Opisując jak zaczęła się moja przygoda z pieczeniem chleba, wspomniałam o Gosi, mojej przyjaciółce, która uraczyła mnie kiedyś tam (to już prawie 7 lat) upieczonym przez siebie chlebem. A że bardzo mi zasmakował, to podarowała mi słoiczek zakwasu, z którego upiekłam swój pierwszy chleb. Tak to się zaczęło :) i trwa nieprzerwanie do dzisiaj.
Akcja dzielenia się zakwasem przeszła moje najśmielsze oczekiwania.
Kiedy ją wymyśliłam, nie byłam pewna czy znajdzie się 5 osób chętnych... a okazało się, że w sumie wysłałam ponad 80 zakwasów, w różne zakątki Polski ( jak i Europy). Dotarł też aż do RPA. Nie liczę tych, którymi podzieliłam się w Gdyni. W końcu przyszedł czas, że z ciężkim sercem musiałam zacząć odmawiać kolejnym i kolejnym chętnym. Zbyt dużo czasu pochłaniało mi bezpieczne pakowanie słoiczków a potem stanie na poczcie w kolejkach... finansowo również trochę odchudził mi się portfel. Uznałam, że jak na jedną szarą myszkę to wystarczy i liczyłam po cichu, że osoby obdarowane, moim przykładem, tez podzielą się ze swoimi znajomymi ...a tamci z kolejnymi. I tym sposobem, choć już tylko symbolicznie, moja misja dzielenia się chlebem będzie trwać dalej.
Tak na marginesie, zastanawiam się ile osób, które dostały ode mnie zakwas, pieką swoje chleby do dzisiaj. (?) Jest okazja, żeby dać znać. Miło byłoby ;)
Jakby nie patrzeć to Gosia miała swój udział w tej całej akcji. Kto wie?, gdyby nie ona, może do dzisiaj nie znałabym smaku mojego domowego chleba powszedniego, a tym samym ileś tam osób zarażonych przeze mnie wirusem pieczenia, zadowalało by się wciąż kupnym chlebem na ulepszaczach, spulchniaczach i innych niezdrowych dodatkach... kto wie???
... bo dziwne, czasem bardzo przypadkowe incydenty zmieniają ścieżki w labiryncie naszego życia.
Podobnie było z naszą przyjaźnią.
Niemal trzy lata w liceum chodziłyśmy do jednaj klasy a prawie nie wiedziałyśmy o swoim istnieniu. Każda z nas żyła w "swoich światach", które jakoś nie miały żadnych wspólnych elementów. Nic o sobie nie wiedziałyśmy, chyba oprócz umiejętności przyporządkowania nazwiska w dzienniku z twarzą w odległej ławce. I tak mogło pozostać.
Tymczasem, pod koniec trzeciej klasy, jakiegoś wiosennego dnia, z niewiadomych już dziś powodów, jakieś licho popchnęło nas na wagary (oj, nieładnie! ;) )
I jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki ( dalej nie wiedząc dlaczego) zostałyśmy psiapsiółkami. Najwyraźniej takie było przeznaczenie, żeby nasze światy się zazębiły. A musiały się zazębić abym znalazła się tu gdzie jestem teraz... Dość powiedzieć, że to dzięki niej na mojej drodze stanął, parę lat później, Odys :)) Długo by o tym opowiadać...
...no więc musiałyśmy pójść na te wagary, bo najwidoczniej nie było innego sensowniejszego sposobu na zbliżenie naszych światów.
Dzieliłyśmy później z sobą dole i niedole, szalone, beztroskie przygody, dyskusje po blady świt na tematy błahe jak również wagi życia i śmierci... taka prawdziwa przyjaźń w najpiękniejszym z gatunków.
ech, ta nasza młodość..."Ta nasza młodość z kości i krwi, ta nasza młodość co z czasu kpi. Co nie ustoi w miejscu zbyt długo..."
...prawie się wzruszyłam i "wzięło" mnie na wspomnienia ...ale muszę pohamować swe zapędy, bo ani miejsce na to, ani pora...
szczegóły opowiadać będziemy kiedyś naszym wnukom :) i zapewne nie jeden raz usłyszymy z ich ust - "wow! babciu, naprawdę???..."
Bo przyszła kolej na całkiem nowe życiowe role :) Obie zostałyśmy babciami :))
I tak naprawdę dopiero teraz dochodzę do sedna tego wpisu.
Bo post ten dedykuję właśnie Gosi wnukowi - maleńkiemu, kochanemu Krzysiowi.
To właśnie On potrzebuje pomocy,
Urodził się z obustronnym, całkowitym rozszczepem wargi oraz podniebienia twardego i miękkiego.
Czeka go wiele operacji, zabiegów, wieloletnia rehabilitacja i dzieciństwo nie tak beztroskie, o jakim marzyli dla niego, jego najbliżsi. I w tym miejscu cisną się (znane wszystkim w podobnych sytuacjach) pytania ...pytania bez odpowiedzi.
Ale Krzysiu ma też wielkie szczęście. Bo ma wspaniałych rodziców... dziadków i z pewnością miłości mu nigdy nie zabraknie. Miłości, która dodaje sił, a życiu radości i sensu. Zrobią wszystko co możliwe, aby zapewnić tej małej kruszynce prawidłowy rozwój i szczęśliwe dzieciństwo, które bezpiecznie wprowadzi go w dorosłe życie.
Dzisiejsza medycyna może wiele. Niestety cały proces leczenia i rehabilitacji pochłania ogromne sumy pieniędzy, a niestety tylko symbolicznie jest refundowany przez nasz system.
Dlatego Krzyś jest podopiecznym Fundacji " Rozszczepowe marzenia", która pomaga zebrać fundusze, na utorowanie najlepszej drogi do prawidłowego rozwoju dzieciom z takimi problemami.
Dlatego proszę Was o pomoc. O przekazanie 1% podatku na konto
Fundacji "Rozszczepowe Marzenia"
KRS: 0000248920
z zaznaczeniem celu o treści:
"NA LECZENIE KRZYSZTOFA WÓDKOWSKIEGO"
Liczy się każda złotówka. Bo ziarnko do ziarnka ...
Dla nas to zaledwie chwila poświęcona na wypisanie zlecenia. Dla tego małego chłopczyka każda taka nasza chwilka to kolejny krok w stronę normalnego życia... na które przecież każde dziecko zasługuje.
Po cichu tak sobie myślę, że miło byłoby, gdyby zdarzyło się tak, że ktoś kto cieszył się... a być może jeszcze cieszy smakiem chleba, upieczonego z zakwasu otrzymanego ode mnie ( a który miał początek u Gosi właśnie), zdecydował się na ofiarowanie swojego procenta dla Krzysia.
To byłby piękny gest. Piękny, bo potwierdzałby prawdę, o której tak często się słyszy... że ponoć dobro powraca.
Ufając mocno w moc tej prawdy, pozdrawiam Was serdecznie.
Wasza Penelopa.
Ale Krzysiu ma też wielkie szczęście. Bo ma wspaniałych rodziców... dziadków i z pewnością miłości mu nigdy nie zabraknie. Miłości, która dodaje sił, a życiu radości i sensu. Zrobią wszystko co możliwe, aby zapewnić tej małej kruszynce prawidłowy rozwój i szczęśliwe dzieciństwo, które bezpiecznie wprowadzi go w dorosłe życie.
Dzisiejsza medycyna może wiele. Niestety cały proces leczenia i rehabilitacji pochłania ogromne sumy pieniędzy, a niestety tylko symbolicznie jest refundowany przez nasz system.
Dlatego Krzyś jest podopiecznym Fundacji " Rozszczepowe marzenia", która pomaga zebrać fundusze, na utorowanie najlepszej drogi do prawidłowego rozwoju dzieciom z takimi problemami.
Dlatego proszę Was o pomoc. O przekazanie 1% podatku na konto
Fundacji "Rozszczepowe Marzenia"
KRS: 0000248920
z zaznaczeniem celu o treści:
"NA LECZENIE KRZYSZTOFA WÓDKOWSKIEGO"
Liczy się każda złotówka. Bo ziarnko do ziarnka ...
Dla nas to zaledwie chwila poświęcona na wypisanie zlecenia. Dla tego małego chłopczyka każda taka nasza chwilka to kolejny krok w stronę normalnego życia... na które przecież każde dziecko zasługuje.
Po cichu tak sobie myślę, że miło byłoby, gdyby zdarzyło się tak, że ktoś kto cieszył się... a być może jeszcze cieszy smakiem chleba, upieczonego z zakwasu otrzymanego ode mnie ( a który miał początek u Gosi właśnie), zdecydował się na ofiarowanie swojego procenta dla Krzysia.
To byłby piękny gest. Piękny, bo potwierdzałby prawdę, o której tak często się słyszy... że ponoć dobro powraca.
Ufając mocno w moc tej prawdy, pozdrawiam Was serdecznie.
Wasza Penelopa.
Penelopo!
OdpowiedzUsuńWzruszyła mnie Twoja opowieść o przyjaźni z Gosią... , Twoja akcja dzielenia się chlebem..., ze smutkiem przeczytałam o chorobie Wojtusia.....
Wszyscy mamy matczyne serca, wiemy co znaczą nieprzespane noce i choroba dziecka....
Mam nadzieję Penelopo, że wśród Twoich blogowych przyjaźni znajdziesz także wielu wspaniałych przyjaciół....
Dziewczyny- dziergać, szyć, sprzedawać i grosik wpłacamy dla Wojtusia.
Jutro zrobię przelew- może nieduży, ale.... dam co mam.
Ps. Penelpo!
Pomyśl może nad jakimś postem z tymi informacjami do wklejenia na inne blogi. Rozrzucimy nasze blogowe sieci...Ja z chęcią zamieściłabym gotową treść na mój blog....
Uściski serdeczne.
ach, nie wiem w czym rzecz, i Gosia nie umiała mi tego wytłumaczyć, ale przez tą Fundację Oni zbierają fundusze na leczenie Krzysia tylko przez odpisy 1% z podatku, które można przekazać w ramach rocznych rozliczeń PIT-ów
UsuńNie wiem czy to są jakieś ograniczenia ze strony Fundacji czy inny powód. W każdym razie darowizny takie "z kieszeni" nie wchodzą w grę a jedynie ten 1% z podatku.
Twoja propozycja z rozpropagowaniem informacji o Krzysiu poprzez inne blogi jest super. Dzięki. Jesteś wspaniałomyślna.
Możesz po prostu zamieścić skopiowaną "ramkę" z informacją i zdjęciem, które umieściłam w poście i dla zainteresowanych podlinkować to zdjęcie (do mojego postu) albo zamieścić treść informacji jako zwykły tekst dodając fotografię Krzysia. (prześlę je mailem)
Ściskam Cię :)
ooo moja najlepsza przyjaźń tak właśnie się zaczęła jak u Ciebie :) o ja nic o Twoim zakwasie nie wiedziałam,może warto spróbować...wow za 80 słoiczków...dla Krzysia dużo zdrówka,będzie dobrze
OdpowiedzUsuńI jak tu nie chodzić na wagary??? To byśmy straciły! :)
UsuńA z chlebem jak spróbujesz, to możesz nie przestać. Tak było u mnie.
Myszko... Gdybyś napisała tydzień wcześniej... Już się rozliczyliśmy i 1% poszedł gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńMoniko, żałować by trzeba było, gdybyś już się rozliczyła z fiskusem a nikomu nie przeznaczyła tego 1%
UsuńKomuś pomogłaś i to jest piękne. Jesteś kochana.
Buziaki
Droga Penelopo, ależ to życie się plecie i przeplata różniście... Mój 1 % niestety też już powędrował gdzie indziej, ale mogę informację umieścić na moim blogu, aby wieść poszła w świat. A może jakoś inaczej można pomóc?
OdpowiedzUsuńJa jestem jedną z tych obdarowanych przez Ciebie zakwasem. Chlebek piekłam do niedawna cały czas, ale ostatnio uśmierciłam mój zakwas:( Nie wszystko jednak stracone mam nadzieję, bo rozdałam go tak wielu osobom, że chyba od kogoś uda mi się go odzyskać.
Serdeczności przesyłam :)
Jak miło, że chociaż Ty zareagowałaś na moją prośbę o odzew "kwasowiczów" Czyżby pozostali wyginęli? ;)
UsuńI japa mi się szczerzy, bo czytam, że zakwasik nieźle rozmnożyłaś rozdając go innym. I to jest piękne.
Za umieszczenie info o Krzysiu na Twoim blogu dziękuję pięknie. To też może przynieść dobre owoce.
Zaraz wyślę maila do Ciebie.
Droga Penelopo, też jestem jedną z tych obdarowanych przez Ciebie zakwasem :) Chleb Penelopy, bo tak go nazywamy piekę do dzisiaj, a zakwas rozdaję chętnym! Dopiero przymierzam się do rozliczenia i na pewno 1% powędruje dla Krzysia, któremu życzę dużo zdrówka! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe wieści :)) W imieniu Krzysia dziękuję Ci pięknie.
UsuńA wieści chlebowe nie mniej mnie cieszą. Dzięki za odzew
Oj, mam już kandydatkę na 1%, chorą dziewczynkę Ninkę, jest tylu potrzebujących :-(((
OdpowiedzUsuńno właśnie Bestyjeczko, to jest przygnębiające, że tyle nieszczęść i chorób wokół. Mówi się, że dawniej też tak było, tyle, że nie mówiło się o tym. Czy to prawda?
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi, o Twoje "oj" ...to najważniejsze, że Twój procent pomoże komuś potrzebującemu.
Buziaki
Ahoj Penelopko ! Ja i moje pracujące dzieci z pewnością przekażemy swoje datki dla tego maluszka. Pozdrowienia z pięknej, słonecznej i bardzo już wiosennej Ziemi Lubuskiej Lubuskiej. Pozdrawiam DB-babcia dwójki wnucząt
OdpowiedzUsuńDziękuję Moja Droga DB :)
UsuńAch , ta piękna Ziemia Lubuska... Dawno mnie tam nie było, a przecież właśnie tam zrodziła się moja przyjaźń ( którą wspominam wyżej) Tyle wspomnień łączy mnie z tymi rejonami... beztroskie młodzieńcze lata tam spędzone... ech...
Może w tym roku w końcu się zmobilizuję i wpadnę tam :))
Pozdrawiam Cię babciu :))
Witaj Marysiu! Cieszę się, że znów mogę Cię czytać. Ja jestem jedną z tych osób z Gdyni, z którą spotkałaś się w Tesco. Chleb piekę do dziś- właśnie stygnie :) Zakwasem dzielę się z chętnymi. Troszkę zmodyfikowałam przepis, nie daję płatków, tylko mąki i ziarna. Zmniejszyłam też ilość wody.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie serdecznie i bliskich Krzysia, życząc im dużo życzliwości, cierpliwości i wytrwałości.
Pamiętam Ciebie doskonale. Wciąż haftujesz???
UsuńNawet nie wiesz jak cieszą mnie takie informacje jak Twoja..., że wciąż pieczesz chlebek i że się dzielisz z innymi.
Dziękuję, że się odezwałaś. Nie wszystkim się chce :/ ...chyba, że tu już nie zaglądają...
Pozdrawiam Cię serdecznie wciąż jeszcze z Gdyni
Tak haftuję :)
UsuńDziękuję przemiła Penelopo za te namiary na pomoc -bardzo chętnie bo przepadało zawsze ,bo nie miałam dzięki Bogu potrzebujących.Jestem cichą podczytywaczką Twego bloga i znajduję tu dobrą energię.Nie mam bloga ,ale czytam chetnie.Pozdrawiam serdecznie,Ps. czy ta rodzina ma może opcję pomocy na sms-y? zgromadziły nam się pieniądze na komórkach i u męża też a nie mamy gdzie je spożytkować ,jakby byla taka możliwość to proszę o namiary. Esia.
OdpowiedzUsuńEsio :)
Usuńniestety, opcja pomocy poprzez sms-y nie w chodzi w grę w tym przypadku. Pomóc można tylko przez przeznaczenie swojego 1% podatku na rzecz Fundacji z zaznaczeniem komu ( imiennie) chcemy pomóc.
Miło mi, że się odezwałaś. Słowa, które piszesz są dla mnie wielką motywacją i potwierdzeniem, że warto jednak prowadzić tego bloga.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękują za deklarowaną pomoc Krzysiowi.
Niestety sama już przekazała 1% dla malutkiej dziewczynki. Umieściłam na swoim blogu zdjęcie Krzysia z przekierowaniem na Twoja stronę Penelopo. Może tak dotrze wiadomość do innych. Sama KRS i fundację tej dziewczynki dostałam w mailu, może i bliscy Krzysia mogliby porozsyłać maile, które w końcu trafia do szerokiej rzeszy ludzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo nie "niestety". To wspaniale, że przekazałaś swój procent dla malutkiej dziewczynki. Ona, podobnie jak Krzysiu potrzebuje pomocy. W tym wypadku nie ma lepszych ani gorszych. Wiadomo, że wszystkim nie damy rady pomóc. Najważniejsze aby nie zmarnować tego procentu wrzucając do zachłannej i niezbyt gospodarnej kasy państwa. Przekazując na konkretny cel, konkretniej osobie masz pewność, że posłużą one w szlachetnej sprawie, pomocy potrzebującym.
UsuńDziękuję za umieszczenie "krzysiowego" banerka na Twoim blogu.
przekażę,właśnie rozliczamy pit swój i siostry ,zawsze "szedł" na fundację tvn,ale skoro mogę pomóc komuś,dlaczego nie,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle się cieszę :) i w imieniu maleńkiego Krzysia serdecznie dziękuję. Pozdrów koniecznie siostrę :)
UsuńI niech to dobro, którym się dzielicie wróciło do Was.
Witam. Często tu "wpadam", choć tylko raz napisałam komentarz po urodzeniu się Pani wnusia Krzysia.
OdpowiedzUsuńTeraz właśnie wypełniam PIT-a męża, przekazuję więc ten 1% dla chorego maluszka Pani znajomej. Mój PIT już niestety rozliczyłam.
PS. Moja córka też piecze dla nas chlebki (z własnego zakwasu) , bułeczki, drożdżówki - też mamy to szczęście zajadać się wspaniałymi domowymi wypiekami.
Pozdrawiam Danuta Lissek
Pani Danusiu,
Usuńwielką radość sprawiła mi Pani tym "komentarzem".
Po pierwsze z powodu deklaracji przekazania 1 procentu dla Krzysia. Dziękuję pięknie w Jego imieniu.
Po drugie z powodu informacji, że w rodzinie doceniacie wartość i smak domowego chleba. Ukłony dla córki :)
A po trzecie dlatego, że się Pani odezwała ponownie. Takie sygnały, również od osób, które nie są moimi oficjalnymi obserwatorami są dla mnie bardzo cenne, bo są namacalnym dowodem na to, że prowadzenie tego bloga ma sens. W konsekwencji dają mi niezłego kopa ;) i motywację do tego aby kontynuować to pisanie.
Pozdrawiam serdecznie.
już przekazuje innemu dziecku 1% - mogę udostępnić na FB :)
OdpowiedzUsuńPenelopo - ja w sprawie chleba. Nie dostałam wprawdzie od Ciebie zakwasu, ale to Twój blog i Twoja "akcja chlebowa" zmobilizowała mnie do pieczenia chleba. Zakwas udało mi się wyhodować samej i już trzeci rok w każdą niemal sobotę piekę chlebki, które starczają na cały tydzień. I po tygodniu nadal są smaczne. Nie piekę tylko wtedy, gdy wyjeżdżam na dłużej. Jeden tydzień przerwy (czyli dwa tygodnie oczekiwania) zakwas spokojnie przeżywa w lodówce. Kiedy wyjeżdżam na pełne dwa tygodnie, czyli trzy razy nie piekę, to zakwas wędruje do zamrażarki. Po rozmrożeniu jest trochę słabszy, ale zdecydowanie żyje. A zatem Penelopo dziękuję - bo to Tobie i Twoim zdolnościom przekonywania zawdzięczam pyszny domowy chlebek od prawie trzech lat
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Danka
Danusiu, Twoje słowa są balsamem na moją duszę. Cieszę się niezmiernie kiedy dostaję takie namacalne wręcz dowody na to, że ten zakątek, który tworzę w wirtualnym świecie ma sens, że inspiruje innych.
UsuńJesteś wielka! Nie poszłaś na łatwiznę załatwiając sobie gotowy zakwas. Podniosłaś rękawicę ;) i odniosłaś sukces :) Prawda, że satysfakcja jest milutka? No i ten luksus podawania do stołu własnoręcznie upieczonego chleba. Doskonale znam to uczucie.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Penelopa.
Penelopo,
OdpowiedzUsuńdopiero dzisiaj przeczytałam o Twojej prośbie, niestety nie będę mogła pomóc,już przekazałam swój 1%.
I ja dostałam od Ciebie zakwas, z którego korzystałam bardzo długo, równocześnie dzieląc się nim z innymi:) Od paru miesięcy nie jem chleba, ale mam bardzo miłe wspomnienia;))
Pozdrawiam serdecznie:)
Kochana Myszko ja tez dostałam od ciebie zakwas piekłam chlebek ,ale po śmierci męża zapomniałam o zakwasie i niestety spleśniał w lodowce.Jak doczytałam w komentarzach można przechować w zamrażarce no ale tego nie wiedziałam.Piekę szybki chleb na drożdżach ,tez jest pyszny.ale to dzięki tobie rozpoczęła się moja przygoda z chlebkiem.
OdpowiedzUsuńja niestety już rozliczyłam się
pozdrawiam
Bardzo ciekawe miejsce i doskonale czyta się twoje wpisy :) Wyczekuję na dodatkowe oraz zapraszam do mnie na moją strone on-line - prawdopodobnie jeszcze nie raz do Ciebie wejde przeczytać twoje wpisy ;-)
OdpowiedzUsuńfajnie było tutaj zajrzeć meega fajny blog - polecam ! :)
OdpowiedzUsuń