czwartek, 22 sierpnia 2013

Próba reaktywacji.

 Minęło trochę czasu od kiedy opublikowałam ostatniego posta. Był grudzień. Lizałam rany po zabiegu wymiany mojego bioderka. Rekonwalescencja przebiegała w ekspresowym tempie. Pod koniec stycznia, po niespełna dwóch miesiącach śmigałam już bez kul. W lutym pojechałam do Jantara na 3-tygodniowy turnus rehabilitacyjny podładować akumulatory.  Chwytałam "wiatr w żagle"... szczególnie na długich spacerach wyludnionymi o tej porze roku plażami. W mojej głowie rodziły się nowe pomysły. Niezliczone plany nowych projektów. A tymczasem życie po cichutku szykowało mi tzw. pokrzyżowanie planów. Bez zapowiedzi pokazało to gorsze swoje oblicze. Oblicze, które wciąż, na samo wspomnienie, przeraża mnie. A byłam znowu sama i sama musiałam się zmierzyć z tym całym złem. Odys gdzieś z końca świata mógł mnie tylko wspierać mailowo...  Było mi ciężko i najchętniej skryłabym się gdzieś w mysiej dziurze. Ale o tym mogłam tylko pomarzyć.
To były zdecydowanie najgorsze miesiące w moim życiu. Chciałabym o nich zapomnieć, bo okazuje się, że wspomnienia też bolą... Ale niech już zostaną tylko wspomnieniami...

A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...
Powoli odzyskiwałam swój świat... ten z przyjaznym obliczem, dający spokój...wiarę i nadzieję...

W końcu powrócił Odys i zgodnie z planami trzeba było zabrać się ostro za... wicie naszego gniazda na kaszubskiej wsi. I nie było zmiłuj się. I nie ma zmiłuj się... Zakasaliśmy rękawy i ...do roboty.

W międzyczasie otrzymałam trochę maili od życzliwych mi osób, zaniepokojonych ciszą na moim blogu. Nie wszystkim udało mi się odpisać. Wpierw nie miałam sił, a potem i czasu. Bardzo mi wstyd...ale liczę na Waszą wyrozumiałość. Jeszcze raz przepraszam ...

I znowu się rozpisałam nie na temat, bo w temacie "próba reaktywacji" ;)
Siłą rzeczy...już chociażby dzięki w/w mailom, od czasu do czasu przypominał mi się blogowy świat.
Tak uczciwie mówiąc zdążyłam się od niego odzwyczaić...ale prawdą jest też, że coraz częściej nieśmiało coś mi przez głowę przemykało o powrocie... Tylko tak jakoś trudno zacząć.
A poza tym od czego tu zacząć??? W pracowni marazm... z przyczyn prozaicznych: notoryczny brak czasu, bo ja albo z tematami budowlanymi walczę, albo z ...chwaściorami ...albo z choróbskami  :/
I nie wiem kiedy znajdę na tworzenie czas. Może z początkiem roku szkolnego??? Być może...
Tymczasem kończą się wakacje. Moje praktycznie były bardzo krótkie, zupełnie nieplanowane.
Ot, po prostu Odys z dnia na dzień zarządził "chwilę wytchnienia" A gdzie można cudownie odetchnąć?
 Padło hasło bardzo przewidywalne : Mazury!
 Telefonu do mariny i okazało się, że łajba czeka na nas.  Niewiele się zastanawiając spakowaliśmy się i wyruszyliśmy w kierunku Krainy Wielkich Jezior.
Zostawiając ten cały kierat, który towarzyszył nam ostatnio, cieszyliśmy się już samą podróżą. Co tam kiepskie drogi kiedy można było podziwiać takie widoki :)



W końcu mogliśmy się "zaokrętować" na naszej łodzi. Co za radość!!!
Czekał nas tydzień błogiej laby i ...upajanie się takimi widokami :))









Niby to już było i wydawałoby się, że jadąc po raz kolejny w te same miejsca ryzykujemy napotkanie jakiejś nudy czy tzw "powtórki z rozrywki" Nic podobnego.W tym temacie zawsze będzie nam mało ;) i marzenia, żeby kiedyś jeszcze powrócić tu, będą zawsze aktualne, bo za każdym razem tak naprawdę Mazury odkrywa się na nowo, z innej perspektywy. Tam jest po prostu cudnie. I każdy znajdzie sobie odpowiedni klimat. I amatorzy wakacyjnego zgiełku, którzy żyć nie potrafią bez tłumów i blichtru "wielkiego świata". A i amatorom ciszy, spokoju nietrudno znaleźć dla siebie miejsce.
Ustronne zatoczki, małe przystanie kuszą swą kameralną atmosferą i mają do zaoferowania często bardzo miłe niespodzianki.
Taka nas spotkała w Kozinie.
Leniwie płynąc ( z braku przyzwoitego wiatru) w kierunku tej małej przystani pogrążyłam się zupełnie we włoskich klimatach dobiegając końca "Ostatniej wieczerzy" Rachel Cusk. Słuchając poszumu mazurskich fal jednocześnie przechadzałam się po zakątkach Toskanii ... zatapiałam się we włoskich obrazach. No i rozmarzyłam się trochę. Tymczasem maleńki Kozin szykował mi niespodziankę. Oto czekała na mnie włoska knajpka. Nie wierzyłam :)


To była kropka nad "i" do tej opowieści. Jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki znalazłam się we włoskich klimatach. Wszystko mi się podobało. Wystrój, menu i ... ;) przesympatyczny szef (nawet urodę miał śródziemnomorską, choć był Polakiem) 
Trudno było mi zdecydować się. W końcu padło na makarony. Ten ze szpinakiem okazał się wyborny... :)
ale desery całkowicie rozłożyły mnie na łopatki. Na samo wspomnienie dostaję ślinotoku.




Po dwóch dniach wróciliśmy tam... na wyraźne podpowiedzi mojego podniebienia ;)
I jeśli znowu będę kiedyś na Mazurach z całą pewnością nie ominę tego wyjątkowego miejsca i maleńkiej przystani w Kozinie.

Tydzień na Wielkich Jeziorach minął zbyt szybko. Rejs skończyliśmy w Wilkasach i trzeba było wracać do domu.
Po drodze zrobiliśmy sobie jeszcze jedną przyjemność -odwiedziliśmy Magdę w jej ogrodach.
Milutko spędziliśmy czas, który jak zwykle nie chciał zwolnić w tak sympatycznych okolicznościach.
Magda upiekła dla nas lawendowe ciasteczka, które stanowiły niezłe połączenie z gaszącą pragnienie czekoladową miętą.
Zbyt krótko trwały pogaduchy ;) ... zbyt mało spędziłam czasu w jej pięknych ogrodach. Udało mi się pstryknąć parę zdjęć, kiedy podziwiałam ogrom pracy jaki wykonała z mamą doprowadzając zapuszczony kawał ziemi w zaczarowane ogrody. A to podobno dopiero początek.




 
 

 Myślę sobie, że pewnie jeszcze i tam wrócę ;)

A tymczasem uciekam, bo za 4 godziny pobudka i ... na budowę. Nie ma zmiłuj się :/

114 komentarzy:

  1. Dobrze, że już jesteś i że jest już lepiej. Brakowało mi Ciebie w blogowym świecie. Gorące pozdrowienia przesyłam!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że już wszystko wraca na dobrą drogę i można z przyjemnością poczytać co też u Ciebie słychać. Powodzenia na budowie. Pozdrawiam cieplutko, Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenie na budowie jest jak najbardziej oczekiwane, bo różnie to bywa ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Cieszę się że podejmujesz "próbę reaktywacji" i mam nadzieję że nie będzie to jednynie próba:), choć wiem że ciężko jest wykrzesać z siebie jeszcze energię mając tyle innych obowiązków, sama w takim momencie jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ciężko z tą energią...szczególnie jak się wraca z dwudniowego koczowania na budowie ;)
      Pozdrawiam Cię

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, że udało mi się w końcu zebrać w garść i zrobić ten krok. Podobno kolejne mają przyjść łatwiej ;)

      Usuń
    2. Czy ktos cos wie co z Elisse sie dzieje?

      Usuń
  5. Cieszę się, że jesteś!!! I życzę Ci wielkiego powrotu do wszystkiego :))
    Mazury też kocham i daaawno już nie byłam, ale może przyszłe wakacje tam zaplanuję :)

    I oczywiście czekamy na relacje z budowy :)

    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzymam kciuki kochana, żeby udało Ci się w przyszłym roku pozachwycać Mazurami tak na żywo ;)
      Pozdrawiam Cię cieplutko.

      Usuń
  6. Jak dobrze, że jesteś... stęskniłam się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że i ja się z tego cieszę :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  7. Pięknie, wszystko pieknie Ci się układa, choć pracy masz dużo :-) Ale trzymam za słowo, ze sie reaktywowałas blogowo :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, postaram się, żeby ta reaktywacja nie okazała się słowami rzuconymi na wiatr ;) ale czy się uda ? - zobaczymy

      Usuń
  8. Zdjęcia, jak zdjęcia. Najważniejsze , że napisałaś, wróciłaś, że JESTEŚ.
    Bo np. Elisse z Utkane z Marzeń po ciężkiej chorobie już nie wróciła i nie pisze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie, co się dzieje z naszą Elisse??? Aż zajrzałam do niej na bloga i rzeczywiście od listopada cisza :(

      Usuń
  9. Przepiękne zdjęcia i cudowna wzruszająca (mnie łezka zakręciła się w oku)opowieść. Witaj i niech Twoje plany zawsze realizują się tak, jak sobie życzysz, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, to byłoby cudnie, jakby tak wszystkie moje plany wypaliły ... pomarzyć! :)

      Usuń
  10. Cieszę się, ze jesteś.Łapczywie się naoglądałam zdjeć, bo i Mazury tak samo kocham i tez tam urlopujemy, a i ogrdy, a i zachody... zdrówka, bądź z nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wiesz doskonale o czym pisałam i czym się zachwycałam.
      Chciałoby się zakrzyknąć: Ahoj na szlaku :)

      Usuń
  11. Taki powrot bardzo mi się podoba! Mazury jak zawsze piękne. Ja byłam w maju. Wytrwałości przy nowym domu, bo ja jej kompletnie nie mam. Kupilismy taką ruderię na Dolnym Śląsku w końcu. Całuję mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś pewnie równie zapracowana.
      Ta "ruderia" to prawdziwy dom z duszą. Ech, pewnie urocze gniazdko tam uwijecie z Kimem. Szkoda byłoby rozstać się z tym kawałkiem ziemi.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  12. Bardzo się cieszę Twoimi powrotami i liczę po cichu, że kiedyś wrócisz tu na dobre i to będzie...wielka eksplozja :)Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz nawet jakbym chciała, żeby to już było na dobre...
      ale, ale... o Tobie też nie można powiedzieć, żebyś blogowo szalała ;)
      Buziaki.

      Usuń
  13. Dobrze, że już jesteś na prostej! Trzymam kciuki za szybkie zrealizowanie planów budowlanych i planów powrotu do blogowiska. Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plany budowlane, a jakże, mamy bardzo ambitne i chciałabym aby zakończyć ten plan minimum... bo już troche jestem zmęczona tymi codziennymi wyprawami "na budowę"
      Odściskuję równie mocno ;)

      Usuń
  14. Cieszę się, że jesteś. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja ślę pozdrowienia w drugi koniec Polski dla Ciebie
      Buziaki :)

      Usuń
  15. Niech próba reaktywacji będzie pomyślna i wracaj na stałe do blogowego świata! Zdrowia Ci życzę i realizacji wszystkich planów! Piękne zdjęcia, a te łąki pełne kwiecia, to jak obrazy na płótnie! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj BiBi w moich progach ;)
      Podobnie jak Ty odebrałam te kwietne pola. Oczywiście podróż została przerwana a ja nie mogąc się napatrzeć na te "płótna" za nic nie chciałam wsiadać do samochodu ;)

      Usuń
  16. Jak się cieszę,że jesteś.Buziaki dla Ciebie i Twojej rodzinki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się cieszę, za każdym razem kiedy się odezwiesz :)
      Buziaki :*

      Usuń
  17. Super spędzony czas i w pieknych okolicznościach przyrody :)
    fajnie ,że sie odezwałaś :) powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podładowałam sobie troszkę akumulatorki i mam nadzieję, że ich moc wystarczy na jakiś czas ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  18. Witaj:) Serdeczności przesyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobrze, że jesteś... Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  20. cieszę się, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę ze swojego powrotu ;)
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  21. Fajnie, że Jesteś :-)
    Ja też urlopowałam na Mazurach, było cudnie :-) Zachęciłaś mnie do tej włoskiej knajpki.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło spotkać fankę Mazurskich jezior. Ahoj! :))

      Usuń
  22. Ciesze sie, ze wrocilas, zagladalam na Twego boga z nadzieja:))
    Lodki..tak, plywanie wycisza, uspokaja, koi.
    Serdcznosci Alzacji,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym pływaniem to masz rację. Ja relaksuję się i na małych lódkach jak i wielkich kontenerowcach ;)

      Usuń
  23. Super ,że wróciłas!! I to takim pięknym postem!
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne są Mazury, a w Twoim obiektywie jeszcze ładniejsze!! Zazdroszczę łajby i tego tygodnia, mam nadzieję, że naładowałaś akumulatory i teraz dasz sobie radę ze wszystkim! Dobrze, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam wyjścia. Muszę jakoś sobie radzić z tym wszystkim ;)
      ...a jest tego trochę :/
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  25. Fajnie ze TU wpadlas, dalas znac co u Ciebie :) Piekny wypoczynek mialas, widoki naprawde genialne. A Magdzie rowniez kibicuje w tych wszystkich kwiatach, ogrodach, niesamowta robote juz wykonala,usciski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero w realu widać ogrom pracy jaką pochłonął ten piękny ogród Magdy. Byłam pod wrażeniem... tym większym, że mnie czeka walka (już właściwie się zaczęła) z ugorami. I naprawdę nie wiem jak sobie z tym kawałkiem ziemi poradzimy.
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
  26. Cieszymy się z powrotu :)
    Fajnie wypoczywać w magicznych miejscach, wtedy się zapomina o wszystkim co złe.
    Pozdrawiam, Marta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magiczne miejsca z doborowym towarzystwem ;) to jest to co lubię najbardziej :)
      Pozdrawiam Cię Marto serdecznie.

      Usuń
  27. Cieszę się, że wróciłaś :) Smutno było bez Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  28. Cieszę się, że znów napisałaś. Życzę jak najwięcej wypoczynku i owocnej pracy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypoczynek, to niestety ostatnio u mnie towar deficytowy... ale pracy mam tyle, że nie wiem w co ręce włożyć ;)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  29. Jak to dobrze ze jestes :) Martwilam sie troche, tym bardziej ze przerwa byla naprawde dluuuga...Ale teraz jestes, a to cieszy, wiec witam i pozdrawiam ze slonecznego Wiednia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Sabinko i pozdrowienia ślę ze słonecznej Gdyni :)

      Usuń
  30. Cieszę się, że znikła w końcu ta choinka. Witaj, mam nadzieję na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, rzeczywiście ta choinka w środku lata mogła nawet straszyć ;)
      Pozdrowienia ślę :)

      Usuń
  31. Widać, że wyprawa się udała - super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. troszkę tylko była za krótka ... ale i tydzień musiał wystarczyć :)

      Usuń
  32. Po twojej recenzji baru w Kozinie poczytałam inne opinie i niestety większość odbiega delikatnie mówiąc od twojej,jestem w kropce bo jadę na żagle we wrześniu i chciałam tam zawitać ,ale teraz nie wiem sama.Z kulinariów mazurskich polecam żurek w Wierzbie-jest przepyszny.Grażyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaciekawiły mnie te opinie...próbowałam coś znaleźć w necie ale jakoś bezowocnie. Nie wiem więc na co narzekali autorzy opinii, których czytałaś.
      Ja mam jak najlepsze skojarzenia z tym miejscem. Czyżbym trafiła na tzw dobry dzień?? ...ale byłam tam dwukrotnie i za drugim razem nie zniechęciłam się w żadnym calu.
      Wystrój i cała estetyka ( co dla mnie jest istotne) widać na moich zdjęciach. Ale fakt, to też rzecz gustu. Tak samo można podejść do menu. Mi bardzo odpowiadało i zapewne będę tam z chęcią wracać :)
      Dodatkowym atutem jest prywatny pomost należący do restauracji, do którego mogą przycumować bezpłatnie klienci. To również miły akcent.
      Dzięki wielkie za polecenie Wierzby. Już jestem zaciekawiona. Nie byłam tam, więc podpowiedz mi jeszcze w jakim barze/restauracji można popieścić podniebieniem dobrym żurkiem ;)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  33. Bardzo się cieszę że odezwałaś się.
    Mam nadzieję że złe już odeszło, a teraz jest czas na dobre.
    Powodzenia i ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  34. Myszo jak się cieszę, że się odzywasz!!!!
    Patrząc na Twoje zdjęcia aż chce mi się na Mazury, na żagle. Ale przyznam szczerze, nigdy tam nie byłam i nigdy nie pływałam. Czy uda mi się kiedyś to zmienić?
    Buziaki ślę xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A od czego są marzenia. Żeby je spełniać. Więc jeżeli mocno zamarzysz o wakacjach na Mazurach to się spełnią :)
      Polecam. I wiem z doświadczenia, że Myszki ;) świetnie się czują na wodzie :))
      Buziaki :*

      Usuń
  35. Wyczekiwałam Cię i jesteś super aby tak dalej powodzenia w realizacji planów pozdrawiam Iwona z Gdyni

    OdpowiedzUsuń
  36. Nareszcie :) - ucieszyłam się widząc nowy wpis.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Penelopo, miło Cię znów słyszeć na blogu :) Jejku ile zdjęć zrobiłaś w naszych ogrodach :) ale Kicia wyszła najlepiej - bomba :) Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęć? -zdecydowanie za mało zrobiłam w Twoich ogrodach. Ech, jak ja Ci zazdroszczę ich. Tymczasem walczę z chwaściorami. Dopiero na wiosnę pomyślę o projektowaniu.
      Uściski.

      Usuń
  38. Witaj Penelopo.
    Miło ze jesteś.
    Twój chlebek i ciasteczka żurawinowe rozgościły się na dobre w moim domu i w domach moich Przyjaciół.
    Słupsk pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak bardzo cieszą mnie takie informacje. Gęba mi się uśmiecha od ucha do ucha :)
      Niezmiernie mi miło.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  39. Wszystkie zdjęcia i tekst świetne, ale najbardziej to cieszę się, że wróciłaś. Cała i zdrowa!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  40. bardzo się cieszę, że powróciłaś - bo my cierpliwie czekaliśmy :-) pozdrawiam ciepło i z niecierpliwością wyglądam kolejnych postów

    hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się coś tam skrobnąć w najbliższym czasie :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  41. A ja tak właśnie niedawno o Tobie myślałam,że nic nie piszesz:)))trzymaj się:)Penelopo:)))

    OdpowiedzUsuń
  42. Czasami się tak zastanawiałam co tam u Ciebie Penelopko, jak zdrowie i życie? mając nadzieję, że mimo ze na blogu nic nowego nie ma, to że jednak jest wszystko ok

    Cieszę się, że coś napisałaś :) i mam nadzieję, że będzie już tylko dobrze! :*
    Fajnie odpoczywaliście :) na Mazurach nigdy nie byłam :/ widać, że pięknie :)

    Powodzenia w budowie domu! :) pokaż nam od czasu do czasu relacje z placu budowy :)
    Buziaki wielkie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech Dagmarko dziękuję za miłe slowa. Mam nadzieję, że w końcu znajdę czas (może przy niedzieli) i wpadnę do Ciebie, bo i mnie ciekawość zżera co tam u Was pod norweskim niebem....
      Buziaki

      Usuń
  43. Dobrze, że jesteś :) mam nadzieję, że wszsytko już dobrze u Ciebie :)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdym razie wszystko na najlepszej drodze :)
      Buziaki

      Usuń
  44. Czekałam na ten wpis:) Cieszę,że wracasz !!! A Mazury piękne ! co tu pisać?!
    Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  45. Witaj :))) dobrze,że wróciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  46. Witaj.
    Bardzo sie ciesze ze wrocilas.Kilka razy nawet tu zagladalam ,a tu cisza.
    Teraz juz chyba nie odpuscisz.Na pewno czyms ciekawym nas zaskoczysz.
    Zycze pomyslnosci na budowie i duzo duzo zdrowka.Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  47. uff, jak dobrze, że wróciłaś:)
    Powodzenia na budowie:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Jaki cudowny blog, taki ciepły... Cieszę się, że tu trafiłam i zostaje na stałe;-)
    Pozdrawiam.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w moich "progach".
      Ja również się cieszę, że tu trafiłaś ;) i mam nadzieję, że odwiedzając mnie znajdziesz coś dla siebie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  49. Jak miło Cię znów widzieć:) Piękne miejsca i cudne zdjęcia pokazałaś:) Trzymam kciuki,żeby budowa poszła szybko i sprawnie:)I wpadaj tu czasem..., zobacz ile nas tu czeka:)Uścisków moc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa.
      ...i ja ślę uściski :)

      Usuń
  50. Och Penelopko jak dobrze,że wróciłaś!Czekałam i czekałam..., ale się doczekałam.Zdrówka życzę moc i sił niespożytych.Pozdrowienia z lubuskiej krainy.DB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DB... DB...DB???... ale zabiłaś mi ćwieka, bo za nic nie mogę skojarzyć tych inicjałów. Czy my się znamy? Może poproszę o jakieś "koło ratunkowe" albo może telefon do przyjaciela...
      Lubuska kraina zawsze porusza czułe i sentymentalne struny w mym sercu :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  51. Wiem, że "dobrze, że jesteś" brzmi głupio ale dobrze, że jesteś!
    Łajba to nie moje klimaty, przeraża mnie, że mąż kupił ponton(:)) ale to pierwsze zdjęcie z makami jak z obrazu Monet'a - piękne!
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu nie dałaś szansy żaglom. W nich jest łatwiej się zakochać niż w pontonie ;) ...a miłość nie zna granicy strachu ;))
      Buziaki...

      Usuń
  52. Ależ się cieszę z twojego powrotu. Życzę dużo, dużo zdrowia i siły.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki.
    Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a ja rosnę i rosnę... ;) -po takich miłych komentarzach.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  53. Bardzo się cieszę, że wróciłaś. Życzę Ci aby każdy dzień dawał Ci coraz więcej siły i radości.
    Pozdrawiam gorąco :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie życzenia już same w sobie dają siłę i radość :))
      Dziękuję.

      Usuń
  54. Kaszubska wieś? To może gdzieś w pobliżu mnie? :))
    Piękne zdjęcia i witam po powrocie!
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Witaj:) Przesylam serdeczne pozdrowienia i zycze duzo zdrowka. PS. Jakie piekne zdjecia:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Mazury... ciekawam, czy przypadkiem nie otarliście się wówczas o Kliwrową Sasankę, która sprawdzała stabilność przy nachyleniu 60* (oczywiście się nie wywaliła), bo na niej mój pierworodny :) Aż się uśmiechałam do każdego zdjęcia po kolei. Niech będzie już bezchmurnie w duszy i we wszechświecie. Mój czas od maja też rzucił zdrowiem wszystkim bliskich na kolana. Skulił mnie w środku tym niepokojem o nich, tym, co będzie, ale się wyprostowało, wypogodziło. I jak to w życiu jak nieszczęścia - to legionami. Niech chociaż teraz Olimp na kaszubskiej wsi omijają. Niech omijają - ja chucham i dmucham.

    OdpowiedzUsuń
  57. Zaglądałam tu co jakiś czas mając nadzieję że któregoś dnia będzie nowy wpis na Twoim blogu. Doczekałam się i bardzo się cieszę że znowu jesteś z nami :) Z wielką przyjemnością czytam Twoje wpisy i podziwiam zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  58. Przepiękne zdjęcia i ładnie opowiedziane. Serdecznie pozdrawiam. Jola

    OdpowiedzUsuń
  59. Penelopo,
    cieszę się, że wróciłaś! Życzę dużo sił i zdrowia:)
    Wiesz, że dopiero sobie zdałam sprawę, że uczyłaś mnie dekupażu na kursie w Dekoratorze w Gdańsku w Topolówce? Chyba w 2007. Uściski! Magda

    OdpowiedzUsuń
  60. Dobrze,że jesteś:) Wróciłaś w pięknym stylu. rozmarzyłam się czytając i oglądając zdjęcia:)
    Dobrze,że wszystko sie poukładało:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  61. Un sitio para soñar y unas fotografias preciosas, Felicidades por el bloc.

    Espero que visites el mio

    Júlia
    Elracodeldetall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  62. ...Dziękuję Penelopo za ten wpis :) ...Życzę Tobie zdrowia i wiele radości w nowych wyzwaniach.Pozdrawiam i zapraszam,I :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Zaczynanie od nowa to ciężka sprawa, albo inaczej od zera po przerwie :) miałem tak kilka razy i trzeba było sporo samozaparcia.

    http://www.dedietrich-solary.pl/

    OdpowiedzUsuń