieszkańców tego wyjątkowego miasta :)
      Cóż, tak sobie myślę, że część niekomentujących właśnie nie zdaje sobie sprawy, że ich komentarz jest taki ważny ... bo tak zwyczajnie ożywia dany blog. Cieszę się niezmiernie, że mój wpis trochę otworzył oczy na ten temat. Bo tak naprawdę o kształcie bloga świadczą też komentarze. Posty + komentarze dopiero tworzą całość.
      Pozdrawiam Cię Sylwio serdecznie z białych Kaszub :)

      Usuń
  29. Dziękuję za ten wpis. Takie słowa pozwalają nie zwątpic, że jeszcze jest dla tego świata nadzieja. Oby takich ludzi jak Pani było więcej. Ja czuję się samotna w tych czasach przepełnionych egoizmem , ignorancja i brakiem szacunku do choćby podstawowych tylko wartości. Choć sama nie prowadze bloga , to regularnie odwiedzam kilka w dziedzinie rękodzieła. Osoby które je prowadzą chciałabym kiedys poznać. Wchodząc w Wasz świat czuję że nie jestem całkiem sama. To naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczy. I za to Wam najbardziej Dziękuję, nie tylko za to ze potraficie dzielic się swoją wiedzą bezinteresownie ale przede wszystkim za to ze Jesteście i jacy Jestescie. Dziękuję, że mogę się u Was ogrzać światełkiem jakie roztaczacie, bo ostatnimi czasy naprawdę mi tego potrzeba.Zycze Wam abyscie nigdy nie zwatpili ze warto!
    Ps. Facebook to odzwierciedlenie naszych czasow. Ja go nie mam i wcale mnie nie martwi, ze jestem z tego powodu traktowana jak dziwadlo. Na przekór im wszystkim za to siebie lubie. Najwazniejsze to byc wiernym swoim orzekonanim, choc ciezko czasami. ALE WARTO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Egoizm,ignorancja i brak szacunku-to właśnie coś,co od kilku lat zatruwa mi życie w realu...Kiedy byłam "na wozie"miałam masę znajomych,kiedy jestem "pod wozem"znajomi się rozpierzchli,a ci którzy zostali przejawiali tylko niezdrowe zainteresowanie moimi problemami,sprawdzając po prostu czy to co mówią "na mieście"jest prawdą czy też nie,czerpią satysfakcję z kopania leżącego...Dziwne jest,że widza gdy człowiek upada,ale gdy się podnosi tracą zainteresowanie...Odizolowałam się przez ostatni rok od tych wszystkich wilków w owczych skórach,zmieniłam numer telefonu,a gdy ktoś dzwoni do drzwi by sprawdzić czy jestem jeszcze tu gdzie jestem,to udaję,że nie ma mnie w domu...Blogowanie to dla mnie kontakt z ludźmi,którzy po pierwsze mają pasję,po drugie nie mielą ozorem po próżnicy tylko poruszają naprawdę ważne tematy,po trzecie nie oceniają mnie przez pryzmat tego z czym muszę się zmagać : ). Życzę Ci wszystkiego co Najlepsze na ten nowy rok : ) i życzę Tobie i sobie więcej Penelop na naszej drodze : ). Ps. ja też jestem dziwadłem,które nie istnieje na fb,uwielbiam być dziwadłem,zawsze nim byłam i zawsze będę : ).

      Usuń
    2. Dziewczyny nie jesteście żadnymi dziwadłami, to ten świat, który tak lekką ręką odtrąca wszelkie wartości jest dziwny... i smutny... a czasem przerażający.
      Ale i ja, jak wyśpiewał pięknie kiedyś Czesław Niemen wierzę w to, "że ludzi dobrej woli jest więcej" i "że ten świat nie zginie nigdy dzięki nim" ! Trzeba tylko mieć odwagę na niepoddawanie się tym "modom" na egoizm, ignorancję, zakłamanie, brak szacunku, brak zasad, brak uczciwości...
      Pozdrawiam Was serdecznie i cieszę się bardzo, że odwiedzacie mnie właśnie Wy. :)

      Usuń
  30. Bardzo mądre przemyślenia Penelopo. Podpisuję się obiema rękami :)

    A na nowy rok życzę Ci dużo zdrowia, weny twórczej, szczęścia rodzinnego i spełnienia marzeń :) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za głos. ...bo przecież można by przejść obojętnie wobec takiego tam wpisu, w którym nawet nie ma na czym zawiesić wzroku ;)
      Pozdrowienia ślę i najlepsze życzenia na ten Nowy Rok dla Ciebie, droga Elle.

      Usuń
  31. Przeczytałam wpisy i jak wiele jest w nich trafnych uwag, sama poznając blogowy świat robiłam wiele błędów, początkowo nie miałam odwagi zostawić komentarz(dziwne) szczególnie tam gdzie było ich dużo, a blogerki wydawały się już znać siebie i korespondencyjnie i realnie, wydawało mi się ,że mój wpis będzie nie na miejscu.
    Wpis komentatorki o ilości wejść i komentarzy odebrałam podobnie, choć musiałam się zastanowić czy i to mnie nie dotyczy, więc było to dobre, pobudziło do refleksji.
    Mam nadzieję, że komentowanie nie upadnie tak jak odeszły "wyróżnienia blogów ", były miłe ale do czasu. Mam nadzieję, że komentarz nadal miłym pozostanie.
    Dzięki blogom poznałam kilka osób, jedne odeszły z innymi kontakt pozostał co sobie bardzo cenię. Blogi mnie nauczyły czegoś nowego i stały się motywacją do działania.
    A Elle była pierwszą osobą która pozostawiła ślad na moim blogu, pamiętam tę wielką radość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie uwierzysz, ale dokładnie przez to samo przechodziłam ;)
      ...ale bardzo szybko się przekonałam, że społeczność blogowa ( przynajmniej w tych kręgach, w których się obracam) jest niezwykle przyjazna i otwarta. Najczęściej też potwierdza się opinia, że ludzie, którzy mają jakieś pasje są też ogólnie wartościowymi, więc to sama przyjemność przebywać, nawet wirtualnie w ich towarzystwie.
      A że wpis komentatorki odebrałaś podobnie? ...to o czymś świadczy :)
      To, że czasem urywa się kontakt z niektórymi znajomymi z blogów, to musimy zaakceptować. To jak w życiu. Do tanga trzeba dwojga :) I czasem ktoś nam, albo my jemu możemy z jakichś powodów już nie odpowiadać. Też zaliczyłam takie doświadczenia. Staram się jednak zatrzymać w pamięci tylko te dobre wspomnienia. Ale nie próbuję wracać do tej samej rzeki. Jeżeli coś zazgrzytało, albo nie ma obopólnego zainteresowania, to mówi się trudno. Nic na siłę!
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
    2. nie sądziłam, że moje odczucia są tak zbieżne !
      a o tym tangu to masz całkowitą rację, blogi to w końcu też jakaś forma życia, czasami ludzie się nudzą ale pamiętam o nich, bo to jakaś część życia, poznanie czegoś- kogoś nowego jego trudności i radości,myślę, że jednak więcej jest ludzi dobrych i ciepłych niż wyrachowanych, tak jak w życiu, jedni i drudzy ubogacają na swój sposób
      w 2015 życzę Ci samych ciepłych i życzliwych ludzi obok i wirtualnie i realnie

      Usuń
  32. Myślę, że po pewnym czasie prowadzenia bloga następuje "zmęczenie materiału". I od strony piszących i od strony odwiedzających. Ja też - podobnie jak Ania zauważyłam, że duzo mniej osób wpada do Siedliska, komentarzy też coraz mniej. Więc nie bardzo chce mi się pisać. Im mniej piszę - tym mniej odwiedzin i komentarzy. I tak blog pomału zamiera. Zauwazyłam też, ze dużo mniejszym zainteresowaniem cieszą się wpisy "z zewnątrz", czyli te, które nie opowiadają o naszym życiu w Siedlisku, ale o wyjazdach - zawsze związanych z naszą praca, ale pokazujących ( według nas ) miejsca piękne i godne zainteresowania, takie, które też mogą być jakąś inspiracją. Czy pisać tylko o tym co się dzieje w naszym najbliższym otoczeniu? Dzieje się niewiele, bo mało nas w domu ostatnio. Doszłam więc do wniosku, ze po prostu nie mam o czym pisać. Rozumiem więc Anię doskonale. No i praktycznie przeniosłam się na fb - odpowiada mi ta dynamika, aczkolwiek wpisy są tam dużo bardziej lakoniczne to odzew czytelników jest większy i jakby...natychmiastowy. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, myślę, że to mimo wszystko jakaś norma, że i blogowanie podlega tej zasadzie, że są gorsze i lepsze okresy. Czasem w naturalny sposób blog "umiera", czasem nagle z jakichś konkretnych powodów. Innym razem z powodu jakiegoś impulsu może się reaktywować. Najważniejsze, żeby nic nie robić na siłę.
      Przyznam, że dawno nie zaglądałam do Was i nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że blog Was "usypia"
      Daj mu się wyspać ...a kiedyś obudzić się! :) bo to było bardzo pozytywne miejsce w blogsferze.
      ...nie zaglądałam, ale kiedykolwiek przejeżdżam przez Żuławy myślę o Was bardzo ciepło :)
      Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Wojtka :)

      Usuń
  33. Powyższy komentarz pisałam ja:-))) Asia z Siedliska pod Lipami.

    OdpowiedzUsuń
  34. Witaj Penelopo, mogę tylko potwierdzić wszystko co tu napisałaś. Również miałam wiele razy ochotę zaprzestać prowadzenie bloga, gdyż sądziłam że piszę "do ściany". Jednak zawsze coś mnie popycha dalej i dalej i nie przestaję pisać, nawet gdybym miała to robić tylko dla siebie. Jest to mój pamiętnik, moje wspomnienia i zawsze miło sama wracam do archiwalnych zapisków blogowych. Nie robię tego dla innych, bo wiem że mam wielu podczytywaczy, którzy chętnie biorą nie dając nic w zamian (mam na myśli komentarze). Trudno widocznie nie mają czasu na napisanie kilku słów, ich problem. Jestem szczęśliwą posiadaczką bloga i prowadzę go świadomie dla siebie. Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie chcę i na pewno nie będę "pisać do ściany"
      I nie bardzo rozumiem pisania dla siebie z jednoczesnym publikowaniem w sieci, do czego przyznają się niektóre blogowiczki. Moim zdaniem jedno drugiemu zaprzecza. Jakbym chciała pisać pamiętnik dla siebie, byłby na pewno intymniejszy i obszerniejszy i nie publikowałabym go.
      Ale wiele rzeczy nie rozumiem... chociażby niektórych zasad fizyki ;) Kiedyś może zrozumiem :)

      Usuń
  35. Szczęśliwego Nowego Roku !
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś :)
      I Tobie wszystkiego najlepszego w nadchodzącym Nowym Roku!

      Usuń
  36. Szanowna Pani, jestem tutaj, nie ukrywam, przypadkiem. Jednak nawet sobie Pani nie wyobraża jaką przyjemność sprawia spędzenie kilkunastu minut obcowania z normalnym (wg mojego kryterium :)) autorem - nie z FB. Proszę wyrzucić z głowy wszelkie myśli o braku kontynuacji.
    Serdecznie pozdrawiam
    Jacek M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż otworzyłam oczy szerzej ze zdziwienia... w najpozytywniejszym tego słowa znaczeniu :)
      Komentarz napisany przez mężczyznę, to na moim blogu wielka osobliwość. Tak na marginesie zawsze się zastanawiam, dlaczego to właśnie kobiety tak bardzo zdominowały blogosferę? Wydaje się, że "przeciętny mężczyzna" znalazłby więcej czasu na pisanie bloga niż "przeciętna" kobieta.
      Ciekawy temat dla socjologów. :)
      Póki co, w moich planach na przyszły rok znajduje się odpowiednia dawka czasu na blogowanie :))
      Szczególnie po dzisiejszych komentarzach mogę mieć nadzieję, że "paliwa" dopingującego mi nie zabraknie.
      Ze swojej strony będę się starać, aby było co komentować :) ...no chyba, że przyczyny niezależne ode mnie pokrzyżują mi te plany.
      Jeszcze raz dziękuję za męski głos. Pięknie zabrzmiał... aż się zarumieniłam :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. hehe, tak sobie jeszcze czytam komentarze i wiesz ja myślałam, że raczej np mój blog ma odbiór w żeńskim gronie, ale okazało się, że czytają nas też mężczyźni ;) wyobraź sobie, że ja tu w Norwegii poznałam dwóch przez bloga, którzy mieszkają tu w Norwegii, jeden od niedawna w mojej miejscowości, drugi niedaleko, no i ofkors poznałam też żony i ich dzieci :) więc mamy nowych znajomych ;) w wszystko przez "pod norweskim niebem" ;))) buźka!

      Usuń
  37. Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Ubrałaś w słowa również i moje myśli.Odkrycie blogowego świata zmobilizowało mnie do działania, a raczej powinnam napisać, że dało mi wielkiego kopa ;) Znalazłam tu inspiracje i wskazówki jak zrealizować twórcze pomysły. W realu nie miałam bratniej rękodzielniczej duszy a dzięki blogowi poznałam wiele sympatycznych i kreatywnych osób. Z częścią z nich poznałam się również w "realu". Jak wszystkich i mnie cieszy każdy pozostawiony na moim blogu komentarz. I tu muszę ze skruchą uderzyć się w piersi, powinnam komentować częściej, przecież dobrze wiem jak nawet kilka słów potrafi dodać skrzydeł. Obiecuję poprawę, masz rację "równowaga w przyrodzie " jest potrzebna :)
    Jeżeli chodzi o FB to właśnie założyłam konto. Chciałam sprawdzić gdzie zniknęła część blogowej energii. Kilka razy zdarzyło mi się, zastanawiać co też dzieje się z jedną czy drugą wirtualną koleżanką, gdy na blogu wiało pustką. Później okazywało się, że cała para poszła na FB. Ale muszę przyznać, że nie potrafię się w nim odnaleźć. Za dużo, za szybko... Nie ma tej przyjaznej, magicznej atmosfery, jaką daje wizyta na ulubionych blogach. Poprzyglądam się jeszcze, spróbuję znaleźć zalety tej formy kontaktu.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrego nowego roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w temacie fb jesteśmy na tym samym etapie :) Nie leży nam jeszcze... widzimy w nim dużo minusów ale chce my dać szansę i doszukać się plusów :)
      Zobaczymy czy nam się to uda. Może z Nowym Rokiem spojrzymy na niego z innej strony?
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  38. Droga Koleżanko Twoje słowa i przemyślenia są prawdziwe.Jesteś bardzo mądrą Kobietą.
    Blog był ze mną w najcięższym okresie mojego życia , dawał mi odskocznię od rzeczywistości i dużo satysfakcji.
    Nie ukrywam że sprawia mi radość kiedy moje prace komuś się podobają czy to taka wewnętrzna próżność ? nie wiem.
    Mysza w Nowym Roku życzę aby spełniały się Twoje marzenia o ogrodach,a żywopłot urósł bardzo szybko, aby dzieci były blisko i Odys był zawsze z Tobą.
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za piękne życzenia :)
      Tobie Jago również życzę dobrego roku, przepełnionego szczęściem, spokojem duszy i miłością bliskich.
      :)

      Usuń
  39. Witaj Marylko!
    Podsumuję - Kocham internet bo tutaj jest blog -Twój blog i kilkanaście dobrych. Prawda nie zawsze zostawiam ślad mojego pobytu, /czasem życie niesie coś innego i nie znajduję czasu/ ,lecz powoli mijają złe chwile i znowu będę z Tobą rozmawiać nie tylko telefonicznie a innym podziękuję za to że są. Jeszcze raz ciepło Cię pozdrawiam.Luiza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Luizo :)
      Jeszcze nie zdążyłam odpowiedzieć na Twojego maila, za którego dziękuję.
      Dziękuję również za Twój komentarz.
      Pomyśl, że gdyby nie ten blog, nie poznałybyśmy się w ogóle. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie w realu? W MDK? Dostałam oo Ciebie anioła. Strzegł mojej starej pracowni a teraz czeka na nową ;)
      Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Piotra. I dużo zdrowia i radości z każdego dnia Wam życzę na ten Nowy Rok!

      Usuń
    2. Bardzo Ci dziękuję , pamiętam pierwsze nasze spotkanie jak dzieliłaś się ze mną 'chlebem' jeszcze raz Ci dziękuję . dziękuję że jesteś i niech tak pozostanie . Buziaki Luiza

      Usuń
  40. Ja również od pewnego czasu bywam u Ciebie i bardzo mi odpowiada panująca tu atmosfera. Co do komentarzy- nie mam bloga, nie ma mnie na F, a niektóre komentarze mi nie "wchodziły"- albo nie miałam szczęścia, albo umiejętności, albo źle coś tam odczytałam....Nie myślałam, co myśli Autor...Przepraszam i życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!! Bogusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami może coś nie wychodzić, szczególnie jak ktoś nie wprawiony jest. Ale liczą się też chęci i dziękuję Ci za nie.
      A przy okazji warto "powalczyć" z tą upiorną maszyną, którą jest komputer. Spróbować ujarzmić go, by był posłuszny naszym zamierzeniom... ot, chociażby publikowaniem komentarzy. Zawsze to jakiś malutki sukces. A potem jest frajda i możemy swobodnie brać udział w "życiu" lubianych blogów.
      Pozdrawiam Cię serdecznie Bogusiu i życzę pięknego Nowego Roku a w nim spełnienia wszystkich planów.

      Usuń
  41. Twoje uwagi są logiczne i bardzo wnikliwe.Penelopo jestem jedną z podglądaczek Twojego bloga, przyznaję iż nie zawsze komentowałam Twoje posty,ale bardzo na nie czekałam. Twoje długie milczenie w blogosferze bardzo mnie martwiło.Od dziś zawsze dam jakoś znać ,że składałam Ci wizytę, obiecuję.Zaglądam do Atelier, bo wiem , nie będzie tu reklam, tylko to co sama przygotowałaś.Dziękuję Ci za cykl o angielskich ogrodach, no a Twój przepis na ciasto marchewkowe przekazywany jest dalej...Dziękuję Ci za to,że Ci się chce.Pozdrawiam i duuużo zdrowia i sił życzę w 2015roku .DB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Dziękuję za tyle pięknych słów :)
      O ile się nie mylę, to Twoje inicjały kojarzą mi się z Ziemią Lubuską... czy się nie mylę? Zawsze Twoje komentarze przez tą lokalizację wzbudzały u mnie wielki uśmiech... bo nie wiem, czy już kiedyś pisałam, ale ja właśnie pochodzę z tej pięknej krainy ;) Spędziłam tam swoje dzieciństwo i piękny okres nastolatki :) ech, wspomnienia :))
      Nie oczekuję naprawę regularnych wpisów. Oczywiście sprawiłyby mi ogromną satysfakcję, ale wiem, że wszyscy narzekają na brak czasu... więc miło jest mi niezmiernie, jak chociaż od czasu do czasu stali moi goście pozostawiają po sobie ślad swojej wizyty :)
      A ja dawno nie piekłam marchewkowego. Dzięki, że mi przypomniałaś :)
      Mam nadzieję, że od wiosny będzie się znowu działo w moim raczkującym ogrodzie.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, życząc Wspaniałego Nowego Roku!

      Usuń
  42. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  43. Przyznam ze sama mialam kilka blogowych kryzysow. Ale o zamknieciu jakos nie myslalam, choc z cala pewnoscia nie naleze do tych blogowiczek, ktorym zdarza sie miec po kilkadziesiat komentarzy prawie ze pod kazdym postem.
    Mimo to uwazam, ze blogujemy przede wszystkim dla siebie. A przeciez jeszcze chyba nikomu sie nie przydarzylo ze nie mial zadnych komentarzy pod wpisem. Wiec jednak warto. Warto dzielic sie tym co robimy, tym co nas nurtuje, tym co cieszy i daje satysfakcje.
    Jest kilka blogow, ktore obserwuje od poczatku ich istnienia, a przynajmniej kilka lat. Do tych blogow, przyznam sie nalezy Twoj blog, blog Ani, blog Cat-arzyna, "Tajemniczy świat Monicji i jeszcze kilka innych. No i mam nadzieje ze wlascicielki nie pogniewaja sie jesli tutaj przyznam ze nie zawsze komentuje, lecz zawsze bardzo chetnie ogladam, podgladam, podkradam inspiracje. A wiec tak jak juz napisalam, zaden wpis nie idzie na marne, nawet ten, pod ktorym nie roji sie od komentarzy.
    Dziewczyny, tak trzymac !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sabinko, ja trochę jednak inaczej to traktuję. Ten blog prowadzę zdecydowanie dla obserwatorów. I dlatego potrzebuję potwierdzenia, że jest wystarczająco dobry, że ktoś czerpie z niego inspirację, znajduje coś dobrego, ot chociażby wytchnienie...
      Prawda jest taka, że na redagowanie i publikowanie postów muszę poświęcać dość dużo czau. Nie jestem humanistą, a umysłem ścisłym (!) i pisanie nie zawsze idzie lekko ;) Ze zdjęciami też zwykle muszę się namęczyć, bo ta dziedzina u mnie kuleje ( wciąż sobie obiecuję, że zgłębię jej tajniki ale czasu brak)...a mając tyle pasji i obowiązków, muszę wciąż dokonywać wyborów. Więc w sytuacji gdy stanie się tak, że mój blog przestanie spełniać oczekiwanego przeze mnie "posłannictwa", to będę wolała ten czas poświęcić na realizację swoich kolejnych pasji, które już bardzo długo czekają w kolejce, na bycie z rodziną, która mi się regularnie powiększa :))) a wreszcie na odpoczynek. Dla siebie wystarczą mi albumy ze zdjęciami moich poczynań... poza tym widzę je na co dzień, bo dom mój jest wypełniony po brzegi moimi pracami... naprawdę szkoda mi byłoby czasu na pisanie sobie a muzom.
      Jako pamiętnika bloga nie traktuję, ponieważ w moim rozumieniu pamiętnik zwykle ma intymniejszy charakter. I właśnie w przypadku braku popularności mojego bloga wolałabym pisać taki prawdziwy pamiętnik... na razie do szuflady, a potem dla potomnych. Nie robię tego aktualnie właśnie też m.in przez bloga.
      Nie krytykuję dziewczyn, które uparcie twierdzą, że blogi prowadzą głównie dla siebie. Ja tylko ich nie rozumiem. Ale nic na to nie poradzę.
      Pozdrawiam Cię, jak zwykle bardzo serdecznie :)

      Usuń
  44. Ja też jestem podglądaczem! Z poczucia zawstydzenia, pewnej niezręczności piszę zatem swój pierwszy komentarz, pierwszy w ogóle w internecie. Przede wszystkim jednak koniecznie chciałam wyrazić autentyczny, "zaległy" podziw dla Pani talentu i pracy, i, jako podglądacz-esteta, podziękować za przyjemność oglądania pięknych rzeczy na Pani blogu.
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyno, twój komentarz spowodował u mnie zakłopotanie. Nie chciałam nikogo zawstydzać. Jeżeli już to przedstawić mój punk widzenia , a tym samym zwrócić uwagę na ten temat. Bo, jak się okazało, to wielu obserwatorów po prostu nie zdawało sobie sprawy jaką wagę i rolę mają komentarze... dla większości blogerów ( jak się okazuje)
      Ale niezmiernie mi miło, że sprowokowałam Cię do napisania i opublikowania pierwszego Twojego komentarza w ogóle! Poczytuję sobie ten fakt jako zaszczyt :))
      Podobno najtrudniejszy pierwszy krok...
      Mam nadzieję, że znajdziesz przyjemność w udzielaniu się na ulubionych Twoich blogach, a tym samym w tworzenie jego klimatu :)
      Witaj w moich progach :)

      Usuń
  45. W 100 procentach popieram Twoją wypowiedź !!!
    Pozdrawiam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Brydziu!
      Szczęśliwego Nowego `roku!

      Usuń
  46. I ja przyznaję, że od dłuższego czasu podczytuję Pani bloga i karmię się jego pięknem i mądrością. Brakowało mi nowych wpisów w okresach ciszy. Przepraszam za swoistą bezmyśloność i życzę wielu powodów do wpisów w Nowym Roku.
    Pozdrawiam
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu... nic wielkiego się nie stało.
      Fajnie, że się w końcu ujawniłaś i odezwałaś. Jest mi niezmiernie miło i bardzo dziękuję Ci za to.

      Usuń
  47. Mysza zgadzam się z tobą, ja też mam chwile zwątpienia, pomimo dużej ilości wejść na bloga komentarzy jak na lekarstwo, ale ja niestety tez mało piszę, tak ułożyło się moje życie zawodowe że zwyczajnie nie mam na to czasu, jednak nadal jest to moje miejsce i nie poddaję się ( na razie). Mnie osobiście bardzo brakuje naszej małej społeczności z Kaiem-u, spotkań, wymiany doświadczeń, i nie tylko, a w blogowym świecie poznałam wiele wartościowych ludzi i szkoda mi go opuszczać. Pozdrawiam cię cieplutko i życzę Szczęśliwego Nowego Roku!Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, Kaiem faktycznie było niezwykłym miejscem i mam do niego wielki sentyment. Ten portal skupiał super ekipę. Pozostały miłe wspomnienia nocnych konwersacji :) i spotkań w realu :))
      Ale blogowe "podwórko" też, póki co, ma wiele plusów i skupia niezwykłe osoby. Bardzo cieszę się, że kiedyś zdecydowałam się na założenie bloga. Dużo zyskałam dzięki niemu... chociażby doświadczeń, znajomości ...
      I ja nie znajduję na razie powodów, aby ten świat opuszczać :)
      Obyśmy w tym Nowym Roku miały odpowiednio dużo czasu na kontynuowanie swojej przygody w blogosferze!

      Usuń
  48. Mądrze napisałaś. I trochę mnie zawstydziłaś. Ja - jak juz wpadnę do kogoś, to zawsze zostawiam słowo, ale ostatnio tak rzadko wpadam, tak mi brak czasu. A przecież sama czekam na każde słowo, po wystawieniu posta zaglądam z nadzieją, że ktoś się nim zainteresuje ... Ani blog poznałam niedawno, nie zdążyłam go jeszcze przejrzeć. A mam na to ochotę, widzialam prace Ani w realu. Są wspaniałe. I poznałam tę cudowną dziewczynę osobiście :-))) Jak jej nie znasz, to mozesz mi pozazdrościć! :-) Jest taka dobra, ciepła, a jakie ma poczucie humoru! Spędziłam z nią w Warszawie dwa weekendy ;-)))))
    Penelopo Kochana, życzę Ci wszystkiego, co najlepsze !!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elis, ja też czasami przez tydzień, dwa nie zaglądam na blogi. Jeżeli mam napięty tydzień i zbyt wiele planów, to muszę wybierać. Mamy przecież swoje priorytety. Nie rozumiem jednak jeżeli ktoś tłumaczy, że nie pisze komentarzy, bo nie ma czasu... a odwiedza np. dziennie kilkanaście blogów. To pachnie trochę ignorancją i dbaniem tylko o swoje interesy. Tak, wiem, że w dzisiejszych czasach to jest podobno norma.... Ja przyjęłam zasadę, że jak nie mam czasu, to nie "latam po blogach" ...a jeżeli odwiedzam to staram się, przynajmniej tam, gdzie znalazłam np. coś wyjątkowego, godnego uwagi, coś co wzbudzi moją uwagę, mój podziw ... tam staram się zostawić swoją opinię. Przynajmniej od czasu do czasu. Staram się po prostu znaleźć "złoty środek"
      Znajomości Ani w realu już Ci zazdroszczę! :) ... ale kto wie?, może jeszcze będzie mi to dane? :))
      Buziaki przesyłam Noworoczne :*

      Usuń
  49. Święte słowa! :))) Zgadzam się z Tobą :)
    Oj dawno tu nie byłam, a widzę takie wspaniałości! kobieto wielu talentów! :) te pierniczki są przepiękne!!! :) jejku jaka Kasia jest już "duża" ;) i wogóle ile Hania ma talentów???? ;) pięknie śpiewa! :D

    Ojej, dobra, czas zaraz szampana otwierać ;) Więc Kochana jeszcze w tym roku, ale na nowy 2015 składam Ci najlepsze życzenia! :) spełnienia marzeń, zdrowia i po prostu żebyś była szczęśliwa! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jakiś czas nie zaglądałam pod norweskie niebo ;) bo wydawało mi się, że miałaś jakąś małą przerwę. A jak zajrzałam to Anielka mnie zadziwiła. Jaka to już piękna dziewczynka. :) ...a wiesz, że Hania ma już dwóch przystojniaków (3,5 i 2 latka) ...czas leci i dzieci rosną jak na drożdżach. (Kasia dawno już mnie przerosła)

      Usuń
    2. :) no mnie mało tam było... bo jestem w zasadzie gdzie indziej...
      http://dagmara-szklennik.blogspot.no/

      hmm więc z czasem bywa róznie :) Serio Hania ma już dwójkę? ;) to ja chyba na tym jednym się zatrzymałam ;) Kasię pamiętam jak sie na Waszych wyprawach przytulała do drzewa - palmy ;))) a teraz to taka panienka, niesamowite, ze np takie 3 lata potrafią dużo zmienić! choc nie u wszystkich... są tacy którzy ciągle nie mają dzieci, a 3 lata róznicy są nie widoczne na pewnym etapie życia ;) (ale myślę że smutne te zycie mają niektórzy...)

      buziaki!

      Usuń
    3. ...no to jeszcze dodam, że Hania ostatniego słowa jeszcze nie powiedziała ;) Rzecz jasna marzy im się w przyszłości jeszcze dziewczynka :)) Jest wspaniałą mamą i kiedy tak ją obserwujemy w tej roli to się często z Odysem wzruszamy :)
      A mamy jeszcze dwóch cudnych wnuków od Tomka :) ...właśnie pojutrze wybieram się na na pierwsze urodzinki mojego najmłodszego wnusia :))
      ( a Ci "niektórzy" co to świadomie rezygnują z dzieci, to myślę, że chyba nie zdają sobie do końca sprawy ile tracą... szczęścia)

      Usuń
    4. To ja pamiętam jak się Tomkowi pierwsze urodziło hehe ;) widzisz jak jestem do tyłu? ;) albo mnie nie ma, albo Ciebie wcześniej nie było...
      a tym, którzy rezygnują z dzieci to ja współczuję :( ja myślę, o moich znajomych, którym coś tam się nie ułożyło, albo coś tych dzieci mieć nie mogą :/

      Usuń
  50. Zgadzam się z Tobą w każdym słowie. Jestem obserwatorem wielu blogów, sama swojego nie prowadzę. Dlaczego??? bo wiem ile pracy trzeba włożyć w każdy wpis. Wiem, że nie dałabym rady systematycznie "wrzucać" nowych wpisów. Was blogerki podziwiam i staram się za każdym razem zostawić po sobie ślad, choćby pozdrowieniem.
    pozdrawiam serdecznie i zyczę dużo zdrowia i szczęścia w 2015 roku :)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za to, że doceniasz... i widzisz w tym naszym blogowaniu wartość.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę 365 szczęśliwych dni w tym Nowym Roku :)

      Usuń
  51. W nowym Roku zycze Tobie spelnienia wszystkich planow a przede wszystkim zdrowia.Zycze ci rowniez duzo inspiracji i nich blog rozwija sie jak do tej pory.Pozdrawiam serdecznie i sciskam Monika

    OdpowiedzUsuń
  52. Droga Penelopo,jestem wywołana tym postem do tablicy .Chcę Ci podziękować za Twój Atelier.Dzięki temu ,że kiedyś przez przypadek do niego trafiłam postanowiłam ,też zablogować :) Nie mając zielonego pojęcia: jak ?Po co? Kiedy? Co to komentarz,post,link - dziwne ale tak było .Brak czasu zaowocował bardzo krótkimi postami,zdjęcia często słabej jakości...a jednak wpisywałam w nocy i zamieszczałam zdjęcia aby utworzyć swego rodzaju dziennik-,,spis inwentarza"rzeczy ,które powstają między wierszami przepływającej między palcami codzienności opartej głównie na pracy zawodowej i obowiązkach domowych.Rzeczy,które prawie zawsze rozdaję wraz z cząstką siebie .Po jakimś czasie mogę sięgnąć do tego w myślach,wystawić sobie komentarz (najczęściej krytyczny:) przypomnieć
    sobie dawne dzieje ,uśmiechnąć się ,zainspirować.Wiem ,że mój blog pod względem nazwijmy to ,,technicznym"nie dorasta takim blogom jak Twój do pięt i z tego też powodu nawet nie liczę na komentarze,aby poprawić to i owo po prostu szkoda mi czasu ,którego mam już i tak za mało,to nie lenistwo ...Myślałam ,że dodając blog do obserwowanych wyrażam tym szczególny podziw dla jego autora.Twój Penelopo zawitał tam jako pierwszy ,przyznaję odwiedzając Cię nigdy nie mówiłam Dzień dobry poprzez zostawianie komentarza u Ciebie,przepraszam nie chciałam być przez to niegrzeczna,ale nadal się uczę ...Pozdrawiam i nadal będę podziwiać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umieszczenie obserwowanego bloga u siebie w bocznym pasku jest jak najbardziej wyróżnieniem. Umieszczamy przecież tam swoje ulubione blogi :)
      Jednak komentarze bezpośrednio opiniują poszczególne posty. Publikując jakieś konkretne treści, fotki moich prac czy też inne zdjęcia...chciałabym wiedzieć jaki jest ich odbiór. Jak oceniają je moi goście. Co myślą o poruszanym temacie...
      Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam :)

      Usuń
  53. A ja wracam po dłuższym czasie do blogowania i myślę że warto.... Twój blog zawsze lubiłam podglądać i inspirować się. Teraz muszę nadrobić zaległości i zobaczyć co się tu dzieje. Mam nadzieję że nie zakończysz pisania. A co do Twoich przemyśleń, to taki jest świat i nic na to nie poradzimy, możemy tylko robić swoje, dzielić się swoimi pasjami i mieć nadzieję że to nie trafia w pustkę. Najważniejsze to być w zgodzie ze sobą. Podziwiam Twój blog a też nie zawsze zostawiałam komentarz, ale u mnie to jeszcze sprawa wolnego internetu. Tak więc nie zawsze wiemy czy warto pisać, ale takie wpisy powodujące odzew tylko dowodzą że warto, szczególnie jak się ma taki talent ja Twój. Wszystkiego co najlepsze w Nowym roku i dużo twórczych inspiracji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edino... ciągle słyszę dookoła, że ten świat już taki jest! I nic się na to nie poradzi.
      A ja, może jestem niepoprawną optymistką, ale uważam, że można wciąż wiele zmienić na lepsze w tym "psującym się" świecie. Przecież wiele zależy od takich maluczkich jak my. Bo tak naprawdę my też mamy wpływ na to, co się dzieje wokół nas. Najgorzej, jak się boimy "wychylać" i chcąc zlać się z tłumem przyjmujemy, często wbrew sobie zasady "ogólnie" panujące.
      Tymczasem jeśli jedna osoba odważy przeciwstawić się to często innym będzie łatwiej pozostać wiernym swoim zasadom i "niemodnym" ideom. Ale może poszłam teraz zbyt daleko w rozważaniach... bo chodzi tylko o zwykłe komentarze.
      Widzisz... w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałam się takiego odzewu na mój wpis...szczególnie że napisałam go praktycznie przed samym Sylwestrem, kiedy to ludzie raczej skupiają się na zabawie.. Ale uznałam, że muszę podzielić się swoimi przemyśleniami tak na gorąco i... okazało się, że wiele osób sprowokowałam do ustosunkowania się do tego tematu. Do przemyśleń. Z ich deklaracji wynika, że będą starać się zmienić swoje praktyki na lepsze.
      Nie można więc wciąż powtarzać, że "ten świat już taki jest" To jest uważam bardzo niedobra "mantra" dająca przyzwolenie na wszystko co złe...
      I tak się dzieje na wszystkich płaszczyznach życia.
      Trzeba chociaż próbować coś zmieniać na lepsze. Czasem się uda.
      Dziękuję Ci za Twoje słowa, że zdecydowałaś się dodać swój komentarz. To kolejny punkt widzenia.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wiele satysfakcji z powrotu do blogowania :)

      Usuń
  54. Droga Penelopo, już u Ani podziękowałam Ci za Twój wpis, z którym zgadzam się w całej rozciągłości... Dla mnie komentarze są siłą napędową. Skoro ktoś zatrzymał się,żeby zostawić po sobie ślad w postaci komentarza, tzn,że to co pokazałam się spodobało... Kiedyś bardzo duzo zostawiałam komentarzy...teraz trochę mniej...przyznaję, że mój zapał trochę ostygł, gdy nawet jedna któraś nie wracała do mnie, z drugiej strony, moja lista blogowa szybko się wydłużała i już nie dawałam rady być wszędzie i napisać słówko. Nadal komentuję, bo taką mam potrzebę. Nieraz zastanawiałam się nad tym, żeby poruszyć ten temat na blogu, ale nie zdobyłam się na to.. Ty zrobiłaś to idealnie... Komentarze z jednej strony pokazują czy dany post jest ciekawy, atrakcyjny, z drugiej strony, zwłaszcza osobom niepewnym, nieśmiałym dają ogromny zastrzyk wiary w siebie, poczucie,że coś się potrafi...To daje ogromnego "kopa". Mnie daje;)
    Dobrego roku Ci życzę. Fantastycznej weny i pięknych, wrażliwych ludzi wokół - w realu i w blogosferze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasach kiedy blogi wyrastają jak grzyby po deszczu i jest już ich prawdziwy gąszcz, to czasem trudno wszystko ogarnąć co by się chciało. Ale to jest tak, jak chociażby z zakupami. Kiedyś, dawno temu, kiedy robiło się zakupy w małych sklepikach, a i w nich nie było za wielkiego wyboru, to kupowaliśmy co nam potrzebne i żadnych rozterek nie było. Teraz w czasach wielkich Supermarketów i Galerii Handlowych musimy trzeźwo patrzeć na nasze potrzeby i możliwości... bo inaczej możemy popaść w tarapaty.
      Podobnie sprawy się mają w blogosferze. Nie dajmy się zwariować. Całego internetu nie przejrzymy. I wszystkich blogów, nawet tylko tych najciekawszych. Po prostu jest ich za wiele. Dlatego trzeba wybierać i czasem znaleźć w sobie "siłę" aby powiedzieć STOP. Wybrać jakąś rozsądną ilość i odpowiadającą nam tematykę i jakość i poprzestać na tym. Jest wtedy łatwiej i... sympatyczniej.
      A komentarze,( te uczciwe) wszystkim dają kopa i tym początkującym, skromnym blogerom i zapewne wielkim "rekinom" blogosfery.
      Dziękuję za piękne życzenia. Tego samego życzę Tobie! :)

      Usuń
  55. Sumienie mnie ruszyło. ...nie mam bloga.....a wchodzę na nie do kilku-kilkunastu razy na tydzień i NIGDY nic nie skomentowałam od ponad 5 lat!!!!! Co za próżność z mojej strony....nie myślałam nie pisałam. ...aj...sama nie wiem czego. Źle się z tym czuję. ...mam kaca moralnego. Ita tyle razy mnie natchnęła ty również i bezczelne bylo z mojej strony to że nigdy wam za to nie podziękowałam....kac moralny straszny....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...no i się popłakałam... ze śmiechu :)
      Rozłożyłaś mnie na łopatki swoim komentarzem. Swoimi szczerymi wyznaniami i jakże surowymi!
      Proszę, bądź dla siebie trochę łaskawsza! ;) i pozbądź się jak najszybciej tego kaca moralnego... bo będę miała wyrzuty sumienia.
      ...a z drugiej strony: niezły wynik! - 5 lat bez żadnego komentarza!!! ;) a toś się namyszkowała! :))
      Pozdrawiam Cię serdecznie i miło mi niezmiernie :), że wirtualnie choć poznałam kolejnego gościa mojego atelier. :)

      Usuń
  56. Droga Penelopo, chociaż w blogowym świecie stawiam dopiero pierwsze kroki, doskonale rozumiem o czym piszesz. Twojego bloga obserwuję od kilku tygodni, Czytam w każdej wolnej chwili jak dobrą książkę. Tworzysz cudowne rzeczy, a Twój blog jest ogromną inspiracją dla osób takich jak ja. Oczywiście zaglądam też na inne blogi i ze wstydem muszę przyznać, że długo nie komentowałam. Zmieniło się to w chwili , gdy założyłam swojego bloga. A to dlatego, że spojrzałam na ten problem z drugiej strony. Teraz sama ciągle sprawdzam statystyki i bardzo przeżywam, że nikt nie komentuje tego co pokazuję.
    Życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już jest, że często punkt widzenia zmienia się wraz ze zmianą punktu siedzenia :) dlatego warto czasem spróbować spojrzeć na temat z różnych stron. Uruchomić w sobie empatię.
      Życzę Ci satysfakcji z blogowania i dużo szczęścia w Nowym Roku!

      Usuń
  57. Przeczytanie wszystkich komentarzy zajęło dużo czasu i zrobiło się późno. Ciekawa dyskusja i wymiana myśli tu powstał wywołana poruszonym przez Ciebie tematem. Lubię odwiedzać Twoją stronę, choć nie zawsze zostawiam ślad w postaci komentarza. W Nowym Roku życzę radości spotkania wielu pokrewnych dusz podążających w tym samym kierunku i satysfakcji płynącej z prowadzenia bloga. Szczęśliwego Nowego Roku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      ...no to sobie wyobraź ile mi zajęło czasu pisanie połowę z tych komentarzy :) Tak, tym razem jestem pełna podziwu dla komentujących jak i dla mojej osoby ;)... ale jako, że nie balowałam w Sylwestrową noc a i pierwszego dnia roku zajęć żadnych nie miałam, to sobie mogłam pozwolić. Tym bardziej, że faktycznie dyskusja wywiązała się ciekawa i również mnie prowokowała do myślenia i wyciągania wniosków. Jak spędzenie tak początku roku wpłynie na cały? Zobaczymy ;)
      Piękne życzenia od Ciebie warte są powtórzenia i odwzajemnienia :) Niech nam ten Nowy Rok darzy! ... na wszystkich płaszczyznach życia.
      Pozdrowienia serdeczne przesyłam do pięknej Italii :)

      Usuń
  58. Mam sporo przemyśleń na temat blogowego światka:) i po ponad 4 latach jego prowadzenia podchodzę do niego z dużym dystansem. Bloga będę prowadzić tak długo jak będę miała ochotę i nie mam zamiaru nikogo straszyć swoim odejściem. Na pewno nigdy jednak go nie skasuję, bo szkoda byłoby mi mojej pracy. Jego prowadzenie dużo mi dało i nadal daje i bardzo mnie zmieniło w zakresie mojej pasji. Dlatego takie wpisy o kasowaniu blogów nie robią już na mnie wrażenia, bo w większości są tylko potrzebą własnego dowartościowania. Jeśli jakiś fajny faktycznie znika, to oczywiście jest mi żal, ale po jakimś czasie odchodzi w zapomnienie w tym światku. Nie mam złudzeń, że tak byłoby i też z moim. Co do komentarzy, to oczywiście sama na nie czekam i jest mi miło jak czytelnicy zostawiają jakiś ślad i pewnie miałabym ich więcej, gdybym sama bardziej aktywnie komentowała u innych, tylko czy o to chodzi? Powodów czemu tego nie robię jest kilka , ale wywód musiał by być dość długi :). Co do komentowania krytycznego, czy z uwagami, to nikt tego nie lubi. Widziałam kilka takich akcji na blogach i nie kończyło się to dobrze.
    Życzę kolejnego twórczego roku na blogu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że prowadzenie bloga każdego blogera coś tam uczy. Jak wiele nowych życiowych doświadczeń.
      Negatywne komentarze? To faktycznie dość trudny temat.
      Wszystko jest do przyjęcia, jeżeli z jednej strony są konstruktywne, nie podszyte żółcią a z drugiej strony, kiedy autor bloga ma do siebie...i do swojej blogowej twórczości dystans. Niestety, masz rację rzadko spełnione są te dwa warunki na raz... i wtedy jest niemiło. Jak tak się zastanawiam, to czasem w komentarzu piszę, że coś tam bym inaczej zrobiła... ale czy to jest komentarz negatywny??? Jak coś mi się nie podoba, to po prostu tego nie komentuję i już. Bo, przynajmniej na rękodzielniczych blogach najczęściej to czy komuś się coś podoba to jest kwestia gustu. Ja raczej poszukuję rzeczy i blogów, które mi się podobają... I chyba wiele osób tak postępuje.
      Czasem dziewczyny są zmuszone wyeliminować anonimowe komentarze, bo ktoś notorycznie wpisuje negatywne, złośliwe komentarze. Wtedy zawsze zastanawiam się dlaczego tacy "życzliwi" wciąż odwiedzają dany blog, jeżeli tyle im się nie podoba. Przecież różne są gusta i nie wszystkim musi się wszystko podobać.Czy nie szkoda czasu na taką działalność???
      Dziękuję za życzenia i z wzajemnością! :) bo jak się chce tworzyć to znaczy, że nie jest źle :))

      Usuń
  59. Przyznam szczerze, że jestem na bardzo podobnym etapie jak Twoja koleżanka - zastanawiam się, jaki to ma jeszcze sens. Ale kocham pisać, wiec piszę ;) A że komentarzy mniej... to znaczy, że zostali najprawdziwsi przyjaciele ;)
    Pisać bez publiczności można do szuflady. Dla siebie. Zamieszczając coś w necie człowiek liczy się z tym, że ktoś wyrazi swą opinię, a uwaga jaką dają komentujący bardzo uzależnia.
    Mnie uzależniło samo pisanie, wiec mam łatwiej ;)
    Z drugiej strony zauważyłam, że akcje typu "kończę pisanie" bardzo podnoszą ilość komentarzy i zainteresowanie blogiem - widziałam parę takich akcji zrobionych z premedytacją, czasami po parę razy przez te same osoby... I zawsze działało ;) Co nie oznacza oczywiście, ze Twoja koleżanka zrobiła to samo.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego cv najlepsze w Nowym Roku Penelopo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie krytykuję nikogo, kto pisze zupełnie nie zważając na zainteresowanie swoją twórczością. Prawda jest taka, że bardzo różne są motywy pisania blogów. Niektórzy mogą mieć po prostu potrzebę uzewnętrznienia się. I ok. Niektórzy, jak Ty kochają pisać. I też to jest ok. Ja może gdybym dysponowała większą ilością czasu wolnego pewnie też miałabym zupełnie inne podejście do blogowania. Bo jak już wcześniej gdzieś pisałam. Zazwyczaj bywa tak, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
      Dziękuję za życzenia :) i Tobie życzę szczęścia w tym Nowym Roku.

      Usuń
  60. Ja zagladam do Ciebie, moze niezbyt regularnie, ale ...zagladam. Nigdy nie poczulam potrzeby skomentowania Twoich tekstow. Interesowalo mnie Twoje rekodzielo. Prowadze bloga od 8 lat i ...w swiecie blogowym bywa roznie, nie zawsze fajnie. Nie zawsze przyjaznie. Wazne jest aby stworzyc swojego bloga po swojej mysli. A komentatorzy? No coz- beda, albo nie, ale wazne aby byc soba...
    Znam blogi , na ktorych tworcy tekstow, pomimo wysilku wlozonego w tworzenie nie odpowiadaja komentatorom, albo wybieraja sobie komentarze, na ktore , wedlug ich mniemania, warto cos baknac. Tez sa nastawieni na branie? Bywaja takie blogi, ktore nie lubia, nie gustuja w slowach szczerosci i uczciwosci bo boli. Bo co to w koncu jest prawda, albo uczciwoscia? Sa blogi nastawione na ilosc klikniec....i sa ludzie, ktorzy szukaja na blogach czlowieka. Tworza swoj klimat. I jezeli ma sie swoich wieloletnich komentatorow to ok. Czasami nie warto zaklocac pewnej harmonii czyjegos bloga jakims komciem, ze sie jest i czyta, kiedy w sumie nie ma sie nic do powiedzenia
    Bywa tez, ze jedni lubia byc podgladani, a inni lubia podgladac- roznie z tym wszystkim bywa.
    Ja mysle tak. Jezeli dla kogos ilosc komentujacych jest wazna , a nie ma tylu klikniec, ktore by go zadowolily to znaczy, ze musi cos byc nie tak z zapodawanym przez niego materialem, tematami etc....czyli albo zmienia styl, tematy. Robi tak, jak "publika" lubi, oczekuje, albo zamyka bloga:)))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy autorzy blogów są nastawieni na branie??? Kto więcej korzysta a kto więcej daje, to chyba oczywiste....
      ...no tak, wiele blogerek nieźle zarabia podobno na prowadzeniu bloga, więc w takim szczególnym przypadku pewnie One najwięcej korzystają ;) ...
      Rzeczywiście to temat, który trudno tak zupełnie uogólniać. I stosować ten sam szablon w ocenianiu. Bo pewnie za każdym blogiem stoi mniej lub bardziej inna motywacja jego autora a co za tym idzie inne oczekiwania.

      Usuń
    2. Tak jak rozni sa ludzie, jak rozne sa powody blogowania tak tez rozne jest podejscie do pojecia "korzystac". Jedni i drudzy powinni miec z tego korzysc. Jezeli wchodze na czyjegos bloga i go czytam, komentuje, jestem jednym slowem aktywna to wspoltworze owego bloga. Czasami autor napisze tekst niedorobiony, nieciekawy a bywa, ze komentarze pod tekstem sa bardziej wartosciowe i ubogacajace niz sam tekst.
      Kto tu korzysta, kto tu daje???

      Poza tym nalezy tez uwzglednic pewne amplitudy w blogowaniu. Jezeli ktos pisze bloga 8, 10 , 5 lat, to prawie jak dobry serial, ale i taki potrafi zmeczyc, tak jedna ( autor) jak i druga ( komentatorzy ) strone. Moda na sukces jest grana chyba jakies dobre 15 lat. Ludzie potrzebuja opoczynku ...czasami warto sobie od autora ( tworcy, rekodzielnika) przerwe. Ktos lubi ksiazki Sienkiewicza, ale jezeli bedzie na okraglo je czytal to moze w koncu miec dosc.
      I tak jest z blogowaniem. Ma sie wyzsze i ma sie nizsze notowania:)) Ma sie okresy tluste i te chudsze:))

      Usuń
  61. Pędzi i nic na to nie poradzimy , sama nieraz gonię w piętkę , najśmieszniejsze jest to ,że sama muszę sobie tłumaczyć , by zwolnić bo inaczej zgłupieję od tego gonienia ☺ . Do komentarzy podchodzę swobodnie , nieraz mam lenia , nieraz się spieszę a czasami muszę , bo inaczej się uduszę , jak coś mnie zachwyci i tak pewnie bywa z wieloma osobami odwiedzającymi nasze blogi , nic na siłę . Nieraz mam wrażenie że jeden konkretny komentarz daje więcej satysfakcji ,niż dziesiątki innych pozostawionych pod jakimś postem , po prostu wyczuwa się ,że płynie z głębi serca i od osoby przychylnie nastawionej do tego co robisz a to cenię sobie najbardziej . Można by pewnie na ten temat pisać długo ,co kogo mobilizuję do dzielenia się swoją twórczością , jestem w takim wieku , a może na takim etapie swojego rozwoju ,że niewiele do szczęścia mi potrzeba ... najwięcej to chyba spokoju ☺ ☺ ☺
    Szczęścia , zdrówka , miłości i spokoju w 2015 Ci życzę i wszystkiego o czym tylko sobie zamarzysz i wyśnisz kochana !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I może się zdarzyć też tak, że nawet pomimo dowodów na zainteresowanie moim blogiem zaprzestanę jego kontynuacji. Życie układa swoje scenariusze... również to ono nas kształtuje i prowokuje do takich czy innych poglądów. Ba! myślę, że nawet nasz stosunek do komentarzy zmienia się trochę w zależności od etapu blogowania. Bywa też tak, że jak się ma czegoś wiele, to wydaje się, że koniecznie nam nie zależy na tym.
      Ja np zawsze uważałam, że miłość w życiu jest najważniejsza... Teraz zdrowie stawiam przynajmniej na takiej samej pozycji... bo cierpię na jego brak :/
      A również niby niewiele do szczęścia na moim etapie życia potrzebuję. .... choć można by znowu dyskutować czy to jest wiele czy niewiele? ;)
      Niech ten Nowy 2015 wszystkim nam się darzy!

      Usuń
  62. Witaj;)Penelopo.;)
    Od samego poczàtku blogowania intensyw.komentowalam odwiedzane blogi wyrazajac swoje opinie i uznanie dla kolezanek ze swiata blogow.Komentujac nie oczekiwalam re wizyt u mnie z komentarzem.Zreszta nigdy nie znalazlo to odzwierciedlenia na moim blogu.Sa takie blogi ktore intensywnie odwiedzalam i odwiedzam zostawiajac komentarz a osoby z tych blogow po dzis dzien nigdy nie zostawily sladu w post.kom.na moim blogu.Moze mnie odwiedzily:)wpadly na chwilke i wypadly stwierdzajac ze jednak nic tu u mnie ciekawego.Po latach blogowania i mnie naszla refleksja trafnie to ujelas slowami"piszę do sciany" Jaki sens tracic czas dla 2 komentarzy.?Ale wejsc na blog bylo bardzo duzo patrzac na statyst.Przyszedl spadek checi i mieszane uczucia a nigdy nie robie nic na sile i nagle
    Ktos napisal jestes nam potrzebna.
    Nigdy tez nie pisalam dla poklasku.
    PRZYZNAJE ZE POPULARNOSC CIESZY;) chyba kazdego.Jedno wiem!Mimo iz moj blog nie bije rekordow popularnosci to nie zaluje ani jednej chwili poswieconej blogowaniu.Poznalam tu wspaniale dziewczyny,kobiety z pasja to cenię najbardziej;))))) Mam maile,znam mnostwo blogerek,kazda z nich wniosla czesc siebie do naszego grona.Do kazdej z nich moge napisac maila, do kazdej zagladnac.;))Cenię te kontakty i ten swiat.Co Ci jeszcze napiszę ze mam do dzis w sypialni konika morskiego od Ciebie;)Mam twoje ptaszki :/// jeszcze nie skonczone..ale mam bo chce je miec i beda to zawsze ptaszki od Penelopy,mam bibliotekarza.Od Moniki mam piekne krolisieTildowe,od Kropelki lapacze snow w oknach itd.Nie mam komentarzy hmmm pisze do sciany...no szkoda czasu i nikt nie czyta.Pisze moze nie na tyle ciekawie i efektywnie.
    Jestem tu aby ci podziekowac za piekne lata wspoln.blogowania ,za inspiracje,za wspolna znajomosc.Twoj przepis na ciasteczka migdalowe jest u mnie w kazde swieta;)
    Blog moj istnieje.Sa upadki i wzloty.To naturalne.
    Nie znikaj jakby co kiedys znienacka;)))
    Zawsze milo jest wracac w ulubione miejsca.
    Choc nie pisze juz tak czesto jak kiedys ,to w kazdej chwili zawsze sie tu w ten nasz swiat milo wraca.
    Wszystkiego Dobrego w 2015.
    Pozdrawiam serdecznie♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach chcialam dopisac ale duuzo fajnych madrych babek tu zabralo glos;))) w nas sila;))) Gwarno tu jak na straganie...o pierona;)

      Usuń
    2. Przyznaję, że i mnie gwar pod tym postem zaskoczył :)
      Czasem dobrze jest powymieniać się poglądami na istotne na naszym "podwórku" tematy.
      Dyskusje na poziomie zwykle zmuszają do myślenia i krystalizowania swoich poglądów.
      Pozdrawiam CIę serdecznie i Udanego roku życzę. Niech się spełnią wszystkie Twoje marzenia!

      Usuń
  63. Lubię czytać komentarze, ale liczba mnie przerosła ;). Zapewne liczba komentarzy może świadczyć o popularnosci bloga; może też być motorem do twórczości blogowej. Może , ale nie musi. Ja lubie dzielić się wiedzą i doświadczeniem (ogrodniczym) i w zamyśle mój blog jest do pewnego stopnia blogiem, że tak nazwę go, "prezencyjnym". Pisze niezależnie od liczby komentarzy; pisanie to pozwala też uporządkować mi własną wiedzę ogrodniczą i doskonalić sztukę fotograficzną
    Jak widać co bloger to motywacja. Liczba komentarzy nie musi oznaczać sukcesu bloga, ani też nie jest wyznacznikiem osobistej satysfakcji.
    W blogowaniu dostrzegam też pozytywne otwarcie się na wirtualną rzeczywistość; na dzielenie się (wiedzą, obrazkami,
    przemyśleniami czym tam kto ma ochotę). Tworzymy wówczas wszyscy niesamowitą studnię bez dna, z której każdy może czerpać garściami. Coś dajemy i cos dostajemy: bez wchodzenia w osobiste interreakcje, ale przy szacunu dla własnej, bezinteresownej, pracy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielokrotnie już to pisałam, że właśnie są różne motywacje prowadzenia blogów. I wcale nie oznacza to, że jedne są od drugich lepsze.Są inne! Mi również sprawia dużo frajdy ale cierpiąc na notoryczny brak czasu siłą rzeczy zrezygnowałabym z jego kontynuacji, gdybym doszła do wniosku, że piszę sobie a muzom. Mam w zapasie inne frapujące zajęcia, na które wciąż nie mam czasu.... a życie ucieka. A rzeczywiście, jak piszesz, internet to studnia bez dna, więc chyba za wielkiej straty nikt by nie odczuł w takim wypadku :)

      Usuń
    2. Hej, ale do tej studni ciagle musi być dolewana woda - jest przecież bez dna!

      Usuń
    3. To prawda, ale myślę, że w miejsce ewentualnie wyschniętej kropli (np. mojego bloga) powstanie mnóstwo innych kropel, które będą zasilać tę studnię ;)

      Usuń
  64. Zgadzam się z Tobą w 100%. Już od dawna prowadzę bloga, nie jest jakoś niesamowicie popularny, ale są osoby, które go czytają, które poświęcają swój czas na zostawienie kilku słów, które właśnie w ten sposób odwdzięczają mi się za prowadzenie go i nadają temu wszystkiemu sens. Nie będę się rozpisywać, bo mogłabym powtórzyć Twoje słowa :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że się doskonale rozumiemy. :)) Cieszę się i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  65. Oż kurczaki! To się porobiło, przeczytałam ten wpis parę minut po publikacji na moim smarcie, ale że pora była późna, to dałam sobie czas na przemyślenie, a w duchu od razu obiecałam sobie poprawę, bo ostatnio mocno kuleję z pozostawianiem komentarzy, a mimo to sama jestem łasa na słówka;-)
    Dzisiaj też jeszcze się nie wypowiem, tak jak bym chciała, bo jestem dopiero w połowie zamieszczonych komentarzy, godzina późna, więc może do niedzieli doczytam i może też wyrażę jakąś konstruktywną myśl.
    Tymczasem ślę moc pozdrowień na dobry początek roku i weekendu;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...jakie więc Twoje będę przemyślenia??? Ciekawa jestem.

      Usuń
    2. Jeszcze troszkę czasu potrzeba, bo każda wypowiedź jest tak ciekawa, i tak poruszyła społeczność, że jeszcze poczekam z wykrystalizowaniem poglądu.
      Miłego świętowania :-)

      Usuń
  66. Twój wpis daje do myślenia ... cieszę się że się na taki zdecydowałaś :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi słyszeć taką opinię.
      Bo to chyba dobrze, jak się zaczynamy zastanawiać nad niektórymi aspektami czegoś w czym bierzemy udział. Czynny albo zupełnie bierny. Czasem wsłuchując się w opinie innych można również zobaczyć "problem" z innej strony i uaktualnić swoje przekonania w "tą" albo w "tamtą" stronę...
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  67. Witaj :) Jakis czas temu trafilam tutaj zupelnie przypadkiem i bardzo mi sie spodobal Twoj blog :)Lubie blogi w formie pamietnikow ,opisujace codzienne sprawy ,a u Ciebie tez i artystycznie jest ...Na jakis czas zniknelas ,tym bardziej ciesze sie ,ze znow piszesz:) Co do komentowania ,to mam swoje wlasne przemyslenia i doswiadczenia ..Na poczatku komentowalam ,ale ...zauwazylam ,ze panie na blogach tylko "kadza ".. i ochy i achy ! Zero wlasnego zdania ..Nie jestem malkontentka ,zeby gderac ,ze to nie tak i tamto,ale mam swoje zdanie na pewne sprawy i sytuacje i jesli cos mnie zachwyci szczerze chwale ,ale i szczerze ,acz nie po hamsku potrafie napisac co mi sie nie podoba ...Wszyscy lubimy byc chwaleni ,lubimy komplementy ...Komentowalam piszac swoj sposob widzenia danej sprawy ,ale jezeli tylko cos skrytykowalam spotykalam sie z opryskliwym odzewem ...no i przestalam :( Pozdrawiam w Nowym Roku Zyczac Zdrowia i wspanialych chwil w nowym domu :) Ps: oklolica cudna !!! Byla Gdanszczanka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, te krytyczne komentarze!... ;)
      To bardzo złożony, żeby nie powiedzieć skomplikowany temat. Wiele zależy od intencji komentującego. Jeżeli ktoś, tak ja Ty podobno (bo nie znam przykładu Twoich krytycznych komentarzy) "szczerze, acz nie po chamsku" potrafi napisać co mu się nie podoba to jest ok. Przecież tworzymy bardzo zróżnicowaną społeczność. Mamy inne gusta, inne poglądy. To normalne.
      Ja, jak do tej pory nie miałam wiele przypadków takich krytycznych opinii ( ale zdaję sobie sprawę, że zawsze może się to zmienić ;) ) Zaledwie kilka pojedynczych zagościło do tej pory... chociaż, czy ja wiem?... może było ich więcej a ja ich nie potraktowałam za negatywne ;) bo czy można potraktować przyznanie się do innego gustu za negatyw??? Podobno o gustach się nie dyskutuje.
      Ale nie wiem naprawdę, co mam sądzić o komentarzu, który się pojawił znienacka po 2 latach od napisania postu, w którym pokazywałam "odświeżony" przeze mnie sekretarzyk. ( komentarz z 21 września 2014)
      http://penelopia.blogspot.com/2011/10/sekretarzyk-doczeka-sie.html?showComment=1371385836184
      Sekretarzyk ogólnie spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem. Bo chyba tak można uważać, kiedy ponad 90 osób przyznaje się w bardzo dobitny sposób, że moja praca im się podoba. Wśród nich są osoby znające się na "rzeczy", bo np trudnią się tym z dużymi sukcesami, albo np posiadają wykształcenie w bardzo podobnych dziedzinach (architektura wnętrz)
      I nagle po dwóch latach, niczym przysłowiowy Filip z konopi wyskakuje jakiś Anonim ( a jakże!) i pisze tzw zdecydowanie negatywny komentarz. Nie wiem co On chciał osiągnąć tymi złośliwymi słowami. Chciał mi sprawić przykrość??? Cóż, wywołał tylko współczucie, bo uznałam, że to jakiś mocno sfrustrowany delikwent. I zapewne nie za bardzo szczęśliwy w swoim życiu. Ostro krytykuje mój gust i oburza się na to co zrobiłam z meblem. Jak mogłam!
      Co mamy sądzić o takich komentarzach???
      A ja jestem bardzo ciekawa jaką "klasę" On reprezentuje. Bo już sam fakt, że wylewa tyle żółci nie mając odwagi się ujawnić, to chyba o czymś świadczy.
      Raczej pod konstruktywną krytykę nie można tego podciągnąć.
      Wiele tutaj ( w komentarzach pod moim postem) padło słów krytykujących przesadnie słodkie komentarze powtarzające się na blogach. Może i często są nieadekwatne do treści czy "obiektów" wychwalanych... ale chociaż niosą ze sobą pozytywną energię.
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że jednak wzięłaś udział w dyskusji.

      Usuń
  68. Misiaczki przecudne, pasują do siebie idealnie :) Pięknie u Ciebie i w domu i w ogrodzie, masz niesamowite widoki za oknem! Ja od niedawna bloguję, ale musze się przyznać, że nie zawsze komentuję. Mam takie blogi na które uwielbiam się "gapić" po prostu nacieszać oczy, a tylko czasem komentuję...
    Pozdrawiam Cię cieplutko!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentowanie "czasem" - to już jest coś! :)
      Zerknęłam na Twojego bloga i od razu trafiając na ostatni wpis czytam: "Dziękuję także za wszystkie pozostawione komentarze, są dla mnie dowodem, że to co robię ma sens (nie tylko dla mnie)."
      ...a przecież gdyby tak wszyscy tylko uwielbiali się "gapić" i cieszyć oczy bez pozostawiania komentarzy z pewnością odczułabyś brak tych "dowodów"
      Pozdrowienia przesyłam.

      Usuń
  69. Chyba każdego prowadzącego bloga choć raz dopadło zwątpienie w sens takiego działania, to chyba naturalne. Czytelnicy/podglądacze/komentatorzy przychodzą i odchodzą, ale dla tych którzy zostają w tym stworzonym przez nas wirtualnym świecie warto pisać dalej. Oczywiście nie jeśli przestaje to być przyjemność a staje się nie dający radości obowiązek

    OdpowiedzUsuń
  70. Witaj Penelopo i kochane blogerki.
    Poruszyłaś moje sumienie, bo jestem podczytywaczem i nigdy nie komentowałam. Pisałam czasem na maile, wyrażając swój podziw i dziękując za inspiracje. Zauważyłam, że mało jest wpisów anonimowych. Może to problem nieśmiałości publicznego zaistnienia, może nieumiejętność wyrażania myśli. Gdy widzi się ikonkę ze zdjęciem, z adresem bloga, z domysłem, że się wszystkie dobrze znacie, to wpis anonimowy onieśmiela w tym "towarzystwie". Wybaczcie nam i piszcie dalej. Nam, anonimowym, stajecie się bardzo bliskie, choć oczywiście jednostronnie. Smutno jest bez Elizy z "Utkane z marzeń" a Twoje wpisy po dłuższej przerwie, sprawiały oddech ulgi i radości.
    Pozdrawiam noworocznie
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój głos w dyskusji.
      Wiem sama po sobie, że osoby komentujące z "Anonima" ale podpisujące się, tak żebym mogła je kojarzyć stają się mi w podobny sposób bliskie jak te, które posiadają swoje konto i avatarek na Bloggerze.
      Poza tym chyba można sobie takie konto założyć nie prowadząc bloga.
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń
  71. Uwielbiam twojego bloga i czytam każdego posta, choć przyznaję szczerze nie zawsze zostawiam komentarz. Twoją opowieść o rozstaniu z Gdynią czytałam wiele razy, byłam bardzo wzruszona. Sama 10 lat temu opuściłam Gdynię, dla mojego obecnego męża przeniosłam się do stolicy. Tu trudno nawiązać jakieś bardziej zażyłe relacje, tym bardziej jak się siedzi w domu. Od kilku lat wychowuję trójkę dzieci i założyłam bloga, by choć w ten sposób chciałam wyjść do ludzi i pokazać co tam sobie dłubię. Nie potrafię tak pięknie pisać jak ty, ale nie zamieszczam zdjęć tylko, żeby się pochwalić. Zawsze napiszę choć kilka słów, po co ta praca powstała, w jakich okolicznościach. Ale też się zastanawiam, czy dalej pisać.Wiem, że czasem ktoś zajrzy na mojego bloga, ale rzadko pozostawi ślad po sobie. Zaczęłam nawet brać udział w wyzwaniach, aby zaistnieć w blogowym świecie, ale to też przyniosło skutek taki sobie. Może to co pokazuje jest po prostu bardzo przeciętne i nie ma się czym podniecać, może nikogo to nie interesuje... Dziękuję za twój głos w tej sprawie, ja też jestem starej daty i myślę tak jak ty. Serdecznie pozdrawiam i oczekuję na kolejne posty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, wiesz... czasami sama nie rozumiem zasad działających w tym blogowym świecie.
      Wydaje mi się, że w obecnych czasach z całą pewnością trudniej zostać zauważoną... a to chyba dlatego, że jest znacznie więcej blogów. Pięć, sześć lat temu przy niewielkiej stosunkowo ilości było chyba łatwiej wyłowić ciekawe blogi. Teraz ten blogowy świat coraz bardziej przypomina dżunglę.
      Odwiedziłam Twój blog i zostałam mile zaskoczona. Robisz naprawdę piękne rzeczy...więc tym bardziej nie rozumiem braku zainteresowania..
      Twoje prace są wysmakowane i bardzo starannie wykonane. Z wielką przyjemnością je oglądałam. Tak trzymaj!... i nie poddawaj się.
      Myślę, że to tylko kwestia czasu, kiedy Twoja twórczość zostanie doceniona przez większą ilość obserwatorów.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.
      Obie opuściłyśmy Gdynię... ale chyba ona pozostanie zawsze "naszym miastem!" czyż nie?

      Usuń
    2. Już napisałam na swoim blogu i tu powtórzę, twoje słowa bardzo dużo dla mnie znaczą i serdecznie za nie dziękuję. Dziękuję za takie wspaniałe komplementy. A Gdynia o tak na pewno pozostanie moim miastem, na zawsze!

      Usuń
  72. Witaj Penelopo.
    Są blogi do których się wraca,zagląda,czeka na wpisy, zostawia po sobie ślad.
    Są też takie, na które się tylko zerknie i biegnie dalej.
    Dlaczego?
    Trudno to określić.
    Jestem pewna gościnności,to się czuje, czuje sie też że ktoś ma podobna duszę.Wtedy chcemy się dzielić sympatią.
    Nie mam bloga i pewnie nie bedę miała.
    Tak jak napisałaś, to praca i czas.
    Dlatego jestem bardzo wdzięczna, że ktoś w ten sposób dzieli się swoją wiedzą ,doświadczeniem ,pomysłami .
    Pozdrawiam serdecznie,niech Nowy Rok przyniesie dobro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele elementów składa się na popularność bloga. Jedne są zależne od nas...inne już mniej.
      Pewnie i trochę szczęścia trzeba mieć, aby odpowiedni ludzie kiedyś tam po raz pierwszy trafili na danego bloga. "Odpowiedni" -tzn tacy, którzy w podobny sposób, jak autor bloga, pojmują świat i mają podobne poczucie estetyki...
      Nie wszyscy chyba też szukają tylko ciekawych tekstów... Są zapewne też amatorzy bardzo konkretnych informacji -mało tekstu a więcej zdjęć. ...albo np tutoriali.
      Z pewnością w tym gąszczu blogów każdy może znaleźć coś odpowiedniego dla siebie.
      Ale jak już znajdzie i chętnie odwiedza jakieś miejsca i czerpie z nich inspirację, wiedzę...chociażby rękodzielniczą, czasem ciekawą refleksję...czy chociażby chwilę wytchnienia, to chyba wypadałoby od czasu do czasu pozostawić po sobie ślad w postaci komentarza... tak dla równowagi... :)
      Wszyscy potrzebujemy dobra. Więc niech Twoje życzenia spełnią się nam wszystkim!

      Usuń
    2. Penelopo.Trafiłam na Twój blog, jak to się zwykle dzieje, przypadkowo i...nagle odkryłam,że coś nas łączy: Suchanino i dobrze mi znane trudy wdrapywania się na jego górki z wózkiem oraz siatami ,,upolowanych" zakupów,ciągła tęsknota i czekanie na mojego Odysa, który już,niestety, odszedł na wieczną wachtę. Bliski mi jest także podobny sposób postrzegania świata i Twoje poczucie estetyki. Zaglądam tutaj z ogromną przyjemnością,by znaleźć chwilę wytchnienia.
      Dzisiaj zostawiam ślad, życząc dużo zdrowia oraz pozytywnej energii,tak bardzo potrzebnej do prowadzenia bloga.

      Usuń
    3. Witaj Kamo :)
      ...bardzo wzruszył mnie Twój komentarz. Raz, że miałyśmy podobne epizody w życiu, może nawet minęłyśmy się na tych schodach wiodących na suchaninowe wzgórze ;) a może stałyśmy razem w jakiejś kolejce, żeby zrealizować jak najlogiczniej skąpe kartki żywnościowe...ech...wspomnienia...
      a drugi powód to fakt, że na dodatek i Ty czekałaś na swojego Odysa. Nie muszę Ci chyba tłumaczyć jak fakt ten zbliża mi Ciebie... Bardzo osobiście przeżywam zawsze informację, kiedy dowiaduję się, że żona marynarza po latach rozstań, ciągłego życia w stresie nagle ( jakby to było mało) zderza się z okrutną rzeczywistością odejścia tego najbliższego sercu człowieka na tzw wieczną wachtę. Nie znajduję słów, żeby opisać jak to przeżywam i jak mi przykro (...)
      Pozdrawiam Cię serdecznie i niezmiernie miło jest mi, że lubisz mój wirtualny zakątek i znajdujesz w nim (jak piszesz) chwilę wytchnienia. Taka świadomość to dla mnie wielka wartość, która chyba najbardziej motywuje mnie do kontynuacji tego co tu robię.
      Będziesz zawsze dla mnie wyjątkowym Gościem.

      Usuń
    4. Dziękuję Penelopo za Twoje serdeczne słowa. One koją moją zbolałą duszę,bo płyną z serca. Jest tak, jak napisałaś - po latach rozstań, ciągłego lęku o życie męża - nie było mi dane cieszyć się jego stałą obecnością przy mnie na dłużej. Znów doświadczam bezgranicznej tęsknoty.
      Podglądam więc Waszą Itakę, bo miejsce piękne i piękniejące coraz bardziej dzięki Waszym marzeniom, pracy i miłości. Ogród już wygląda interesująco, chociaż to dopiero jego początki. Oczyma wyobraźni widzę, jak będzie wyglądał za kilka lat, nie jest to zbyt trudne, bo ogrody, szczególnie angielskie, to moja ogromna miłość.
      Trzymam kciuki za realizację wszystkich marzeń i obiecuję, że skwapliwie skorzystam z tak szczególnego zaproszenia.

      Usuń
  73. Nie mam bloga ,nie lubię pisać ale czekam i czytam kazdy Twoj post.Pozdrawiam Anka z Łomży

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubisz pisać... a jednak się zmobilizować, żeby skrobnąć tych parę słów.
      Tym bardziej to doceniam i dziękuję :)

      Usuń
  74. Witaj Penelopo.
    Wróciłam z mężem z krótkiego urlopu i cóż widzę, gwar na Twoim forum spowodowany chwilą zwątpienia Twojej znajomej blogerki. U Ciebie zawsze "tłoczno" ale temat poruszony przez Ciebie, który nie jest błahym, spowodował lawinę komentarzy. Poruszył nas. Każdy z nas miał w życiu chwile zwątpienia, ale wystarczy czasem jedna osoba, jedno zdarzenie, jedna chwila, jedno słowo i znów odzyskujemy wiarę w to co robimy. Mam nadzieję, że wszystkie ciepłe i mądre słowa - Twoje i wszystkich tutaj komentujących pozwolą podjąć właściwą decyzję wszystkim blogerkom (i nie tylko) w trudnych chwilach.
    Twoje Miśki są zupełnie inne od tych, które kupowałam daawno temu swojej córce, są jakby bardziej prawdziwe (wydłużone pyszczki) i wcale nie są przez to groźniejsze, mam nawet wrażenie, że bardziej zabawne. Bardzo mi się przez to podobają.
    PS. Podziwiam Cię za szacunek (ten okazywany i ten "pisany") dla osób o odmiennym zdaniu (krytykujących - nawet tych niesprawiedliwych opinii), to rzadka cecha, jakby zapomniana.
    Serdecznie Cię pozdrawiam. Danuta Lissek


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Danusiu, że odwiedzasz mnie, i że właśnie od czasu do czasu, pozostawiasz po sobie ślad. Jesteś kolejnym przykładem na to, że mimo, iż sama bloga nie piszesz i komentujesz z "anonima" ( na szczęście się podpisując) stałaś się dla mnie bardzo konkretną osobą, którą darzę sympatią. Z pewnością wiesz wiecej o mnie.. ale i ja już powoli też składam Twój portret :)
      Miło mi niezmiernie, że mnie odwiedzasz :)

      Usuń
  75. Wpadłam tu z bloga Marysi (czary-maryś) poruszona Twoimi pięknymi życzeniami dla niej i po raz kolejny czuję się jakbym dostała obuchem w głowę. Zawsze to chciałam powiedzieć, to czuję, tak samo uważam, tylko tych słów brakuje do opisania tych kłębiących się po głowie myśli. Dziękuję!
    A misie urocze:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj więc w klubie!
      To budujące dla mnie, że nie jestem odosobniona w swoich przemyśleniach.
      Dziękuję za odwiedziny... niedługo może coś pokażę z haftów :))

      Usuń
  76. Dziękuję za ten post. Ja dopiero zaczynam blogować i doskonale rozumiem jak to jest czekać na jakiś odzew ze strony czytelników,wtedy wiem , że nie piszę do ściany a do żywych ludzi. Wiem też ile blogerom zajmuje przygotowanie posta. Zresztą po 2 tygodniach pisałam , że chylę czoła wszystkim blogerom , bo jest to ciężka praca. Pozdrawiam serdecznie Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością blogowanie to rodzaj "pracy"... ale daje dużo satysfakcji i paradoksalnie wiele uczy...
      Życzę Ci samych pozytywnych doznań z faktu "blogowania" :)

      Usuń
  77. Przeczytałam wszystko u Ciebie. Też tak myślę, poza tym ładnie to wyraziłaś. Odwiedziłam również blog Ani ( podziwiałam go już kiedyś). Niestety nie mogłam zostawić komentarza. Po prostu nie wchodził. Chyba za słaba jestem na tajniki internetu. Ale czytam, czytam, czytam... i dobrze, że jesteście!

    OdpowiedzUsuń
  78. Przepraszam, nie zdążyłam się przedstawić. Jestem stałą czytelniczką, nie tylko czytam ale i podziwiam. Inspirujecie, dajecie radość, pomagacie w zmaganiach z codziennością. Macie piękny dar, którym dzielicie się z nami. Że nie komentujemy? Powody są różne. U Ciebie już komentowałam, bo lubię Cię odwiedzać, zobaczyć co słychać. Lubię też wiele innych blogów, więc piszcie dziewczyny, piszcie... pozdrawiam. Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miro, dziękuję za tyle miłych słów i za to, że mimo wszystko pokonujesz "tajniki internetu". Tym sposobem i Ty zyskujesz jakieś umiejętności :)
      Kiedy zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem nie umiałam prawie nic... a wcześniej, kiedy odezwałam się pierwszy raz na (nieistniejącym już niestety) forum "Kaiem" to internet był dla mnie prawdziwą "czarną magią" w której bardzo nieporadnie się poruszałam. ...ale trzeba podobno... "trzeba z żywymi naprzód iść..." i poznawać nowe technologie ;)
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  79. :) pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń
  80. Dziękuję Ci Penelopo za ten wpis. Podobnie jak Grażyna pisała - mnie do niedawna też "onieśmielały" niektóre blogi i to wrażenie, że autor danego posta i osoby komentujące się znają, a mój głos wydawał mi się niepotrzebny, jeśli nie miałam konkretnego zapytania. Niektóre komentarze wydają mi się zbyt powierzchowne, jakby niekompletne albo nieszczere - nie chciałam pisać bez sensu, tylko dla pisania... Teraz wiem, że dla autora bloga zaznaczenie samej obecności jest ważne (choć sama prowadzę bloga to chyba inaczej na to patrzę, bardziej pod kątem popularności, na której mi nie zależy). Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twój głos i miło mi, że pomimo wszystko się odezwałaś.
      pozdrawiam serdecznie... z "lekkim" opóźnieniem :)

      Usuń
  81. Penelopo, mam bardzo podobne zdanie do Twojego i w 107% się z Tobą zgadzam! Ja niestety albo i stety skasowałam swojego bloga, z kilku powodów. Trochę mi za tym tęskno, ale...tak jak napisałaś, to był w moim życiu jakiś etap, poza tym dwu albo trzykrotnie próbowałam z blogami i za każdym razem kończyło się tak samo. Widać nie jest mi to pisane albo nie nauczyłam się tego robić właściwie, nie wiem. Myślałam, aby ponownie zacząć, tylko po co? Nowy nick, nowe miejsce...Nie, to chyba jednak nie dla mnie. Ja u Ciebie zostawiałam komentarze nie raz, nie dwa, Ty zresztą też się odwzajemniałaś, pamiętam :) Pozdrawiam serdecznie!
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością tworzenie bloga "na siłę" nie ma sensu. Czasem trzeba po prostu przeczekać te okresy "niechciejstwa"
      Szkoda, że skasowałaś swojego bloga... bo łatwiej jest wrócić, w razie tęsknoty, do miejsca, które na Ciebie czeka.
      A wrócić można z wielu powodów... zdecydowanie wystarczającym jest tęsknota.
      Najlepiej wsłuchać się w siebie i podążać za tym głosem. Wtedy możliwe jest żyć w zgodzie z samym sobą. Bezcenne! :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  82. Penelopo
    Twój blog od dawna należał do moich ulubionych i co jakiś czas zaglądałam tutaj by zobaczyć co nowego dzieje się u Ciebie i co Cię inspiruje.Bardzo się cieszyłam że zaczęliście budowe waszego domu i smuciłam gdy czytałam o Twojej chorobie.Ale nigdy nie dodałam komentarza bo wydawało i się że nic ważnego nie mogę napisać ,ze mój wpis jest nikomu niepotrzebny.Jestem w podobnym wieku i w dojrzałym wieku odkryłam w sobie dużo zdolności artystycznych, dekoruję i urządzam mieszkanie, robię biżuterię i tutaj szukałam inspiracji i wskazówek i wiele było bardzo cennych, podziwiałam bardzo Twoje zdolności i dzieła. Ten wpis dopiero mi uświadomił ze także tacy mało udzielający się czytelnicy jak ja są winni okazywać swoją wdzięczność za to otrzymują.Dziękuję bardzo i pozdrawiam.Gabi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Gabi za Twój komentarz. Zyskałam kolejnego, bardzo konkretnego obserwatora. To tak, jakbyś dołączyła do tej grupy moich czytelników, którzy zdecydowali się ...choć z daleka, ale jednak pokazać swoją twarz. I jest zdecydowanie sympatyczniej.
      Miło mi, że odwiedzasz mój wirtualny zakątek ...a zostawiony co jakiś czas ślad w postaci komentarza zawsze jest dla mnie najlepszych tego dowodem :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  83. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... mam już za sobą etap "zamykania" bloga, teraz po prostu jak nie mam czasu, siły, nastroju to nie ma wpisu, ale wirtualnie przywiązałam się do zagldających :), myślę, że nawet gdybym już miała nigdy więcej nic nie napisać, to bloga nie zamknę, zresztą mąż mi zabronił :), powiedział, że i tak go przywróci do życia. Wierzę mu, jest informatykiem. 
      Bardzo lubię moje wirtualne przyjaciółkii mimo, że ostatnio dosyć rzadko zaglądam do bloga, one o mnie pamiętają, jestem im za to wdzięczna :). 
      Spokojnych i rodzinnych Świąt życzę.

      Usuń
  84. I don’t know how should I give you thanks! I am totally stunned by your article. You saved my time. Thanks a million for sharing this article.

    OdpowiedzUsuń
  85. Przepraszam, że nigdy nie skomentowałam.
    z całego serca dziękuję Ci za Twojego bloga,
    tym wpisem otworzyłaś mi oczy, faktycznie ciągle chcemy więcej i więcej, nic nie dając w zamian - przepraszam
    Twój blog zagościł w mojej duszy i za to Bardzo Ci dziekuję

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  86. Po raz pierwszy trafiłam na Pani blog, kiedy szukałam w google transferów na materiał. To już parę lat temu:) Czasem zaglądam, ale nigdy nie skomentowałam, przepraszam. Dzisiaj przeczytałam co Pani napisała powyżej i zwyczajnie zrobiło mi się przykro, bo to wszystko prawda. Znam z bloga oczywiście całą Pani rodzinę. Właśnie przeczytałam o pomidorkach. Ja, która tak rzadko się uśmiecham, cieszę się z widoku pomidorów na Pani działce:) Przyglądam pięknym pierniczkom i cieszę się, że tworzycie taki piękny ogród. Może napisałam nieskładnie , bo pod wpływem chwili, ale ja 62 lata dziękuję Pani za ten blog. Marta

    OdpowiedzUsuń
  87. bardzo mi sie podoba ! rewelacja !

    OdpowiedzUsuń