"...bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza..."
Taki po prostu jest los żon marynarzy.
Mijają lata, a ja nijak nie potrafię się pogodzić z tymi rozstaniami, tęsknotą ... z takim życiem. Czekam z coraz większą niecierpliwością na czas, kiedy najlepszy mój Przyjaciel rzuci kotwicę na dobre i będziemy razem dzień po dniu.
Tymczasem muszę stawić czoła kolejnej rozłące. Ech, życie...
Teraz częściej jakaś siła ciągnąć mnie będzie nad morze. Szukam tam spokoju, refleksji, wytchnienia od samotnego zmagania się z szarym dniem.
Mam nieodparte wrażenie, że tam jest mi bliżej...
Lubię te miejsca. Odwiedzane niezliczoną ilość razy nigdy się nie nudzą. Zawsze jednakowo zachwycają, a szczególnie kiedy szumu fal w najmniejszym stopniu nie zagłusza tłum turystów.
Wtedy dopiero jest cudnie.
A teraz zbieram się do kupy kawałek po kawałeczku :( ... muszę po raz kolejny przeorganizować moje życie. Coraz trudniej... coraz dłużej zabiera mi czasu przepoczwarzanie się w Penelopę.
Ale muszę sobie poradzić. Innej opcji nie ma...
Dokładnie wiem, o czym piszesz ... dla mnie każda kolejna rozłąka jest coraz cięższa ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
życzę bezbolesnego przepotworzenia, spokoju w oczekiwaniach i szybkiego bycia znów razem. Zdjęcia przenostalgiczne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Penelopko....Moze zwykly, wirtualnie dla wszystkich dostepny komentarz to nie jest najlepszy sposob, by wyrazic , jak bardzo Cie NAPRAWDE rozumiem ale...
OdpowiedzUsuńBylam kiedys w takim zwiazku...obliczanym na rozstania i powroty...Gdy czas liczylam na niesprawiedliwie nierowne czesci: ulamek czasu z Nim i...lwia czesc bez Niego.....
Nie wytrzymalam, niestety, a do tego doszedl jeszcze brak poczucia bezpieczenstwa i zaufanie nadszarpniete dosc mocno...bynajmniej nie przeze mnie....
Dlatego od dawna juz jestem pelna podziwu dla Ciebie, Penelopko, jak wspaniale podzilas role Zony, Matki i Ojca w jednym a wszystko to robisz z gracja i wdziekiem i...nawet gdy czasem miedzy wierszami zobacze...cos jeszcze....cos, co "normalnie" ukryte bywa... Tym bardziej chyle czola z ogromnym szacunkiem i niezmienionym podziwem.
Trzymaj sie cieplo, poskladaj - jak zawsze!!!
Mieszkasz w Polsce....to ogromne szczescie....
Pozdrawiam cie Kochana!!!!!!!!!!!!!!!!!
A ja każdego dnia tęsknię za Gdynią...
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
Rozłąki nie zazdroszczę, bo na pewno trudno ja znieść... ale jeśli pozwolisz, pozazdroszczę ci tego morza, szumu fal i pięknych widoków. Bo ja do morza mam tak daleko...
OdpowiedzUsuńNie trzeba być żoną marynarza żeby czekać...Nie raz lepiej być nią, żeby wiedzieć, że tak musi być i tyle...
OdpowiedzUsuńŚciskam.
Czas szybko zleci.
Nie wyobrażam sobie takiej rozłąki.. i na pewno nie można się do niej przyzwyczaić..
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko.. ważne, że wróci! :)
Piękne zdjęcia.. wyczuwam nosem i okiem nowy aparat :)
O tak, zdjęcia to i ja podziwiam :)), piękne, a co do tych rozstań, mąż mój kiedyś był fotografem podróżniczym, było tak, że znikał na 2-3-4 tygodnie, wiadomo, to mniej aniżeli Twój Marynarz, ale dla mnie to była udręka, dzieci małe
OdpowiedzUsuń10-11-4 latka, sama na wsi, bez samochodu, wszędzie daleko, do tego i one tęskniły więc za mamę i tatę robiłam, czasy te minęły ale za nic bym tego nie chciała wrócić,nie zazdroszczę i szczerze Cię podziwiam stukając czaszka po podłodze, mam wielki szacunek do kobiet takich jak Ty. Tymczasem ściskam wirtualnie i trzymaj się kochana, będzie ten czas kiedy rozstania nie będą koniecznością :)
*nasza.zuzia - to witaj w klubie :)
OdpowiedzUsuń*Ulcia -dziękuję i również Cię pozdrawiam.
*Margott - dziękuję...też za czytanie między wierszami ;) Twój nieudany związek w sumie wyszedł Ci na dobre ;)...czyż nie? ...chyba jednocześnie siebie odwiedzałyśmy ;))
*Anek73, Aba- Gdynia- kocham o miasto ;)
*MamaKini -ale najlepiej mieć swoją Połówkę każdego dnia na wyciągniecie ręki...cóż podobno nie można mieć wszystkiego a i tak mocna jestem świadomością,że mimo wszystko nie żałuję...
*Elle -no trzymam się, trzymam się...jakoś ;) A aparat wciąż ten sam. Twoje bystro oko wychwyciło, że odważyłam się trochę bawić się programami. Jeżeli to faktycznie widać na plus, to szczerze Ci dziękuję.
*Uleńko -no tak w tej niechlubnej konkurencji na długość rozstań biję Cię na głowę! ;)
OdpowiedzUsuńByły takie "dobre" czasy, że Mój M wyjeżdżał na dwumiesięczne kontrakty, ale ostatnio norma to 4 miesiące ...a najbardziej bolesny rekord to 10m-cy. Aż wzdrygam się od tych wspomnień. Tomek miał wtedy 4latka a Hania niespelna roczek...a ja bez mieszkania tułałam się to tu, to tam. I nie było wtedyani net-u ani telefonów...ech ksiązkę mogłabym napisać ;)
A za komplementy dotyczące fotek dzięki wielkie, wiem, że są trochę na wyrost...dopiero się uczę i więcej jest tych nieudanych...ale podobno ćwiczenie czyni mistrza ;))
Takie obrazy znad morza lubię najbardziej - pełne spokoju.
OdpowiedzUsuńWyczekiwania nie zazdroszczę.
Kochanie, uwierz mi, rzucenie kotwicy to juz kwestia niedalekiej przyszlosci [...] choc wiaz to jeszcze nie jutro... :((
OdpowiedzUsuńMangalia 29.07.
Przytulam mocno:))
OdpowiedzUsuńA mówią, że czas pędzi nieubłaganie:), każdemu jednak inaczej płynie.. Niech oczekiwanie nie będzie uciążliwe, może się kiedyś miniemy na plaży, też jestem z Trójmiasta, z Gdyni:)
OdpowiedzUsuńTu juz zapewne tyle lat a czlowiek i tak sie nie przyzwyczai, a nauczyc sie tak zyc to tez sztuka, ja bym chyba tak nie potrafila.
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia Penelopo - dziekuje Ci za nie :)
pozdrawiam cieplo
Ja przez 4 lata miałam męża tylko co 2 tygodnie na weekend + święta i jedno zwolnienie na połamaną rękę, więc rozłąka nie jest mi obca, ale tak jak i Ty dochodzę do wniosku, że z wiekiem przychodzi to coraz gorzej.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych morskich widoków nacodzień. I możliwości spacerowania boso po plaży brzegiem morza, uwielbiam to. A zdjęcia pokazałś piękne, z wielką przyjemnością je oglądalam :D
Penelopa weź się w garść i pomyśl o dobrych stronach: nie trzeba obiadów gotować, zbierać skarpetek, oglądać meczy itd :-) Żartuje
OdpowiedzUsuńA swoją drogą u mnie w rodzinie 3/4 marynarzy, dzięki jednak okolicznością mój Konkubent cały czas na lądzie.I zawsze słyszę "jak tylko popłynie to zaraz coś się w domu sypie a to dzieci chore, a to coś się zepsuje"
Zawsze jak pisalas o Odysie na Oceanach-myslalam z zamilowania plywa lub spedzanie wsolnego czasu na swoim jachcie::)Nie wiem skad ta myśl.Do glowy mi nie przyszło iz to kwestia zawodowa.
OdpowiedzUsuńZazdroszcze mieszkania nad morzem.W tym momencie juz chyba nie ma czego zazdroscic bo mimo wszystko iz kocham morze to zamienic bym sie nie chciala.I GdY mój małż wyjezdza dwa razy do roku na miesiac i dostaje w domu wszystkich chorob samotnosci,bezsennosci ze strachu w nocy...to Ty jestes wielka iz potrafisz to przetrzymać juz po raz kolejny..
Piekne zdiecia Penelopo...sciskam mocno i 3maj sie.
Bedzie dobrze.
ze wzruszeniem czytałam ten post...pełen tęsknoty, ciszy a zarazem i krzyku...pamiętam, kiedy byłam małą dziewczynką, często odwiedzałam z moją mamą Trójmiasto gdzie mieszkały (aktualnie już tylko jedna) jej koleżanki z dzieciństwa - zawsze chciałam mieć męża marynarza...nie wiedziałam zbyt dobrze co to znaczy ale takie były myśli małej dziewczynki...przykre jest to, że często mamy obok siebie tłum ludzi a i tak jesteśmy samotni - bądź dzielna droga Penelopo !
OdpowiedzUsuńPENELOPO...TAK JAKOS SMUTNO MI SIĘ ZROBIŁO NA SERCU...MÓJ MĄŻ TEŻ JEST MOIM NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM...NIESTETY NASZA RODZINA JEST DWUOSOBOWA-I TYM BARZDIEJ NIE WYOBRAŻAM SOBIE JAK MOGŁABYM ZOSTAĆ...I CZEKAC...AŻ SERCE MI SIE SKULIŁO...PIĘKNIE WYGLĄDASZNA TYCH ZDJĘCIACH....POZDRAWIAM I WYTRWAŁOŚCI ZYCZĘ!!!
OdpowiedzUsuńTkliwie,romantycznie,cudnie,nostalgicznie...
OdpowiedzUsuńBardzo sie wzruszyłam i jak to zazwyczaj bywa,przypomniałam sobie swoje nieprzespane noce...tylko ja nie na morze patrzyłam a w niebo i w ten sposób szukałam ciszy i ukojenia.Wytrwałam.Jest ze mną od roku juz bez wyjazdów.Jestem szcześliwa, spokojna.Żyje inaczej,wolniej i pełniej.Tego Tobie kochana życze !
Pozdrawiam serdecznie.
Pat
Zdjęcia maja niezwykłą magie i ja za nie dziękuje! ((:
Zdjęcia oddają wszystko. Trzymaj się dzielnie Penelopo ,oby czas powrotu nadszedł jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńBuziaki ślę .
Moja droga strasznie dziś smutny ten post, myślę że w dużej mierze to skutek brzydkiej pogody. Trzymaj się dzielnie. Doskonale Cię rozumiem, mój syn mieszka w Gdyni, jest marynarzem w marynarce wojennej. Ale to jest do długiej opowieści. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzielna jesteś Penelopo!!! Życzę Ci żeby ten czas rozłąki minął błyskawicznie:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz moja droga. Mój mężczyzna nie jest marynarzem ale w interesach podróżuje prawie jak marynarz. Co prawda innymi środkami lokomocji, bo samochodem albo samolotem. Nie zmienia to faktu, że zbyt często jestem sama. Do tego chyba nie można się przyzwyczaić. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńNo faktycznie ciężko :( ale za to później, łzy radości będą pięknym zwieńczeniem rozstania :)
OdpowiedzUsuńCzas szybko płynie!
Piękne zdjęcia, zwłaszcza Ty na tle morza :)
Uścisków moc!
Moja Kochana! Ściskam Cię bardzo serdecznie! :*
OdpowiedzUsuńJa już przestałam być tą tęskniącą żoną... choć mogę powiedzieć, ze wiem co to znaczy :/ choć nie wiem ile ja najdłużej nie widziałam D. chyba 2,5 miesiaca... tyle, że jak widziałam go to często na kilka dni i znów 2,5 miesiaca... ale tęsknota też miała swoje uroki ;) choć nie powiem nie zazdroszczę :/
Ale przecież masz teraz wnusia :) i zawsze myśli trochę się zajmie ;) chyba, ze Adaś mieszka daleko od Ciebie?
ściskam Cię i ciepełko ślę :*
Ciężkie życie żony marynarza... ale za to jakie powroty są piękne;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko;)
widoki piękne
OdpowiedzUsuńale nie chciałabym być w Twojej sytuacji - ja choruję, jak małżonek na 2 dni na delegację jedzie, a co dopiero jakby w morze wypłynął?
podziwiam takie kobiety jak Ty - żony marynarzy, żołnierzy
byle szybko ta rozłąka minęła i by Odys wrócił do stęsknionej Penelopy :)
miałam koleżankę, której tata był marynarzem i mi opowiadała jak to jest - pół roku go nie było - jakoś we trzy se układały życie same, potem wracał na pół roku i wsio od nowa, bo z tatą i mężem, a potem zaś zmiana - już wtedy wiedziałam, że nie dałabym rady tak żyć, chociaż miałam 16/17 lat
buziaki
Moje Orłowo ;(
OdpowiedzUsuńStrasznie smutno być samej, ja tutaj na drugim końcu Polski też tęsknię jak mój małżonek co tydzień wyjeżdża do Gdyni do pracy i nie potrafię się z tym pogodzić. Doskonale rozumiem droga Penelopo twoje smutki. Codziennie się budze i liczę na to że to dzisiaj, jutro przyjedzie i powie że to był ostatni raz
Trzymaj się dzielnie Penelopo!!!! Ciężko być żoną marynarza.... ale czasem ciężko być żoną w ogóle...
OdpowiedzUsuńPiękne fotki, kocham Bałtyk :))
I prawdę mówiąc nie cierpię tej piosenki....
Ściskam Cię mocno :))
Oj, znam ten gorzki smak rozstania i słodki powrotów... U nas już bliski koniec tułaczki, czego i Tobie życzę z całego serca.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ;-)
Ściskam!
Przepiękne zdjęcia, potrafisz cudnie patrzeć na morze :)))
OdpowiedzUsuńMyślę, że czekając na swojego Odysa stworzysz wiele pięknych rzeczy.
Pozdrawiam serdecznie
Podziwiam za wytrwałość przez lata i siłę. Sama z dziećmi to trudne. Bardzo lubię Gdynię Orłowo:) Pozdrawiam Cię serdecznie
OdpowiedzUsuńCzytalam Twojego posta z jednym placzacym a drugim smiejacym sie okiem.
OdpowiedzUsuńPlaczace, to dlatego ze kazde rozstanie jest smutne, a z czasem chyba czlowiek zdaje sobie sprawe z tego, jak niewiele ma w rzeczywistosci czasu zeby sie soba nacieszyc i ze kazdy dzien bez tej drugiej osoby to wlasciwie zgubiony dzien.
A z drugiej strony ciesze sie, choc pobudki sa czysto egoistyczne, ze bedziesz czesciej bywala na blogu i znowu bedziemy mogly podziwiac dziela Twoich "zlotych raczek" :)
Trzymam kciuki zeby Tobie czas szybko przebiegal a Odysowi sprzyjaly tylko pomyslne wiatry :) pozdrawiam cieplo
Czy ja dobrze widzę, czy Twój Odys Ciebie podczytuje i pisze wspierający komentarz?:>:>
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe z Jego strony:))
ps. Ja wszystko rozumiem i żal i tęsknotę i ciężar samotnych decyzji zwykłego życia, ale...
...Ale mundur na pierwszym zdjęciu i bez Odysa w środku wygląda tak wspaniale, że ...wooow;))
Cierpliwości Penelopo i dużo siły życzę:)
Witam, od dłuższego czasu śledzę Twój blog. Bardzo mi się podoba. Jest mi bliski też z innego powodu. Mój syn jest na Akademi Morskiej. Na razie jego rejsy są krótkie, ale boję się że już za chwilę to się zmieni. I może nie rozstania się boję, bo dzieci i tak mają swoje życie, ale tej niepewności co mu los na morzu przyniesie. Pozdrawiam cieplutko i ... niech czas szybko mija :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochana! Wiem i ja coś o rozłąkach i powrotach, o tęsknocie i zmaganiu się z szarością dnia w pojedynkę, o byciu na odległość. U mnie to już przeszłość (mam nadzieję) czego i Wam serdecznie życzę.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo siły. I posyłam pozytywna energię!
Zdjęcia prześliczne! Orłowo to dla mnie miejsce szczególne.
Serdeczności
Od paru dni jestem w podróży i trudno mi nawet na bieżąco komentować wasze komentarze.
OdpowiedzUsuńA ponieważ, są niemalże wszystkie bardzo osobiste, chciałabym się do nich ustosunkować.
*bestyjeczka - więc mamy podobny gust ;)
*mój Ty Anonimie z Mangalii -to dopiero zrobiłeś mi niespodziankę! Nie spodziewałam się, że tu będziesz zaglądał. Muszę więc mieć się na baczności ;))
*5.monika, Ita, Myszka -dziękuję :)
*Flydot - witaj Gdynianko :)) Czas naprawdę pędzi szybko ...i właśnie dlatego tak żal tych dni, tych chwil spędzanych osobno. Są nie do odrobienia :(
*Bree -też wydawało mi się kiedyś, że nie potrafiłabym tak. Cóż, niemożliwe stało się możliwe ...a że boli... :/
*kasica53,Miuu -pozdrawiam Was wyjątkowo ciepło towarzyszki niedoli ;)
*Balbina -z tymi skarpetkami i obiadkami to rzeczywiście prawda ;) ...ale te plusiki nijak nie rekompensują tej drugiej prawdy o której piszesz, że "jak tylko popłynie to zaraz coś się w domu sypie a to dzieci chore, a to coś się zepsuje" O tęsknocie nie wspomnę w tych rozliczeniach - nie ma na nią antidotum.
*PATI - po części się nie myliłaś. Zdecydowanie mój Odys pływa z zamiłowania. Już w przedszkolu wybrał sobie ten zawód. A że po latach okazało się, że kłóci się to z jego zamiłowaniem do życia rodzinnego... to już inna para kaloszy ;/
*ewamaison - ja w dzieciństwie o żadnym mężu nie myślałam ;) Jakoś te tematy były mi obce. Ale niezwykłym po latach stał się fakt, że w dzieciństwie miałam swoją ulubioną zabawkę, którą wieszałam na choince -małego marynarza ;) Był mój i tylko mój. (moje siostry wybrały krakowiaka i górala) Wygląda na to, że takie było moje przeznaczenie ;))
*Qra Domowa -moja droga, patrząc dookoła śmiem twierdzić, że fakt iż mąż jest najlepszym przyjacielem, to wielkie szczęście... tak wiele kobiet może o tym tylko marzyć. Pozdrawiam Was serdecznie :)
*Lovely Home, Inkwizycja,Jo-hanah z Wrzosowej Polany - szczęściary z Was :) -zazdroszczę szczerze i cierpliwie czekam kiedy i ja odetchnę z ulgą.
*krysia_m -co prawda, służba w marynarce wojennej ma trochę inny charakter. Czasem bywa łatwiejsza, nie ma tak długich rejsów... ale mając na uwadze jej wojskowy charakter, to jednak zawsze ciąży na niej możliwość interwencji w nie najbezpieczniejszych rejonach - a to już inna bajka. I tego nie zazdroszczę.
*Lilla - to witaj w klubie.
*ika, ♥laurentino- z wielką radością zrezygnowałabym z tych niewątpliwie pięknych chwil powrotów. Tymczasem, zanim Odys nie rzuci kotwicy na dobre, przyjdzie mi jeszcze zaliczyć parę razy takie doznania :/
*Dag-eSz -Szczęćiara! ...i niech tak już zostanie ;) A mój słodziak- wnusio niestety tylko miesiąc mieszkał pod moim dachem. Wyprowadził się teraz, ku rozpaczy dziadków do stolicy.
*Kasia -dokładnie tak jest. Wciąż na nowo trzeba przystosowywać się do zgoła odmiennych warunków życia...funkcjonowania rodziny. Nie wszystkim to się udaje, niestety.
*alizee, montgomerry - :)
*Dana M.-Mam naprawdę duuużo planów na ten czas. Ile zrealizuję?- czas pokaże.
*savannah -próba wyobrażenia Ciebie z oczami o tak skrajnych emocjach, wywołała na mej twarzy uśmiech :)
*lejdik -dobrze widzisz ;))
*gabi -mam to szczęście, że mój syn w tematach zawodowych nie poszedł w ślady Ojca. A Tobie spokojności życzę i pozdrawiam serdecznie.
Tymczasem pozdrawiam ciepło ze stolicy :)
Przepiękne zdjęcia i oddające nastrój rozłąki.
OdpowiedzUsuńPowroty są piękne - to fakt - ale nie wynagradzają rozłąki. Miłość rodziców jest tak piękna i świeża, że nie potrzebuje rozłąk, przerw, żeby ją odświeżać. W takim związku zwykłe wyjście do sklepu wystarczy żeby się stęsknić i z miłością i tęsknotą wypatrywać kiedy wróci z zakupami do domu. .. i będzie można wypić dziesiątą już tego dnia wspólną kawkę - pretekst do tego żeby rzucić czym się kto zajmuje i usiąść obok siebie na wypoczynku w salonie. Byle jeszcze intensywniej być razem, a nie tylko trwać obok siebie w domu. Wypełnionym nie tylko pięknymi przedmiotami ale przede wszystkim pięknym uczuciem.
OdpowiedzUsuńMam wielkie szczęście, że miałam takie wzorce do naśladowania.
*Joanno -pozdrawiam Ciebie serdecznie :)
OdpowiedzUsuń*Hania -córeczko, Ty potrafisz szarpnąć czułe struny. Wzruszyłam się... Całuski gorące z Mangalii przesyłamy dla Was -największego dla Adasia :))
Muszę przyjechać nad to nasze ukochane morze , porozmawiać jak córka z żoną marynarza , powzdychać , powspominać i wesprzeć ...Buziaki
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę chwilę spokoju, pięknego przeżywania samotności bez Niego - a jednak ciągle z Nim. Cudne zdjęcia. Pozdrawiam jak zawsze serdecznie.
OdpowiedzUsuńRomantycznie...
OdpowiedzUsuńCzęsto tutaj zaglądam, dużo rzadziej zostawiam ślad.
OdpowiedzUsuńByłam w Gdyni na wakacjach w ubiegłym tygodniu, nawet mam zdjęcia tych samych miejsc co powyżej.Jednak Twoje zdjęcia zdecydowanie o niebo lepsze. Ba! Najlepsze od najlepszego mojego!
Pozdrawiam
nie,dość juz wzruszeń na dziś,przeczytam jeszcze jeden Twój post i sie rozryczę...pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŻyczę spokojnego znoszenia rozłąki i zrealizowania planów w czasie oddzielnego życia. Podziwiam piękne zdjęcia znad morza- romantyczne i bardzo nostalgiczne. Bożena
OdpowiedzUsuń