poniedziałek, 31 października 2011

Szafa do pracowni i zakwasowe newsy...

Razem z sekretarzykiem trafił mi się taki ludwiczek.


Zastanawiałam się nad jego nabyciem...bo mnogość rzeźbień trochę mnie przytłaczał.  Z drugiej zaś strony jego duża pojemność i wysokość niewielka była idealna do mojej przyszłej pracowni na strychu. Do pracowni... w której wiatr na razie hula ;) ...ale co tam, kiedyś przecież będzie gotowa  :) Względy praktyczne przeważyły.
Przywiozłam go do Gdyni, by tymczasem dopełnił eklektyzm ;) mojej obecnej pracowni, w której znalazły schronienie różne przypadkowe meble... Z różnych epok, od ludwików, poprzez PRL-owskie na IKEI kończąc. Prawdziwy miszmasz ;)
Od roku zabierałam się za jego odnowienie... patrzyłam z niepewną miną na te rzeźbienia... aż w końcu powiedziałam sobie -raz kozie śmierć!
Spodziewałam się żmudnej roboty ...i nie zawiodłam się. Prace trwały z doskoku ponad 2 miesiące. Żadnych niespodzianek.
Czyszczenie, czyszczenie, czyszczenie....


a potem bielenie ...



...i gotowe.

 Jakoś aparat dzisiaj nie chciał współpracować. Aura mu najwyraźniej nie odpowiadała za oknem.

...tymczasem wracam do tematu zakwasu, który jakoś z upływem czasu nie traci na powodzeniu. Właśnie ten temat przeważa w mailach z ostatnich dni. Nie nadążam z odpisywaniem.

...a jeden z nich ( napisany przez sympatyczna osobę z...Chin) przysłużył się dobrej sprawie ;) ...sprowokował mnie do powtórnego zmierzenia się z próbą wyhodowania swojego zakwasu od zera. Dziękuję Agnieszko :)
Poszperałam w necie i z mnogości różnych przepisów wybrałam moim zdaniem ciekawe...
Polecam TUTAJ - z video,  i TU -dużo przydatnych informacji
Sama zrobiłam tak trochę po swojemu, planując ścisłe dostosowanie się do gotowej receptury za trzecim podejściem ;)
W niedzielę rano (DZIEŃ I) do dużego słoika wsypałam 100gr mąki żytniej razowej (którą używam aktualnie do pieczenia chleba) i wymieszałam ze 100gr ciepłej wody.


Przykryłam ściereczką i postawiłam na parapecie.. bo tam wiadomo najcieplej... przynajmniej wtedy kiedy grzeją grzejniki.  U mnie z tym było różnie, bo prawdą jest, że prze fakt, iż wiekszość czasu spędzałam ostatnie dni w garażu , to piec miałam nastawiony na oszczędny tryb, co zapewniało zaledwie 19stC
Jednakże, kiedy kaloryfery się włączały to przez 2-3 godziny temperatura w okolicach parapetu była znacznie wyższa.
W każdym razie zakwas wystartował w odpowiedniej temperaturze powyżej 22 st.
wieczorem zamieszalam. Nic się nie działo.
Rano (po upływie doby) (DZIEŃ II) przyszła pora na dokarmianie. Niestety w słoiku nadal cicho i żadnych oznak dowodzących, że bakterie kwasu mlekowego zaczęły hulać ://
Dodałam kolejne 100gr mąki żytniej razowej i tyle samo ciepłej wody. Wymieszałam, ściereczką przykryłam i na parapet.
Wieczorem wypadało znowu zamieszać.
Wow! Urosło!Normalnie adrenalina mi skoczyła w górę. Czary jakieś :)


 Optymizm powrócił. Ochoczo zamieszałam miłą memu oku breję ;)
DZIEŃ III - Ranek. Karmienie. Obawiając się, że słoika nie wystarczy, postanowiłam niepełną porcją dokarmić. Dosypałam 70gr mąki i 70 gr ciepłej wody... i apiać na parapet.
Wieczorem zaglądam a tam d---! Żadnych fajerwerków. Normalnie rozczarowana miałam ochotę do kosza cisnąć tego niewdzięcznika...ale co tam, postanowiłam ze stoickim spokojem doprowadzić procedury do końca. ..a więc zamieszałam i przykryłam.
DZIEŃ IV - ranek; bez przekonania dokarmiłam gada, dodając po 70 gr mąki i ciepłej wody. Zamieszałam i na parapet.
Wieczorem zniesmaczona nie umiałam nawet określić czy coś urosło czy nie... zapach wciąż nie przypominał mi zapachu zakwasu, z którego piekę chleb. Cóż, postanowiłam , że w przyszłym tygodniu wypróbuję przepis z tego filmiku, do którego zamieściłam link. Byłam przekonana, że diabeł tkwi w szczegółach, a więc pewnie zepsułam zakwas przez złą temperaturę, zbyt niską.
DZIEŃ V  Rano jakby nigdy nic dokarmiłam mój niewdzięczny zakwas 70 gr mąki i 70 gr ciepłej wody. Zamieszałam i na parapet.
Wieczorem zaś na mej twarzy zagościł rogal ;)  Jaki piękny widok ;)


...do tego zdecydowany kwaśny zapach i to czarodziejskie pyrkanie przy ruszeniu łyżką... i szum pracujących bakterii kwasu mlekowego i dzikich drożdży. Co za melodia ;)

DNIA VI - juz nie dokarmiałam.
Przystąpiłam do egzaminu. Z mojej receptury na chleb wzięłam połowę składników i zrobiłam ciasto na jedną keksówkę. Wolałam nie ryzykować. Nie bardzo wiedziałam ile łyżek zakwasu dodać. Mając na uwadze fakt, że podobno młody zakwas wolniej pracuje... dodałam 6 płaskich łyżek, bo różnił się również od mojego starego, konsystencją. Był rzadki.
A że bardzo chciałam żeby egzamin był zaliczony, dodałam na koniec jeszcze 2 łyżki (normalne fory)
Kiedy wróciłam do domu, po czterech godzinach, chlebuś już krzyczał, że chce do piekarnika :)


A oto cenzurka z wynikiem celującym ;)


Nie mam zielonego pojęcia dlaczego, ale faktem jest, że chleb ten trochę inaczej smakował. Kasia twierdzi, że jest smaczniejszy ...ale ja zatrzymam się na przymiotniku inny. Dziwne, ale to fakt wyczuwalny.

Mam nadzieję, że tym wpisem dodam odwagi wszystkim tym, którzy bali się nawet próbować podchodzić do tematu samodzielnego hodowania zakwasu, jak równiez i tym, którzy jak ja, ponosili klęski w tym temacie.

Wygląda na to, że nie można tak łatwo się poddawać...a wtedy okazuje się, że niemożliwe staje się możliwym. Cierpliwości trzeba, ot i wszystko. Spokoju i konsekwencji... jak przy wychowywaniu dzieci ;)
...no i trzeba CHCIEĆ!

Oczywiście zgodnie z przepisem, po zamieszaniu ciasta odłożyłam zakwas z nowego chlebka. Dzięki czemu mam większe możliwości rozmnażania zakwasów i szybszego wywiązania się z obiecanych przesyłek.
W środę wyślę 10 paczuszek...a w następny poniedziałek kolejne.
Przy okazji dziękuję pięknie za wszystkie przesympatyczne maile, powiadamiające mnie o Waszych sukcesach w pieczeniu chleba. Sprawiają mi niesamowitą satysfakcję i radość ;))

Marta z Łodzi podsunęła propozycję, aby osoby. które otrzymały zakwas podzieliły się z chętnymi ze swoich miejscowości.
Dzisiaj myślę, że parę osób jednak spróbuje własnych sił w wyprodukowaniu swojego zakwasu, ale jeżeli się nie uda, to oczywiście możecie się jakoś organizować... ale to już Wam pozostawiam. Ze swej strony , dla ułatwienia kontaktów, możecie korzystać z komentarzy pod postem z dnia 16 X i tam zgłaszać chęć dzielenia się zakwasem podając z jakiej jesteście miejscowości i jakichś danych kontaktowych (chociażby mail)
Nie wiem czy to zda egzamin. Wszystko zależy od Waszych chęci... bo ponoć prawdą jest, że dla chcącego nie ma nic trudnego :)

Tymczasem uciekam do moich stolarskich poczynań. Niebawem pokażę Wam mój pracowniany stół, którego reanimuję z zapałem ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za wszystkie miłe słowa, komentarze... bo dadają mi skrzydeł :) i niesamowicie ładują akumulatory, a tego mi trzeba szczególnie teraz kiedy muszę uwinąć się z tyloma rozgrzebanymi pracami.  Zostały mi 2 tygodnie ;)

59 komentarzy:

  1. niestety jak dla mnie za duzo tych rzeźbień...ale odnowiono pierwszorzędnie...co do zakwasu poprosiłam Joasie ,która od ciebie dostała zakwas...i juz do mnie jedzie:)))...mimo,ze kilometrów między nami setki:))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. och, jaki piękny kredens!!! Cudowny jest, piękny i wspaniały! Uwielbiam takie! Pracy faktycznie miałaś dużo, ale i tak podziwiam Twoją szybkość i pracowitość! Ja bym go męczyła pewnie ze dwa lata. Chlebek zapewne jest pyszniusieńki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, kawał mebla, zupełnie nie mój styl, ale wygląda imponująco po odnowieniu:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ten ludwiczek, ale i dla mnie - troche zbyt ozdobny, choć wszystko zależy od oteoczenia. Ale w wersji jasnej - na pewno mniej przytłaczjący. Właśnie piąty dzień choduję od podstaw mój zakwasik i... jakoś nie wydaje mi się, żeby to była próba z sukcesem na końcu, ale poczekam jeszcze ze dwa dni - tak jak piszesz - potrzeba konsekwencji i cierpliwośi. Może zresztą mąkę mam złą - zytnia, ale nie razowa. Jak sie nie uda - spróbuję jeszcze z razową, a jak nadal będą problemy,to chyba poproszę Cię o odrobinę kwasu (zwrócę za przesyłkę). O ile wogóle będziesz jeszcze chętna, bo podziwiam Cię za to, że tak chętnie latasz na pocztę :D
    Pozdrawiam i zyczę sukcesów ze / za stołem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapomniałam dodać, że ja też stosuję podobny chwyt z parapetem, tylko, że u mnie pra-zakwas stoi na piecu kaflowym. Temp. na pewno dobra, bo jak łapię za miarkę (w której go choduję) to jest ciepła. Ale bomble jakoś mizerne :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś to taki piec kaflowy dawał wiele możliwości. Obecne piecie CO są wygodne dla nas, bo każdy żyje szybko i liczy każdą chwilę. Ale na nim zakwasu się nie da postawić.

      Usuń
  6. Mocno Cię podziwiam za ogrom pracy!!!
    Ja nie wiem skąd Ty bierzesz siły na to wszystko... odświeżony mebelek bardzo mi się podoba i właśnie te rzeźbienia szczególnie:)))
    Nowy zakwas musiał się udać, bo z Ciebie gospodyni nie lada;)))
    Buziaki:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Imponujący mebel! Piękny i pięĸnie go odnowiłaś. A z chlebkiem, chciałabym najpierw spróbować a wtedy, kto wie, może i mnie pochłonęłoby chlebowe szaleństwo!
    Buziaki xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny mebel,ale ilość pracy jakiej wymagał-przytłaczająca.Ja własnie "ścieram "jeden stary stół i choć nogi mają jedynie rowki to i tak nieźle trzeba się przy nim napracować.Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. robotę wykonałaś obłędną!! matko ile rzeźbień, zagwijasków, wygibasków ;) ręce to Ty chyba masz ze stali ;) PODZIWIAM!!!
    Podziwiam też za determinację odnośnie zakwasu :) widać po Tobie, że dla chcącego nic trudnego :) ja swój chlebuś piekłam wczoraj, a dziś od rana delektowałam się świeżą pajdą chleba z masłem :)) DZIĘKUJĘ Chlebuś jest wyborny :)) zakwas rośnie i "pójdzie" do koleżanek z pracy :)
    Powodzenia i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniała robota, piękne rzeźbienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ludwuczek jest cudowny, zmobilizowałaś mnie do pracy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ludwiczek cudny, a po metamorfozie ZJAWISKOWY !!!!
    Chlebek - palce lizać:)
    Moją przygodę zacznę najpierw od pieczenia chleba. Może skuszę się kiedyś na własny zakwas. Póki co bardziej cieszy mnie to, że mój chleb będzie częścią Twojego:)
    Czy do chlebka na zdjęciu dodałaś żurawinę?
    Buziaki przesyłam:)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Niesamowita z Ciebie kobieta,masz taki zapał do tych wszystkich prac,że po prostu nim zarażasz.
    Extra odnowiłaś tego Ludwiczka,widzę ,że jest potężny,ma też masę zdobień,musiałaś sę nieżle napracować.
    Z niecierpliwością czekam na ten stół,daje stówę,że będzie piękny;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepięknie wygląda mebel w nowej odsłonie! Podziwiam samozaparcie i pracowitość:).
    Ja też piekę chleb na zakwasie:). Ostatnimi czasy, z przyczyn zdrowotnych mojego M. eksperymentowałam i upiekłam chleb bez ziaren (dodałam tylko troszkę więcej mąki). I też jest pyszny!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kawał nieziemskiej pracy ! Brawo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Zakwas najwyrazniel chcial Ci pokazac, ze on tu rzadzi, ale sie nie dalasi wygralas.
    Wow, kawal roboty odwalilas przyludwiku. Swietnie wyglada. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Masz cierpliwość, oj masz. Zarówno do pracy przy mebelku, jak też przy produkcji zakwasu. No i dwa sukcesy - gratuluję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny mebelek :) A to, co się dzieje z kwasem chlebowym dzięki Tobie, Penelopo, przypomina mi to, co kiedyś wyprawiało się z ciastem szczęścia, co się Herman nazywał - taki łańcuszek, gdzie też ileś części ciasta dawało się znajomym i oni dalej robili swojego Hermana i rozdawali kilka części. Oby jak najwięcej szczęścia spotkało wszystkich Chlebopieków :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hermana to i ja piekłam:))słodki był.Chleb wyszedł piękny:))Moje próby z zakwasem niestety nie udały się,chyba miałam złą mąkę:)))Tak kusisz ,że chyba spróbuję ponownie:))))

    OdpowiedzUsuń
  20. Taki grzmot a jak pięknie sobie z nim poradziłaś i wydobyłaś lekkość :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  21. respekt !!!
    ak uwielbiam szlifowanie i czyszczenie, wielki szacun za Ludwiczka!

    OdpowiedzUsuń
  22. Podziwiam Twoją metamorfozę ludwiczka. Ogrom pracy włożyłaś bo to kawał mebla.
    A chlebek aż u mnie pachnie;)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mnie ilosc zdobien jak najbardziej podoba sie, lubie takie dekory.
    Widac ze wlozylas w odnowe ogrom pracy, ale oplacalo sie i to jak, bedzie pieknym pomocnikiem.
    Moge wiedziec jakimi narzedziami (bo widze cos na zdjeciach) oczyscilas zaglebienia zdobien?
    pozdrawiam goraco

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudo mebel!!!!!! Ja bym go nawet nie czyściła i nie bieliła (nawiasem mówiąc do czyszczenia mebli ze starego lakieru używałam kreta w granulkach rozpuszczonego w niewielkiej ilości wody, tym specyfikiem "myję" mebel, oczywiście trzeba uważać by się poparzyć, najlepiej robić to w gumowych rękawicach, stary lakier i brud, a nawet farba złazi aż miło).
    Ale tak czy siak jest piękny i już budzi moją zazdrość ;-)
    Co do zakwasu (ów), jak na razie pozbywam się z moich mięśni. Kompletnie nie mam czasu na pichcenie, pieczenie, a chodzi za mną ciasto marchewkowe :))
    Ale fajnie wiedzieć jak to się robi, może kiedyś.... na emeryturze ;-)

    Ściskam Cię :))

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja mam wiadomość! Mój zakwas jednak się udał! Trzeba było tylko przykryć ściereczką. Jak to zrobiła,to po godzinie wykipiał mi z pojemniczka, w którym go trzymałam! I co najlepsze - moje chlebusie są już w piekarniku. Ruszyły z kopyta już jakieś 2 godziny po wylaniu do keksówek! Jeden nawet wykipiał w piekarniku. Ukruszyłam kawałek skóreczki i juz wiem, ze chlebki bedą mniam :) Ale się cieszę, bo juz dawno nie jadłąm porządnego chleba - te ze sklepu nie umywają się do domowych!
    Dzięki za zainspirowanie i wszystkie wskazówki!
    Pozdrawiam serdecznie i chętnie podzielę się swoimi zakwasem, gdyby ktoś z lubuskiego był zainteresowany.

    OdpowiedzUsuń
  26. Królowo złota !! Ty masz magiczne dłonie tyle Ci powiem, nie ze złota ani stali tylko magiczne :)))
    Szafa zjawiskowa, słów mi brak... więc podziwiam w niemym zachwycie :)))
    buźka!

    OdpowiedzUsuń
  27. Penelopo szafa rewelacyjna. Bardzo praktyczna. A po Twojej pracy wygląda świetnie. Gratuluję.


    A przepisów na zakwasy wypróbowałam kilka, aż trafiłam na "swój". I zakwas już mam :)

    Pozdrawiam

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo pracowita jesteś Myszko, ludwiczek prezentuje się wspaniale. Zawstydzasz mnie trochę bo ja moją komodę szlifuję od zeszłego roku i skończyć nie mogę -rzeźbienia mi jeszcze pozostały do zrobienia tylko nie mam pomysłu jak się za to zabrać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Ludwiczek piękny od razu skojarzył mi się z kościołem i zakrystią,w każdym razie w naszej podobny stoi,nadal nie mogę wyjść z podziwu nad Twoim samozaparciem w odnawianiu go-ja bym już dawno poległa-ale za to wyszedł cudownie-niesamowita przemiana.
    No i wielkie dzięki za relację z hodowania zakwasu na chlebuś ,myślę ,że teraz wiele z nas będzie mieć więcej cierpliwości i swój własny wyhoduje,ja w każdym razie na pewno spróbuję,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  30. Myślałam, że będzie o Twoich prywatnych zakwasach a po przeczytaniu tym bardziej się dziwię, że o nich nie wspomniałaś. Nie masz??? Jak zabraknie Ci roboty to może podeślę Ci mój bufet? Penelopo, jak Ty to robisz? Sto krasnali przy tych zakamarkach w meblu, ok. Sto krasnali przy haftach i precyzyjnych robótkach plus dziesięciu do pilnowania zakwasu, ok. Ale Ty sama? Nie wiem jaki masz przepis na tą cierpliwość, ale jest bezcenna, jak Ty:))
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Witam dzięki twoim postom postanowiłam jeszcze raz spróbować z zakwasem.
    Kilka razy już próbowałam ale nigdy nie był taki jak powinien, na 1 bochenek musiałam użyć całego litrowego słoika zakwasu by urósł. Jeśli lubisz eksperymentować z pieczywem to polecam stronkę jest tam dużo fajnych przepisów http://www.chleb.republika.pl/mojechleby.htm
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  32. Napracowałaś się przy meblu - podziwiam, a jeszcze bardziej podziwiam chleb na własnym zakwasie - dla mnie to kosmos nie do ogarnięcia. Zaraz zajrzę do posta niżej czy ktoś może się ze mną podzielić.

    OdpowiedzUsuń
  33. Witaj ! Po raz kolejny jestem zachwycona Twoim zapałem i umiejętnościami ;-))

    Zapraszam na candy pergaminowe;-)

    pozdrawiam ciepło
    hania

    OdpowiedzUsuń
  34. Zgadzam się z Artimeno, Twój zapał i umiejętności są godne zachwytu ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Kurcze...o zakwasie to mogę zapomnieć,w moich łapskach nic nie rośnie(prawie...),więc nawet nie próbuję,ale pasty do wybielania jeszcze nie zdążyłam dorwać w sklepach,a widzę,że fajne efekty nią uzyskujesz.Penelopo niedługo Cię nazwę pracoholiczką normalnie...jak ta mróweczka przed zimą pracujesz:)Jejku u mnie też za dwa tygodnie powrót Janioła do domu i też wszystko robię,żeby nie zastał rupieciarni po powrocie hihihihihi.Mebel boski...ech...buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  36. piękna szafa Ci wyszła. A ja dopadłam taką poniemiecką :p ciocia miała ja na strychu i mieli ją na opał przerobić, ale pojawił się ratunek czyli ja. Wpadliśmy na Wszystkich swiętych i jak ją zobaczyłam to nie odpuszczę. W przyszłym tygodniu mi ją przywiozą, jedyne 500km :) Uwielbiam meble z klimatem

    OdpowiedzUsuń
  37. Podziwiam twoj talent i dziekuje za inspiracje. Zycze wspanialej dalszej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  38. podziwiam za cierpliwość i w przypadku ludwicza i zakwasu :) z Twojego już chlebki raz były pieczone i muszę przyznać są wysmienite a zakwasem podzieliłam sie już z Qrka :)

    Joasia

    OdpowiedzUsuń
  39. Uwielbiam widok odskrobanego mebelka! i ten biały kolor pasty, która pokrywa w części drzwiczki ... ech, jak mi się nie chce zabrać za mój kredens ... :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  40. Kochana,bardzo dziękuję za opis pracy nad chlebkiem i zakwasem.Skorzystałam i właśnie przed chwilą upiekłam,dziękuję bardzo!!!

    OdpowiedzUsuń
  41. Penelopo kochana!!!!!!!!!!!!!! doszedł słoiczek, i zakwas też doszedł - przepięknie opakowany, ani kropelka nie została uroniona!!!!!!! Po pracy w piątek od razu pojechałam na pocztę, jeszcze 200m od domu dzwonię do męża żeby upewnić się czy już był listonosz, nie było. Stanęłam w kolejce (jakieś fatum, że w piątek o 15.30 kilkunastu oczekujących), stoję.... stoję...... i stoję..... 3 osoby do okienka a małżonek dzwoni: wracaj, paczuszka przyszła!!!!!!!!
    Miałam tylko czas ją rozpakować, przywitałam się z zakwasem, buch do lodówki i w drogę!!!!!
    A dzisiaj po powrocie już go pooglądałam (pięknie wygląda) i we wtorek ZACZYNAM!!!!!!!
    Bardzo Ci dziękuję!!!!!!
    A jak mi się uda to zakwasem mogę się podzielić.
    Mebelek piękny!!!!!! Mam stary kredens kuchenny, ale brak mi chęci do jego odnowienia (postarzenia), poprzedni właściciel pomalował go na taką soczystą zieleń, że......

    OdpowiedzUsuń
  42. Też już zakwasik mam, będę piekła niebawem. Dziękuję Ci.
    Piękny mebelek, zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  43. Cześć Penelopo..ten drugi chlebek wyszedł mi PRZEPYSZNY, i zakwas rośnie w lodówce jak oszalały,chętnie podzielę się nim z kimś z Lublina.Podziwiam Twoje prace renowacyjne,lecz one nie są w stanie mnie zainspirować,w tym kierunku drygu nie mam wcale.Za to krzyżykuję !
    pozdrawiam
    Gonia

    OdpowiedzUsuń
  44. *Qra Domowa -fajnie, że się zorganizowałyście z Joasią :)
    *Igoria -ale trzymałaś mnie w napięciu z tym swoim zakwasem ;) Cieszę się, że się udał a Ty udowodniłaś, że jednak wyhodowanie zakwasu jest możliwe
    *Myszka -naprawdę polecam. Warto spróbować tej przygody z chlebem.
    *ika -cieszę się, że chlebuś Ci smakuje a zakwas dalej pójdzie w "świat" ;)
    *5.monika -tak Moniko, to żurawina. Bardzo nam smakuje w tej wersji, bo i dobrze się komponuje z wędlina, serami , a i na słodko również. Polecam. Cieszę się, że mogłam z Tobą się podzielić chlebem
    *petra bluszcz - tym porównaniem mnie ubawiłaś...ale z drugiej strony bardzo się cieszę, że zrobił się taki szum pozytywny wokół zakwasu. Nie spodziewałam się takiego odzewu. Tym bardziej jestem szczęśliwa :)
    *bozenas -próbuj, próbuj...wszak do trzech razy sztuka. a jak Ci się nie uda, to może jakoś pomożemy ;)
    *Atena - do oczyszczania rzeźbień używałam takich szpatułek rzeźbiarskich (do gliny) Ja mam takie:
    http://www.artmaterials.eu/product-pol-237-Precyzyjne-narzedzia-ceramiczne-komplet-11-sztuki.html
    *alizee -ciekawy news z tym kretem. Będę musiała spróbować na własnym podwórku ;) dzięki kochana!
    *Drobiazgi domowe -z Twoim zakwasem to też prawda, bo jak szukasz, to w końcu znajdziesz ;)
    *Grażka -ja do rzeźbień stosuję różne dziwne przedmioty o profilach pasujących do profili rzeźbień. Dobre są szpatułki do modelowania dla rzeźbiarzy z różnymi końcówkami i dłuta rzeźbiarskie.Można też pomóc sobie miniwiertarką -ale tego jeszcze nie próbowałam.
    *Kasia :) -jestem ciekawa Twoich doświadczeń z hodowaniem zakwasu. Pochwal się koniecznie.
    *lambi -mięśniowe zakwasy też czasem dają znać o sobie, ale to pryszcz z zawziętym bolącym ramieniem od wakacji. Chyba w końcu zgłoszę się do naszej służby zdrowia -już Odys tego dopilnuje;) A jeśli chodzi o moją cierpliwość. Cóż, chyba nabywa się ją z wiekiem ;))
    *niga -:) Już po pierwszych sukcesach???
    *BellArt @ Decor -kochana Twoje zdolne łapki zapewne wszystko potrafią "urosnąć" ;) Najwidoczniej jeszcze do tego nie dojrzałaś ;))
    Łączę się z Tobą w bólu zacierania śladów naszych poczynań, przed powrotem naszych facetów. Siłą rzeczy pewnie też zwijasz się jak mróweczka :)
    *arabeska -cieszą takie łupy, prawda? Ciekawa jestem metamorfozy Twojej szafy.
    *ardiola -Witam! i dziękuję za słowa, które sprawiają mi dużo satysfakcji.
    *Joasia- cieszą mnie Twoje poczynania :)
    *multanka -do wszystkiego trzeba dojrzeć ;) Mój mebelek czekał cierpliwie na moją wenę cały rok. I Twój się doczeka.
    *jagnieszka -ale się cieszę! ...i pozdrawiam Świebodzin ;)
    *Lutka22 - dzisiaj wtorek, więc mam nadzieję, że Twój dom pachnieć będzie świeżym chlebem :)
    *ANA -udanego wypieku i smacznego chlebka Ci życzę :)
    *Gonia - widzisz, i już Cię kojarzę i bardzo miło mi z tego powodu i cieszę się bardzo, że dołączyłaś do "chlebowego" zespołu. Trochę nas się uzbierało. Jestem ciekawa co tam sobie krzyżykujesz... ja niebawem też chwycę za igłę...jak tylko się uporam z tymi większymi gabarytowo pracami ;)

    OdpowiedzUsuń
  45. Cudny ten kredens. Zdobienia bardzo mi się podają, dzięki nim wydaje się na mniejszy, niż w rzeczywistości. Fajnie, że go tylko lekko pobieliłaś. Podziwiam Twoją pracowitość, bo wiem ile godzin pracy wymagał ten mebelek. Też odnawiałam kredensik , ale w zupełnie innym stylu i gabarycie. Mój typowo kuchenny.
    To będzie cudowna pracownia :))
    Zazdroszczę w pozytywnym znaczeniu tego słowa .
    Ahoj !!!

    OdpowiedzUsuń
  46. słoiczek dotarł z kompletną zawartością
    dziękuję za podzielenie się zakwasem
    dziękuję za bieganie na pocztę
    dziękuję za pakowanie i motywowanie
    życzę zdrowia i sił w codziennych zmaganiach

    OdpowiedzUsuń
  47. Dzięki za przepis na zakwas, teraz to sie za niego hyżo zabiorę, z nadzieją, że wszystko pójdzie dobrze.Na mojej liście prezentów pod choinkę, życzenie by mieć więcej czasu, zajmuje pierwsze miejsce! Pozdrawiam pracowitą Penelopę:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Witaj Penelopo!
    Dziekuje za odwiedzinki u mnie!
    Mebel jak dla mnie jest zrobiony pierwszorzednie. Bardzo mi sie podoba jego wybielenie! Mozesz dokladnie podac nazwe tej pasty? Bede wdzieczna.
    A chlebus az tu pachnie! ☺
    Pozdrawiam serdecznie
    Dagi

    OdpowiedzUsuń
  49. *Dagi Mara- Jest to "Pasta do wybielania drewna" firmy STARWAX
    dokładnie taka:
    http://starwax.iai-shop.com/product-pol-37-PASTA-DO-WYBIELANIA-DREWNA-0-5KG-STARWAX-43560-.html

    i mi miło Ciebie gościć :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Penelopa!
    Dziekuje Ci za odpowiedz!

    Pozdrawiam
    Dagi

    OdpowiedzUsuń
  51. Byłam dzisiaj na zakupy w młynie :), zachęcona Twoim przykładem zabieram się zaraz za robienie zakwasu.Pieczenie chleba nie jest mi obce ale dotąd piekłam przeważnie chleb pszenny na drożdżach, spróbuję czegoś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  52. Niesamowita szafa! Chyle czoła....

    OdpowiedzUsuń
  53. Witam, przeglądam blog i coraz bardziej mi się podoba :) pozwolę sobie zaglądać tutaj częściej :)) mamy trochę wspólnego - drewno :))))) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  54. Witam!
    U nas też piecze się chlebek co weekend:)
    Rzeczy wręcz cudowne!
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń
  55. Mebelek pobielony pierwszorzędnie! Bardzo mi się podobają rzeźbienia, uwielbiam je! Gorzej ze szlifowaniem ich, ale i z tym można sobie poradzić jak widać :)

    OdpowiedzUsuń