niedziela, 7 stycznia 2018

Jak zostałam Penelopą...

Nie wiedziałam od czego zacząć, po tak długim okresie milczenia.
Co by nie mówić, wyszłam z wprawy w temacie prowadzenia bloga i kiedy zastanawiałam się jakim tematem rozpocząć ten mój nowy etap, to wszystkie wydawały mi się jakieś nie na miejscu. 
-nooo, tak to ja nie ruszę z miejsca - myślałam sobie zniechęcona.
I nagle coś mi zaświtało. 
A może by tak zacząć od początku? I już miałam gotowy tytuł posta.
No właśnie, dlaczego właściwie przylgnęło do mnie imię Penelopy?
I pewnie wszystkim nasuwa się gotowa odpowiedź. Odpowiedź nader oczywista:
- Penelopa była żoną Odysa!  Faktycznie, mój ukochany pływa po morzach i oceanach, więc się zgadza. :) Bingo!
Jednak to nie wszystko. To tylko jakby jedna strona medalu. Jest jeszcze druga strona -dotyczy samej Penelopy. Jak wiadomo, Penelopa nie oczekiwała bezczynnie swego obieżyświata. 
Czas rozłąki upływał jej na tkaniu. (Był tam jeszcze motyw zalotników, z powodu których noce spędzała na pruciu swojej pracy...ale pomińmy ten temat 😉)
No więc jak przystało na Penelopę, ja też tkałam gobeliny. 
Znaczy się jestem `Penelopą pełną gębą ;)
Było to bardzo dawno temu. 
Pewnie niektóre z Was co najwyżej były wtedy różowiutkimi, słodkimi brzdącami. Ja dla odmiany miałam wtedy takiego bobasa 😍 - Tomaszka (prawie Telemacha 😉) Dzielnie towarzyszył mamusi w kursie tkactwa artystycznego. Zabierałam go ze sobą na zajęcia do osiedlowego domu kultury. Trzeba przyznać, że był wyjątkowo cierpliwym kursantem. Leżał sobie grzecznie w głębokim wózku i najczęściej równie głęboko spał ...mając jednocześnie wszystko w głębokim poważaniu ;)
Moje pierwsze gobeliny tkałam używając kolejnego morskiego elementu. A był to sizal z zużytych lin okrętowych. 
To jest jedyny gobelin sizalowy, który mi się uchował na pamiątkę.


Dosyć duży. 1,5 m x 1m.
Zrobiłam go kiedyś dla moich rodziców. Teraz zawisł u mnie. 
Podobnej wielkości były pozostałe wcześniejsze sizalowe prace.
Praca nad nimi trwała dosyć długo..ale przecież Penelopa musiała się wykazywać cierpliwością ;) 
Najgorsze były przygotowania materiału. 
Po rozplątaniu, lina zamieniała się w podobne kłębowisko sznurków sizalowych. 


Trzeba było je ufarbować. Na gorąco, w wielkich garnkach. To była prawdziwa droga przez mękę.
Kuchnia zamieniała się w pole bitwy. Najtrudniej było uzyskać kolor, który się oczekiwało. W tamtych czasach (połowa lat 80-tych poprzedniego stulecia) nie było zbyt wielkiego wyboru barwników. Z kilku dostępnych kolorów trzeba było, metodą prób i błędów robić mieszanki, i nigdy do końca ( do momentu wyschnięcia ) nie wiedziałam czy to już ostateczna próba. 
A najgorzej wspominam moje pierwsze eksperymenty, szczególnie przy farbowaniu koloru czerwonego do pierwszego tak dużego projektu (również 1.5m x 1 m) - "zachodu słońca". Porażka za porażką. ;)


Uśmiecham się teraz do wspomnień i do tych pierwszych moich nieporadnych prac o tematyce ... oczywiście morskiej ;)
Zdjęcie zrobione ze slajdu, więc jakość dodatkowo poleciała. Ale pamiątka jest.
Kolejny slajd w kiepskiej jakości, który się uchował to "muszle na piasku" (1.5m x 1m)


Praca z sizalem nie była lekka. Sztywne sznurki trzeba było "rozczochrać", żeby dawały efekt miękkości. Moje dłonie dostawały w kość. ...ale co się nie robi... 

Po jakimś czasie zaczęłam eksperymentować z bawełnianymi ścinkami. Zmieniłam też upodobania co do kolorystyki. Ograniczyłam się do bieli. A bawić się zaczęłam fakturą.

Ten gobelin darzę szczególnym sentymentem. 
Tkałam go nosząc pod swoim sercem maleńką kruszynę. Oczywiście zielonego pojęcia nie miałam czy urodzi mi się córeczka czy chłopiec. W tamtych czasach usg nie było dostępne. Ale marzyła nam się dziewczynka. Wszak synka już mieliśmy 😊
Siedziałam, z wielkim brzuchem, przed ramą z naciągniętymi równiutko nitkami osnowy i jakby grając na strunach harfy, prowadziłam wątek, który naszkicował "jej portret" 😉    (80 cm x 90 cm)


Wszyscy szeptali: "urodzisz artystkę..." ... i urodziłam 😍 - Hanię 
...i na koniec jeszcze niewielkie etiudki. 

50 cm x 50 cm
róg obfitości 50cm x 60 cm

Ufff... i tym sposobem jakoś przebrnęłam przez pierwszy post ...po czasie.
Pozdrawiam Was serdecznie
Wasza Penelopa ;)


65 komentarzy:

  1. Piekne prace, a z nimi zwiazane takie wspaniale wspomienia:) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kamillo :)
      to fakt, z czasem jak mijają kolejne lata wspomnienia nabierają coraz większych rumieńców. :)
      Pozdrawiam Cię

      Usuń
  2. Dobrze,że jesteś. :) Pisz, pokazuj. Wszystko to takie klimatyczne.... Pozdrawiam serdecznie. Wierna od lat podglądywaczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga podglądywaczko.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Mam jednak maleńką prośbę do Ciebie. Jako, że lubię kojarzyć komentarze z jakimiś konkretnymi osobami....nawet takimi, których nie znam... to proszę, nie pozostawiaj tak całkiem anonimowego komentarza. Opatruj je nawet jakimś pseudonimem. Chyba, że nazwiesz się ( na potrzeby mojego bloga) właśnie "podglądywaczką" ;) Pozdrowienia.

      Usuń
  3. Rewelacyjny post! Piękne prace!
    Wspaniale, że wróciłaś, Penelopo :-)
    Ps. Właśnie zajadam ciasteczka żurawinowe z Twojego przepisu... mniam, przepyszne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że wróciłaś. z takimi pięknymi gobelinowymi wspomnieniami. U mnie też w święta królują Twoje żurawinowe ciasteczka. pozdrawiam serdecznie.Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednym słowem: żurawinowe rządzą ;)
      Ja też je bardzo lubię.

      Usuń
  5. Ach, cudownie jest tu wrócić! Cudownie wrócić do czasów minionych, wspomnień, ach... Dziękuję że jesteś, znów jesteś. :)))
    P.S. Anielskie medaliony świąteczne Twego autorstwa wciąż są ze mną w każde Boże Narodzenie, uwielbiam je. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, naprawdę te medaliony jeszcze Ci służą??? Cieszę się niezmiernie.
      Ale i ja mam przecież Coś pięknego od Ciebie... i zawsze mi Ciebie przypomina :)

      Usuń
  6. Piękne prace, bardzo trudne do wykonania, ale u Ciebie wszystko jest zawsze idealnie wykonane cokolwiek robisz. Dobrze, że wróciłaś.:)
    Serdecznie pozdrawiam.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko staje się proste, jak pozna tajniki. A że trochę trzeba było posiedzieć przy tym, to fakt. Ale w sumie takie prace, które wymagają od nas cierpliwości, jak podchodzi się do nich spokojnie, to dają odprężenie.
      Cieszę się, że Ty się cieszysz :) i cieplutko pozdrawiam.

      Usuń
  7. Piekne prace! Gratuluje (czytalam Cie dawno temu ale o gobelinach nie wiedzialam)
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...bo nigdy o nich nie wspominałam na blogu :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie "A"

      Usuń
  8. No moja Miła, podziwiam, za nieprawdopodobną cierpliwość, ja bym tych sznurków nie rozplątywała, a już na pewno nie farbowała :) a uchodzę za cierpliwa osobę jeśli chodzi o ręczne robótki :) zatem jak zwykle chylę czoła i ciesze się, ze odkurzyłaś blog, natomiast.... ja jestem baaaaardzo ciekawa Twojego ogródka tak w ogóle ekhm... nie pokazałaś go w pełnej krasie ani razu jednego. No.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...ogródek, to w pełnej krasie jeszcze nie jest... szczególnie w styczniu ;)
      Ale z wiosną na pewno na blogu więcej będzie ogródka :)

      Usuń
    2. Ja tam nie mówię o styczniu, ale ostatni ogrodowyraport był ponad 2 lata temu to wieszszsz... przez 2 lata pewnie niejedno urosło i wypiękniało :)

      Usuń
    3. niejedno urosło... i niejedno zostało wyrwane :D
      Normalnie czuję się jak na dywaniku ;)

      Usuń
  9. Jesteś!!!!!!!!! :)
    A historia z Kasią w tle będzie?
    Piękne te gobeliny. Chylę czoła za talent i cierpliwość.
    I dołączam do apelu Uli, ogródek ciekawi bardzo, szczególnie żywopłot ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myszko, Kasi w tle gobelinów być nie mogło, bo urodziła się długo po "erze tkania" ...ale kto wie, jak kiedyś zatęsknię do nitek osnowy, to może akurat Kasia wtedy gdzieś przez nie się "przewinie" ;)
      A żywopłot będzie kochana, w swoim czasie :)

      Usuń
  10. Witaj od nowa, fajny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne i pracochłonne te prace!
    Cieszę się, że jesteś i zdrowia życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto... tak prawdę mówiąc i ja się cieszę, że znowu tu jestem. Jeszcze trochę chruchlająca, ale z Twoimi życzeniami stanę szybko na nogi :) -dziękuję!

      Usuń
  12. Róg (rogi) obfitości podoba mi się strasznie, bo utkałaś je jaby miały się z nich w przyszłości wysypać wnusie i wnuki. Jesteś tak pracowita, że czasem mi wstyd, że lubię nic nie robić (po pracy oczywiście). I znowu będzie fajnie otworzyć komputer i w czasie przerwy śniadaniowej nacieszyć oczy Twoimi pracami. A piszesz o nich w taki sposób, że chyba wszystkie "podglądywaczki" uśmiechają się do Ciebie.
    Pozdrawiam, Danuta Lissek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Danusiu! Zdecydowanie, jak Ty piszesz, to na twarzy mam banana :D
      Z tymi rogami nigdy nie pomyślałam o takiej zawartości...ale to jest dobre! ;) Ten większy jest na chłopaków ...a mniejszy czeka na dziewczynki ;)

      Usuń
  13. Wspaniale, że wróciłaś i znowu zapragnęłaś dzielić się z nami swoimi pomysłami, pracami, przemyśleniami, radościami .....
    Rewelacyjny post wprowadzający w nowy etap Twojego blogowania i ciekawe gobelinkowe prace.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Becia-b :)
      czasem człek zatęskni do starych miejsc... i jestem tu znów.
      To chyba tak z wiekiem coraz bardziej się wspomina. Tym razem sięgnęłam aż 30 lat wstecz. :)

      Usuń
  14. Kolejny talent odkryty przed nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może bardziej to kolejna umiejętność... kolejna przygoda ;)

      Usuń
  15. Że ja już zapomniałam o tej historii !! .. Mam nadzieję, że kiedyś "jej portret" będzie mógł zawisnąć w naszym mieszkanku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córcia, Ty... jeszcze nie masz prawa zapominać ;)
      A gobelin chętnie wymienię na jakiś obraz od Ciebie (taka jestem chytra ;) )
      ...no dobra masz go za friko. Będę dumna, jeśli zawiśnie u Ciebie :*

      Usuń
  16. Jak dobrze, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze, że mnie odwiedziłaś! :)
      Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  17. Cieszę się, że wróciłaś :-) I tak się zastanawiam, co Ty jeszcze kryjesz w zanadrzu, kobieto wszelkich talentów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ata!
      ...no parę przygód rękodzielniczych jeszcze by się znalazło ;)

      Usuń
  18. Masz takie zdolne ręce .Super Cię znów czytać .Ile ja się tu naczekałam :)Też mam ciekawość Twego ogrodu Penelopo.Choć jakoś ogólnie ,jakie sukcesy ,jakie porażki -takowe chyba są zawsze.Dużo zdrowia w tym nowym roku życzę.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesiu, to prawda, temat ogrodu to pasmo małych sukcesów i...czasem dużych porażek. Ale wciąż sie uczę. Ale niech przyjdzie wiosna, to zabierzemy się i za te zielone tematy.
      Pozdrowienia ślę.

      Usuń
  19. Jak widać po ilości komentarzy - decyzja o powrocie na blogowe łono była zdecydowanie słuszna! Czekam na dalsze wpisy i ślę pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...może i decyzja była słuszna, tylko wciąż zastanawiam się czy się wyrobię z wszystkim...szczególnie jak wiosna zapuka do naszych ogrodów ;)
      Pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń
    2. Hihi... Ja właśnie skończyłam nadrabiać blogowe zaległości po ostatnim sezonie i za swojego posta się zabieram. Wiosną pewnie znów czasu zabraknie. Ale przecież blog to przyjemność a nie obowiązek :)

      Usuń
    3. ha! problem w tym, że ja za dużo mam tych przyjemności :) (jedynie codzienne pichcenie to dla mnie udręka, ale z tego nikt mnie nie chce zwolnić)
      I czasami nie potrafię sensownie podzielić czasu między te wszystkie przyjemności... a chciałoby się wszystkiego po trochu...a nie zawsze to wychodzi ;)

      Usuń
  20. Ach jak ciesze sie,ze Pani znow pisze...A ja czekam na Boze Narodzenie-uwielbiem Pani bombki.Alez zdolna Pani jest.Wszystkiego dobrego dobrego w tym Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, a ja się cieszę, że Ty się cieszysz. :)
      ...a w naszej blogowej sferze, to raczej nie ma żadnych "Pań" ;)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  21. Woow! Kolejna umiejętność. To się chwali :)
    Jesteś niesamowita. Wszystko co wychodzi spod Twych zdolnych rąk zachwyca, a te cudowne sprzed lat pierniczki z koroneczkami z lukru, to istne mistrzostwo świata.
    Czekam na kolejne cuda i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dana, dziękuję za tyle miłych słów! Z chęcią będę się dzieliła z Wami swoimi mniejszymi i większymi projektami. Oby tylko czasu ktoś mi podesłał jakimiś kanałami ;)
      Pozdrawiam Cie serdecznie.

      Usuń
  22. jestem pod wrażeniem -
    opowieści, łagodności,
    rękodzieł wszelakich...
    cieszę się, że trafiłam
    tutaj w takim momencie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Inka w moich wirtualnych progach! :) ...i ja się cieszę niezmiernie, że trafiłaś tutaj w tym momencie. Będziesz zawsze mile widziana.
      Pozdrowienia ciepłe ślę z zimnych Kaszub.

      Usuń
  23. Piękny początek ...no raczej powrót do blogowania. Zostań z nami :-). Prace piękne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo, mam nadzieję, że ten nowy wpis nie okaże sie jakimś jednorazowym incydentem i że znajdę czas na w miarę regularne blogowanie. Wszytko się okaże ;) Chęci mam, z to już COŚ. :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  24. Czego tu nie napiszę zabrzmi banalnie,szczególnie po tak wielu miłych i trafnych komentarzach. Twoje gobeliny,że Piękne to mało powiedziane :) szczególnie ten pierwszy podoba mi się bardzo,jest rewelacyjny!!! podziwiam Twoją pracę i niezwykłe zdolności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Agnieszko :)
      Cieszę się, że się odezwałaś... bo zawsze kojarzysz mi się z moim rodzinnym miastem :) ...i wracam na moment tam...na ulicę Kościuszki ;)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  25. Penelopo, masz "złote ręce" i talentu Ci nie brakuje, ucieszył mnie Twój powrót do cyberprzestrzeni, znów będę mogła podziwiać Twoje rękodzieło i czuć się miło zaskoczona Twoimi ciekawymi pomysłami na ubarwianie codzienności. Sentymentalna podróż w przeszłość zaciekawiła mnie, tym bardziej, że moja młodość przypada również na lata osiemdziesiąte, pierwszy kilim najbardziej przypadł mi do serca. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że pomimo wszystko miło się wspomina te ciężkie lata 80-te. Z jednej strony było trudniej... a z drugiej wiele rzeczy było prostszych... no i my młode :)

      Usuń
  26. Melduję się znowu :) super wspomnienia i prace. Fajnie, że jesteś! :) BDB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez się cieszę, że do mnie zajrzałaś i się odezwałaś BDB :) -to dla mnie znaczy wiele.

      Usuń
  27. Jakże się cieszę że wróciłaś. U ciebie tak zawsze... "cieplo". Piękna historia i proszę o jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą kolejne :) Pozdrawiam Cię serdecznie Kasiu i cieszę się, że nie zapomniałaś.

      Usuń
  28. Penelopo,
    Nie masz pojęcia, jak bardzo mnie cieszy Twój powrót!
    W czasie Twej nieobecności w wirtualnym świecie zaglądałam z nadzieją, że może znów się pojawisz. Serdeczności - Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, nie masz pojęcia jak się miło czyta Twój komentarz. Z przyjemnością dla takich gości bedę się odzywać w kolejnych postach.
      Pozdrowienia ślę.

      Usuń
  29. Bardzo, bardzo cieszę się z Twojego powrotu :) bywałam tu zanim zaczęłam blogować, czytałam, czerpałam energię i inspiracje. Miło znowu Cię czytać i podziwiać talent. Kilimy są niesamowite. Ten ogrom pracy, cierpliwość... Każdy z tych, które pokazałaś zrobił na mnie wrażenie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Przyłączam się do głosów wyrażających radość z Twojego powrotu.Twój blog znalazłam gdzieś lata temu i wyczytałam wszystkie posty.Podziwiałam Cię bardzo za Twój talent, perfekcjonizm i inwencję twórczą.Wiele się też nauczyłam i zainspirowałam .Twój blog dodałam do ulubionych zakładek i co jakiś czas sprawdzałam czy coś nowego się pojawiło.Aż tu proszę Penelopa wróciła!Witamy i czekamy na kolejne posty.Gabrysia

    OdpowiedzUsuń
  31. Czekam i czekam na nowe wpisy a tu nic :)
    Serdecznie pozdrawiam,
    Katarzyna

    OdpowiedzUsuń