... bynajmniej nie z wysp Bahama, o co podejrzewali mnie co niektórzy ;) ...może kiedyś...
Nie pławiłam się nawet w, łaskawych tego lata, promieniach słońca na naszych plażach. Mimo, że mam do nich przysłowiowy rzut beretem.
...więc co porabiałam? -a leniłam się bite 2 tygodnie ( jak przystało na porządny urlop -hłe,hłe) na szpitalnym łóżku. Mimo usilnych starań nie udało mi się wykręcić od tego aresztu. Oczywiście zabrałam jakieś wyszywanko krzyżykowe (mój niezbędnik w takich przybytkach), ale za wiele nie poszalałam. Rączki miałam zajęte prawie na okrągło kroplówkami :// Z resztą, nawet kiedy przemiłe "piguły" mnie uwalniały, to robota w rękach wcale mi się nie paliła. Normalnie jakby ktoś mi prąd wyłączył albo bateryjki wyjął z pewnego miejsca ;) ... no nic mi się nie chciało :/
Ale dosyć tego lenistwa. Nie pierwszy to raz się "posypałam", a teraz pozbierać się trzeba do kupy ;)
Otrzepuję więc swoje oklapnięte piórka i wracam... :))
A oto obiecany Kasiny pachwork.
Zdecydowałam, że mogę uznać go za ukończony... choć z chęcią posiedziałabym jeszcze przy nim "trochę" doszywając kolejne ozdobniki. Przyznaję, wciągnęła mnie ta zabawa na całego i sprawia mi ogromną frajdę zszywanie tych szmatek, mimo, że jest to niezwykle czasochłonne zajęcie. Oj, namachałam się igiełką jak chyba jeszcze nigdy :o
I w końcu mogę odhaczyć z mojej pękatej listy, ręcznie uszyty pachwork, który długo czekał na realizację.
A wszystko przez "Skrawki życia" -romans z Wininą Ryder ( oryg. "How to Make an American Quilt" 1995 )
Film, jak można się domyśleć o miłości :) . Typowy babski i chyba nawet żadna rewelacja, choć zdjęcia są naprawdę piękne i muzyka całkiem miła dla ucha. Zapadł mi głęboko w pamięci, wprost mnie zmagnetyzował. Zakochałam się ;) w .... babci głównej bohaterki i jej przyjaciółkach których pasją było szycie patchworków. Jak zaczarowana oglądałam sceny szycia niezwykłej narzuty, której motywem przewodnim są historie miłosne tych starszych pań.
...no i przepadłam z kretesem . Lata mijały, ale apetyt na zmierzenie się z tematem ręcznie szytego pachworku nie minął, choć już zaczęłam powątpiewać czy kiedykolwiek uda mi się zrealizować to marzenie.
A jednak spełniło się :))
Narzuta jest mięciutka i z pewnością przyda się również na jesienne chłody. Między warstwami wierzchnią i spodnią wyścieliłam cienką warstwę otuliny. Pikowałam oczywiście ręcznie.
Patchwork wylądował na łóżku mojej Małej Księżniczki ;)
Obawy, że dorastająca panienka niekoniecznie zaakceptuje takie infantylne motywy, okazały się zupełnie niepotrzebne. Kasia jest zachwycona :)))
...a ja już mam pomysł na kolejny pachwork, taki bardzo wyjątkowy, osobisty. Zainspirowana filmem chciałabym zszywanymi skrawkami materiału opowiedzieć swoją historię miłosną. Szeroko się uśmiecham już do samego projektu :) ...ale nie będę się z nim śpieszyła. Przeznaczę na niego kilka lat ...bo mam pewien plan... ale cicho sza! ;)
Tymczasem pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój wirtualny zakątek serdecznie i cieplutko.
W najbliższych dniach mam nadzieję uporać się z zaległościami korespondencyjnymi, również blogowymi...
środa, 18 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj:)))))
OdpowiedzUsuńPenelopo jesteś WIELKA i nie chodzi mi absolutnie o Twoje gabaryty:).Patchwork jest po prostu niebiański i nie jestem w stanie nic więcej z siebie wykrzesać.Spowodowałaś mianowicie,że mnie zatkało:)
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo siły i zdrówka:)
Witaj!
OdpowiedzUsuńPatchwork przepiękny!
Nie miałam pojęcia, że można takie cudo uszyć ręcznie:-)
Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo zdrowia.
Jestem zachwycona Twoim patchworkowym dzielem!!! i dodatkowo tym, ze calosc uszylas recznie. Stawiam pierwsze kroki w szyciu patchworkow, ale zeby uszyc COS TAKIEGO to mi jeszcze daleko.
OdpowiedzUsuńPiękny patchwork. Napatrzeć się nie mogę. Przyznam, że też mam takie marzenie, ale zdaję sobie sprawę, że sama nigdy czegoś takiego nie będę w stanie zrobić. Pozostaje mi powzdychać i podziwiać Twoje dzieło....
OdpowiedzUsuńWitaj Myszko, mam nadzieję, że dochodzisz do siebie i czujesz się już dobrze. Bardzo mi miło, że znowu jesteś z nami. Twój patchwork jest wspaniały a ten urywek filmu wzruszył mnie bardzo.Mam nadzieję, że może kiedyś będe miała szanse w realu go podziwiać. Jesteś niesamowita!!!
OdpowiedzUsuńGoręco pozdrawiam
Witaj Penelopo:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że na zdjęcia patchworka mogłabym patrzeć bez końca... to jest jak bajka!
Pozdrawiam serdecznie i dużo zdrowia życzę.
Ale cudny jest ten patchwork, po prostu szczęka mi opadła.
OdpowiedzUsuńpatchwork jest przepiękny i uszyty ręcznie! Ogromne gratulacje! Podziwiam i napatrzeć się nie mogę!! Cudo! Dużo zdrowia Ci życzę i spełnienia planu opowiedzenia Twej miłosnej historii w olejnym patchworku. Ja pozostanę przy patchworkach na maszynie szytych bo ręcznie cierpliwości bym nie miała :)
OdpowiedzUsuńWITAM CIE KOCHANA
OdpowiedzUsuńCIESZE SIE ZE JUZ JESTES W DOMKU I CZUJESZ SIE LEPIEJ.PATCHWORK...MMMMMMMMMM NIESAMOWITY DLA KSIEZNICZKI JAK NAPISALAS ALE SAMA BYM GO DO SYPIALNI DRAPSLA...
UWIELBIAM CIE ZA TO TWOJE TWORZENIE..WSZYSTKO PIEKNE I TA WYTRWALOSC W TYM CO ROBISZ...POZDRAWIAM CIEPLUTKO I PRZYZNAM TESKNILAM...ZA ZAGLADANIEM DO CIEBIE...PRACOWITA PSZCZOLECZKO ::)))
Witaj Penelopo, dobrze, że juz jesteś i dobrze, że te miłe "piguły" nie pokuły Cię dokumentnie tymi kroplówkami ;)
OdpowiedzUsuńPatchwork jest absolutnym DZIEŁEM SZTUKI jest piękny i subtelny jak Ty, w sam raz dla młodej damy :) i pomyśleć, że Ty to wszystko ręcznie robiłaś, szok!
Pozdrawiam cieplutko i zdrówka życzę :)
Istne cudo! :):)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mysza jestem w szoku!!!
OdpowiedzUsuńJak pokazywałaś gotowe aplikacje już mi się strasznie podobało, ale teraz kiedy to wszystko poskładałaś razem i wykończyłaś jest po prostu genialne!!! Wcale nie dziwię się Kasi,że jest zachwycona. Podejrzewam, ze jak wyfrunie z domu, kiedyś tam... to zabierze tę narzutę ze sobą, bo w niej jest kawał Twojego serca:)
Jak zwykle perfekcja wykonania poraża, jakbyś przez całe życie nic innego nie robiła:)))
ojeja! to jest cudne! i chylę czoła przed ręcznym pikowaniem... i wogóle chyba wszystko ręcznie przeszywałaś? Miodzio!
OdpowiedzUsuńPojawiasz sie i znikasz, znow pojawiasz i znikasz. Brak Cie , a potem strzal z wielkiej rury- cudowny prezent dla corki !!! Az nie do wiary ,ze recznie i w szpitalu!!! Gratuluje!!!
OdpowiedzUsuńZycze duzo zdrowia !!! Pa-Ag
Witaj, jak ja sie ciesze ze juz jestes.
OdpowiedzUsuńNad patchworkiem chyle czola, pieknie wyszedl, nawet nie chce myslec ile czasu zajmuje tak misterna praca.
Filmu nie ogladalam, ale ten tu urywek bardzo mi sie spodobal i na pewno siegne po film.
Sle serdecznie pozdrowienia.
Dziękuję za tyle miłych słów i za zyczenia zdrówka :)
OdpowiedzUsuń*Antosia, Orin - jak się mocno czegoś chce, to wystarczy się odważyć i bardzo często niemożliwe staje się możliwym :)
* Ulinkap -cierpliwości można się wbrew nauczyć przy takich dłubaninkach... i wtedy się okazuje, że można się przy takim zajęciu nawet zrelaksować
* Pati -ja też bardzo się stęskniłam za tym naszym wirtualnym blogowym światem :)
* Ika - tak naprawdę jak spojrzę na ukończony pachwork to sama się sobie dziwię, że mi sięchciało... a jednak się chciało ;)
*Jolinko -jak na razie to mój pierwszy pachwork. Mam nadzieję, że nie ostatni :)
*Miejsce sympatycznych klimatów - Ten pachwork co najmniej w 90% szyty jest ręcznie. Ten typ tak ma. Maszynowe też są piękne, ale mają zupełnie inny charakter
*agnicy - pachwork szyłam głównie w domu (jedynie kwadraty z motywami na rehabilitacji w maju) W szpitalu mogłam sobie pozwolić jedynie na haft krzyżykowy, bo za ten pachworkowy bałagan pewnie najmilsze "piguły" by mnie pogoniły
Mistrzostwo świata!!!!Szczęka opada na sam widok a co dopiero po obejrzeniu szczegółów.Życzę dużo zdrowia i żeby następne marzenia się spełniły!AnnamariA
OdpowiedzUsuńCieszę się,że wróciłaś, życzę zdrówka Cudo,cudo,cudo!!!!
OdpowiedzUsuńPiękna ,misterna praca.
Twój pachwork jest absolutnie zachwycający:)
OdpowiedzUsuńZdrówka dużo Ci życzę:)
Po pierwsze WITAM!!
OdpowiedzUsuńPo drugie tęskniłam za Twoimi pracami,za Twoimi tekstami i za TOBĄ!!!
Po trzecie zdrowia życzę i już innego urlopowania niż teraz.
Po czwarte pachwork przewspaniały i wyjątkowy. Brak słów jak cudnie go wykonałaś.
Pozdrawiam:)
Piękny... :)
OdpowiedzUsuńBanał wiem, słowa poprzez klawiaturę tak mało emocji niosą niestety...
"Skrawki..." też mi zapadły na dobre!
Dużo zdrowia życzę i pozdrawiam serdecznie! :)
Penelopo, nie ładnie się tak chwalić. Oj nie ładnie. Pokazujesz sobie TAKIE CUDO ot tak, a nam pozostaje tylko zbierać szczęki z podłogi. I zachwycać się. I słusznie. Ten patchwork jest... Cokolwiek bym nie napisała i tak pewnie nie oddam słowami jego urody.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia życzę i pomyślnego wprowadzenia w życie planu na kolejny patchwork.
Pozdrawiam serdecznie
Ciesze się ,że wszystko pomyslnie przebiegło i juz wróciłas do domu...Życze duzo zdrowia.Piekny pled, i swietny pomysł do realizacji na następne lata a ja juz szukam filmu coby go obejrzeć:)
OdpowiedzUsuńpiekny ,tak mi sie spodobal ze chyba uszyje sobie cos podobnego.
OdpowiedzUsuńZdrówka dużo życzę :)
OdpowiedzUsuńPatchwork cudniasty, oczu oderwać nie można! Pełna podziwu jestem dla ogromu cierpliwości. Kunszt wykonania to mistrzostwo świata.
Pozdrawiam serdecznie:)
ah zafascynowalam sie patchworkiem ze zapomnialam zyczyc zdrowia .uwazaj na siebie,dbaj nieprzemeczaj zycie masz tylko jedno
OdpowiedzUsuńAch, Myszko, zdrowia życzę! Oby takich urlopów już nie było nigdy. A narzuta przecudna!
OdpowiedzUsuńAż się ma ochotę w nią wtulić :-)
Możesz być bardzo dumna z pierwszego swojego patchworku, mam nadzieję, że następnymi też ucieszysz nasze oczy, nawet tym z własną historią miłosną ;-)
Kochana ciesz sie ,ze juz jestes,smutno tu bylo bez Ciebie:((
OdpowiedzUsuńa patchwork sliczny ,padlam jak zobaczylam wszystko tak pieknie zrobione i to zalamanie na lozku swietnie sie wpasowalo:))
podziwiam i zazdroszcze tak pozytywnie talentu:)
Penelopo, Twoja nieobecność jest usprawiedliwiona;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam ,że jak tu dzisiaj zajrzę, to znów mnie czymś zaskoczysz i oczywiście nie pomyliłam się.
Narzuta piękna i jak wnioskuję pracochłonna.
Pozdrawiam ciepło i życzę dużo zdrówka!!!
Przepiękny patchwork; wcale się nie dziwię, że zauroczył córeczkę. Nie wyobrażam sobie jednak tego zszywania w rękach to dopiero mistrzostwo godne podziwu.Życzę dużo zdrówka i cieszę sie ze już jesteś:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jest slodki,sliczny,doskonaly!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze zdrowia życzę i troskliwej dbałości o nie.
OdpowiedzUsuńPo drugie już w elementach patchwork był piękny, natchnęłaś mnie do pracy. I nawet dzisiaj kopiowałam z netu małą Sue przygotowując się do pracy nad patchworkiem w podobnym klimacie. Mój będzie z przewagą zieleni to pewne.
Po trzecie gotowy patchwork jest c u d n y.
Dziękuję.
Mysza Twój patchowrk jest dziełem sztuki,,
OdpowiedzUsuńMoże dożyję i ujrzę ten zaplanowany??
Podziwiałam Twoje dzieło ,potem film ,potem muzykę T. Newmana i mnie wcięło,,zapomniałam się dopisać.
Wieczorem jeszcze raz chciałam napatrzeć się na ta narzutę,,i zobaczyłam że nie ma po mnie śladu..hihi.
Widzisz jak potrafisz oczarować!!!
Życzę Tobie dużo zdrowia,,bo jeszcze wiele technik przed Tobą!
jest przepiękny i jeszcze ręcznie szyty!!! Może byś mnie adoptowała? ;-))
OdpowiedzUsuńPatrze na ten kilt, myślę no dobrze ze teraz są maszyny do szycia. A ty piszesz: pikowałam RĘCZNIE! ;) No naprawdę, podziwiam zacięcie :) Kilt piękny, wspaniały . Zazdraszczam talentu i cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńwitaj w domu Penelopo, fajnie, ze wrocilas.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje,ze pobyt w szpitalu pomogl i czujesz sie lepiej niz przed 3 tygodniami:-)
Pled cudowny, pieknie dobrane kolory i wszystko zrobione recznie...taka rzecz jest bezcenna. Mam nadzieje, ze corka to docenila.
Sciskam serdecznie i milego wieczoru
Basia
Penelopo, to ja współczuje z całego serca... Oby szło ku dobremu... Ciepłe myśli ku Tobie posyłam... i bardzo się cieszę, że wróciłaś:) A dzieło rąk Twoich przepiękne...:):):)
OdpowiedzUsuńPenelopo jestem tu pierwszy raz i pewnie zarwę nockę ...paczwork śliczny ...filmu już szukam i mam podobnie na obejrzeniu często sie nie kończy :) (polecam "Marzyłam o Afryce" historia Kuki Gallaman ..niesamowita historia :) mam nadzieję że moje koleżanki piguły ...miały szacunek do tych zdolnych łapek bo przejrzałam całą galerię i ...jako że konto mam czyste a do 10ego daleko to zasadzę się chyba na jakiś bank z pończochą :) paczwork z historią to już nie tylko cieplutkie okrycie ...pozdrawiam ...raczkująca blogerka :)
OdpowiedzUsuńTwój patchwork ,to po prostu arcydzieło!!!!
OdpowiedzUsuńZdrówka Ci dużo życzę.
Pozdrawiam
patwchwork cudny!! zdrowia życzę, "Dobrze mieszkaj" gratuluję:)
OdpowiedzUsuńWitaj Penelopo!Ciesze się że otrzepujesz piórka;-)))Miło tu zaglądać.Narzuta jest poprostu fantastyczna,nie wiem czy kiedyś uda mi sie wyczarować coś podobnego.A to ze recznie wykonana,przydaje jej tylko jeszcze więcej szlachetności.A film?-że też ja go jeszcze nie widziałam.Ale po takiej reklamie i z taka obsadą na pewno obejrzę i juz wiem że będzie moim ulubionym podobnie jak "Małe kobietki"rówież z Winoną Rider.
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka,pozdrawiam!!!Fajnie że jesteś!
Penelopo urlop w szpitalu to niezbyt fajna sprawa ale ważne jest to ze znowu jesteś:)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka:)
Narzuta przepiękna-arcydzieło:)
Chylę czoła.
Brawo, brawo!!! Z takiego pachworka się nie wyrasta, tym bardziej, że włożyłaś w niego całą siebie:)
OdpowiedzUsuńPatchwork niesamowity. W życiu bym tyle cierpliwości nie miała. Podziwiam Cię szczerze.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że już jesteś.
Penelopo!!!!!!!!! nie wstanę tak będę leżeć!
OdpowiedzUsuńgdyby kiedyś w przyszłości to cudo znudziło się Twojej Królewnie..to ja mam taką Królewnę co wtedy będzie w sam raz..w przyszłości;)
Dobrze,że już jesteś ! Dobrze,że już dobrze..zaglądałam, a tu tak pusto było, cicho..
Pozdrowienia ślę cieplutkie i zapraszam do mnie, teraz jestem w Karmelkowie tym żyję i w nim trwam...
Penelopo...bardzo sie ciesze,ze znow z nami jestes.Nie wyobrazasz sobie jak bardzo nam Ciebie brakowalo.
OdpowiedzUsuńNarzuta slodka, dopracowana w kazdym calu, przepiekna.Ech....zazdroszcze Ci talentu...
Narzuta prześliczna !! takie mi przyszło skojarzenie , że Ty jak Midas jesteś, czego się nie dotkniesz to się w złoto zamienia:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo zdrówka !!!
Fantastyczna ta narzuta! tyle pracy i serca..:) gratuluję cierpliwości i umiejętności. Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńKobieto!!!Szyj, szyj i jeszcze raz szyj.. Toż to bajka, a nie patchwork. Nie dziw się dziecku, sama chetnie położyłabym go na swoim łózku :))) Życzę dużo zdrowia i zostań nadal sobą....taka, jaka jesteś....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
ewa z sosnowego lasu
Piękny !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńwielkie ukłony za tą ręczną pracę
pozdrawiam
NARESZCIE!!! Jak ja się cieszę, że wróciłaś, że czujesz się lepiej - tęskniłam za Tobą bardzo, bardzo. Zabrzmiało jak wyznanie miłosne :)
OdpowiedzUsuńPenelopo, o patchworku to ja nie wiem, co powiedzieć, bo nie ma takich słów w moim słowniku,które wyraziłyby, jak bardzo mi się podoba.To jest MISTRZOSTWO!!! To jest pamiątka na pokolenia. Kasiu, Twoja mama jest WYJĄTKOWA!
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Wysyłałam Ci pozytywne fluidy , często myslałam i nareszcie jesteś :)) i mam nadzieję , że już dobrze będzie ...wszystko co przykre nie wróci . A narzuta po prostu piękna ..naprawdę szczerze podziwiam ! Chciałabym ten film zobaczyć ... Buziaki
OdpowiedzUsuńMyszko kochana mam nadzieję że lepiej się już czujesz, nadzieja wzrosła gdy zobaczyłam że byłaś zdolna ukończyć narzutkę. Wszystko zostało już powiedziane odnośnie jej samej , mistrzostwo świata i można tylko podziwiać , gapić się bez końca i marzyć aby coś takiego stworzyć. Tobie życzę abyś narzutkę swoją zrealizowała, już sobie wyobrażam co ciekawego na niej się znajdzie i chciałabym aby zdrowie pozwoliło ci jak najszybciej zrealizować plan bo ja nie wytrzymam jak będę musiała czekać ileś lat i ją mam nadzieję obejrzeć. Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Pani wróciła.Często zagladam na Pani blog i zawsze jestem oczarowana.Też próbuję swoich sił w rękodziele,ale gdzie mi tam do Pani.Serdecznie życzę zdrowia.
OdpowiedzUsuńEwa Charuza:)
Gdybym mogła wyrazić w bukiecie to co teraz czuję po przeczytaniu Twojego posta, byłaby to wiązanka dobrych życzeń za Twoje piękne cechy!
OdpowiedzUsuńRóże-za miłość ogromną do córki.
Słoneczniki-za optymizm.
Goździki-za cierpliwość.
Jabłuszka-za nadzieję na kolejną pracę.
A wszystko to otulone celafonem z sentymentu do patchworków.
Wręczyłabym Ci taki bukiet, z takim tłumaczeniem...
Dziś mogę jedynie nisko pochylić czoła i wyrazić moje najszczersze gratulacje z okazji ukończenia patchworku dla Kasi!
Jesteś bardzo dzielna i pracowita-ogromnie to podziwiam!!!
Muszę Ci wyznać, że mnie kiedyś też film zainspirował do patchworku. Ale był to niedzielny wówczas serial: "Doktor Queen". Tam także kobiety siedziały wspólnie i szyły takie właśnie kapy, kołdry, pledy. Ja wtedy byłam nastolatką i zdobyłam się jedynie na pseudo patchwork-jeśli można tak powiedzieć. Były to tylko zszyte z sobą kolorowe kwadraty. Powstałą w ten sposób kołderka dla lalki. Zostały mi wspomnienia i marzenie o uszyciu czegoś profesjonalnego.
Zainspirowałaś mnie do pracy-DZIĘKUJĘ CI!!!
Pozdrawiam z całego serca!
-Marlena
Witaj Penelopo ! I ja się martwiłam, że znikłaś nam z blogowego światka, dobrze że już jesteś :-)) Pledzik cudowny !!! rozpieszczasz swoje maleństwo. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do swojego pergaminowego świata.
OdpowiedzUsuńPenelopo - cieszę się, że znów jesteś!! Mam nadzieję, że będziesz czuła się każdego dnia lepiej!!
OdpowiedzUsuńPenelopo - cztałam Twojego posta z prawdziwymi wypiekami! Po pierwsze - wspomniany film, oglądałam dawno temu.. ale nigdy nie zapomnę uczucia, które się we mnie zrodziło! Pomyślałam, że pragnęłabym w dalekiej przyszłości posiadać grono przyjaciółek, z którymi mogłabym uszyć taki cudny pled własnej wnuczce.. nie mam dzieci.. ale może jeszcze nie stoję na staconej pozycji.. tak czy owak obiecałam sobie, że kiedyś taki pleb sama uszyję - jeszcze nie rozpoczęłam, ale kiedyś tego dokonam :)
Twój pled jest cudny! Aż zazdroszczę Twojej córce :)
..Wracając do filmu - spodobały mi się opowiadane historie - przecież życie każdego z nas składa się z ważnych i nierzadko niezwykłych skrawków.. z których można wydziergać naprawdę ciekawą historię.. sama nie wiem, ale coś mnie ujęło w tym filmie, bez względu na to czy był on dobrym, czy nie tak bardzo..
Na koniec, jeszcze jedno - Penelopo, czy wiesz, że kilka miesięcy temu, podczas jednej z naszych podróży, zakupiłam sobie śliczną gazetkę, która zawiera dokładnie takie same wzory, jakie widnieją na Twoim pledzie?! Tak bardzo mi się spodobały, iż pomyślałam, że wykorzystam je min. właśnie do mojego pledu... dla jakiejkolwiek dziewczynki.. strasznie urocze są te małe panienki :)
Rozpisałam sie okropnie - pozdrawiam Cię ciepło i przesyłam wiele sedeczności!!
...i cóż ja mogę powiedzieć po tak wielu serdecznych i budujących komentarzach? Czuję jak skrzydła mi rosną :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za każde pozostawione słowo. Są tak bardzo motywujące... nie potrzeba mi żadnych dopalaczy;)
*Mikilukasza - Twój bukiet kwiatów (jakże piękny!) przyszedł w samą porę ;) skąd wiedziałaś, że dzisiaj mam urodziny :)) Byłaś pierwsza z kwiatami :) Pięknie dziękuję!
Cieszę się, że zainspirowałam Cię i po latach wrócisz do spełniania marzeń :)
*Aniu z jezior -rzeczywiście rozpisałaś się :)...ale jak pięknie! ...a ja tak lubię czytać słowa skierowane do mnie.
I wiesz, z wielką przyjemnością przyłączyłabym się do grona Twoich przyjaciółek by dołożyć swoją cegiełkę do "wnuczkowego" patchworku. Tylko kochana staraj się szybko o potomstwo, bo ja już wchodzę w babciny wiek ;)
A historie z filmu i mnie oczarowały. Każda odkrywała kolejne tajemnice i zawiłości uczuć. Każda była wzruszająca i zmuszała do refleksji. Zdjęcia zachwycały podobnie jak muzyka... a pomimo to coś mi w tym filmie nie "grało" do końca...
*Anya.es -nie dziwię się, że akurat Tobie film ten zapadł. Doskonale Cię rozumiem :)
* Enyo -mam nadzieję, że moja dłubaninka zainspiruje parę niespokojnych dusz ;) Pierwsze deklaracje sprawiły mi dużo satysfakcji :)
* Majowababcia, krymiafu - no to babeczki do dzieła! :) i koniecznie pochwalcie się swoimi patchworkami.
* A Bili, Craft by Maryla, Nettika - jestem ciekawa Waszych wrażeń po obejrzeniu filmu... może i Wy padniecie ofiarą zszywania skrawków?
* Monho - z pewnością się pochwalę :) jeżeli tylko dotrwam do tego czasu z pisaniem bloga (...) ;)
*Jaga - znaczy się zawróciłam Ci w głowie? ;))
*Domma79 - musiało wszystko się wpasować, bo przecież projekt robiłam dokładnie na to łóżko.
* Trzpiot -nad adopcją się zastanowię :) W końcu dzieci to skarb ;)...tylko nie wiem czy Odys nie będzie podejrzliwy ;))
*Konstancja30-witaj w moich progach i zaprasza, rozgość się :) Zaintrygowana poserfowałam trochę i poczytałam o historii Kuki Gallaman -rzeczywiście niezwykle frapująca.
*Montgomery - dziekuję pięknie za gratulacje :)
*Jaśmin - kochana, ja czekałam kilkanaście lat na uszycie tego pierwszego patchworku. Mam nadzieję, że za kolejny, ten osobisty, zabiorę się troszkę szybciej ;))
*Ewa Charyza -Witam Cię serdecznie. Wiesz, początki zwykle nas nie satysfakcjonują, ale to tylko kwestia czasu, chęci i treningu by wspinać się wyżej i wyżej...
*Fredka -oj, chciałabym , chciała.... ;)
Penelopo, bardzo się cieszę że wróciłaś!!!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia, niech nie szwankuje więcej!!!
Narzuta jest przepiękna!!! Aż się nie chce wierzyć że można stworzyć takie cudo, a jednak można. A za szycie ręczne wielki szacun i czapki z głów.
Wiesz, myślę że ten patchwork będzie przechodził w spadku z matki na córkę :) i tak dalej i tak dalej :)
To ja jeszcze raz. Pani Mario :) dlaczego nie informuje Pani swoich wiernych czytaczek, że pięknie zaprezentowała się w najświeższym wydaniu "Dobrze Mieszkaj"??? Przydałby mi się taki katalog z wszystkimi Twoimi pracami. Do takiej lektury chętnie bym sięgała. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńCudeńko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę
Rękodzieło cenię sobie coraz bardziej i zaczynam wracac do ręcznych robótek. Przedmioty wykonane ręcznie są niepowtarzalne, jedyne i mają w sobie duszę:)))Doskonale wiem, że ich wykonanie kształtuje charakter.Trzeba dużej wytrwałości, aby rozpoczęte dzieło zakończyc:))) Tobie się udało Penelopo- patchwork bardzo piękny. Moje firanki, też skonczyłam dziergac i zdobią moje okno. Pozdrawiam serdecznie. Bożena
OdpowiedzUsuńLubię takie przedmioty ze swoją historią, patrząc na które można wspominać... piękny patchwork:)
OdpowiedzUsuńWitam, jestem tu pierwszy raz u już przypadł mi do gustu ostatni post. Uwielbiam film Skrawki życia. Sama chciałabym mieć taki patchwork :). Ale szyć nie umiem ;).
OdpowiedzUsuńTo najpiekniejszy pled patchworkowy jaki kiedykolwiek widziałam. Myślałam, że tylko maszynowo można je szyć, a tu proszę ... i ja jako osoba nie szyjąca na maszynie, mogłabym coś takiego popełnić. Tylko czy mam tyle cierpliwości?
OdpowiedzUsuńPenelopo, piękny pled i jakże przydatny przy obecnej pogodzie
Pozdrawiam:)
cudo,ostatnio nie zaglądam/choroba córki/ale ta narzuta zwala z nóg,oczarowała mnie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam Cie!tak przegladajac blogi trafilam na Twoj,nie wiem co mam powiedziec,ta narzuta jest cudowna!!!Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBrak słów... Ja sama bym taki chciała! Brak słów więc kończę ten wpis...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam