Przyznacie, że dawno misie nie gościły u mnie.
Było to tak dawno temu, że pewnie niektórzy z Was w ogóle nie kojarzą mnie z nimi.
A tymczasem powstała kolejna para. Tak już mam, że mam słabość do par ;)
Nie nacieszyłam się jednak długo ich towarzystwem. A chciałam jeszcze ich jakoś przyodziać ...
Ledwie stanęły na nogi, zaraz czmychnęły gdzieś w pobliskie lasy. Widać moje wnętrza im nie leżały :)
Dobrze, że pozwoliły pstryknąć sobie chociaż parę zdjęć. Będę miała pamiątkę :)
A teraz pozwólcie na prezentację solo
Ona...
...i On.
Chyba pasują do siebie?
Przyznam się, że wyjątkowo trudno było mi się z nimi rozstawać... ale siłą nie miałam sumienia ich zatrzymywać.
To był taki mały przerywnik w moich poważniejszych działaniach.
Po pracach ogrodowych zabrałam się za... meblowanie. Przede mną ciężka przeprawa.
Pozdrawiam Was serdecznie z wietrznych dziś mocno Kaszub.
Penelopa
piątek, 2 stycznia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Misiaki cudowne !!!
OdpowiedzUsuńFakt coś dawno nie przedstawiałaś ich nam :-(
Ale miejmy nadzieję, że to się zmieni ...
Buziaki posyłam
Agnieszka
To niestety zaledwie był mały przerywnik i sprawdzenie ;) czy jeszcze mam cierpliwość do "bawienia" się futerkiem. Inne wyzwania czekają...
Usuńoddam Ci troszke mojej cierpliwosci :) misie cudne
UsuńW razie potrzeby zgłoszę się... bo sprawdziłam... i musisz mieć cierpliwość ;)
UsuńPiękne misie:) takie ..do przygarnięcia od zaraz:)
OdpowiedzUsuńsznupki ( czy misie mają sznupki? ) to pierwsze co mi się rzuciło w oczy, no i stopy
OdpowiedzUsuńgeneralnie wykonane jest..... jest..... jak z pod igły !
czy mają sznupki? ...tylko, że ja nie wiem co to takiego :o
Usuńa że spod igły... to fakt :)
sznupki- no pyszczki jak psiaki
Usuńaha! Teraz to będę wiedziała :) Sznupki. Nawet ładnie brzmi! :)
UsuńPenelopo, sensacja - rewelacja. Zreszta czego innego sie spodziewac na Twoim blogu... Misie cudowne, takie jak piszesz do przygarniecia, przytulenia. Wiem ile pracy taki mis kosztuje. Kiedys kupilam sobie na metry to sztuczne futerko z zamiarem szycia miskow. Jak przygladnelam sie dobrze wykrojowi i tej robocie, ktora mnie czeka, to szybciutko zrezygnowalam i nawet futrzany materialik oddalam do "Lumpka" zeby mnie przypadkiem ponownie chec na taka "syzyfowa robote" nie wziela.
OdpowiedzUsuńTym bardziej i tym nizej chyle czola !
Czy "sznupki" to pyszczki ???
Niezły bałaganik się robi przy produkcji takich przyjemniaczków i wszędzie fruwa ta ich "sierść".
UsuńAle jak już się skończy i... zamiecie ;) to człowiek jest nawet zadowolony i uśmiecha się do tych sznupków ;)
Ale, że jak mam czytać to co czytam?
OdpowiedzUsuńCo znaczy POWSTAŁY?
Że Ty sama łapkami swemi uczyniłaś tę parę???
Nie może to być... Toż to niepojęte dla mnie absolutnie...!
A jednak stało się, bo widzę na własne oczy + okulary do bliży dwa miękkie, przytulaśne cuuuda!
Ona dobrotliwa, ze spokojnym uśmiechem i łagodnością w oczach, a on stateczny z mądrością w każdym oku.
Ech, co za para...
Widać, że ona ma artystyczną duszę, bo jej fantazję zdradza to "fiu-fiu" na głowie.
A on w młodości musiał podbić niejedno serce, bo ma błysk w oku, że ho, ho! :)))
Wszystkiemu co się da nazwać nadaję imiona.
Czy one się jakoś nazywają?
Jakbym stworzyła takie misie to bym im nie nadała imion, bo bym się przyzwyczaiła od razu, że moje i nie oddała.
Ale w tym wypadku mogę, bo są daleko.
Dla mnie to Mary-Lou i Ben.
Fantastyczna para.
Zwykle nadaję wszystkim misiom imiona...ale tym po prostu nie zdążyłam.
UsuńJak zerkniesz tu http://penelopia.blogspot.com/search/label/Misie to się przekonasz. Wśród szaraków był nawet Ben :) (vel Benio)
Ale ci, za mało ze mną zabawili czasu abym mogła rozszyfrować ich charakterki.
Ale wygląda na to, że Tobie to nie sprawiło problemu, nawet na odległość :)
Szczególnie jej imię przypadło mi do gustu.
Następnym razem jak będę miała problem z wymyśleniem imion, zwrócę się do Ciebie :)
Wstydzem siem trochem, żem gapa...
UsuńNa usprawiedliwienie dodam jeno, że się dopiero rozglądałam.
Ale nadrobiłam już braki i nawet Benia znalazłam! :)
Teraz to już mogę u Ciebie przewodnikiem zostać! :D
Ale schlebiam sobie, że udało mi się prawidłowo imię panu misiu nadać skoro Ty sama swemu takie nadałaś.
A skąd się wzięło skojarzenie?
Ano stąd:
http://stopklatka.pl/filmy/-/14234551,moj-przyjaciel-ben
Był jeszcze "Niedźwiedź Pana Adamsa" czyli uroczy serial, który uwielbiałam.
Ale jak miał ów bohater na imię nie pamiętam.
Poszukam i zapamiętam, bo się przyda dla następnych Twoich słodziaków. ;)
może i "naszego" Bania czeka filmowa kariera. Kto to wie? ;)
UsuńO matko, jakie piękne! Wyglądają lepiej niż wszystkie Bukowskie razem wzięte. Masz wielki talent! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń...w końcu siedziałam nad nimi "trochę" i nawet kawałek serducha im oddałam ;)
UsuńMiś On kogoś mi przypomina. Jeszcze nie wiem kogo, niecierpliwie przeczesuję "pliki" i "zwoje", ale na razie pozostaję tylko z mglistym poczuciem, że znam gościa ;))). Urocza para. Widać, że sporo at ze sobą przeżyli. To nie jakieś nieopierzone małolaty, nie, nie. To para, która razem zjadła nie jeden i nie dwa słoiki miodku...
OdpowiedzUsuńPięknie jak zwykle!
To jestem bardzo ciekawa z kim go kojarzysz ;)
UsuńNie wiem ile lat przeżyli, ale mam nadzieję, że wiele lat przed nimi szczęśliwego życia i wiele słoików do opróżnienia :)
Mam wrażenie, że to jest stare dobre misiowe małżeństwo i mam nadzieję, że w te lasy to czmychnęli razem. A białemu misiakowi nie smutno?
OdpowiedzUsuńJustyna
Białego pocieszają inne misie, które się ostały :)
UsuńPrześliczne, chociaż wszystkie Twoje przytulanki są słodkie. A sznupki to może oczka? czy raczej pyszczki, no i mamy zagadkę etymologiczną. Ale ad rem, mam nadzieję, że powędrowały razem, takiej cudnej pary nie można rozdzielić, widać jak bardzo są ze sobą związane.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego, serdeczności przesyłam.
Już się wyjaśniło, że sznupki to pyszczki :)
UsuńZostało obiecane, że pozostaną razem ...na dobre i na złe :)
Jakie piękne! :D Sama bym je przytuliła... <3
OdpowiedzUsuńNo urocze są!
OdpowiedzUsuńTo najpiękniejsze miśki, jakie kiedykolwiek widziałam. Te pyszczki (sznupki? ;-))... ach!
OdpowiedzUsuńMatko z córkom! Jakie cudne :-D Do zacałowania i do zakochania :-D
OdpowiedzUsuńJaka piękna para, cudowne te Twoje misie,
OdpowiedzUsuńpamiętam jeszcze wcześniejsze.
pozdrawiam
Dzień Dobry Penelopo :)
OdpowiedzUsuń...a Państwo Misiowstwo jest śliczne, prześliczne :) naprawdę sama je uczyniłaś? są tak ładne, jak te skandynawskie :)
pozdrawiam, Renata
aaa Dzień Dobry! :)
UsuńNoo, nikt nie chciał mi pomóc :/ Musiałam sama.
Piękna para . Oj wieje dzisiaj na Kaszubach. Jechałam do Pucka ,samochodem "rzucało" ,aż strach. Pozdrawiam Edyta
OdpowiedzUsuńA ja oglądałam dzisiaj dzięki tej zawierusze przepiękny spektakl, który rozegrał się na jeziorze. Wierzchnia warstwa lodu się stopiła i z tą małą ilością wody wiatr nieźle tanczył. Włączyłam Vivaldiego i czułam się jak w teatrze :)
UsuńPiękna para. :) Piękne rzeczy robisz! Ostatnio będąc w kinie (w Gdyni) widziałam w jednym ze sklepów Twoje muzyczne bombki, a na kanapie siedziało stadko królików, ale co do nich, nie jestem pewna, czy to twoja robota. Ale bardzo były do Twoich podobne :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia z równie wietrznej Gdyni. I samych najlepszych chwil w 2015.
...mogły być moje :)
UsuńNa Karwinach musi nieźle wiać. U mnie, na wzgórzu efekt jest wzmocniony.
Wszystkiego najlepszego i Tobie Marto :)
O mamuńciu jakie cudne te Twoje misiaki : ). Też mi chodzą od dawna po głowie takie futerkowe ,takie prawdziwe misie i przyznam,że Twoje misiowe wyczyny jeszcze bardziej mnie nakręciły : ). Wiem,że to strasznie trudne ale muszę w końcu spróbować : ). To najmilszy 2 stycznia jaki miałam od dawna -dzięki Twoim miśkom oczywiście : ). Normalnie sznupka mi się raduje jak nie wiem co : ). Bo u nas w Wielkopolsce na pyszczek,a nawet na twarz-mówimy właśnie sznupka : ). Pozdrawiam z równie wietrznego centrum Polski : ). Buziaki : )*.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować. A jak się uporasz z tym pierwszym, to będziesz chciała zaraz brać się za następne i wciąż im coś zmieniać tak, żeby sznupki "coś" wyrażały.
UsuńFajna zabawa... tylko generuje duży bałagan ;)
Alfy;) jak Alf;) dobrze ze poszly w las.Uszyjesz nastepne ;)
OdpowiedzUsuńNiestety znowu będzie przerwa w produkcji misiów. Ale zapewne te, nie będą ostatnimi :)
UsuńUrocze! :) - kobieto wielu talentów! :) :*
OdpowiedzUsuńale fajne śmiesznoty !!! ja zaczęłam szyć lalki,takie a la tildy ale jakoś nie chce im się ruszać w świat choć byłoby to wskazane bo niedługo nie będę miała ich gdzie trzymać ;-))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę pomyślności w Nowym Roku
Najwidoczniej Twoje lale to wielkie domatorki :)
UsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
Jakiś romans w tle ? Wyglądają na zakochanych . Dobrze Penelopo ,że zastrzegłaś sobie na wstępie ,że już ich nie masz w domu bo nie zdziwiłabym się, gdybyś miała serię włamań :-). A serio to naprawdę dla mnie to niewiarygodne ,że można takie cudeńka tworzyć samemu.Muszę się z tym oswoić jakoś powoli.
OdpowiedzUsuńRomans? Obowiązkowy!
UsuńWbrew pozorom, to wcale nie jest takie trudne. Przepis: dużo chęci + trochę samozaparcia + troszkę świętego spokoju ;) + dobra muza w tle... i misiaki gotowe! :))
Sympatyczna misiowa para i jak świetnie udało ci się uchwycić w misiowe mordki rozróżniające na panią Misiową i pana Misiowego. Masz talent do pozazdroszczenia:-) Dobranoc:-)
OdpowiedzUsuńCzasami jest tak, że za bardzo nie muszę nawet ingerować. Przypadkowo przyszyte oczy potrafią krzyczeć- jestem facetem... no i potem już tylko kontynuuję tą linię. Trochę surowsza linia pyszczka...podkrążone oczy i facet całą gębą!
UsuńJednak czasami od początku staram się aby wyszła konkretna płeć i cieszę się jak mi to wyjdzie :)
Słodziaki! Najlepszego na Nowy Rok! :)
OdpowiedzUsuńO mamo jakie bajeczne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Twoje Misie są urocze! Masz wielki talent!
OdpowiedzUsuńŚlę serdeczne pozdrowienia -Peninia Art/Gosia
Zakochałam się w nich...szkoda, ze nie moje...Tęsknię!
OdpowiedzUsuńOch, piękna para:) Bardzo do siebie pasują...jak dwie połówki pomarańczy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Twoje misie są wyjątkowe... chyba nigdzie nie widziałam podobnych. I od razu widać, że ona to ona a on to on :) Świetna para, wcale sie nie dziwię, że trudno było się rozstać :)
OdpowiedzUsuńIdealny duet. Niezwykle sympatyczne mordki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam noworocznie
Ona z rozmarzonym wzrokiem , on na nią gapi się z nieokreślonym zamiarem ( oczy niesamowite mu zrobiłaś), coś się kroi..........ja bym tej pary nie oddała.Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńSiłą nie chciałam ich zatrzymywać. Może jeszcze kiedyś podobne zmajstruję... ;)
UsuńPiękne misie. Ten miś chłopiec ma takie same spanielowate oczy jak mój pies - nie da się im niczego odmówić:) Ja też bym ich nie oddała. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo to własnie było tak: Ben spojrzał na mnie tymi przenikliwymi ślipiami i powiedział -na nas już czas!
UsuńA że nikogo nie trzymam przy sobie na siłę, to tylko westchnęłam cichutko na do widzenia.
;)
Jakie słodziaki :)
OdpowiedzUsuńŚwietne misiaki! Nie dziwię się, że trudno było Ci się z nimi rozstać.
OdpowiedzUsuńa ja pamiętam Twoje poprzednie misie:))boszsz!jak ja Ci ich zazdrościłam,ze ja tak nie potrafię:))))ale powoli,powoli,też coś kombinuję:)na razie miś w ilości jeden z materiału w róże :))))hihi,chciałaś misie ubrać ze względu na gender czy panią posłankę,która Kubusia Puchatka chciała ubrać w majteczki:)))dobrze,że Ci uciekły:)))kto to widział zwierzątka ubierać:)))))pozdrawiam cieplutko:)))
OdpowiedzUsuńJak już jednego stworzyłaś, to kolejne nie powinny sprawić Ci żadnego kłopotu, bo najtrudniejszy pierwszy krok.
UsuńOdzienie nie miało być podszyte żadną ideologią ;) ... a podyktowane było powodami zdrowotnymi.
Urodzone pod ciepłym dachem człowieka, mogą odchorować na wolności, szczególnie w mroźną zimę to swoje sztuczne futerko ;)
Cóż, w tej sytuacji pozostanie im się mocniej tulić do czasu nadejścia wiosny ;)
dadzą radę:))))pozdrawiam
UsuńNiechaj niosą Twoją dobrą energię dalej w świat i dzielą się nią ...Pozdrawiam DB :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńprześliczne misiaki, takie mulitkie i gotowe do przytulenia
OdpowiedzUsuńMisiaki prześliczne! Ich buzie tyle mówią - jak Ci się to udało ? Pamiętam inne Twoje misie, ale chyba te podobają mi się najbardziej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnoooo, jakoś tak wyszło ;)
UsuńŚliczne te twoje misiaczki. Takie twoje :-) Nie wiem jak to zrobiłaś, ale nie można się pomylić, dokładnie widać, który to ona, a który on.
OdpowiedzUsuńAch te misie, mam dzisiaj podły nastrój a patrząc na nie chce mi się uśmiechać :-)
OdpowiedzUsuńPewnie dostały od Ciebie serdeczne wyposażenie na nową drogę życia
Uściski i pomyślności w Nowym Roku!
...no bo jednym z zadań życiowych misiów jest ...pocieszanie człowieka. :))
UsuńMisiaczki są przecudne=)
OdpowiedzUsuńNie znam się na blogach i nie wiem jak to działa - wpisałam komentarz pod dawnym postem, bo tam akurat trafiłam w mojej dzisiejszej długiej wędrówce po Twoim blogu. Nie wiem, czy go widzisz, czy z racji tego, że post był dawny, to już nie, wiec wklejam tutaj i z góry przepraszam, bo z pewnością tak się nie robi...;) Post z września 2009, więc troszkę dawno to było, dotyczył podróży do Barcelony. Wklejam: Powiedz Odysowi, że się myli :) No, przynajmniej po części - może NIEKTÓRZY ludzie wymiękną... Ja nie wymiękłam! Przeciwnie - obejrzałam z zachwytem! Jak i wszystkie inne wpisy, jakie udało mi się do tej pory przeczytać. Trafiłam do Ciebie dzisiaj późnym wieczorem i.... właśnie zastała mnie 2.34 w nocy... Szycie, żywopłoty, pierniczki!, pieczenie chleba... Wzruszający post o zmianie miejsca Waszego życia... Też mam takiego Najlepszego Kumpla. Piękna ta Wasza miłość i wspólne dzielenie życia (właściwie - łączenie chyba powinno się powiedzieć:) I rękodzieła wszelakie... Trzymajcie tak dalej! Pozdrawiam, MagdaLena
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie w moich progach! :))
UsuńCóż mogę powiedzieć??? Szacun!!!
...i mam nadzieję, że nie zaspałaś dzisiaj nigdzie z powodu "zasiedzenia" nocnego u mnie. Bo musiałabym mieć wyrzuty sumienia. Jeżeli jednak mogłaś sobie pozwolić na odespanie tego maratonu, to jest mi wyłącznie niezmiernie miło :))
I z wielką przyjemnością przykładam piąteczkę w kwestii posiadania Najlepszego Kumpla.
Aaaa... i siłą rzeczy i ja wróciłam się do Barcelony i wspomnienia i obrazy zachowane ożyły :))) ...to już dzięki Tobie :)
Jeżeli chodzi o sprawy techniczne, to normalnie gmail powiadamia mnie o wszystkich komentarzach opublikowanych, nawet tych pod dawnymi postami. Chyba, że coś mu się pomyli i przekierowuje większość (nawet tych najświeższych do spamu... z czym ciągle walczę) Dzisiaj było wszystko ok i z mojej poczty dowiedziałam się w pierwszej kolejności o Twoim komentarzu.
Tymczasem zapraszam częściej na kawkę ;) w moim atelier i pozdrawiam serdecznie.
Misie wygladają super, nawet bez przyodzienia :) Nie dziwię się, że tak szybko zmieniły właściciela.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę dużo sił przy meblowaniu.
Dziękuję za życzenia odnośnie meblowania. Z pewnością się przydadzą :)
UsuńPozdrawiam.
Prześliczne misie!!!
OdpowiedzUsuńDawno temu (jak jeszcze było TV w domu) oglądałam z Starszakiem "Niedźwiedzia w dużym niebieskim domu" - te miśki coś z niego mają :-)) na pewno zostawiają szeroki uśmiech na twarzy. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńTeż oglądałam tę bajkę z dziećmi :) i już się też szeroko uśmiecham do wspomnień.
UsuńFakt, może i coś tam mają w charakterze te moje. Pewnie to jakieś dalekie kuzynostwo ;)
Ale chyba jeszcze musiałabym popracować nad formą, żeby zbliżyć się do tego bajkowego misia.
Rzeczywiście, aż skrzy między Misiostwem, romans jak nic się kroi, ale to dobrze, bo często w wyniku romansu do przedłużenia gatunku dochodzi :)
OdpowiedzUsuńA, że Misiowa piękna, a Miś przystojny, to i progenitura powinna jak spod igły być.
Piękny blog, piękne teksty i cudne fotografie Penelopo.
Pozdrawiam z Posen.
chyba rzeczywiście przydałoby się rozmnożyć ten gatunek. Ciekawe, czy uda im się to samym?
UsuńBoskie Futerkowce! :D Jak dobrze że czasem nie dają o sobie zapomnieć i dopominają się o powołanie do życia kolejnej pary (najlepiej!) Kofffam Twoje misiowe - są jedyne w swoim rodzaju. <3
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę różnych , dziwnych futerek mam w szafie... to i pewnie będę próbować je jakoś wykorzystać. Tymczasem muszą poczekać na wenę ;) i... więcej wolnego czasu.
UsuńJestem pod wrażeniem.Podziwiam z wenę i kreatywność
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeżu, ale cudne :) Jesteś niesamowita !!! Ściskam serdecznie noworocznie i nie tylko - fanka misiaków :)
OdpowiedzUsuńCudne misie. Wspaniałe. Ach...brak mi słów. Od pewnego czasu noszę się z zamiarem uszycia misia, takiego "vintage'owego". Naogladalam się przeróżnych. Natchnelam się tak, że aż mi tchu brakuje :) . Ale te miski zdecydowanie podbiły moje serce. Zauroczyly.Och... Ja niestety pomimo tego że sporo stron w temacie szycia misiow odwiedziłam, to nadal nie wiem jak się do tego zabrać. A i te szablony ktore znalazlam to nie jest do konca to czego szukam. Czy korzystala Pani z tych stron , gdzie mozna kupic wzor w firmacie PDF? Zastanawiam się czy jest sens wykupienia takiego szablonu? Oj bardzo chciałabym posiadać takiego pluszaczka. I chciałabym i boję się; ). Serdecznie pozdrawiam. Ada
OdpowiedzUsuńNie korzystałam z kupnych wzorów.
UsuńZaczynałam od wzorów krążących w internecie ( darmowych) Pierwszego miśka uszyłam z ...flanelowej starej koszuli. Tak dla próby. Wyszedł całkiem sympatyczny ;)
Potem przyszła kolej na tkaniny polarowe i frotowe. Dość szybko zaczęłam kombinować i samodzielnie tworzyć wykroje. Mała gimnastyka dla wyobraźni geometrycznej ;) i ta ciekawość jaki będzie efekt, kiedy wydłużę mordkę lub ją skrócę...
Myślę, że trzeba zacząć od łatwych materiałów...takich nie za mocno elastycznych czy futerkowych. Z futerkiem trzeba trochę "powalczyć" ;) Ale zdecydowanie jest do ujarzmienia.
Uwielbiam Twoje misie od dawna! Są przesympatyczne i dopracowane w każdym szczególe:)
OdpowiedzUsuńBrawo!
Pozdrawiam w Nowym Roku
:)
UsuńDziękuję Penelopo za cenne rady. Skorzystałam wczoraj z podanego przez Panią linku i obejrzałam misie. Każdy z nich jest wyjątkowy. Jestem zakochana we wszystkich i w każdym z osobna. No cóż to teraz pozostaje mi tylko wziąć się do dzieła. Zobaczymy co to z tego wyjdzie?
OdpowiedzUsuńZ dzieciństwa pamietam piosenkę o misiu " miś ma uszy do targania po to misiem jest, aby mieć coś do kochania i otarcia łez". Na pewno Pani zna. Do dziś ja uwielbiam.
Miłego dnia życzę i jeszcze raz dziękuję za udzielone wskazówki. Ada
Przyznam, że nie znałam tej piosenki. Jakoś mnie ominęła i moje dzieci też. A szkoda, bo jest słodka :)
UsuńNie mogłam sobie odmówić i znalazłam ją na You Tube :)
Życzę dużo satysfakcji z tworzenia misiów!
Nie znam się na pisaniu, blogowaniu i.t. p. Może świadczyć o tym fakt, że na aktualny post napisałam komentarz pod nieaktualnym, a Ty już tam pewnie nie zaglądasz, bo cała masa ludzi pisze poruszona Twoimi przemyśleniami. Osiągnęłaś cel, uwolniłaś Tytanów. Zawsze z podziwem Celka
OdpowiedzUsuńSpokojnie, można zawsze pisać komentarz pod interesującym nas postem. Jestem o tym fakcie powiadamiana... a jeśli nawet czasem gmail zrobi mi "psikusa", to niedawno odkryłam inny sposób na to.
UsuńAle nic się nie stało, że napisałaś komentarz w tym miejscu.
Twoje zdanie jest dla mnie warte tym bardziej, że zdecydowałaś się zabrać głos, mimo, że twierdzisz iż " nie znasz się na pisaniu, blogowaniu..." ... że chciało Ci się. Doceniam to, i dziękuję bardzo :)
A czy osiągnęłam cel? Odzew na moje przemyślenia zaskoczył mnie samą. Bardzo pozytywnie.
Dzięki tak licznym komentarzom dowiedziałam się wiele o moich gościach. Jestem wdzięczna za każdy głos, bo dzięki nim łatwiej mi wyobrazić sobie do kogo tak naprawdę piszę. Kim są moi obserwatorzy, Ci oficjalni i Anonimowi. Jest mi niezmiernie miło i czuję się zaszczycona.
Dziękuję. :)
Penelopo, droga, kochana, miła niesamowita twórcza zaskakująca itp DZIĘKUJĘ. Dziękuję za Twój blog, za Twoją pracę, która wkładasz w to by był - to po pierwsze, w to by był niebanalny - to drugie, by był prawdziwy to po trzecie, byśmy czytając go zdobywali wiedzę również (np o żywopłotach). Dziękuję za Twój czas poświęcony na to miejsce w cyberprzestrzeni.
OdpowiedzUsuńNie odzywałam się dawno, bo dużo się dzieje w moim życiu. Nie mam czasu na net, czasami przeczytam posta w telefonie, ale na pisanie, odezwanie się pod wpisem brak mi czasu. Przepraszam. Wiem jakie to ważne.
Teoretycznie mam bloga. Teoretycznie, bo on istnieje a ja nie piszę. DLaczego? Doszłam do wniosku, ze nie robię nic odkrywczego niezwykłego w życiu aby się tym dzielić. Moje życie jest normalnym życiem matki z szóstką dzieci. Prywatności nie bardzo chcę sprzedawać. To co zrobię z meblami nie jest jakieś odkrywcze i niezwykłe. Są bardziej twórcze osoby. Natomiast co innego Ty czy Ania, piękne rzeczy robicie i uważam, ze powinnyście je pokazywać, a ja obiecuję częściej się pod postami odzywać.
Pozdrawiam serdecznie i kończę, bo mój maluch nawołuje :-)
P.S. Od tego powinnam zacząć: misie są niezwykłe, a Tobie życzę powodzenia w meblowaniu!
Zawróciły mi w głowie Twoje komplementy :) ...ale dla mnie to co robię, jest czymś normalnym. Tak chyba każdy ma. Po prostu staram się dobrze wykorzystać każdy dzień ( chociaż nie zawsze to mi wychodzi) tak, aby na swój sposób pięknie żyć. :)
UsuńNatomiast mogę polemizować z Tobą, czy Twoje życie jest normalnym życiem "matki z szóstką dzieci" ...
Dla mnie jesteś Wielka w tym swoim "normalnym życiu"
Wychowywać taką gromadkę to dopiero wyzwanie. Z pewnością jest to jedno z bardziej twórczych zajęć jakie może sobie wymyślić kobieta. Bo przecież to Ty kształtujesz te małe istotki. To Ty jesteś dla nich pierwszym wzorem do naśladowania, pierwszym autorytetem, odkrywcą ich talentów, rzeźbiarzem ich wrażliwości...
A pracujesz przecież na żywym organizmie. Tu nie ma miejsca na pomyłki, oczekiwanie na wenę... albo urlop.
To Ty jesteś Wielka i to co robisz w swoim "normalnym życiu" jest wielkie i piękne.
Pozdrawiam Cię... a właściwie Was serdecznie, z najmniejszym Bąbelkiem na czele :)) Nie wiedziałam nic o nim. Zatrzymałam się na piątce :) A tu masz! Niespodzianka!
Niech Wam się dobrze i pięknie żyje!
Dziękuje Penelopo droga :-)
UsuńBąbel zwany roboczo Bomburem ma już 9 miesięcy niemalże. Oszaleliśmy wszyscy na jego punkcie. Jest dzieckiem niesamowitym, bo otoczonym gromadą kochających go dzieciaków. Niepotrzebne mu są żadne edukacyjne zabawki, świecące gadżety itd. Wzrasta w miłości. To nas bardzo rodzinnie ubogaca. Miejsca na pomyłki niby nie ma, ale niestety się zdarzają. Jesteśmy ludźmi. Ściskam ciepło!!! No i oczywiście czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne wpisy. Każdy pochłaniam całą sobą i szukam natchnienia :-)
Piękny blog, czytałam twoją historię z przyjemnością, czytałam o oprawianiu haftu krzyżykowego, o transferze obrazków na płótno, o waszym pierwszym mieszkaniu i przeprowadzce na Kaszuby, ale moje serce skradły oczy Misia On. Będę zaglądać do ciebie, pozdrawiam i czekam na piękny ogród w nadchodzącym lecie.
OdpowiedzUsuńMiło gościć Cię w moim "świecie" :)
UsuńWyglądają rozczulająco gdy się tak tulą... Piękne oba, nawet nie odziane ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSzukałam przepisu na misia. I utknęłam w tym cudownym miejscu. Dopiero poznaję, rozglądam się i wyjść stąd nie umiem. Podziwiam Pani talent!
OdpowiedzUsuńkarolina
Przesłodka parka!!!! Od razu humor się poprawia jak się na nie patrzy:)) Jesteś mistrzynią w tworzeniu uroczych zwierzątek, pewno dużo pracy, i cierpliwości trzeba, ale na końcu jak już są gotowe.... Musisz byc dumna z siebie!!!! Cudne są:)
OdpowiedzUsuńPiękne, widać, że nie tylko serce im oddałaś, ale i skrawek duszy :-) Piękne są i misie, i sesja zdjęciowa. Rozczulające ujęcie z Małym :-) Trudno zostawić tu komentarz, który by wyraził podziw. Jakich słów bym nie użyła, to i tak za mało (dla mnie).
OdpowiedzUsuńZapewniam Cię Tosiu, że słowa których użyłaś wyrażają bardzo wiele. I są dla mnie wręcz rozpieszczające :)
UsuńDziękuję za nie... dziękuję, że Ci się chciało :)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Cudowne! Naprawdę warte uwagi. ps. zapraszam do mnie http://poszukiwaneinspiracje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSama robisz te misie Penelopo?
OdpowiedzUsuńm.
Tak :)
UsuńPenelopo, gdzie jestes???? Smuci mnie Twoje milczenie.... No i martwi...
OdpowiedzUsuńJestem...jestem :)
Usuńchoć z lekka kulawo, bo podzespoły odmówiły mi posłuszeństwa :/ ...i siłą rzeczy wkradły się na plan pierwszy ...więc za bardzo nie mam o czym pisać :/ -bo ten temat nie jest tematem wdzięcznym...
Muszę po prostu przeczekać ...Cóż, nie pierwszy to już raz...
Ale nie martw się, bo to zwykle mija. Ja jeszcze z wiosną się rozkręcę! :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i całą Gromadkę :*
Dziękuję :-)
UsuńRozumiem, u mnie było też kulawo, więc pisać nie ma co ;-) Taki wiek, takie lata ;-) ;-) ;-)
Ale się nie poddaję i coś robię, moze w końcu pochwalę się u siebie.... Jak tak sie stanie, to dam znać.
Oj tak ! Napisz coś prosimy .
OdpowiedzUsuńWłaśnie znalazłam przepis na paluchy z ziołami i poszłam dalej i dalej .....czytam i czytam, z zachwytem prawdziwym poznaję kobietę pełną pasji, mądrą i niezwykle ciepłą. Jakże miło Cię poznać Penelopo. Ja mieszkam w Częstochowie, mam na imię Ania i mam 46 lat i dwójkę prawie dorosłych dzieci. Będę Cię odwiedzać jeśli pozwolisz oczywiście, bo czuję się tu jak u swojej, dobrej przyjaciółki. Pozdrawiam wiosennie. Ania
OdpowiedzUsuńMi również miło Ciebie poznać :)
UsuńFajne, że napisałaś o sobie parę słów. Dzięki temu łatwiej mi kształtować obraz osób, do których piszę. Inaczej, wszyscy czytelnicy zlewaliby się w "jednolitą anonimową masę". A tak, rysują mi się konkretne postacie i wtedy łatwiej mi pisać i jest po prostu sympatyczniej.
Będziesz zawsze miłym gościem w progach mojego Atelier...
...a paluchy z ziołami polecam jak najbardziej!
I Ciebie ciepło pozdrawiam, choć za oknami nieprzyjemna szaruga.
Penelopo, nie zdążyłam z życzeniami świątecznymi, ale teraz życzę Ci naprawienia podzespołów, ciepełka i wiosny. Pozdrawiam poświątecznie i wiosennie.:)
OdpowiedzUsuńPiękna praca, dobra ręka jestem oczarowana i dużo, dużo nauki przede mną , chylę nisko, nisko czoła
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom nie jest to jakaś karkołomna sztuka. Podstawy szycia wystarczą i trochę cierpliwośći ;)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Wróć do nas Penelopo!
OdpowiedzUsuńTak jest! Penelopo gdzie jesteś?
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak wyglada Twoj ogrod. Juz pewnie wszysto pieknie wyroslo.
OdpowiedzUsuńPenelopo,tęsknimy za Tobą : (
OdpowiedzUsuńNice post, things explained in details. Thank You.
OdpowiedzUsuńPenelopo wróć!!! Brakuje mi Twoich postów. Czytałam wszystko z zainteresowaniem, a gdy było mi smutno zawsze poprawiały mi humor. ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwa
Prosimy wróć ! Bardzo nam Ciebie brakuje !
OdpowiedzUsuńPewnie na razie nie może , miejmy nadzieję, że ze zdrowiem wszystko u Niej w porządku. Danuta Lissek
Usuńtrafiłam przypadkiem na Twój blog przez wyszukiwarkę google bo szukałam inspiracji na temat ogrodu. Proszę napisz posta jak udał się warzywnik :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa fotorelacji.
Por favor que ternura!!
OdpowiedzUsuńGracias por compartir este hermoso blog lleno de tanta creatividad y belleza en paisajes..Tus hij@s son verdaderamente bellos
Con cariño desde España Victoria
Por favor que ternura!!
OdpowiedzUsuńGracias por compartir este hermoso blog lleno de tanta creatividad y belleza en paisajes..Tus hij@s son verdaderamente bellos
Con cariño desde España Victoria
Penelopo, nie ma Cię na blogu od bardzo dawna, nie piszesz nawet odpowiedzi na komentarze od ponad 7 miesięcy, a jednocześnie widzimy że jesteś, żyjesz i śledzisz inne blogi. Nie wiem jak i czym to tłumaczyć. Jest mi troszeczkę przykro, bo czuję się porzucona przez Ciebie. Zawsze pilnie śledziłam Twój blog i czerpałam z niego wiele inspiracji i radości. A teraz nic, tylko cisza, nawet posty proszące i błagające o choć słówko pozostają bez echa. Wiele osób martwi się o Ciebie, a Ty ani słówka. Dziwne, przykre i smutne... Nie żegnałaś się z nami, tylko tak po prostu zniknęłaś, a raczej zniknęłaś tylko dla nas, bo przecież nadal funkcjonujesz w świecie netu. I nie jest prawdą, że nie masz o czym pisać. Twój ogród rośnie, twoje dzieci i wnuki też, masz wspomnienia, przemyślenia i zdjęcia. Nawet gdybyś nic nie robiła, nie szyła, nie malowała to same Twoje przemyślenia są dla innych ważne. Wszyscy mamy złe dni, tygodnie, miesiące, chorujemy, mamy depresje, życie rzuca nam kłody pod nogi, ponosimy porażki, ale podnosimy się i znów żyjemy. Odezwij się do nas, jesteśmy tu, czekamy. Martyna Kołodziejczyk
OdpowiedzUsuńMartyno, muszę przyznać, że Twój komentarz poruszył mnie. ...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim swoją obszernością i wnikliwością... że Ci się chciało... mimo, że nie mogłaś być przecież pewna, że zmobilizujesz mnie swoim pisaniem do odezwania się. Doceniam to.
Przyznaję, że od jakiegoś czasu zbieram się do napisania jakiegoś małego sprawozdania ogrodowego, bo tego chyba najwięcej osób oczekuje.
Zbieram się, zbieram... i zebrać nie mogę. A powód jest banalny. Nie wyrabiam się. Zbyt wiele w życiu moim się dzieje...
...teraz czekam z niecierpliwością na Odysa, który przemierza wzburzony Atlantyk wracając do domu i jeszcze do końca listopada obiecuję się odezwać.
A wszystkich zawiedzionych moim milczeniem - przepraszam.
Wreszcie ! :))) Zaglądam i i ciągle nic- trafiłam do Ciebie tuż po tym, gdy zamilkłaś, ale dzięki Bogu, to tylko brak czasu :) Odezwij się, czekamy ! Pozdrawiam, Bogusia z Doliny Baryczy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że wszystko w porządku ,zaczarowałaś nas swoimi wpisami , naprawdę na nie czekamy ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie .,
Cieszę się ,że wszystko w porządku ,zaczarowałaś nas swoimi wpisami , naprawdę na nie czekamy ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie .,
Odkryłam Twojego bloga dziś - w poszukiwaniu sposobu na oprawę haftu krzyżykowego na lnie. Tutek rewelacyjny i tylko czekam na chwilkę wolnego, aby to zrobić.
OdpowiedzUsuńNie mogłam oderwać się też od wielu innych postów i pięknych zdjęć i pięknych opowieści...
Gratuluję i dziękuję :) Będę zaglądać, czekam na więcej ;)
Pozdrawiam, Iwona
Witam Cię w moich wirtualnych progach! :)
UsuńCieszę się, że tutorial oprawy haftów wciąż się przydaje kolejnym pasjonatom haftu.
Pozdrawiam Cię serdecznie ze śpiących Kaszub.
świetnie to wygląda!
OdpowiedzUsuń